@Beta Świat jest coraz bardziej zlaicyzowany i nie do każdego trafi argument Boga.
Zakładam, że papież poucza katolików.
Katolicy też mają różne poglądy, różne pojmowanie Boga.
Ale człowiek wierzący nie zatrzymuje się na tym co sam uważa, chce się w swojej wierze rozwijać, wzrastać. Trwanie w grzechu z wiarą mą niewiele wspólnego.
Jak wegetarianin codziennie je mięso to co z niego za wegetarianin? Jak wierzący żyje wbrew nauce Kościoła (zabija, kradnie, wyklucza potomstwo) to jaki z niego wierzący?
Ale nikt kitu mi nie wciśnie że zapanowała epidemia bezpłodności i poronienin i stąd taka zima demograficzna tylko w krajach dobrobytu. Oczywiście w biedniejszych krajach tej epidemii nie ma. Tam nikt przecież nie jest bezpłodny czy nikt nie roni
@M_Monia serio nie wiem, o co Ty walczysz. Jest oczywistym, że w "krajach dobrobytu" ludzie po prostu są bardziej świadomi tego, że NIE MUSZĄ mieć dzieci i wielu z nich taką decyzję podejmuje.
z mojego punktu widzenia, są nieświadomi, że muszą mieć dzieci
Zycie (świadome) bez dzieci, to samobójstwo rozciągnięte w czasie
@Beta No ja się zgadzam, ale sama wiesz jak wygląda praktyka. Ja już odchodzę powoli od patrzenia na cudzą wiarę, muszę skupić się na własnej. Ludzie też myślę, nierzadko czują zawód ze strony Boga, Kościoła, nie znają do końca jego nauki i tutaj dobrą rolę robią dobrzy kapłani, aby ludzi nakierować.
@paulaarose błędne jest traktowanie każdego jako wierzącego. Przy takim patrzeniu to potem każdy złodziej, morderca jest przykładem postępowania człowieka wierzącego. Mimo, że jego postępowanie nie ma nic wspólnego wiarą.
Zgoda, też nie rozumiem tego, że ktoś komu zasady obowiązujące w Kościele nie pasują i żyje po swojemu, zamiast wypisać z Kościoła, to udaje, że jest katolikiem. "wierzący ale niepraktykujący" jest logicznie sprzeczne. Albo-albo.
Zgoda, też nie rozumiem tego, że ktoś komu zasady obowiązujące w Kościele nie pasują i żyje po swojemu, zamiast wypisać z Kościoła, to udaje, że jest katolikiem. "wierzący ale niepraktykujący" jest logicznie sprzeczne. Albo-albo.
Ja bym chyba szukala zlotego srodka... z jednej strony sa te absurdalne wymagania wobec matek ale z drugiej strony nie sposob udawac ze swiat sie nie zmienil i kochac, ubrac i wykarmic to troche za malo. Wiadomo ze nie trzeba dawac dziecku absolutnie wszystkiego, ale w mojej ocenie obowiazkiem rodzicielskim jest podazanie za pasjami i zdolnosciami dziecka, czy to beda predyspozycje w kierunku plastycznym, muzycznym, sportowym, jezykowym... a to niestety kosztuje, lekcje, zajecia, sprzet sportowy/instrumenty itd. Mysle ze abstrahujac od podstaw to tez trzeba brak pod uwage planujac rodzicielstwo. Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
