Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rodzina -- najlepszy biznes

edytowano maj 2007 w Ogólna
"Pieniądze na rodzinę to nie wydatek, lecz inwestycja, a rodzina to nie problem, lecz rozwiązanie problemu".
Wywiad z Raulem Sanchez Flores, sekretarzem generalnym ELFAC (European Large Families Confederation â?? Europejskiej Konfederacji Dużych Rodzin).

rs2.jpg

Uczestniczył Pan w sesji inaugurującej działalność Związku Dużych Rodzin 3+. Jak Pan ocenia znaczenie tego wydarzenia?

Bardzo się cieszę, że Polska stała się piętnastym krajem na świecie, w którym zaczęło działać podobne stowarzyszenie. W czternastu pozostałych krajach przekonano się, że jest to bardzo dobre narzędzie dla uwrażliwienia opinii publicznej i polityków na problemy rodzin wielodzietnych. Działają one na rzecz bardziej sprawiedliwego i równego traktowania rodzin i dbają o ich pozytywny wizerunek, ponieważ od tych rodzin w znacznym stopniu zależy przyszłość kraju.

Przyjeżdża Pan z Hiszpanii. Jak zaczęła się zorganizowana działalność rodzin wielodzietnych w Pana ojczyźnie?

Stowarzyszenie powstało w latach 60-tych. W wyniku działań rodziców dzieci z rodzin wielodzietnych rząd przyjął ustawę o wspieraniu takich rodzin.

Od roku 1971 wszystkie rodziny wielodzietne w Hiszpanii posiadają przyznaną przez państwo kartę, dzięki której korzystają z ulg w transporcie publicznym, w opłatach za edukację, a także z pewnych ulg podatkowych. Po uchwaleniu tego prawa stowarzyszenie zmniejszyło swoją aktywność. Dopiero w 1997 roku nastąpiła jego reaktywacja, ponieważ poważnie zmieniła się sytuacja społeczna w Hiszpanii. Doszło do silnego spadku przyrostu naturalnego, a rodziny wielodzietne, mimo postępów demokracji i rozwoju gospodarczego, były coraz bardziej dyskryminowane.

W szybkim tempie liczba rodzin w stowarzyszeniu wzrosła do 40 tysięcy. Udało się uzyskać różnorodne wsparcie od prywatnych firm, ale przede wszystkim uchwalono nową ustawę chroniącą takie rodziny.

Jak praktycznie próbujecie przełamać dyskryminację, o której Pan mówił?

Kiedy nas pytają, czy chcemy, żeby było dużo rodzin wielodzietnych, mówimy: Nie. Jesteśmy przeciwni polityce prorodzinnej, a także przeciwni polityce antyrodzinnej. Za to opowiadamy się za wolnością. Chcemy jednak, żeby wszyscy mogli mieć tyle dzieci, ile chcą, bez dyskryminacji i z takimi samymi szansami. A więc pierwszy argument brzmi: nie chcemy pomocy, ale nie chcemy też dyskryminacji, chcemy równych szans.

Dzięki temu osiągnęliśmy między innymi obniżenie cen wody dla rodzin wielodzietnych lub zwolnienie ich od podatku przy zakupie większego samochodu lub czy większego domu. Nie jest sprawiedliwe, aby samotna osoba mieszkająca na 50 metrach kwadratowych płaciła mniejszy podatek niż rodzina 5-6-osobowej, mieszkająca w mieszkaniu o powierzchni 100 metrów kwadratowych. Kto z nich żyje w większym luksusie? Udało się nam to osiągnąć w Hiszpanii, i powoli udaje się także w innych krajach.

Po drugie podkreślamy, że rodziny wielodzietne są podstawą dla zapewnienia przyszłości. Obecnie kraje zachodnie stają wobec problemów demograficznych: nie ma pełnej wymiany pokoleń i społeczeństwo się starzeje. Dzisiejsze dzieci będą w przyszłości jedynymi płatnikami podatków na emerytury, służbę zdrowia, usługi publiczne. Oczywiście ci, którzy nie mają dzieci, lub mają ich mniej, powinni zrekompensować rodzinom wielodzietnym "koszt" posiadania dzieci.

Mamy jeszcze trzeci argument - żyjemy w Europie. Wyobraźmy sobie sytuację, w której rodzina z Luksemburga z trojgiem dzieci osiedla się w Polsce i wchodzi w polski system ubezpieczeń. I wówczas odkrywają rzecz następującą â?? w Polsce musieliby mieć 140 dzieci, aby otrzymywać tyle samo pieniędzy, ile dostawali w Luksemburgu za swoją trójkę dzieci.

Jednym słowem, istnieją ogromne różnice w polityce wspierania rodziny, a to tworzy nierówność wśród rodzin europejskich. Rodzina francuska czy belgijska ma więcej pieniędzy na dzieci i może lepiej je wychować. Dlaczego takich szans nie ma w Hiszpanii czy w Polsce?
Należy temu przeciwdziałać i stworzyć wspólną politykę, określając minimalny poziom wspierania rodzin wielodzietnych.

Wspominał pan o wywalczeniu prawa do tańszej wody. Na czym to polega?

Istnieje pewna dyrektywa unijna, które określa wzrost ceny wody w miarę wzrostu jej zużycia. Woda jest droga i trzeba ją oszczędzać. W Hiszpanii tę dyrektywa wdrożono w ten sposób, że do pewnego poziomu zużycia wody płaciło się stawkę x. Na kolejnym poziomie zużycia stawka wzrastała trzykrotnie, a przy wejściu w następny poziom â?? aż piętnastokrotnie. Nikt jednak nie pytał się, ile osób zużywa tę wodę, patrzono jedynie na mieszkanie i jego właściciela.

