Zamiast procentów, powinna być ocena zero-jedynkowa. Umie, albo nie. Ktoś kto coś umie na 50% to znaczy, że tak naprawdę nie umie i w profesjonalnym zastosowaniu swojej wiedzy by sobie nie poradził.
Wyobraźcie sobie takiego spawacza który umie na 50% spawać, albo hydraulika który umie na 50% podłączyć rury.
Albo po kilku i zginą ludzie. Jak lekarz będzie ratował zbyt wolno, bo ma słabe umiejętności, to też pacjent umrze.
W wielu zawodach nie ma miejsca na partactwo. Albo się umie, albo ktoś zginie. Niestety obecnie jest moda na przeciętność, na bylejakość, bo ludzi którzy nie potrafią za wiele można zatrudnić za mniejsze pieniądze i przy dużej ilości pracowników ich błędy czy mniejsza wydajność jakoś się ukryje. Mamy jednak coraz więcej bubli na rynku i coraz szybciej trzeba je wyrzucać. Taka cywilizacja śmieci się zrobiła.
Ale można umieć podłączyć 10 rodzajów rur, a 11 rodzaju nie i wtedy jest sie średni wykwalifikowanym specjalista. i jedenastego rodzaju sie nie podłącza.
ale koncept zero-jedynkowy bardzo ciekawy, tak generalnie
Po to się uczy człowiek całe życie, żeby umieć reagować na nowinki techniczne.
Poza tym ten 11 rodzaj to mogą być rury konkurencji i z zasady tego rodzaju dany fachowiec nie będzie podłączał. Jeżeli jednak będzie podłączał dobrze te 10, to jest wysoko wykwalifikowanym fachowcem. Warunek, żeby nie tykał się tego czego nie umie.
Nie utożsamiajmy ludzi wszechstronnych ze specjalistami, bo popełniamy olbrzymi błąd. Potem pracodawca wymaga od grafika komputerowego administrowania siecią, układania kabli, supportu oprogramowania biurowego czy nawet programowania. W końcu ten grafik komputerowy jest, prawda?
Moje dzieci zarówno w podstawówce jak i w liceum mają system procentowy 0-100%, który jest jasno powiązany z ocenami w szkolnych zasadach oceniania. Na pewno to jest przejrzyste dla ucznia. Natomiast w opisanej sytuacji, gdzie nie ma ocen, zabrakło mi informacji jak uczniowie są podsumowywani semestralne i roczne.
Co do dzwonków. To nie wiem czy lepiej jak ich nie ma czy jak są. Patrzenie w czasie lekcji, przerw co rusz na zegar, skupianie się na tym o której dana lekcja, przerwa zaczyna się i kończy i pilnowanie tego nie wydaje mi się takie super. W pandemię funkcjonowało to w szkole moich dzieci (różne klasy miały różne godziny lekcji i wyłączono dzwonki) i nie było entuzjazmu- nauczycielom zdarzało się przedłużać lekcje, dla uczniów przerwy nie były tak swobodne. Ale może w liceum to inaczej jest odbierane.
Komentarz
i wtedy jest sie średni wykwalifikowanym specjalista.
i jedenastego rodzaju sie nie podłącza.
ale koncept zero-jedynkowy bardzo ciekawy, tak generalnie
Natomiast w opisanej sytuacji, gdzie nie ma ocen, zabrakło mi informacji jak uczniowie są podsumowywani semestralne i roczne.
Co do dzwonków. To nie wiem czy lepiej jak ich nie ma czy jak są. Patrzenie w czasie lekcji, przerw co rusz na zegar, skupianie się na tym o której dana lekcja, przerwa zaczyna się i kończy i pilnowanie tego nie wydaje mi się takie super. W pandemię funkcjonowało to w szkole moich dzieci (różne klasy miały różne godziny lekcji i wyłączono dzwonki) i nie było entuzjazmu- nauczycielom zdarzało się przedłużać lekcje, dla uczniów przerwy nie były tak swobodne. Ale może w liceum to inaczej jest odbierane.