Ja bym chyba szukala zlotego srodka... z jednej strony sa te absurdalne wymagania wobec matek ale z drugiej strony nie sposob udawac ze swiat sie nie zmienil i kochac, ubrac i wykarmic to troche za malo. Wiadomo ze nie trzeba dawac dziecku absolutnie wszystkiego, ale w mojej ocenie obowiazkiem rodzicielskim jest podazanie za pasjami i zdolnosciami dziecka, czy to beda predyspozycje w kierunku plastycznym, muzycznym, sportowym, jezykowym... a to niestety kosztuje, lekcje, zajecia, sprzet sportowy/instrumenty itd. Mysle ze abstrahujac od podstaw to tez trzeba brak pod uwage planujac rodzicielstwo. Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
to w zupełności moim dzieciom wystarczyło, także podążanie za pasjami i zdolnościami dzieci odbyło się bezkosztowo (dwójka plastyków, dwóch programistów)
wydaje mi się, że koszty biorą się z zaniedbania najwcześniejszego rozwoju dziecka, który wymaga tylko czasu i miłości - wystarczy dziecku dać poczucie bezpieczeństwa, dużo mu/im czytać, nauczyć czytać i liczyć i dalej samo leci
Ja bym chyba szukala zlotego srodka... z jednej strony sa te absurdalne wymagania wobec matek ale z drugiej strony nie sposob udawac ze swiat sie nie zmienil i kochac, ubrac i wykarmic to troche za malo. Wiadomo ze nie trzeba dawac dziecku absolutnie wszystkiego, ale w mojej ocenie obowiazkiem rodzicielskim jest podazanie za pasjami i zdolnosciami dziecka, czy to beda predyspozycje w kierunku plastycznym, muzycznym, sportowym, jezykowym... a to niestety kosztuje, lekcje, zajecia, sprzet sportowy/instrumenty itd. Mysle ze abstrahujac od podstaw to tez trzeba brak pod uwage planujac rodzicielstwo. Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
to w zupełności moim dzieciom wystarczyło, także podążanie za pasjami i zdolnościami dzieci odbyło się bezkosztowo (dwójka plastyków, dwóch programistów)
wydaje mi się, że koszty biorą się z zaniedbania najwcześniejszego rozwoju dziecka, który wymaga tylko czasu i miłości - wystarczy dziecku dać poczucie bezpieczeństwa, dużo mu/im czytać, nauczyć czytać i liczyć i dalej samo leci
Mowisz o wyksztalceniu swoich dzieci, co przeciez jest tylko podstawa a nijak nie ma sie do sukcesu zawodowego. Niestety w Polsce rozwijanie zaiteresowan w sposob bezkosztowy jest bardzo ograniczone- szybko napotyka sie mur w postaci zazwyczaj jakosci darmowych zajec oraz ich poziomu, a takze rowniez ich roznorodnosci. Poza tym jak wspomnialam sprzet/instrumenty/odziez/przybory czyli wszystkie te elementy materialne konieczne do rozwijania zainteresowan z nieba nie spadaja
Moj syn lat 5 umie swobodnie czytac i liczyc- rozumiem ze zawrotna kariere ma juz zapewniona a ja mam fajrant?
To też nawet nie chodzi o to, że zawsze potrzebne są b. drogie zajęcia dodatkowe i że ich poziom musi być wyższy niż np. organizowanych za darmo lub za niewielką opłatą w lokalnym domu kultury, bo bywa różnie, wszystko zależy od prowadzących. Czasem nawet nie chodzi o to, że największym problemem jest wydać nieco większą kwotę, tylko "ogarnąć to" to znaczy być zorientowanym na tyle, by mądrze wybierać najlepsze opcje z dostępnej oferty, dbać o logistykę, o skompletowanie tych wszystkich materiałów i sprzętów, pamiętanie o wszystkim. To przy kilku dzieciach w wieku szkolnym jest cholernie dużo pracy.
