Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Odszukano studnię, w której niewierni Żydzi zatopili Przenajświętsze Hostie

edytowano marzec 2008 w Ogólna
image

Co piją przy Żydowskiej
Violetta Szostak

Odszukano studnię, w której niewierni Żydzi zatopili Przenajświętsze Hostie, i napełniono wodą ku radości miasta, a zwłaszcza chorych, którzy pijąc ową wodę, poczęli powracać do zdrowia z wielu słabości.

- Kto ostatni? - pytam ludzi w kolejce przed kościołem pw. Najświętszej Krwi Pana Jezusa przy ul. Żydowskiej w Poznaniu. Czeka już czterdzieści osób, dochodzą następne.

Starzy, młodzi, całe rodziny. Niosą plastikowe butelki po mineralnej, kilkulitrowe kanistry, słoiki. Niektórzy przyszli prosto od święconki, z koszyczkami. Jest Wielka Sobota.

Drzwi do podziemi kościoła zostaną otwarte w południe. Tylko raz w roku, w Wielką Sobotę, można tam zejść po cudowną wodę ze studni.

Idź po wodę na Żydowską

- Ja dwa lata temu dopiero się dowiedziałam - mówi pani Bronisława, która właśnie staje na końcu kolejki. - Oczy mnie strasznie bolały, suchość miałam taką. Mówię do koleżanki, że chyba muszę do okulisty. A ona na to: "Idź po wodę na Żydowską". Ona trójkę dzieci wychowała i u lekarza nie była, wody im się dawała napić, piersi im wodą smarowała, i tak dzieci wychowała.

Przyszłam, od razu przy studni wypiłam kubeczek i szczerze westchnęłam: "Panie Jezu, pomóż".

Pomogło. Ja w to wierzę. Nikt mi z serca nie wyrwie tej wiary - płacze wzruszona. - Teraz nerki mnie bolą. Będę piła i smarowała. Smarować najlepiej po myciu, na czystą skórę.

Pani Cecylia, żeby być pierwszą w kolejce, stanęła dwie godziny przed otwarciem podziemi: - Póki człowiek był zdrowy, to nie potrzebował, teraz przychodzę od kilku lat. Kolano masuję tą wodą i kręgosłup. Szmatkę moczę i przykładam. Nie piję, mam słaby żołądek, musiałabym przegotować. A przegotowana chyba traci właściwości?

Pan Zbigniew, lat 46, przyniósł 5-litrowy kanister, wystarczy mu wody na rok i jeszcze odleje trochę sąsiadom:- Jestem tu co roku, jak byłem mały, z mamą przychodziłem. Miałem ostatnio coś z oczami, piekły mnie, posmarowałem wieczorem i rano poczułem ulgę.

Młody mężczyzna: - Pierwszy raz tutaj jestem, dowiedziałem się od brata, przyszliśmy całą rodziną. Córka ma porażenie mózgowe.

Dwie młode kobiety: - Usłyszałyśmy w radiu, przyszłyśmy z ciekawości. Ale jaka jest historia tej studni? Czy pani wie?

I woda zabarwiła się krwią

- Dokładnie to nie wiem... - zamyśla się pani Bronisława.

Pani Joanna: - Ja wiem tylko, że jacyś zbóje hostię ukradli i chcieli ją w studni utopić, ale zdarzył się cud, hostia uniosła się nad wodą.

- Jacy zbóje? - dopytuje młoda kobieta.

- Żydzi - dopowiada cicho pani Bożena.

- Żydzi?

- Żydzi.

- Ja znam tę historię - wtrąca się Mateusz, 21 lat. - Kobieta przepłacona przez Żydów ukradła dla nich hostię. W piwnicach tego domu, bo to był kiedyś dom, Żydzi kłuli hostię i zaczęła krwawić. Gdy zobaczyli, że to naprawdę Ciało Boże, utopili je w tej studni. I woda zabarwiła się krwią.

Pan Zbyszek zna inną wersję: - Żydzi ukradli kielich z hostiami, bo chodziło im o złoto. Hostii nie potrzebowali, więc wyrzucili je do studni, a wtedy wytrysnęła fontanna krwi.

Zaraz dodaje: - W każdej religii się tacy znajdą. Nie będę za to przecież teraz Żydów bił!

Profanacja z 1399 r.

Kościół stoi tuż przy poznańskim Starym Rynku, mały, wciśnięty między kamienice. Kilkadziesiąt metrów dalej rozciągała się kiedyś dzielnica żydowska. Został po niej budynek synagogi, hitlerowcy przerobili ją na pływalnię, działa do dzisiaj.

