Mama choruje na alzheimera. Od kilku tygodni skarży się na ból pleców, problem narastał stopniowo. Pani neurolog opiekująca się mamą zaordynował leki, które nie pomogły. Zrobiono rengen, USG brzucha. W poniedziałek mama zaczęła nam krzyczeć z bólu, nie dała rady wstać. Ból promieniował do głowy i ucha. Wymiotowała. Zaczęliśmy dzwonić - terminów do lekarzy brak. Pani neurolog z poradni chorób pamięci radzi wezwać pogotowie. Wzywamy. Rozmawia tata. - nie, nie straciła przytomności. Nie byliśmy u lekarza pierwszego kontaktu, bo nie ma transportu a my nie damy rady jej wsadzić do samochodu. Odsyłają nas na nocna pomoc. Nocna pomoc nie przyjedzie. Przyjeżdża mój brat, dzwoni na pogotowie, rozmawia konkretnie. Jednak jadą.
Badanie - lekarzowi nie podoba się mamy oko, rozszerzoną źrenica. Trzeba do okulisty. Z plecami nie wiadomo. Dają zastrzyk i jadą. Następnego dnia udaje się mamę zapakować do samochodu i zawieźć do Enelmedu gdzie ma pakiet do okulisty. Jaskra- może powodować wymioty, bóle głowy, zaburzenia równowagi. Ustalają zabieg zmniejszenia ciśnienia w oku na następny dzień.
Wstaje następny dzień, mama całą noc nie śpi, siła w pieluchę, nie daje rady wstać. Nie damy rady zapakować jej do samochodu. Dzwonimy do przychodni - nie przyjadą, mogą w przyszłym tygodniu. Każą wzywać pogotowie. Wzywamy. Przyjeżdża burak, wrzeszczy na tatę, który z nerwów, czekając na karetkę położył gdzieś mamy dokumentację medyczną i nie może znaleźć. Pyta mamę, mama mówi, że dobrze się czuje. Płacze przy tym z bólu. Lekarz nas pyta czemu chora tak mówi - my mu, że mówiliśmy na wstępie, że choruje na a. Znów zastrzyk i odjazd. Brat jedzie do przychodni - doktor a twierdzi że mama jest pacjentka doktora b, doktor B ma w komputerze, że to doktor a. Brat idzie do dyrektora przychodni. W jego komputerze stoi, że doktor a. Doktor a nie jest zadowolony. Przyjedzie następnego dnia, ale trzeba mu samochód podstawić, bo przecież przychodnia nie ma transportu. Dajemy mamie na własną rękę Ketonal i xeforapid. Mama śpi całą noc. Przyjeżdża doktor a, bada mamę, nie podoba jej się stan żeber i miednicy - może jest jakieś pęknięcie. Zamawia transport medyczny do rengena. Szykujemy mamę, dajemy znów baterie przeciwboli, pakujemy do transportu. Bratowa jedzie z nią. Wracają po godzinie, bez rengena, z wijącą się z bólu mamą - w szpitalu rentgen przestał działać dzień wcześniej, skierowanie było do tego konkretnego, więc przywieźli mamę z powrotem.
Komentarz
Juz długość życia zaczęła sie zmniejszać z uwagi na zapaść w służbie zdrowia.
Współczuje i życzę zdrowia.
@M_Monia to nie kwestia braków kadrowych, ale spychologii, postawy medyków.
Miałam podobne sytuacje gdy moja mama cierpiała. Każdy odsyłał do kogoś innego, pogotowie, jak przyjechało, to też różnie bywało. Mega przykre to było.
W tej sytuacji zmarnowano czas i pieniądze - transport jechał na darmo, musimy znów udać się do lekarza, żeby wypisał nowe skierowanie i zlecił nowy transport.
Podobnie jest z rejestracją pacjentów - czy naprawdę takich wielkich nakładów potrzeba, żeby w internecie udostępnić wszystkie możliwe placówki i dostępne terminy. I zrobić rejestrację on line na wizyty. Z koniecznością potwierdzenia dzień przed? Nie byłoby wówczas sytuacji, że pacjenci czekają dwa lata na specjalistę ale połowa nie przychodzi na wizyty.
I jeszcze - bardzo przyjemnie i opłacalnie jest mieć pacjenta, który raz na dwa lata przyjdzie z grypa czy anginą po receptę i L4. Staruszek nie jest tak mało wymagający, trzeba do niego masy wizyt, często domowych. Ale po coś chyba ci ludzie zostają lekarzami. Tymczasem uprawiają klasyczna spychologię zasłaniając się procedurami. Wszyscy twierdzą, że to nie oni odpowiadają za pacjenta.
Oczywiscie nie nawiązuje jaki był ty stan ale do tego jak się ma szary obywatel do męża pani Witek. Dlaczego w Polsce nie ma równego dostępu do służby zdrowia? Niech zajmie się tym PiS.
Mysle że o polskiej służbie zdrowia też można byłoby nakręcić nieprzychylny dokument i to nie jeden. I nie tylko o służbie zdrowia.
Poza tym u nich Maja a u nas Kamilek z Częstochowy.
A ile samej patologii w służbie zdrowia.
Tylko o naszej patoligi systemu nie kręci się dokumentów a kraj nieporównywalnie mniejszy.
Najwięcej pieniędzy na służbę zdrowia wydaje się statystycznie na osoby starsze bo wtedy zaczynamy poważnie chorować ale myślę że wtedy też jest największa spychologia
Weszliśmy w fazę szeptów - szepczemy między sobą na korytarzu, szepczemy do telefonu. Nie wiem w sumie czemu, skoro mama po pięciu minutach zapomina wszystko.
Mam masę myśli w głowie - czemu Bóg jej nie ukróci tego cierpienia, czy nie lepsza byłaby eutanazja w takim stanie. Zrewidowały mi się poglądy na eutanazję.
Proszę, pomódlcie się o ulgę dla Mamy... O Niebo jak najszybciej. Nie mogę już patrzeć na ten ból.
To właśnie jest ta bezsilość. Gdy człowiek juz wie że nie ma ratunku zaczyna widziec śmierć jako wybawienie. Niechęć do uporczywej terapii to też jest miłość.
Wytrzymaj +++ ciesz się tymi ostatnimi momentami, kochaj, mysl o dobrych momentach, bądź przy niej. Tylko tyle możesz zrobić.
Ostatnie dni mojej teściowej były podobne.
Trzymaj się.