Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy rok 2020 był całkowicie „stracony”?

13

Komentarz

  • Mi też praca on-line pasuje. Nie trzeba wstawać o piątej, by samochodem wyprzedzić korek. Zresztą nie na wszystkie spotkania służbowe mam ochotę. Tak to robię swoje przy komputerze we własnym mieszkaniu i spokój.

    A z poważniejszych... uświadomiłam sobie, że życie ucieka i przemijamy, bliscy przemijają i pewnych spotkań już się nie nadrobi. Właściwie to dla mnie w życiu najcenniejsze spotkania. 
    Podziękowali 3In Spe Elf77 Klarcia
  • Ja jeszcze dopisze, że dzięki pandemii paradoksalnie otworzyliśmy się na nowe znajomosci. Powiększyliśmy grono znajomych i teraz spontanicznie spotykamy się w domach, jeździmy na krótkie wycieczki. Wcześniej każdy zabiegany, terminy i wyjazdy itd. Przekonaliśmy się, że nie potrzebujemy nie wiadomo jakich atrakcji (wszystko i tak pozamykane). Wystarczy przyroda i prostota w spotkaniu z drugim człowiekiem. 
    Podziękowali 3ganna4 AgaMaria Klarcia
  • U mnie wydarzeniem pozytywnym nr jeden w tamtym roku były narodziny pierwszego syna. To dało mi tyle radości, że żadne covidy i komplikacje z nimi związane wydają się mało istotne. Ponadto udało się wyjechać do Polski na wakacje jesienne, u męża w pracy stabilna sytuacja póki co. Rok obfitował zarówno w smutne wydarzenia, jak i radosne-jak każdy inny. Z czegoś trzeba było zrezygnować, coś przełożyć,pojawiły się nowe możliwości i nowe problemy. Ot życie...
  • edytowano luty 2021
    Ale czasem dopadają mnie myśli, że to już "koniec życia", że nigdy nie będzie normalnie. Naprawdę się zastanawiam zanim np. zaproszę do domu pana, który ma nam naprawić rolety, czy nam czegoś nie przywlecze.
    I w ogóle chwilami żyć trudno... że to już zawsze tak będzie? Skończyły się spotkania?

    Nigdy już nie będzie grupy z gimnastyką zdrowy kręgosłup?

     Skończyło się swobodne życie? 
    Nie ma po co żyć?
    Podziękowali 1Elf77
  • To ostatnie pytanie za mocne.
    Nie ma po co żyć?
    @AgaMaria

    Oczywsicie, że jest po co żyć.  
    Podziękowali 2AgaMaria Joannna
  • Nie wiem, ale czuję,  że wiele się zmieniło. Pewne rzeczy po prostu są zamknięte. Nie spotykamy się ze znajomymi, z przyjaciółmi, z rodziną. Każdy ma prawie kogoś starszego, schorowanego w rodzinie, woli nie narażać, to odpadło. W pracy... niby praca on line ok, ale też były kontakty przy okazji i ich nie ma. Nie za wszystkimi tęsknię, ale były też sympatyczne. Nie ma ćwiczeń grupowych, które były dużą poprawą nastroju, samopoczucia, zdrowia. Spotkania Kregu DK mamy też on line.
    Jednak biorę pod uwagę, że ktoś coś przywlecze, więc odkładam takie sprawy. Przecież nie wyłączę sobie w głowie, żeby o tym nie myśleć. Nie czuję panicznego strachu, ale też biorę to pod uwagę. No jakoś tak zdziczałam w samotności. A jeśli chodzi o rozmowy... to rzygam już rozmowami telefonicznymi.
    Nie, nie prowadzimy domu otwartego, zresztą nie wiem, kto i z jakiej okazji chciałby, mógłby przyjść. Ludzie pracują on line, siedzą u siebie. 

    Wiem, wiem @MonikaN że mamy żyć, bo to jest nam dane i zadane, ale wiele się skończyło, a nowe się jeszcze nie zaczęło. I ta perspektywa 2 lat prognozowanych w pandemii odbiera mi chęci do życia.

    Przepraszam, że za mocno, ale tak czuję. Może to stan przeddepresyjny, może przesilenie wiosenne.

    Dobrze, że jest praca, bo to mnie jeszcze trochę interesuje.

    Podziękowali 2In Spe Klarcia
  • @asia ;A świat mimo wszystko jest piękny, szkoda siedzieć w zamknięciu i ciągłym strachu, szkoda bać się aż tak, by zastanawiać się czy warto żyć.

    No dobra, ale sporo możliwości wyjazdów, zajęć jest odciętych.
    Nie pojadę na konferencję, nie pojedziemy z mężem w moich sprawach służbowych, przy okazji była randka małżeńska, poznanie nowego miejsca.
    Półtora roku temu byliśmy w Katowicach i to się skończyło.
  • @MonikaN ogólnie to wierzę, że jest po co żyć. Tylko w swoim życiu czuję taki etap przemijania i jeszcze te ograniczenia pandemiczne.

