Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

SEXED.PL czytał ktoś?

2

Komentarz

  • Mogę go zaorać, ale wtedy więcej nie będzie z nami rozmawiał, a nie o to mi chodzi. My chcemy z nimi rozmawiać i widzimy, że oni potrzebują mieć argumenty, Jeśli nie dostaną ich od nas, to pójdą do Anji Rubik.

    Ostatnio czekał na jednego z synów kolega u nas i jedząc obiad tak sobie gadaliśmy. I od słowa do słowa wyszło, że chłopak nie wie, czy nie jest gejem, nigdy nie miał dziewczyny, chłopaki mu się podobają na równi z dziewczynami. Myślałam, że się zupą udławię, ale przełknęłam jakoś tę szczerość. Oni chyba, swoja drogą, nie maja z im rozmawiać, skoro gadają z obca babą!

    Więc oczywiście, że można rozjechać walcem, tylko co to da?
    Podziękowali 1E.milia
  • No to z innej beczki: mieliśmy ostatni mszę z biskupem, i ten, skądinąd prawy człowiek, nakazał nam modlić się o powołania, bo widzą, że ich nie ma i NIE WIEDZĄ JESZCZE DLACZEGO.
    Padłam i wstać nie mogę dotąd!

    To jest drugi koniec tego samego kija. Nie ma środowiska rodziny, w której rodzą się i kształtują chrześcijanie, więc nie ma powołań. Proste, jak konstrukcja cepa.
    A biskup, proszę ja Was, nie wie.
  • Ja sądzę, że bronią przeciwko lewicowej narracji o orientacjach jest pewne rozmydlenie tematu. Preferencje seksualne są wypadkową atrakcji i awersji seksualnej. Większość ludzi ma atrakcję do płci przeciwnej i awersję do osób tej samej płci, ale to nie są 0-1 cechy, tylko ciągłe. Są ludzie, którzy już takiej silnej awersji nie odczuwają (jedna matka wielodzietna tutaj kiedyś się podzieliła takim doświadczeniem). No i to nie znaczy od razu, że ktoś jest homoseksualny, że te jego preferencje są wrodzone, niezmienne czy też koniecznie muszą być realizowane, bo inaczej już ktoś nie ma szans być szczęśliwym. A nadmierna nerwowość w tym obszarze raczej nie pomaga.

    Wolałbym, by moje dzieci otwarcie potrafiły rozmawiać ze mną o własnych uczuciach. A niekiedy w takiej otwartości dopatrujemy się zagrożenia, że oto otworzy się puszka Pandory i dziecko zapragnie zakazanego owocu i olaboga. 

    Zagrożeniem wg mnie jest puszczenie tego samopas; u nas zaraz to będzie tak, jak na Zachodzie, gdzie jest coraz powszechniejsza wczesna inicjacja i to w różnych eksperymentalnych wydaniach, co oczywiście rzutuje na seksualność. O tym trzeba wprost rozmawiać. Liczba młodzieży identyfikująca się jako nieheteronormatywna co roku rośnie, co ma jedyną słuszną interpretację - rosnący komfort młodzieży w coming out. 

    Na Netflixie jest taki serial Sex education, który może co poniektórym otworzyć oczy na czym polega zachodnia codzienność i w jaki sposób ta codzienność ma obecnie jedyną słuszną interpretację w mainstreamie.
  • Malgorzata powiedział(a):
    Moje nastolatki chyba są  z lekka zacofane .
    Gdyż nie wiem czy w ogóle  znają  zwrot " homonormatywny ".

    Pewnie nie czytają "Młodych wykształconych i z wielkich o środków" ;)
  • @Małgorzata, podtrzymałaś mnie na duchu, bo ja sama po przeczytaniu tych zagadnień się lekko zawstydziłam, a już na myśl, że moi rodzice w czasie wieczornej pogawędki chcieli bu mi to tłumaczyć mi się słabo zrobilo...

    Kurcze, mając samuch chłopaków jakoś naturalnie czuję pozostawienie rozmów na tematy z tego obszaru ojcu. 
    To jest tak duża różnica w postrzeganiu i wrażliwości, że u nich wystarczy 2 zdania wymienione przy okazji i już wydaje się, że zatrybili.. 

    Nigdy nie byłam mistrzem otwartości w tematach powyżej, realne rozmowy tylko z mężem. To jakby przerasta moją wrażliwość.. 