Ja bym chyba szukala zlotego srodka... z jednej strony sa te absurdalne wymagania wobec matek ale z drugiej strony nie sposob udawac ze swiat sie nie zmienil i kochac, ubrac i wykarmic to troche za malo. Wiadomo ze nie trzeba dawac dziecku absolutnie wszystkiego, ale w mojej ocenie obowiazkiem rodzicielskim jest podazanie za pasjami i zdolnosciami dziecka, czy to beda predyspozycje w kierunku plastycznym, muzycznym, sportowym, jezykowym... a to niestety kosztuje, lekcje, zajecia, sprzet sportowy/instrumenty itd. Mysle ze abstrahujac od podstaw to tez trzeba brak pod uwage planujac rodzicielstwo. Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
to w zupełności moim dzieciom wystarczyło, także podążanie za pasjami i zdolnościami dzieci odbyło się bezkosztowo (dwójka plastyków, dwóch programistów)
wydaje mi się, że koszty biorą się z zaniedbania najwcześniejszego rozwoju dziecka, który wymaga tylko czasu i miłości - wystarczy dziecku dać poczucie bezpieczeństwa, dużo mu/im czytać, nauczyć czytać i liczyć i dalej samo leci
Mowisz o wyksztalceniu swoich dzieci, co przeciez jest tylko podstawa a nijak nie ma sie do sukcesu zawodowego. Niestety w Polsce rozwijanie zaiteresowan w sposob bezkosztowy jest bardzo ograniczone- szybko napotyka sie mur w postaci zazwyczaj jakosci darmowych zajec oraz ich poziomu, a takze rowniez ich roznorodnosci. Poza tym jak wspomnialam sprzet/instrumenty/odziez/przybory czyli wszystkie te elementy materialne konieczne do rozwijania zainteresowan z nieba nie spadaja
Moj syn lat 5 umie swobodnie czytac i liczyc- rozumiem ze zawrotna kariere ma juz zapewniona a ja mam fajrant?
w jaki sposób nakłady rodziców (i jakie) mogą się przyczynić do sukcesu zawodowego dzieci?
To też nawet nie chodzi o to, że zawsze potrzebne są b. drogie zajęcia dodatkowe i że ich poziom musi być wyższy niż np. organizowanych za darmo lub za niewielką opłatą w lokalnym domu kultury, bo bywa różnie, wszystko zależy od prowadzących. Czasem nawet nie chodzi o to, że największym problemem jest wydać nieco większą kwotę, tylko "ogarnąć to" to znaczy być zorientowanym na tyle, by mądrze wybierać najlepsze opcje z dostępnej oferty, dbać o logistykę, o skompletowanie tych wszystkich materiałów i sprzętów, pamiętanie o wszystkim. To przy kilku dzieciach w wieku szkolnym jest cholernie dużo pracy.
nie były potrzebne zajęcia dodatkowe a szkołę ogarniali sami, nasz udział ograniczał się do wyboru liceum i zaproponowania miejsca studiów
Ja bym chyba szukala zlotego srodka... z jednej strony sa te absurdalne wymagania wobec matek ale z drugiej strony nie sposob udawac ze swiat sie nie zmienil i kochac, ubrac i wykarmic to troche za malo. Wiadomo ze nie trzeba dawac dziecku absolutnie wszystkiego, ale w mojej ocenie obowiazkiem rodzicielskim jest podazanie za pasjami i zdolnosciami dziecka, czy to beda predyspozycje w kierunku plastycznym, muzycznym, sportowym, jezykowym... a to niestety kosztuje, lekcje, zajecia, sprzet sportowy/instrumenty itd. Mysle ze abstrahujac od podstaw to tez trzeba brak pod uwage planujac rodzicielstwo. Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
to w zupełności moim dzieciom wystarczyło, także podążanie za pasjami i zdolnościami dzieci odbyło się bezkosztowo (dwójka plastyków, dwóch programistów)
wydaje mi się, że koszty biorą się z zaniedbania najwcześniejszego rozwoju dziecka, który wymaga tylko czasu i miłości - wystarczy dziecku dać poczucie bezpieczeństwa, dużo mu/im czytać, nauczyć czytać i liczyć i dalej samo leci
Mowisz o wyksztalceniu swoich dzieci, co przeciez jest tylko podstawa a nijak nie ma sie do sukcesu zawodowego. Niestety w Polsce rozwijanie zaiteresowan w sposob bezkosztowy jest bardzo ograniczone- szybko napotyka sie mur w postaci zazwyczaj jakosci darmowych zajec oraz ich poziomu, a takze rowniez ich roznorodnosci. Poza tym jak wspomnialam sprzet/instrumenty/odziez/przybory czyli wszystkie te elementy materialne konieczne do rozwijania zainteresowan z nieba nie spadaja
Moj syn lat 5 umie swobodnie czytac i liczyc- rozumiem ze zawrotna kariere ma juz zapewniona a ja mam fajrant?
