Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy boisz sie śmierci ? myslisz o niej często ?

edytowano marzec 2008 w Ogólna
Oj niestety bardzo często o niej myślę i boję się :cry: w związku z tym że jest Wielki Post ostatnio dużo rozmyslałem o smierci - często swojej - są chwile że mógłbym ot już w tej chwili i bez leku odejść z tego śwaita ale często myśl o niej paraliżuje moje działania. jestem chrześcijaninem a więc powinienem być pełny ufności ale cóż brak mi jej. Czy macie podobne podejście do tego tematu ? - zauważyłem że dzieci mają inne podejście właśnie to pełne ufności i niekiedy pewności że jak sie umiera to idzie sie do nieba - ja przeciwnie z wiekiem i z tym bagażem przeszłości - "cienko" to widzę czy to brak wiary ? no tak sobie chciałem "ulżyć" i "cosik " napisać a że taki temat - to chyba nic przecież to drugi najważniejszy punkt w życiu człowieka 1.Narodziny no a 2.Śmierć a co z 3. ....

Komentarz

  • Pośpiewaj sobie te pieśni:
    http://spiew-koscielny.tumnus.info/index.php?board=29.0
    to się przyzwyczaisz do oczywistości śmierci.

    Na zachęte wkleję parę swoich ulubionych:

    Lecą latami, jakby skrzydłami, życia mego momenta,
    Jak łódź po wodzie prędka w swym chodzie, żaglem będąc poddęta.
    Nędzny człowieku, w doczesnym wieku nie wiesz dnia ni godziny,
    Gdy cię do Sądu porwie od lądu śmierć i z mał??j przyczyny.
    Nagle śmierć kradnie wiek ludzki snadnie, niech o t??j będą myśli;
    Nie ufaj zdrowiu, bądź w pogotowiu, niech się to w sercu kryśli.
    Strach to surowy na ludzkie głowy, gdy marsz prędki nakażą;
    Wezmą fortunę, mnie zamkną w truną, ze wszystkiego obnażą.
    A ciało z prochu włożą do lochu, które robacy skruszą;
    To mnie przenika jako grzesznika, co się dziać będzie z duszą.
    Dusza nieboga w cnoty uboga, dla ni??j tylko dwie drodze:
    Albo zbawienie, lub potępienie przeraża duszę srodze.
    Wieczność głęboka, bez miar szeroka, bez terminu i granic;
    Cóż to za podłość, cóż to jest za złość, gdy grzechu nie mam za nic!
    Na kogoż winę, złożę przyczynę, żem Cię, Boże, obrażał?
    Na mnie samego człowieka złego, gdym praw Twoich nie zważał.
    Teraz żałuję, bo Cię miłuję, To przymierze stanowię,
    Obrzydzam złości dla Tw??j miłości i już ich nie ponowię. Amen.


    Zegar bije, wspominaj na ostatnie rzeczy, A tak nigdy nie zgrzeszysz, mając to na pieczy.
    Zegar bije, godzina żywota uchodzi, Czuj o sobie, śmierć z łuku w serce twoje godzi.
    Zegar bije, ciebie wnet na sąd zawołają, Na którym ledwie Święci sprawę wygrywają.
    Zegar bije, piekło się ogniste otwiera, Ty nie dbasz nic, tysiącem choć ludzi zabiera.
    Zegar bije, czas płynie jako w rzekach wody, Chroń się nienagrodzony, o człowiecze, szkody.
    Zegar bije, świat swoje cukruje godności, Jako wiele już zwiodły jego obłudności.
    Zegar bije, ciało się rozkoszą częstuje, A za wetyć piekielne gorzkości gotuje.
    Zegar bije, czart wieków zawiera ci wrota, Nie słuchaj go, wiecznego nie ujdziesz kłopota.
    Zegar bije ty już znasz prawdę chrześciańską, A przecię drogą żywot prowadzisz pogańską.
    Zegar bije, niebiescy żeńcy żąć wychodzą, Kąkol w snopki związawszy w ogień rzucić godzą.
    Zegar bije, śmierć drzewo podcina żywota, Biada tobie, jeźli cię nie obroni cnota.
    Zegar bije, do brzegu niewód wyciągają, Ryby złe wyrzucają, a dobre chowają.
    Zegar bije, rachunków już księgi otworzą, O jakże się złośliwi tam ludzie potrwożą!
    Zegar bije, tobie czas biorą do poprawy, Narzekać, lecz nierychło, poczniesz na złe sprawy.
    Zegar bije, stworzenia na cię narzekają, Na złość twoję żałobnie przed Bogiem stękają.
    Zegar bije, słońce chce stanąć obrotami, Miesiąc się przyodzieje w żałobę z gwiazdami.
    Zegar bije, żołnierze ognistego koła Pożarem cię obrócą w drobny proszek zgoła.
    Zegar bije, powietrze straszy cię gromami, Chce i prędkolotnemi skruszyć piorunami.
    Zegar bije, morskie się biją nawałności, Zatopią cię grzesznika w swoj??j bezdenności.
    Zegar bije, ziemia się trzęsie i topnieje, Ludzki naród od strachu wielkiego truchleje.
    Zegar bije, ostatnia już podobno tobie Godzina wychodzi ta, jużże myśl o sobie.
    Zegar bije, już wieczność, wieczność następuje, Patrz, jakąć Bóg zapłatę za grzechy gotuje.
    Zegar bije, obieraj albo w niebie gody, Albo w piekle z czartami wiekuiste głody. Amen.