    Może Pan Bóg zaprasza do innego spojrzenia, do wykorzystania tego, co mamy dane, co jest... na pewno, ale te głupie lub nie głupie ograniczenia mnie osłabiają.

    Czy już zawsze w kościele będziemy w maskach?
    Podziękowali 2Elf77 maliwiju
  • Tak, warto żyć, warto dziękować za każdą chwilę, dziękować za nią. Tak, w to głęboko wierzę. Ale pytanie wątka było o rok w pandemii. I tu już smutek się powiększył, bo jednak jesteśmy jednostkami społecznymi.
  • Ok. Dziś załatwiłam zaległą sprawę urzędową i nawet łatwiej poszło niż się spodziewałam. Więc rok 2020 i kolejny czyni ze mnie coraz bardziej zdyscyplinowanego obywatela i konsumenta.
  • Nienawidzę zakupów on line. Choć doceniam, że jest taka możliwość.

    W ogóle odkrywam, że wielu rzeczy nienawidzę. I to niepokojący objaw.
  • @asia Dziękuję
  • edytowano luty 2021
    Z dobrych rzeczy... zaczęłam pracować nad kilkoma książkami tzn. moimi przyszłymi książkami, choć są w fazie zbierania materiału.
  • AgaMaria powiedział(a):
    Z dobrych rzeczy... zaczęłam pracować nad kilkoma książkami tzn. moimi przyszłymi książkami, choć są w fazie zbierania materiału.
    Możesz napisać coś więcej? Jakie książki piszesz? 
    Podziękowali 1AgaMaria
  • edytowano luty 2021
    Piszę, to za wiele powiedziane. Już dwa lata temu zebrałam dużo materiałów, przykładów do książki zawodowej z zakresu językoznawstwa. Chętnie bym pisała i zacznę, ale to idzie powoli równolegle do dydaktyki i innych zobowiązań zawodowych.
    Drugi pomysł (zupełne początki) to dzieje naszej rodziny. 
    Mam jeszcze parę pomysłów na inne książki zawodowe. Mam nadzieję, że sił i życia wystarczy. O ile Pan Bóg nie da innych zadań.
    Podziękowali 2September Katanna
  • językoznawstwo to był mój najmniej ulubiony przedmiot na filologii :s
    Podziękowali 1AgaMaria
  • edytowano luty 2021
    @In Spe, zależy co. Na tym etapie ścieżki zawodowej już sobie wypracowałam, że mogę coraz bardziej decydować o tematach własnych badań, więc to jest takie językoznawstwo miękkie  <3  z dużą dawką literatury pięknej jako materiałem.
    Podziękowali 1In Spe
  • Spisanie dziejów rodziny musi być pasjonujące i z satysfakcją dla całej rodziny. Ja piszę pamiętnik od 6 klasy SP, teraz coraz rzadziej. Jednak staram się żeby 3-4 wpisy na rok z najważniejszymi wydarzeniami w moim życiu i naszej rodziny się tam znalazły. Kiedyś podaruje mój „dorobek” córce. 
    Podziękowali 3AgaMaria Klarcia beatak
  • U nas przeciętny rok. Trochę pracy online. Córka zadowolona z nauki zdalnej, problemem jednak jest bolący kregosłup. Mieliśmy fajne wakacje w Bieszczadach, w domku z widokiem na zalew. U młodszej wyszła mocna alergia i rozpoczęliśmy odczulanie. Zrobiliśmy remont domu, mniejszy w salonie i generalny w dwóch sypialniach. Mamy też nowy budynek gospodarczy. Relacja małżeńska trochę się poprawiła.
  • joachm1 powiedział(a):
    Klarcia a ty wiesz ile kosztuje mleko w proszku to niebieskie? Ok.9-10 zł za opakowanie 0,5 kg. Nie pamiętam ile wychodzi mleka płynnego bo proszku do ciast sporadycznie używam ale raczej na dzień dla kózki nie starczy.
    Nowa by zbankrutowała w takim systemie, znacznie taniej zostawić je przy kozie.
    Widocznie w połowie lat 90 były inne relacje cenowe. Niebieskie mleko było tanie, kozie drogie.
  • edytowano luty 2021
    Izka powiedział(a):
    @Olesia gratulacje obrony i nowej pracy :)
    Dziękuję! Idziemy dalej: dalsza nauka i zmiana stanowiska. <>:smiley:<>
    Podziękowali 1Izka
  • Olesia powiedział(a):
    Izka powiedział(a):
    @Olesia gratulacje obrony i nowej pracy :)
    Dziękuję! Idziemy dalej: dalsza nauka i zmiana stanowiska. <>:smiley:<>
    Gratulacje 
    Podziękowali 1Olesia
  • @Olesia gratuluję i spróbuję znaleźć, gdzie o tym pisałaś! Nie wiem, dokładnie o co chodzi, ale cieszę się!
    Podziękowali 1Olesia
  • @asia ja staram się normalnie żyć

    No, właśnie to zależy, co dla kogo oznacza normalnie żyć. To się bardzo zmienia z wiekiem, ze zmianą stanu zdrowia, priorytetów życiowych.

