A jaki ma ten aparat - taki z zewnatrz zebow, czy wewnatrz? Nie nosilam nigdy aparatu, wiec nie wiem co to za uczucie, ale taki zewnetrzny nie powinien przeszkadzac.
Z tym rozłazeniem sie po pokojach w domu coś jest, chociaż to mija. Po przeprowadzce do domu byłam załamana, sama z najmłodsza siedzialam w kuchni, reszta na górze. Teraz tylko 13 latka zwiewa do siebie, reszta znowu na kupie, a lekcje najchętniej robią przy stole w kuchni. No i najstarsza tez co raz częściej zaszczyca nas swoją obecnością.
Acha, tylko nie wiem, czy w tak mlodym wieku mozna zaczac nauke - za moich czasow bralo sie troche starsze dzieci (chodzi o to, zeby przepona byla wystarczajaco silna).
No, zgadzam się z Tobą Lila.. Najtrudniej ulubione książki przechować. Na nie nie zawsze miejsce się znajdzie. U mnie teraz w pudłach w ganku stoją. Męża muszę pocisnąć coby mi jakieś półki podsufitowe pozakładał nim zwilgotnieją
Własnie, książki sporo zajmują, a my mamy całkiem niezła bibliotekę. Teraz część w naszych domach rodzinnych zalega, tak jak wszystkie rzeczy które nam się nie mieszczą. Planujemy wykorzystać te długie i dość wąskie przedpokoje na regały z ikei i w przedpokoju umiescic bibiotekę, ale póki co to chociaż wolny kawałek przestrzeni do biegania czy jazdy (pchacz, jeżdzik) dla maluchów. I bez selekcji się i tak nie obejdzie. Chociaż mój mąż mówi, ze teraz to już ludzie będą raczej ebooki czytać, ale nie wyobrażam sobie domu bez ksiązek. W każdym razie nasz syn uwielbia książki przeglądac i "czytać".
Wewnątrz, trzyma dolnymi i górnymi zębami, więc chyba kicha
Niekoniecznie, jakis nauczyciel powinien jej po prostu test zrobic, czy potrafi jezykiem dobrze poruszac (jakkolwiek to brzmi ). Dla wydobycia dzwieku nie powinno miec to znaczenia, ale moze wlasnie przy artykulacji moga byc ptroblemy.
Ale wracając do tematu, wychowałam się w mieszkaniu 46 metrowym, mam dwie siostry.
I najlepszym patentem w tamtych czasach był komputer w barku. W dużym pokoju była meblościanka z tradycyjnym barkiem, a że moi rodzice nie pijący to tata zaanektował ten barek na biuro i w tym że barku napisał habilitacje
Własnie myślałam o ludziach z mojej klasy z liceum. Z 30 osób 3 pochodziły z rodzin wielodzietnych (jedna miala 4 rodzeństwa, 2 po 3) było z 5 osób z 2 rodzeństwa , kilku jedynaków i wiekszosc z "dwójek". Prawie wszyscy mieszkali w blokowiskach, 2 lub 3 pokojowych. Zgadnijcie, z jakich rodzin byli klasowi prymusi? Jakoś im te trudniejsze warunki w nauce nie przeszkadzały.
pokazałam ten wątek mężowi i był pod wrażeniem, do tego stopnia, że codziennie wieczorem pyta - co ciekawego na forum, przeczytaj mi coś:-)
My mamy 78m od niedawna i mieszkamy w piątkę. Dzieci w jednym pokoju 14m, my w drugim 12 m, trzeci 20m jest ogólny salon. Przymierzamy się do łóżka piętrowego przynajmniej dla chłopaków, ale może to 3 osobowe by się sprawdziło, tylko jak t jest jak śpią na nim 2 chłopaków i dziewczynka? Parę lat jeszcze pewnie spoko ale jak wejdą w okres dorastania to chyba ciężko. Ew córka może iść do naszej sypialni a my do salonu, tylko ciężko się żegnać z własną sypialnią, ech...
Łatwiej jest mieszkac w małym mieszkaniu póki dzieci małe. Problemy zaczynaja sie kiedy podrosną, chciałyby miec swoje pokoje. Potrzebują ciszy bo musze się uczyć, przyprowadzaja kolegów. Znam to ze swojego dziecinstwa i młodości.
ela99, oj tam, nie wydaje mi się, by cisza do nauki była potrzebna Wymówki.
Mieszkaliśmy z rodzicami i trojgiem rodzeństwa w dwupokojowym niewielkim mieszkaniu i jakoś wszyscy uczyliśmy się bez trudu. A i koledzy, koleżanki bywali u każdego z nas często, bardzo często.