    Podziękowali 1manatta
  • Chyba dziwnie wychowuje dzieci bo takich pytań nie ma. Karolina była zdziwiona kiedy wróciła do Polski i poszła do ultrakatolickiego liceum, bo tam faktycznie wiele osób miało takie wydumane problemy. Nawet koleżanka z klasy się w niej zakochała. 
    Myślę że nastolatki zbyt wiele czasu spędzają w sieci zamiast mieć zorganizowany czas. Są też przepsychologizowane i uważają, że nie mieć problemów czy to z tożsamością płciową, czy z depresją przynajmnie nie jest cool. Na przykładzie byłej klasy mojej K mam bardzo złe zdanie o współczesnych nastolatkach: niewiele ich interesuje, niewiele potrafią, są znudzeni, głupi, słabi.
    Moja K jawi się na ich tle naprawdę świetnie, a mam spore zastrzeżenia do jej mądrości życiowej. Jeszcze zważywszy że tam chodzi elita katolicka to porażka jakaś.
    Młodszy dojrzewający egzemplarz takich dylematów też nie przejawia wcale. Drugi też. Reszta to maluchy.
  • W Szwajcarii było mniej egzaltacji. Jeśli ktoś miał depresję to była depresja a nie brylowanie i cięcie sie w towarzystwie żeby zostać zauwazonym. No i pragmatyzm. Dzieciaki od 16 r.ż. mogły pracować dorywczo i pracowały. Też to że tam dzieci są segregowane na etapie gimnazjum na takie które mają potencjał intelektualny wysoki, średni i niższy, bardzo wysokie wymagania w szkole, zwłaszcza średniej i gimnazjum ( gdzie bez odpowiedniej średniej spadało się na niższy poziom i bardzo trudny był powrót na wyższy), dużo sportu, angażowanie w rozmaite projekty typu teatr na wysokim poziomie ( znacznie wyższym niż np tutejszy teatr młodzieżowy) stawianie na samodzielność, uczenie rękodzieła, gotowania, wpływało na nastolatki pozytywnie. Ograniczało negatywny wpływ środowiska. Zresztą tamtejsi rodzice nie rozpuszczali nastolatków. Powszechna była postawa: masz potrzeby- zarób sobie. To uczyło moim zdaniem życia i ograniczało nudę i narastanie wydumanych problemów.
    Podziękowali 1Subiektywna
  • Ciekawe swoją drogą, że kiedyś skromność, subtelność, wstydliwość były uważane za cechy pozytywne. 

    Dzisiaj bardziej trend, żeby wszystko kawa na ławę, bez ogródek, nie ważne, czy ktoś pyta, czy chce wiedzieć.

    Pewnie jest to bardzo indywidualne, ale ja po prostu musiałabym w jakiś sposób, łamać siebie, żeby to czytać, a potem omawiać. 

    Natomiast szersze rozmowy o czystości, wartości życia, odpowiedzialności, rodzinie, tak, naturalnie, bez problemu. Temat parad równości jest, omawiany jako fakt z mocnym akcentem dlaczego nie.
    Fakt, że, moi raczej z tych nienapastliwych pytaniowo. 





  • Malgorzata powiedział(a):

    Natomiast dyskusję na temat  jakiejś 1-4 % grupy świata , to tak jakb6 dyskutować o tym jak jes5 na księżycu .
    A zdajesz sobie sprawę, jaki w pokoleniu Z na Zachodzie jest udział osób, które identyfikują się jako non-straight? Bo to bynajmniej nie jest 4%. 
  • edytowano grudzień 2019
    A serio to jest AŻ tak istotny temat na rozmowy przy rodzinnym gronie. 
    Mnie osobiście temat wcale nie obchodzi  jakkolwiek.
    ……........…

    I oby nigdy nie musiał.
  • Pawlukiewicz na kilka dobrych kazań na te tematy.
  • Nawiązując do tematu watka że pigułka zmienila świat to nie widzę rozkmin.
    Wiele jeszcze innych wynalazków zmieniło świat i postrzeganie życia .
    To są zmiany raczej nieodwracalne 
  • zobaczcie taką pozycję: Henri Joyeux Szkoła życia i miłości 
    to jest w formie pytań i odpowiedzi 
    wstęp napisała znajoma wierząca psycholog wraz z mężem

    Kiedyś wysłałam ją Katarzynie; gdyby znalazła, to Ojejuju możesz skorzystać
  • Gosia5 powiedział(a):
    @Paprotka, a jednak brakuje informacji medycznych, skoro zachwalają antykoncepcję. Z medycznego punktu widzenia każda antykoncepcja jest szkodliwa. Chyba że o czymś nie wiem, to mnie oświeć.
    Mieszasz.
    Kazdy lek, każda tabletka ma jakieś skutki uboczne. Mogą zaszkodzić, nie musza - skutki uboczne MOGĄ wystąpić, nie musza. 
    Poza tym antykoncepcja to nie tylko hormony.
  • Lekko Ci przychodzi @Paprotka takie mowienie, bo to na razie nie Twoja corka łyka tabletki antykoncepcyjne. Inne dzieciaki niech się trują, co tam.
  • Odnoszę się do stwierdzenia, ze antykoncepcja jest szkodliwa. Nie pisałam nigdzie ze popieram regularne branie tabletek anty przez nastolatki, nie manipuluj.
  • Wyraźnie pisałaś o tabletkach.
  • Szkodliwość takich publikacji i tematów polega na tym, że w praktyce eliminują one rozmowy o zdrowszym podejściu do seksualności. Są po prostu lepiej opracowane, atrakcyjniejsze.