    Ogromny głosie, smutna nuta jego,
    Która wynika z ognia czyscowego:
    Tak dusze smutne w czyscu narzekają,
    Które zostają.
    Każdy śmiertelny, co się na świat rodzi
    Umierać musi, a dusza odchodzi:
    Ale nie wi??my gdzie się obróciła,
    Dokąd trafiła.
    Skarby więc wszystkie tu się pozostaną,
    Komu jinn??mu w ręce się dostaną:
    Nic tam nie weźmie dusza w drogę sobie,
    Gdy ciało w grobie.
    Które już wkrótce w ziemię się obróci;
    Dusza zaś w czyscu żałosną pieśń nuci:
    Och podajcież mi litościwe ręce,
    Koniec m??j męce.
    Bo co mnie dzisiaj, to wam będzie pot??m,
    A nie wykupi się śrebrem ni złotem;
    Wszystko nie twoje gdzie śmierć zajrzy w oczy
    Czy w dzień, czy w nocy.
    Czasu pewnego nie powie nikomu,
    Ani we dworze, ani w prost??m domu:
    Pójdzie przez wartę choć ji żołnierz stoi,
    Nic się nie boi.
    Jidzie we świetle przez pańskie pałace,
    Drzwi nie otwiera, ani też kołace;
    Nabawi tylko smutku i żałości,
    Gdzie się zagości.
    Nikt się od śmierci wykupić nie może,
    Boć sam na krzyżu umarłeś, mój Boże:
    W mękach okrutnie umarłeś dla tego
    Człeka grzesznego.
    Ach, rozmyślajmy mękę Pana Tego
    Ji wychwalajmy święte Jimię Jego
    Z Ojcem ji Synem ji Duchem społecznie,
    Na wieki wiecznie.