W samo południe otwierają się w końcu drzwi kościoła, schodzimy do podziemi. Studnia jest w małej kaplicy za ołtarzem.

Woda leje się z węża. Ludzie podchodzą w ciszy, podstawiają butelki, piją też na miejscu z plastikowych kubków. - 300 kubków przygotowaliśmy - mówi Andrzej Ziętkiewicz, który na ochotnika od kilku lat pomaga rozlewać wodę.

Opowiada o profanacji dokonanej tutaj w 1399 r. przez Żydów. Rozdaje kartki z opisem: "Z zadanych cięć wytrysnęła krew i rozlała się na stole i ścianie piwnicy. Przestraszeni profanatorzy wrzucili hostię do studni, która zachowała się do naszych czasów". W drukowanej wersji historii nie ma mowy o Żydach, są "profanatorzy", "świętokradcy".

- Nie pisze się już o Żydach, żeby ktoś nie posądził nas czasem, że jesteśmy tu jakimiś antysemitami - podkreśla pan Andrzej.

- Smakuje jak... woda - uśmiecha się starsza elegancka pani, popijając z kubeczka. - Jakaś inna, trochę dziwna - mówi jej córka. Woda ma słodkawy smak.

Polichromie z 1735 r.

Nad podziemiami w kościele na sklepieniu jest cykl malowideł - np. nad ołtarzem widać brodatych mężczyzn, którzy pochylają się nad hostią, jeden unosi rękę z nożem.

Przewodniki opisują, co przedstawiają polichromie: Żydzi namawiają służącą do kradzieży hostii. Kłują hostię nożem. Topią hostię w studni, ale krwawiąca hostia unosi się. Cudem przestraszeni wynoszą ją za miasto. Hostia ukazuje się pasterzowi i bydlętom. Biskupi i wierni przejmują hostię.

Z dołu nie widać dokładnie, co jest na mniejszych malowidłach, w książkach można doczytać: sąd nad świętokradczynią, sąd nad Żydami, egzekucja skazanych.

Polichromie wykonał ceniony malarz, franciszkanin Adam Swach ok. 1735 roku, niedawno je odnowiono.

Legenda przywędrowała z Europy

"Nie istnieją źródła z tamtego roku potwierdzające i opisujące takie oskarżenie. Liczne zapisy w księgach miejskich świadczą o prowadzeniu w 1399 r. przez Żydów poznańskich aktywnej działalności i nie wskazują, żeby w mieście miały miejsce jakieś nadzwyczajne wydarzenia z ich udziałem" - pisze Hanna Węgrzynek o dziejach poznańskiej legendy.

- Do Poznania tę opowieść przywieźli karmelici. To był wątek obiegowy, znali go z przekazów, przenieśli w poznańskie realia - mówi historyk Jacek Wiesiołowski.

Poznańska legenda o profanacji hostii jest kopią mitów i oszczerczych oskarżeń wobec Żydów o zbrodnie przeciw wierze katolickiej, które wędrowały przez średniowieczną Europę. W podobnych wersjach krążyła wcześniej w Paryżu, Norymberdze i innych miastach Niemiec, Austrii, Włoch. Oskarżenia skutkowały tam napaściami na gminy żydowskie, krwawymi tumultami, egzekucjami.

Co wydarzyło się w Poznaniu? Na początku XV w. Władysław Jagiełło ufundował sanktuarium Bożego Ciała i klasztor Karmelitów Trzewiczkowych - "na przedmieściu Poznania, w miejscu, w którym Ciało Boże niegdyś znalezione zostało". W dokumentach jest mowa o cudzie związanym z hostią. Nie ma szczegółów, daty, nie ma mowy o profanacji, Żydach, sądzie, egzekucji.

Fabuła przyrastała z czasem.

Żydzi żywo palą się i za zbrodnie odnoszą karę

Kilka zdań o Żydach, którzy kupili hostię od pewnej kobiety, a potem porzucili tam, gdzie stanął kościół Bożego Ciała - zapisał Długosz w kronikach. Znaczy to, że w drugiej połowie XV w. legenda już żyła w Poznaniu.

Ponad sto lat później karmelita Tomasz Rerus wskaże dokładnie, gdzie Żydzi mieli sprofanować hostie: w kamienicy przy ul. Żydowskiej. "Żeby ich nikt w tym złośliwym uczynku nie podejźrzał, weszli do ziemnego sklepu kamienicy - napisze. - Jeden z wielkiego gniewu jako pies wściekły wytargnąwszy nóż, bez wszelakiej lutości uderzył w jednę Hostią; z której natychmiast Krew św. wystrzyknąwszy, na jego oblicze niegodne skoczyła. Która na potym z onego złośliwego oblicza żadnym obyczajem otarta być nie mogła.".