Temat powraca kolejny raz, ale może warto... Dla jasności - jestem córką @Pioszo54.
Jak już mój Tata napisał, dwoje z nas jest programistami, a dwoje - plastykami.
Jeśli chodzi o ten pierwszy zawód, to chyba nie trzeba tłumaczyć, że jest to w tym momencie branża, która daje bardzo dobre możliwości zawodowe, a jednocześnie zainteresowania w tym kierunku można rozwijać całkowicie bezkosztowo, wystarczy dostęp do komputera i internetu, w przypadku moich braci to jeszcze bardzo dobre studia w tym kierunku - też darmowe i bez wcześniejszych korepetycji
Branża plastyczna nie jest oczywiście tak dochodowa i nie będę twierdziła, że to najlepszy możliwy wybór, jeśli chodzi o możliwości zarobkowe. Niemniej jednak zarówno ja, jak i mój brat dostaliśmy się na ASP bez jednej godziny płatnych zajęć i bez uczęszczania do liceum plastycznego. Jeśli chodzi o koszty materiałów, to faktycznie jakieś były, pamiętam, że często na różne prezenty dostawałam materiały plastyczne i książki tematyczne, mieliśmy też w domu trochę albumów o sztuce itp.
I chociaż nie zrobiłam do tej pory zawrotnej kariery, to chwalę sobie mój zawód za ogromną elastyczność czasową, jaką mi oferuje - bardzo cenne przy dziecku - i za to, że faktycznie mogę w życiu robić coś, co sprawia mi ogromną frajdę i w czym czuję się naprawdę dobra.
Przy czym jest to coś, na co poświęciłam w swoim życiu, od małego dziecka, ogromną ilość czasu. Niepotrzebne były mi dodatkowe zajęcia, jedynie motywacja (wynikająca przede wszystkim z przyjemności, jaką mi sprawiało i sprawia rysowanie) i delikatne nakierowanie, dostęp do jakichś źródeł wiedzy w temacie.
Jeszcze wypłynie pewnie znów kwestia języka. Jakoś tak się składa, że - również bez żadnych zajęć dodatkowych - wszyscy czworo bardzo dobrze posługujemy się angielskim, również jeśli chodzi o swoje branże zawodowe. I znów wystarczył komputer, internet i książki, oraz znajomość języka przez naszych rodziców.
Czy można było więcej? Na pewno, zawsze można. Ale to, co otrzymałam, jest w zupełności wystarczające.
Mam wspomnienia dzieciństwa, w którym było mnóstwo czasu na czytanie książek, łażenie po dworze, zabawę klockami, rysowanie, spędzanie czasu razem z rodzicami i braćmi.
Mam teraz, jako dorosła, bardzo dobry kontakt z rodzicami i braćmi, zwyczajnie się lubimy i dobrze rozumiemy, mamy do siebie nawzajem bardzo duże zaufanie, możemy na siebie liczyć.
Mam zawód, który lubię i w którym mogę dalej się realizować bez ograniczania czasu spędzonego z dzieckiem, a przy tym ogólne wykształcenie oraz umiejętność uczenia się na tyle dobre, żeby w razie potrzeby zmienić branżę.