Zaskarżyliśmy to prawo do Trybunału Najwyższego i wygraliśmy, bo ustawa była sprzeczna z konstytucją, naruszała podstawowe prawa. Od tego czasu w całej Hiszpanii istnieje specjalna cena wody dla rodzin wielodzietnych.

Czy udało się wam również polepszyć sytuację rodziny w innych dziedzinach?

Na przykład tzw. budownictwo społeczne, finansowane z pieniędzy rządowych, oprócz wykorzystania pewnego procentu mieszkań dla potrzeb niepełnosprawnych, musi wybudować także pewną ilość mieszkań dla rodzin wielodzietnych.

Udało nam się też wprowadzić rodzinę do debaty publicznej. Dziś każdy aktywny polityk musi opowiedzieć się w sprawie ochrony środowiska, ale także musi mieć zdanie na temat rodziny. I kiedy uchwala się nowe prawo, zastanawia się, jaki wpływ będzie ono miało nie tylko na środowisko, ale i na sytuację rodzin.

Czy myśli Pan, że takie stowarzyszenia mogą odegrać istotną rolę jako lobbyści w polityce, w ekonomii? W jaki sposób?

Demokrację tworzy się przez społeczeństwo, a stowarzyszenia są odpowiednim środkiem do działania w warunkach demokratycznych. Pojedynczej osobie trudno będzie oddziaływać na polityków. Jeśli zbierze się liczniejsze grono ludzi mających podobne problemy i jeśli się zorganizują to łatwiej będzie im skłonić polityków do wysłuchania ich racji.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że rodziny wielodzietne stanowią ważną część społeczeństwa ponieważ żyje w nich większość dzieci i to oni będą głosować w przyszłych wyborach. W demokracji siła głosu jest ważna. Dlatego wydaje mi się, że stowarzyszenia są dobrym sposobem dla modyfikowania prawa â?? oczywiście, jeśli są dobrze zorganizowane. Z drugiej strony takie struktury tworzą dobry system wsparcia dla członków. Rodzina, która przyłącza się do stowarzyszenia, może uzyskać dostęp do już zdobytych doświadczeń, dowiedzieć się, jak rozwiązać taki czy inny problem, otrzymuje też informacje i porady prawne.

Naszemu stowarzyszeniu udało się również zainteresować i wciągnąć wiele firm sektora prywatnego, które szukają klientów wśród rodzin wielodzietnych. W ten sposób za naszym pośrednictwem rodziny otrzymują do firm bardzo dobre propozycje.

W czasie sesji inaugurującej Związek Dużych Rodzin powiedział Pan, że pieniądze na rodzinę to nie wydatek, lecz inwestycja, a rodzina to nie problem, lecz rozwiązanie problemu. Jak można to wyjaśnić?

Kiedy rząd buduje autostradę czy linie kolejowe, musi wydać dużo pieniędzy, ale nikt nie mówi, że ten wydatek nie ma sensu. Ten wydatek tworzy bogactwo, pozytywnie działa na gospodarkę rejonu. Jest ważnym zasobem dla kraju. Z rodziną powinno być podobnie. Pieniądze, które rząd da na rodzinę, nie marnują się, to inwestycja.

Jeśli stworzy się społeczeństwo przyjazne rodzinie i czujące za nią odpowiedzialność, to ludzie będą mieli dzieci i w ten sposób społeczeństwo zapewni sobie przyszłość. Dzięki inwestowaniu w rodzinę zapewniamy dobrobyt osób starszych, czyli dopływ pieniędzy na emerytury czy też wysoki poziom usług publicznych.

Dziś politycy boją się wydawać na rodzinę, ponieważ efekt ich decyzji przychodzi późno, na pewno po następnych wyborach. Dlatego prosimy ( i mam nadzieję, że w Polsce również będziecie o to prosili) o uchwalenie paktu o rodzinie. Wszystkie partie powinny zdać sobie sprawę, że dobro rodziny to nie kwestia debaty politycznej, ale konsensusu. Tak się dzieje się w innych krajach Europy.

Należy wyznaczyć pewne cele, które długoterminowo przyniosą korzyść rodzinie. Tak zrobiła Francja, i przez 15 lat udało jej się przejść z najniższej pozycji w dzietności kobiet do najwyższej! Niedawno Eurostat potwierdził, że Francja przoduje pod tym względem w Europie. Uczyniła to dzięki polityce konsensusu, traktując wydatki na rodzinę nie jako wydatek, ale jako inwestycję.

rozmawiał: Paweł Zuchniewicz

Komentarz

  • "...Udało nam się też wprowadzić rodzinę do debaty publicznej. Dziś każdy aktywny polityk musi opowiedzieć się w sprawie ochrony środowiska, ale także musi mieć zdanie na temat rodziny. I kiedy uchwala się nowe prawo, zastanawia się, jaki wpływ będzie ono miało nie tylko na środowisko, ale i na sytuację rodzin..."

    Bardzo mi się to spodobało. Strasznie się cieszę, że wreszcie coś się dzieje i jest nadzieja, że polityka prorodzinna w Polsce stanie się faktem, a nie czczym gadaniem.
  • Mnie się podoba bardzo ten fragment:
    "Kiedy nas pytają, czy chcemy, żeby było dużo rodzin wielodzietnych, mówimy: Nie. Jesteśmy przeciwni polityce prorodzinnej, a także przeciwni polityce antyrodzinnej. Za to opowiadamy się za wolnością. Chcemy jednak, żeby wszyscy mogli mieć tyle dzieci, ile chcą, bez dyskryminacji i z takimi samymi szansami. A więc pierwszy argument brzmi: nie chcemy pomocy, ale nie chcemy też dyskryminacji, chcemy równych szans."
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.