Kilkadziesiąt lat później inny zakonnik powtórzy: "Przy ulicy, która imieniem podstępnych Żydów naznaczona jest, stoi dom obszerny (...) podążyli więc do głębokich podziemi owego domu, oczywiście by ukryć zbrodnię, i wyciągnęli noże, sztylety i rózgi. Z dziką zaciekłością uderzali boleśnie, inni kłując ostrymi nożami i sztyletami bez umiaru szarpali i rozrywali hostie. A oto stół i posadzka spłynęły przenajświętszą krwią, przerażając Żydów obłędnie".

"Żydzi wraz ze świętokradzką niewiastą do pala z psami ich pożerającymi przywiązani, żywo palą się i przyzwoitą za swoje zbrodnie odnoszą karę" - dopowie jezuita Tomasz Treter, znany teolog, który legendę skodyfikuje i zilustruje sugestywnymi grafikami, czym przysporzy jej ogromnej popularności.

Boże, jak za taką krzywdę cię nagrodzimy?

Stół dębowy odnajdą karmelici w piwnicy przy ul. Żydowskiej ponad dwieście lat po cudzie. "Stół od niewiernych Żydów, iżby się zbrodnia nie wydała, w filarze przez długi czas aż do bieżącego roku był ukryty". Odnajdą na nim ślady krwi. Stół jak relikwia będzie niesiony "w pobożnej i uroczystej procesji z aplauzem tłumów, które miasto ledwo mogło pomieścić".

Potem miasto odda zakonowi kamienicę przy ul. Żydowskiej. Na początku XVIII w. stanie tu kościół. Jak zanotowano w kronikach - pierwszy przełożony "najpierw odszukał studnię, w której niewierni Żydzi zatopili Przenajświętsze Hostie". Po oczyszczeniu ze "śmieci i odchodów" napełnił wodą "ku radości miasta, a zwłaszcza chorych, którzy pijąc ową wodę, poczęli powracać do zdrowia z wielu słabości".

Na zewnątrz świątyni nakazano "wymalować historię przebicia hostii oraz egzekucji Żydów przez kata, razem ze świętokradczą niewiastą. Ów malunek wywołał wielkie niezadowolenie Synagogi, tak iże sprzyjający Żydom magnaci przekonywali, że należy go zgoła usunąć, bowiem chłopi i wyrostki, wskazując na wspomniany obraz, bili i ranili Żydów". Malowidła jednak zachowano. Zamówiono też kolejne - we wnętrzu kościoła.

- Legenda odżyła w okresie międzywojennym, wtedy ją odkurzono, opisywano wielokrotnie w gazetach. Może była wtedy nawet bardziej popularna niż wcześniej - dodaje Rafał Witkowski, historyk.

Dopiero trzy lata temu zdjęto tablicę, która wisiała w kościele. Opis legendy kończył się na niej prośbą: "Ty Boże, jak za taką krzywdę nagrodzimy? / Twoję, gdy ciężką mękę w Poznaniu widzimy. / Ty sam Boże jakoś jest zawsze sprawiedliwy, / Ty wyniszcz aż do szczętu ten naród złośliwy".

- Nie godzi się, by tablica wisiała - uznał abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański. Jako zabytek tablica trafiła do magazynu muzeum archidiecezjalnego.

Komentarz

  • W tym kościele byłem pierwszy raz w życiu na tridentinie w 1998 roku. Dopiero później dowiedziałem się o cudzie eucharystycznym.
  • pamietam wykłady o roznych 'zydowskich legendach' na historii :) sa dwa nurty - w jednym zydzi porywali małe dzieci aby je ukrzyzowac w drugim nieco pozniejszym zaczeli krasc hostie coby sobie pobeszczescic. oczywiscie przy okazji kazdej takiej leendy wszyscy okoliczni zydzi ponosili srogą kare
  • Poprawka, nie krzyzowali, tylko spuszczali krew i dodawali ja do macy.
  • Najlepsza jest legenda o zabójstwie Bohdana Piaseckiego.
  • Nie żartujcie, to bardzo przykra kwestia. Mi też trudno uwierzyć w prawdziwość takich legend. Obawiam się, że służyły one popularyzacji różnych sanktuariów (dla celów finansowych niestety) i umacnianiu pobożności ludowej. A niestety do dziś się zdarza, że ktoś z całą powagą powołuje sie na podobne historie (np. nasz proboszcz w czasie procesji Bożego Ciała kilka lat temu). To niestety przyczynia się do utrwalenia antysemickich przesądów wśród Polaków.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.