Może jestem kosmitą i nie ma więcej takich jak ja, ale... nie sądzę
To też nawet nie chodzi o to, że zawsze potrzebne są b. drogie zajęcia dodatkowe i że ich poziom musi być wyższy niż np. organizowanych za darmo lub za niewielką opłatą w lokalnym domu kultury, bo bywa różnie, wszystko zależy od prowadzących. Czasem nawet nie chodzi o to, że największym problemem jest wydać nieco większą kwotę, tylko "ogarnąć to" to znaczy być zorientowanym na tyle, by mądrze wybierać najlepsze opcje z dostępnej oferty, dbać o logistykę, o skompletowanie tych wszystkich materiałów i sprzętów, pamiętanie o wszystkim. To przy kilku dzieciach w wieku szkolnym jest cholernie dużo pracy.
nie były potrzebne zajęcia dodatkowe a szkołę ogarniali sami, nasz udział ograniczał się do wyboru liceum i zaproponowania miejsca studiów
A może po prostu nie widziałeś, ile małżonka robiła?
To też nawet nie chodzi o to, że zawsze potrzebne są b. drogie zajęcia dodatkowe i że ich poziom musi być wyższy niż np. organizowanych za darmo lub za niewielką opłatą w lokalnym domu kultury, bo bywa różnie, wszystko zależy od prowadzących. Czasem nawet nie chodzi o to, że największym problemem jest wydać nieco większą kwotę, tylko "ogarnąć to" to znaczy być zorientowanym na tyle, by mądrze wybierać najlepsze opcje z dostępnej oferty, dbać o logistykę, o skompletowanie tych wszystkich materiałów i sprzętów, pamiętanie o wszystkim. To przy kilku dzieciach w wieku szkolnym jest cholernie dużo pracy.
nie były potrzebne zajęcia dodatkowe a szkołę ogarniali sami, nasz udział ograniczał się do wyboru liceum i zaproponowania miejsca studiów
A może po prostu nie widziałeś, ile małżonka robiła?
małżonka nałogowo chodziła na wywiadówki
a co robiła, to raczej wiem, bo bardzo dużo czasu spędzamy razem
Komentarz
Jak wierzący żyje wbrew nauce Kościoła (zabija, kradnie, wyklucza potomstwo) to jaki z niego wierzący?
Zycie (świadome) bez dzieci, to samobójstwo rozciągnięte w czasie
--------------
Ale gdzie walczysz ? Tu na wielodzietnych?
Może masz jakąś fundacje ?
Wiadomo ze na etapie ciazy to wszystko to jest piesn przyszlosci, podobnie jak chocby warunki mieszkaniowe bo jak wspolny pokoj dla malych dzieci, rowniez rozniej plci jest jak najbardziej w porzadku, tak nie mozna sie dziwic ze dorastajace dziecko potrzebuje juz wlasnej przestrzeni i intymnosci. Jasne ze trudno zaplanowac w 100% zycie na iles lat w przod, ale myslec i planowac wypada, mierzac sily na zamiary.
także podążanie za pasjami i zdolnościami dzieci odbyło się bezkosztowo (dwójka plastyków, dwóch programistów)
wydaje mi się, że koszty biorą się z zaniedbania najwcześniejszego rozwoju dziecka,
który wymaga tylko czasu i miłości - wystarczy dziecku dać poczucie bezpieczeństwa, dużo mu/im czytać, nauczyć czytać i liczyć
i dalej samo leci
Niestety w Polsce rozwijanie zaiteresowan w sposob bezkosztowy jest bardzo ograniczone- szybko napotyka sie mur w postaci zazwyczaj jakosci darmowych zajec oraz ich poziomu, a takze rowniez ich roznorodnosci. Poza tym jak wspomnialam sprzet/instrumenty/odziez/przybory czyli wszystkie te elementy materialne konieczne do rozwijania zainteresowan z nieba nie spadaja
Moj syn lat 5 umie swobodnie czytac i liczyc- rozumiem ze zawrotna kariere ma juz zapewniona a ja mam fajrant?