    Od 10 lat nie leciałam samolotem, bo po nowotworze wolałam nie latać. Od wielu lat unikam skupisk dużych, zresztą nie lubię imprez masowych itd itp.
    Coraz bardziej wciąga mnie praca, a to też generuje odosobnienie i siedzenie.
    Nie wiem, co jest normalne, a co nie jest. Odpowiedź: To zależy.

    Przyjaciele, znajomi też mają taki etap w życiu, że nie mają już tyle czasu na spotkania, co dawniej, doszła opieka nad starszymi rodzicami albo chodzenie po lekarzach w pewnym wieku albo po prostu zaabsorbowanie pracą. 

    Od ponad 6 lat nie musiałam brać antybiotyku. Staram się nie chorować, ale wiadomo wszystkiego się nie uniknie.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Ale za to doceniam spotkania z rodziną... nawet, gdy są to nieprzyjemne sytuacje, np. sprawa sądowa, to gdy się spotkamy, to tak się tym cieszymy, nawet wspólny wyjazd do lekarza czasem ożywia.

    Ale pewne spotkania po prostu się urwały. Znajomi i my też przestali organizować imieniny w czasie pandemii. A to był powód do przynajmniej corocznych spotkań.

    Także od pandemii spotkania mogę na palcach obu rąk policzyć. Nie wiem, czy motywacją był strach, po prostu ludzie przestali spotkania organizować. Ale jak już były, to strasznie cieszyły i ożywiały.

    Pewnie jestem w jakimś trudniejszym momencie życia, średnim wieku, sporo rzeczy muszę przewartościować, poukładać na nowo.
    Ale generalnie czas pandemii w tym nie pomaga. Nie ma spotkań w pracy. Ok, nie wszystkie były miłe i pożądane, ale jakoś ożywiały, nawet takie głupoty, że można było pójść do pracy w nowym sweterku i zobaczyć koleżankę w wesołej sukience. Drobiazg, ale ożywiał.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Covid mi zabrał te ćwiczenia zorganizowane. Późno odkryłam, że to taka frajda i takie fantastyczne samopoczucie po. Wszystko się lepiej po ćwiczeniach robi, lepiej się oddycha, łatwiej się wyprostować. Godzinka błyskawicznie mijała, pani z nami ćwiczyła, pokazywała ćwiczenia, nie były nudne, ani monotonne, płynnie przechodziły jedno w drugie.

    I się skończyło...
  • Chyba pojadę niedługo do tego zaległego urzędu. To wtedy jest taka mega satysfakcja, jak można coś odhaczyć, odptaszkować, powiedzieć sobie zrobione, o czym myślałam, żeby zrobić od paru miesięcy.

    Taka ulga już po...
  • edytowano marzec 2021
    @asia ;Przede wszystkim straciłam większość zleceń, w samym szczycie lockdownu zachorowałam i to były trudne miesiące, ale nie chcę się koncentrować na negatywach.

    Jak uderzyło w pracę, to kiepsko. A jak jeszcze miałaś problemy ze zdrowiem, to jesteś mega dzielna, że w tym wszystkim łapiesz dobro, nie poddajesz się.

    Za 5 lat osiągnę wiek emerytalny, niby prof. może pracować do 67, ale nie liczę, że będą takie możliwości. I napiszę, że już mnie to przeraża tzn. zbliżający się koniec pracy.

    Ale, ale... mam pewien plan B, tylko nie wiem, czy ktoś będzie chciał za to płacić... tzn. mogę pracować bez honorarium, ale chodzi o to, że wydawanie rzeczy też kosztuje. Tak, chcę pisać na emeryturze, jeśli tylko zdrowie pozwoli.
  • Mój Tato trzymał się do 80 tki dość dobrze ze zdrowiem, bo jeszcze pracował, dorabiał, czuł się potrzebny. Gdy zostawił całkiem pracę, siadło zdrowie i samopoczucie.
  • @AgaMaria, a może umówcie się ze znajomymi na spacer. Zadzwoń pierwsza, zaproponuj, może też czekają. 
    Z naszych znajomych spora część juz przechorowała, część zaszczepiona. Spotykamy się już raczej normalnie. 
    Podziękowali 1AgaMaria
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.