Ja na metraż nie narzekam, bo dom jest duży, ale stary i ma głupi układ pomieszczeń ( połączony bliźniak) Już tyle lat go przerabiamy, że czasami mam ochotę wyburzyć go i stawiać od nowa. Tylko kasy brak.
Aniu, ja już w fazie projektowej poprzesuwałam to i owo. W większości jestem zadowolona z decyzji, ale gdybym budowała od nowa, pewne zmiany byłyby wprowadzone.
Jeszcze z małego mieszkania dobrym patentem było wieszać wszystko co się da np. świetnie jako powierzchnia magazynowa sprawdził się rząd szafek pod samym sufitem w łazience - nad sedesem i nad pralką a w pokoju dzieci proste duże półki wysoko, na pudełka do przechowywania różności
Problemy zaczynaja sie kiedy podrosną, chciałyby miec swoje pokoje.
Nasze dzieci nie będą mieć swoich pokoi z założenia (bo technicznie to by się dało podzielić na małe cele). Mieszkanie w jednym pokoju uczy sztuki kompromisu, buduje relacje, nie da się głupot z koleżeństwem robić za zamkniętymi drzwiami, bo zawsze najmłodszy albo najstarszy może donieść. W dzieciństwie mieszkałyśmy we trzy w pokoju, rozpiętość wieku była spora, bo gdy miałam 3 lata, to najstarsza siostra miała 16, a średnia 10. Nie zawsze było łatwo, czasem drzwi trzaskały, szyby leciały... ale było to dobre. Swój pokój dostałam w wieku 16lat (jak się w domu rozluźniło), a i tak ciągle u siostry siedziałam.
U nas na poddaszu jest pokój chłopców i pokój dziewcząt. Chłopaków jest duży i jeszcze kilku dałoby się upchnąć. Dziewczęcy mniejszy, ale za to obok niego jest nasza sypialnia i zawsze można je połączyć, bo i tak sypialnię planujemy przenieść na dół. U nas choć metraż spory to mało ustawnie, bo poddasze ma skosy. Dół przerabiamy, by dostosować do naszych potrzeb - które diametralnie się zmieniły.
No własnie piszesz z perspektywy najmłodszej siostry, wierzę Ci, że tobie nie było źle. Ja byłam nastarsza siostrą, osoba introwertyczną i dla mnie marzeniem był swój własny pokój i jakoś nie widze zalet mieszkania w ciasnocie. Jak napisałam ma to mniejsze znaczenie póki dzieci małe.
Wychowywalam sie w domu gdzie pokoi bylo wiecej niz ludzi (5 osob i 7 pokoi). I nie zauwazylam, zeby to jakos zle na as wplynelo. Pokoje byly do spania i odrabiania lekcji, zycie toczylo sie w kuchni, nikt sie jakos specjalnie nie izolowal. Jesli rodzina jest ok, to duze/ male mieszkanie nie zaszkodzi i odwrotnie. I w malutkim mieszkanku mozna zyc obok siebie, a nie ze soba. Ale milosc do przestrzeni mi zostala Nie lubie miec zagraconego mieszkania, zabudowanego pod sufit i z kazdej strony.
No własnie piszesz z perspektywy najmłodszej siostry, wierzę Ci, że tobie nie było źle. Ja byłam nastarsza siostrą, osoba introwertyczną i dla mnie marzeniem był swój własny pokój i jakoś nie widze zalet mieszkania w ciasnocie. Jak napisałam ma to mniejsze znaczenie póki dzieci małe.
Moje starsze siostry taki sam mają pogląd na tę sprawę.
Faktem jest, że najstarsza skapitulowała (nie wytrzymała walk synów) i ich rozdzieliła. Tam tylko dwóch synów z różnicą 7 lat. Średnia siostra jest za wspólnym pokojem. Ma troje dzieci.
U nas jest łatwiej, bo dzieci w zbliżonym wieku. Zatem zasypianie jest super, bo latarki świecą i szepcą do siebie, opowiadają historyjki. Dziewczyny też już zaczynają. :-) Ale wiedzą, że nie może być za głośno = mama ma nie słyszeć.
a my przystosowujemy sie do czterech osob... na razie metraze niebotyczne bo 52 metry, ale i tak zawalone... co najfajniejsze sa 3 dosc duze pokoje... mniej fajne sa metraze czesci gospodarczej- szczegolnie kuchni...
bedziemy robic komandora, ale u dzieci... ich pokoj, podobnie jak salon ma 15 m tylko ze salon jest przejsciowy i ma duzo drzwi...poza tym to ma byc ich szafa....
na razie mamy meble takie w jakich sie ja chowalam bardziej.. (mieszkalismy w 4 na 3 pokojach, ale jakies 90m z rodzicami).. tzn.. stare po jakichs wujkach- wielki kredens u dzieci... witrynka w salonie z serwisami... trza bedzie to wywalac z wolna...
fascynujace wydaje mi sie rozwiazanie lozka chowanego w scianie...takiego malzenskiego... na razie mamy sypialnie... 12 m.. ale nie wiem jak dlugo
troche przerazaja mnie lozka pietrowe.. mam wrazenie, ze co prawda zajmuja tyle metrow co jedno, ale bardzo ograniczaja przestrzen...czy nie?