    Żegnam cię, mój świecie wesoły, Już idę w śmiertelne popioły; Rwie się życia przędza, śmierć mnie w grób zapędza, Bije pierwsza godzina.
    Żegnam was, rodzice kochani, Znajomi, krewni i poddani: Za łaskę dziękuję, z opieki kwituję, Bije druga godzina.
    Żegnam was, mili przyjaciele, Mnie pod głaz czas grobowy ściele: Już śmiertelne oczy sen wieczny zamroczy, Bije trzecia godzina.
    Żegnam was, królowie, książęta, Cieszcie się w sw??m szczęściu, panięta: Już służyć nie mogę, wybieram się w drogę, Bije czwarta godzina.
    Żegnam was, mitry i korony, Czekajcie swoich rządców, trony: Ja w progi grobowe zniżać muszę głowę, Bije piąta godzina.
    Żegnam was, pozostali słudzy, Tak moi, jako t??ż i drudzy: Idę w śmierci ślady, bez wasz??j parady, Bije szósta godzina.
    Żegnam was, przepyszne pokoje, Już w wasze nie wnijdę podwoje: Już czas m??j żałobie dał gabinet w grobie, Bije siódma godzina.
    Żegnam was, pozostałe stroje, Już o was bynajmni??j nie stoję: Mól będzie posłanie, robak kołdrą stanie, Bije ósma godzina.
    Żegnam was, wszystkie elementa, Żywioły, powietrzne ptaszęta: Już was nie obaczę, w dół grobowy skaczę, Bije dziewiąta godzina.
    Żegnam was, niebieskie planety, Do swoj??j dążyć muszę mety: Innym przyświecajcie, mnie dokonać dajcie, Bije dziesiąta godzina.
    Żegnam was, najmilsze zabawy, Wewnętrzne, powierzchowne sprawy: Już nie wolno będzie, jeść, pić na urzędzie, Bije jedenasta godzina.
    Żegnam was godziny minione, Momenta i dni upłynione: Już zegar wychodzi, index nie zawodzi, Do wiecznego spania śmierć duszę wygania, Bije dwunasta godzina. Amen.
  • Kiedy przyjdzie ten dzień
    Czy nagle i niespodziewanie,
    Czy ze zbyt długim preludium choroby,
    Kiedy przyjdzie ten dzień
    Czy świtem nieoczekiwanym
    Czy nocy snem spokojnym,
    Kiedy przyjdzie ten dzień
    Gdy łódź podstawią nie z tego świata
    Czy dużo policzą za nadbagaż grzechu,
    Kiedy przyjdzie ten dzień
    Czy będzie samotności dniem pierwszym
    czy ostatnim
    Kiedy przyjdzie ten dzień ...
  • Sa chwile,ze sie boje tak po ludzku,a sa takie,ze mam ufnosc,ze Bog wie co robi,ze sie z Nim wreszcie spotkam i ze zaopiekuje sie moja rodzina.Dziekuje Bogu za kazdy dzien,ze moge byc z moimi najblizszymi,to dar.Podobno jak chcesz rozsmieszyc Pana Boga to opowiedz Mu o swoich planach:bigsmile:,mam jednak taka nadzieje,ze dozyje czasu,gdy bede mogla zajmowac sie wnukami,ze bede miec wiecej dzieci.Przezylam pieknie smierc mojego taty,bylam wtedy w klasie maturalnej,zjednoczylo to cala rodzine,tato umieral na raka w domu i wierze,ze jest u Pana.Dwa dni przed smiercia wyspowiadal sie i przyjal Jezusa do serca,wszyscy co mieli cos do niego,wybaczyli mu i odwrotnie.Piekna smierc,swiadoma,choc pelna cierpienia fizycznego.
  • ja się cieszę że mam umrzeć i wiele sobie atrakcji po życiu wiecznym obiecuję:smile::smile: chciałabym jednak oczywiście wychować dzieci oraz wnuki. Boję się śmierci najbliższych swojej nie, zwłaszcza męża bo poza nim nikogo nie mam i on jest rzeczywistą a nie tylko nominalną głową rodziny, więc ciężko by mi było bardzo być wdową. Co do dzieci to gdyby chorowały śmiertelnie, mogłabym się i dziecko przygotować, ale wylewałabym hektolitry łez i straszne byłoby dla mnie cierpienie towarzyszące chorobie. Najbardziej przeraża mnie śmierć nagła i niespodziewana, wypadki, katastrofy albo zbrodnie - zwłaszcza wojny itp. Gdybym miała utracić dzieci w wyniku czyjejś zbrodni albo jakiegoś tragicznego wypadku, bałabym się następnie o swe zdrowie psychiczne. Myślę że byłabym zagrożona chorobą psychiczną a nawet samobójstwem. Bo co innego porządek naturalny a co innego sukcesy szatana i pogwałcenie instynktu życia. Ja nawet teraz miewam sny koszmarne o tym że dzieci wpadają do wody (rzeki itp) - sama wpadłam jako 2letnie dziecko, a ostatnio mi się śniło dziecko przejechane przez tramwaj i "przekrojone" na pół, nie moje ale które było pod moja opieką - jeśli przy najlepszym zdrowiu dzieci miewam takie koszmary, co byłoby po rzeczywistym wypadku??? nie wiem czy potrafiłabym to znieść.
    Śmierć w wyniku choroby czy starości bardzo dobrze przyjmuję, byłam przy skonaniu mojej mamy i babci męża, dbałam o posługę sakramentalną, nie obawiałam się "nieboszczyka" po zgonie, mogłabym posługiwać przy umierających.
  • Często myślę o śmierci i tak naprawdę, to nie boję się umierać. Chyba dlatego, że już raz byłam od niej o krok. Ten spokój jaki zalewał wtedy moją duszę pamiętam do dziś (pisałam już chyba o tym kiedyś w którymś wątku i nie chcę sie powtarzać co do szczegółów). Niesamowite przeżycie i myślę, że ten spokój był, bo był ze mną Chrystus... Dlatego też staram się żyć tak, aby trwać wciąż w łasce uświęcającej, choć czasem nie jest to łatwe...
    Czasem nawet mam pragnienie aby już być po drugiej stronie. Wiem, że to może wydawać się głupie, bo przecież mąż, dzieci... Ale wierzę, że Bóg wie co robi i skoro troszczy się o lilie... to czyż nie stokroć więcej o nas? A ja wierzę, że przecież tam jest szczęście i radość i miłość i...być tak blisko Niego,Jego Chwały, musi być czymś najwspanialszym, najpiękniejszym i najlepszym, co nam ofiarował. Myślę, że słowa tego nie ogarną i nie chcę też powiedzieć, że chcę skończyć swój żywot i bierz mnie Panie! Nie! Staram się przyjmować Jego wolę i krzyż tak długo, jak On będzie chciał abym go nosiła... Raz jest przecież ciężki ale i niekiedy nie aż tak bardzo...
    Nie wiem też, jak to będzie, jeśli Jego wolą będzie śmierć przez cierpienie-to fizyczne. Czy wytrzymam? Czy uniosę? Czy dam radę? Nie wiem. Staram się o tym nie myśleć, bo jak powiadają- dość ma dzień swych zmartwień. Ale wiem na pewno: bardzo chciałabym wtedy godnie przeżyć te chwile...
    K
  • Ala
    Życzę Ci zatem DUŻO MIŁOŚCI w codzienności .
    Trzymaj się.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.