Czasem nawet nie chodzi o to, że największym problemem jest wydać nieco większą kwotę, tylko "ogarnąć to" to znaczy być zorientowanym na tyle, by mądrze wybierać najlepsze opcje z dostępnej oferty, dbać o logistykę, o skompletowanie tych wszystkich materiałów i sprzętów, pamiętanie o wszystkim. To przy kilku dzieciach w wieku szkolnym jest cholernie dużo pracy.
a podobno edukacja ma się nijak do sukcesu zawodowego (cokolwiek to znaczy)
a szkołę ogarniali sami,
nasz udział ograniczał się do wyboru liceum i zaproponowania miejsca studiów
Dla jasności - jestem córką @Pioszo54.
Jak już mój Tata napisał, dwoje z nas jest programistami, a dwoje - plastykami.
Jeśli chodzi o ten pierwszy zawód, to chyba nie trzeba tłumaczyć, że jest to w tym momencie branża, która daje bardzo dobre możliwości zawodowe, a jednocześnie zainteresowania w tym kierunku można rozwijać całkowicie bezkosztowo, wystarczy dostęp do komputera i internetu, w przypadku moich braci to jeszcze bardzo dobre studia w tym kierunku - też darmowe i bez wcześniejszych korepetycji
Branża plastyczna nie jest oczywiście tak dochodowa i nie będę twierdziła, że to najlepszy możliwy wybór, jeśli chodzi o możliwości zarobkowe. Niemniej jednak zarówno ja, jak i mój brat dostaliśmy się na ASP bez jednej godziny płatnych zajęć i bez uczęszczania do liceum plastycznego. Jeśli chodzi o koszty materiałów, to faktycznie jakieś były, pamiętam, że często na różne prezenty dostawałam materiały plastyczne i książki tematyczne, mieliśmy też w domu trochę albumów o sztuce itp.
I chociaż nie zrobiłam do tej pory zawrotnej kariery, to chwalę sobie mój zawód za ogromną elastyczność czasową, jaką mi oferuje - bardzo cenne przy dziecku - i za to, że faktycznie mogę w życiu robić coś, co sprawia mi ogromną frajdę i w czym czuję się naprawdę dobra.
Przy czym jest to coś, na co poświęciłam w swoim życiu, od małego dziecka, ogromną ilość czasu. Niepotrzebne były mi dodatkowe zajęcia, jedynie motywacja (wynikająca przede wszystkim z przyjemności, jaką mi sprawiało i sprawia rysowanie) i delikatne nakierowanie, dostęp do jakichś źródeł wiedzy w temacie.
Jeszcze wypłynie pewnie znów kwestia języka. Jakoś tak się składa, że - również bez żadnych zajęć dodatkowych - wszyscy czworo bardzo dobrze posługujemy się angielskim, również jeśli chodzi o swoje branże zawodowe. I znów wystarczył komputer, internet i książki, oraz znajomość języka przez naszych rodziców.
Czy można było więcej? Na pewno, zawsze można. Ale to, co otrzymałam, jest w zupełności wystarczające.
Mam wspomnienia dzieciństwa, w którym było mnóstwo czasu na czytanie książek, łażenie po dworze, zabawę klockami, rysowanie, spędzanie czasu razem z rodzicami i braćmi.
Mam teraz, jako dorosła, bardzo dobry kontakt z rodzicami i braćmi, zwyczajnie się lubimy i dobrze rozumiemy, mamy do siebie nawzajem bardzo duże zaufanie, możemy na siebie liczyć.
Mam zawód, który lubię i w którym mogę dalej się realizować bez ograniczania czasu spędzonego z dzieckiem, a przy tym ogólne wykształcenie oraz umiejętność uczenia się na tyle dobre, żeby w razie potrzeby zmienić branżę.
Może jestem kosmitą i nie ma więcej takich jak ja,
ale... nie sądzę
a co robiła, to raczej wiem, bo bardzo dużo czasu spędzamy razem