Z łóżkami piętrowymi... ja miałam w dzieciństwie i młodości Problem był gdy trochę podrośliśmy by siedzieć, bo góra za nisko nad głową wisiała.
My, choć metraż mamy spory, ciągle kłopot, bo szaf brakuje i rzeczy się przewalają. Mieszkamy już tu kilka lat, ale wciąż nie ma kasy na wykończenie. Tzn coś tam po troszku się kupuje/robi, ale wolno to idzie.
z pewnością jest ciemniej i "wygląda " ciaśniej, my zakupiliśmy takie piętrowe co można 3 osobne łóżka z nich zrobić, w razie gdyby pani sąsiadka z drzwi obok..., która sama mieszka na 60 m - ...może się zechce jakoś wyprowadzić i się przebijemy (oczywiście pani życzymy wszystkiego najlepszego, nie żeby tam ktoś zaraz pomyślał [-X)
Komentarz
Niekoniecznie, jakis nauczyciel powinien jej po prostu test zrobic, czy potrafi jezykiem dobrze poruszac (jakkolwiek to brzmi ). Dla wydobycia dzwieku nie powinno miec to znaczenia, ale moze wlasnie przy artykulacji moga byc ptroblemy.
Jeśli do kwietnia jej się nie odwidzi.
Przepraszam za OT
:-\"
Jakoś im te trudniejsze warunki w nauce nie przeszkadzały.
My mamy 78m od niedawna i mieszkamy w piątkę. Dzieci w jednym pokoju 14m, my w drugim 12 m, trzeci 20m jest ogólny salon. Przymierzamy się do łóżka piętrowego przynajmniej dla chłopaków, ale może to 3 osobowe by się sprawdziło, tylko jak t jest jak śpią na nim 2 chłopaków i dziewczynka? Parę lat jeszcze pewnie spoko ale jak wejdą w okres dorastania to chyba ciężko. Ew córka może iść do naszej sypialni a my do salonu, tylko ciężko się żegnać z własną sypialnią, ech...
no a w sierpniu 5 dzieci i ok
:-*
W dzieciństwie mieszkałyśmy we trzy w pokoju, rozpiętość wieku była spora, bo gdy miałam 3 lata, to najstarsza siostra miała 16, a średnia 10. Nie zawsze było łatwo, czasem drzwi trzaskały, szyby leciały... ale było to dobre. Swój pokój dostałam w wieku 16lat (jak się w domu rozluźniło), a i tak ciągle u siostry siedziałam.
U nas na poddaszu jest pokój chłopców i pokój dziewcząt. Chłopaków jest duży i jeszcze kilku dałoby się upchnąć. Dziewczęcy mniejszy, ale za to obok niego jest nasza sypialnia i zawsze można je połączyć, bo i tak sypialnię planujemy przenieść na dół. U nas choć metraż spory to mało ustawnie, bo poddasze ma skosy. Dół przerabiamy, by dostosować do naszych potrzeb - które diametralnie się zmieniły.
Ale milosc do przestrzeni mi zostala Nie lubie miec zagraconego mieszkania, zabudowanego pod sufit i z kazdej strony.
Faktem jest, że najstarsza skapitulowała (nie wytrzymała walk synów) i ich rozdzieliła. Tam tylko dwóch synów z różnicą 7 lat. Średnia siostra jest za wspólnym pokojem. Ma troje dzieci.
U nas jest łatwiej, bo dzieci w zbliżonym wieku. Zatem zasypianie jest super, bo latarki świecą i szepcą do siebie, opowiadają historyjki. Dziewczyny też już zaczynają. :-) Ale wiedzą, że nie może być za głośno = mama ma nie słyszeć.
My, choć metraż mamy spory, ciągle kłopot, bo szaf brakuje i rzeczy się przewalają. Mieszkamy już tu kilka lat, ale wciąż nie ma kasy na wykończenie. Tzn coś tam po troszku się kupuje/robi, ale wolno to idzie.