Ja na tłusty czwartek robiłam z tego przepisu i wyszły pyszne. Nie miałam 5 jajek to dałam trzy żółtka i jedno całe jako i też wyszły, tylko rzeczywiście trzeba było chwilkę wyrabiać żeby ciasto zrobiło się miękkie i sprężyste, a faworki wyszły mniam ! :bigsmile:
Śmietanę daje "na oko". To tylko taki przepis, te 3 dag.
AB - daj ze dwie łyżki, będzie dobrze.:cool:
I - niestety - smażę na oleju, nigdy nie ma dość smalcu pod ręką, olej bardziej dostępny...
Ale one (te faworki) się naprawdę ładnie i szybko smażą. :bigsmile:
My robimy piwne. Tyle samo jajek, co piwa - np. po szklance i mąki tyle, żeby wyszło dość twarde ciasto, które można cieniutko rozwałkować. Pyszne i z cukrem pudrem i wytrawnie bez.
hmmm niejaka pani Geslerowa twierdzi, ze aby faworki były dobre potrzebują minimum półtorej (!!!) godziny "walenia" w nie-ona robi to wałkiem zza głowy, pełnym machnieciem w kulę ciasta oczywiscie z pomocą rodziny Pani Geslerowa czasem trochę przesadza,ale w tym wypadku ma rację.Faworki tylko wałkiem traktować,a rozpływają się w ustach.
Faworki są już miłym wspomnieniem. Ciasto wybijaliśmy z mężem na zmianę ok pół godziny tłuczkiem do mięsa(wygodniej niz wałkiem) i faworki wyszły bardzo smaczne, z dużą ilością pęcherzyków. Jak dzieci podrosną to wspólnymi siłami i do 1,5 godziny ubijania dojdziemy ale myslę ze i te pół w zupełności wystarczy.
Nie robiłam bezglutenowych, ale pewnie wyjdą. Do tej pory jak już robiłam pączki, to takie "leniwe" - czyli ciasto długo wyrastało z malutką ilością drożdży, rozgrzewałam olej, odrywałam kawałeczek ciasta, wrzucałam na olej i robił się niesamowicie puchaty, delikatny pączek. Był trochę niekształtny, bo wrzucałam go byle jak, ale nie miało to znaczenia. W grudniu po raz pierwszy robiłam pączki z nadzieniem, takie jak tradycyjne. U mnie podstawa dobrego ciasta to mała ilość drożdzy, luźne ciasto i długie wyrastanie.
Bea, jesli chcesz z jaglanki, to proponuję: ugotowaną, zimną jaglankę zblenderować lub przepuścić przez maszynkę. Dodać to, co chcesz: coś słodkiego (cukier, miód etc), wanilię lub aromat i mąkę (wg mnie dobra będzie ryżowa) i sodę. Robisz ciasto. Lepisz kuleczki, wrzucasz na gorący tłuszcz, smażysz. Nic takiego nie robiłam, ale sądzę, że spokojnie pączki jaglane mogą z tego wyjść, a dzięki mące ryżowej skórka będzie chrupka. Nawet można dać do środka jakieś nadzienie. Soda nie jest niezbędna, ale tak pamiętam jakiś przepis na pączki serowe (może to były oponki, nie pamiętam) i tam była soda. Dzięki niej pączki były puchate.
Komentarz
Faworki
AB - daj ze dwie łyżki, będzie dobrze.:cool:
I - niestety - smażę na oleju, nigdy nie ma dość smalcu pod ręką, olej bardziej dostępny...
Ale one (te faworki) się naprawdę ładnie i szybko smażą. :bigsmile:
Fajne przepisy na faworki.
niejaka pani Geslerowa twierdzi, ze aby faworki były dobre potrzebują minimum półtorej (!!!) godziny "walenia" w nie-ona robi to wałkiem zza głowy, pełnym machnieciem w kulę ciasta
oczywiscie z pomocą rodziny
Pani Geslerowa czasem trochę przesadza,ale w tym wypadku ma rację.Faworki tylko wałkiem traktować,a rozpływają się w ustach.
Czy to już co innego?
Jakiej śmietany używacie do faworków?
I czemu na smalcu lepiej niż na oleju?
BEZ JAJEK?
albo coś tłustoczwartkowego bez mleka i jajek?
Wszak jeszcze chwila i post się zacznie a my na diecie
oczywiscie z jaglanki!!!
_______________
to nie ja
sprytna żonka, z mojego konta pisze??? tak się kończy jak się kupi żonie telefon z internetem!