Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Czyny, nie słowa"

edytowano październik 2007 w Arkan Noego
Czyny, nie słowa
from Obrona konkretu by Tomasz P. Terlikowski

Rudi Guliani walczący o nominację republikanów do walki o fotel prezydenta postanowił podzielić się z opinią publiczną swoimi poglądami religijnymi. W wywiadzie udzielonym Christian Broadcasting Network polityk podkreślił, że Bóg jest bardzo istotną częścią jego życia. - Wierzę w Boga, modlę się do Boga i proszę Jezusa o wsparcie i pomoc - mówił Guliani. - Miałem bardzo mocne poglądy religijne i był okres w moim życiu, gdy chciałem zostać księdzem, studiowałem nawet teologię w collegu - dodał polityk.

Prowadzący wywiad postanowili jednak pogłębić udzielane przez deklarującego swój katolicyzm odpowiedzi. I zabrali się za badanie jego życia rodzinnego. Guliani, co nie jest tajemnicą, był trzykrotnie żonaty i dwukrotnie się rozwodził. - Powtarzam sobie bardzo często: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni - odpowiadał Guliani na pytania dziennikarzy. - Często przypominam sobie opowieść o tym, jak przyprowadzono do Jezusa kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, a on powiedział do ludzi, którzy chcieli ją ukamienować: kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. I nikt w nią nie rzucił - opowiadał Guliani, dodając, że nikt nie może wyjść z tego testu zwycięską ręką, tylko sam Jezus.

Deklaracje Gulianiego na wiele się jednak w oczach religijnych Amerykanów zdają. Jak wynika z badań Pew Forum on Religion and Public Life, mimo licznych zapewnień o osobistej religijności, tylko 14 procent Amerykanów uważa Gulianiego za â??bardzo religijnego". I trudno się temu nawet dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę, że osobiste perypetie polityka są doskonale znane Amerykanom, a duchowni często dodają, że trudno traktować poważnie kogoś, kto opowiada o swoim nawróceniu i wierze i co chwila zmienia żony. - Polityk mówiąc o swojej wierze podejmuje poważne ryzyko. Ludzie â??mówiący Bogiem" zapominają, że chrześcijanie nie oczekują od polityków kazań, ale obrony moralnych i kulturowych wartości chrześcijaństwa - tłumaczy Mark Earley, prezydent Prison Fellowship Ministries.

Guliani, jako zwolennik aborcji i legalizacji związków homoseksualnych, a także wielokrotny rozwodnik - z trudem może uchodzić za kogoś, kto obronę tych wartości może konserwatywnym chrześcijanom gwarantować.

Podobne pytanie zresztą o relację między deklarowaną obroną wartości chrześcijańskich czy katolicyzmu, a konkretnymi działaniami na rzecz cywilizacji i moralności warto postawić także naszym politykom. Jak bowiem mówi Ewangelia â??nie każdy kto powtarza Panie, Panie wejdzie do Królestwa Niebieskiego". Bycie katolikiem w polityce nie oznacza bowiem odwoływania się do języka religijnego, ale próbę (podejmowaną na różnych drogach) realizacji wartości moralnych. Słowa nie wystarczą, potrzebne są działania.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.