    To co robi @Brawario, lub to co staram się ja przekazać, lub inni świadomi problemu ludzie, ginie z powodu nieporozumień. Ludzie przyjmują pewne podstawy, czy  definicje za prawidłowe i o tym się nie rozmawia. Nic dziwnego że nastolatki chwytają za antykoncepcję, skoro dorośli mają mętlik w głowie. Problemy często stwarza nawet sama wymiana poglądów.
  • Ale rewelacyjny eduseks bpa Rysia!


    Podziękowali 1Zuzapola
  • W sumie ten eduseks, to zaczyna się od 18:00 minuty. Ciekawy jestem jak Biskup rozumie czym jest serce: czy tak jak pierwsi chrześcijanie (szkatułka z wartości wybranymi z życia przez człowieka), czy jak teraz się to rozumie - wola i emocje człowieka.

    Jedno albo źle rozumiem, albo nie potrafię zaakceptować. To co  biskup powiedział w ostatnich praktycznie słowach: jakby bliźni był przyczyną odcięcia relacji z Bogiem dla ciebie, to musisz zniszczyć tą relację z nim. A ja rozumiem chrześcijaństwo jako przybliżanie Boga dla mojego bliźniego. Nie mam aż takiego rozeznania, kogo mógłbym odrzucić.

    Czasem wydaje mi się że jestem dość blisko Boga, ale jak posłucham innych chrześcijan, to mam zupełnie odwrotne wrażenie.
  • Rozumiem że ta znajomość dotyczy mnie jako kawalera. No bo w przypadku bycia w stanie małżeńskim, to trudno wyobrazić mi sobie kobietę aż tak atrakcyjną.

    W przypadku seksu na poziomie fizjologii, tzw bez zaangażowania uczuciowego,  rozumiem że mam do czynienia z czymś degradującym. Ale jeżeli istnieje pragnienie dobra (a nie tylko egoistycznego samozadowolenia) w takiej relacji, to jesteś pewna że trzeba zrywać taką relację? Gdzie można nabyć takie rozeznanie?

    Poza tym Biskup miał chyba bardziej na myśli swoich kolegów w pracy. Więc chodziło tu bardziej o zwykłe relacje międzyludzkie.
  • edytowano grudzień 2019
    @Paprotka, miałam na myśli całą antykoncepcję. Każda w jakimś stopniu szkodzi, a tym, którzy jej regularnie używają zawsze. Czasem bardziej, czasem mniej, ale nigdy nie pozostaną obojętne dla zdrowia. I trzeba o tym mówić, a nie dopisać małym druczkiem albo, co gorsze, pomijać.
  • Gosia5 powiedział(a):
    @Paprotka, miałam na myśli całą antykoncepcję. Każda w jakimś stopniu szkodzi, a tym, którzy jej regularnie używają zawsze. Czasem bardziej, czasem mniej, ale nigdy nie pozostaną obojętne dla zdrowia. I trzeba o tym mówić, a nie dopisać małym druczkiem albo, co gorsze, pomijać.
    Ja nie jestem zwolenniczka antykoncepcji hormonalnej. stosowałam w zyciu sporadycznie przez krótki czas i nie ze względów antykoncepcyjnych. Niemniej to co piszesz, "każda w jakimś stopniu szkodzi", "tym którzy używaja regularnie zawsze", "nigdy nie pozostają obojętne dla zdrowia" - zwłaszcza jesli nie dotyczy to tylko hormonów a także prezerwatyw i innych metod antykoncepcji np. globulek - to ogólnikowe stwierdzenia które nie maja żadnego uzasadnienia w stanie wiedzy medycznej. To samo można napisać o każdych innych tabletkach czy środkach medycznych. 
  • Antykoncepcja to nie są leki. Niczego nie leczą, więc skutki uboczne są ceną za wygodę, a nie zdrowie. To raz. I naprawdę mam Ci teraz tłumaczyć szkodliwość globulek i prezerwatyw? 
  • Jaka jest szkodliwość prezerwatyw ?
  • Tabletki antykoncepcyjne przepisywane są przy długotrwałym krwawieniu z dróg rodnych i je zatrzymują 
  • Wg mnie prezerwatywa niewiele się różni od npr 
    Może nawet być mniej stresująca ale intencje ma taką samą co npr .
  • Ale jak prezerwatywa szkodzi zdrowiu ?
  • podobno jest więcej infekcji grzybicznych po kondomach ale nie będę guglać, wolę pooglądać fajne ciuchy
  • Jedyny minus że bywa zawodna 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.