Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Biedronka kontratakuje! Biegiem po muchozol.

edytowano listopad 2007 w Ogólna
Konto skasowane na prośbę użytkownika.

Komentarz

  • naprawdę myslisz, że z zapłodnień invitro skorzystają osoby homoseksualne? Nie bardzo rozumiem dlaczego? Większość lesbijek - jezeli tylko nie ma przeszkód medycznych- radzi sobie świetnie z zajsćiem w ciąze, bez udziału lekarza, a nawet jeżeli wolałyby od anonimowego dawcy to istnieje cos takiego jak inseminacja. Naprawdę trudno mi zrozumiec dlaczego cos ma byc negowane tylko dlatego, że moga z tego teoretycznie skorzytstac osoby homoseksualne???
    Chyba z invitro jest zupełnie inny problem? Przynajmniej ja mam inny...

    A swoją droga jak by facet mój rodzic i karmić i można by się umawiac, raz ja raz on... Miałabym z ósemkę:bigsmile:
  • Jak dla mnie to tez mało romantyczne... Jednak pokazuje, że dziewczyny sobie radzą. Nie wiem, czy pamiętasz, że pojawił sie potem problem z biologicznym ojcem dziecka, który według drugiej "mamusi" zaczął przejawiac zbyt duże zainteresowanie dzieckiem.
  • łee. myslałam ze naprawde chodzi poczciwe boże krówki. u mnie w mieszkaniu znajduje co jakis czas kilka w okolicy łozka. a ja tak strasznie boje sie chrzęstu gniecionych owadów :cry: ale zeby zaraz muchozolem? to juz lepiej gazeta. bardziej humanitarnie by było :(
  • [cite] Honorata:[/cite]ale zeby zaraz muchozolem? to juz lepiej gazeta. bardziej humanitarnie by było :(

    Pytanie jaki tytuł byłby najskuteczniejszy?:wink:
  • Najlepiej "Naszym Dziennikiem" lub "Niedzielą" takie biedronki tępić.
  • [cite] Maciek:[/cite]Dzięki temu także geje będą mogli zachodzić w ciążę.
    Nie zaśmiecaj proszę polszczyzny. W naszym języku od dawna funkcjonują określenia "sodomita" i "pederasta", więc nie ma potrzeby wprowadzania dalszych zapożyczeń.
  • proponowałabym może zacząć polowanie od (być może pobliskich) plebanii
    i bliżej
    i szansa na udane polowanie większa
  • w życiu!!! nie znam człowieka
    ale kilku innych znam :wink:

    już Ty chyba wiesz dobrze, dlaczego-choć przyznaję, może niekoniecznie o Twoim:wink:
  • [cite] Maciek:[/cite]46331027011223saszetka%20sk%C3%B3rzana%20czarna.jpg
    No wiesz? Zdjęcia ciemnoskórych pederastek na konserwatywnym forum? Jestem zgorszony ;-)
  • [cite] Maciek:[/cite]Oczywiście, że duchowni łamiący śluby są problemem dla Kościoła, ale akurat z tym wątkiem nie mają nic wspólnego.
    bardzo mi się spodobało to, co napisałeś:bigsmile:
    sądzę jednak, że ma coś wspólnego z watkiem, skoro mieszacie homoseksualistów do dyskusji
    a ja bym jeszcze dodała, ze homoseksualizm dotyczy nie tylko tych, których widzimy wyzywająco się zachowujących na imprezach "branżowych" czy innych love-parade
    on dotyczy i urzędnika i aktora, nauczyciale i księdza, lekarza i bezdomnego
    i moze pora wreszcie to przyjąc do wiadomości, a nie szukać sztucznego wroga???
    homoseksualizm nie jest wyborem czy sposobem na życie
    jest czymś, na co za bardzo nie mamy wpływu
    ot i tyle
  • e-em, nie poniatno
    widzisz, znam całe mnóstwo badań, ekspertyz i opinii specjalistów przemilczanych i pomijanych przez prawicowe media, które całkowicie zaprzeczają temu, co piszesz
    miałam okazję oglądać kilka dokumentów z takich właśnie terapii (studia)
    przemilczę
    zaś terapia (według nich) to mit-właśnie taki, o jakim Ty piszesz w kontekście raka
    tak sobie możemy przerzucać się argumentami
    widzisz, dla mnie (z całym szacunkiem) bardziej wartościowe są wyniki, których podstawą są rzetelne badania, a nie poglądy religijne(które-tak na marginesie staram się szanować), które nie patrzą na zjawisko jako na grzech czy wynaturzenie (by nie użyć innych zwrotów), ale jak coś, co jest naturą-nie zboczeniem
    z trudem-przyznaję, ale jednak-staram się mieć na uwadze, że inni nie myślą tak samo
    choć jakoś nigdy nie zdarzyło mi się ubliżyć myślącym inaczej
    zauważam jednak, że miłujący bliźniego katolicy dysponują całkiem pokaźnym zbiorem obelg odmienianym przez wszystkie niemal przypadki
  • Ależ naturalne, czy nabyte skłonności, to nie ma dużego znaczenia.

    Ważne jest to, że sodomia jest grzechem wołąjącym o pomstę do nieba. Tolerujmy pederastów, to skończymy jak mieszkańcy Sodomy.
  • Maćku!
    jeśli Twoja Rodzina jest "zdrowa" to żaden homoseksualista nie jest jej w stanie zgrozić-to logiczne
    dlaczego uważacie homoseksualistów za zbirów czyhających na Wasze rodziny, dzieci?
    naprawdę uważacie, że każdy homoseksualista postawił sobie za punkt honoru rozbijać tradycyjny model rodziny?wątpię...

    cóż, istnieje tez coś takiego jak "ataki środowisk katolickich na świeckość państwa"

    Torquemada! Racja-tylko bądź łaskaw dodać"...z religijnego/chrześcijańskiego punktu widzenia"

    nie przekonamy się nawzajem, ale dobrze, że jest możliwośc wymiany poglądów:wink:
  • [cite] Torquemada
    No wiesz? Zdjęcia ciemnoskórych pederastek na konserwatywnym forum? Jestem zgorszony ;-)


    A ja myslałam, że to forum "wielodzietnych", bez żadndych dodatków:tongue:

    A czy homoseksualizm nabyty, czy nie - to juz dyskusje na ten temat były...

    Strasznie panów forumowych "homosi" przerażają, a oni byli, sa i zapewne będą. Ciekawe dlaczego mężczyźni dużo bardziej się ich obawiają??? Więcej pewnosci siebie, nie ma szans aby związki heteroseksualne stały się mniejszością i aby można było się zarazic homoseksualizmem....:bigsmile:
  • czy to znaczy ze ja bede sypiac z sąsiadką? :shocked: jazda :shocked:
    moze nie jestesmy jakos tam strasznie konserwatywni, ale obecnie nie sypiamy z sasiadami płci przeciwnej aby udowodnic sobie ze jestesmy heterosexualni, wiec obawiam sie ze nie mam sie czym martwic
  • na szczescie nie jestem związana z 'tymi panami', biednymi ofiarqmi presji środowiska i gejowskiej indoktrynacji w szkołach. jakos na poaczatku zwiazku udało sie nam ustalic co kazde z nas uwaza za zdrade i jaki ma do niej stosunek. moze tamte panie powinny tez tego spróbowac?
  • Biedni panowie co im sie światopogląd wraz z modą zmienia. :confused:
  • @ Honorata: Ciekawe, czy Twój światopogląd trwa od zawsze niewzruszony jak skała

    jak skała to moze nie, ale tez nie jakos radykalnie i na pewno nie pod wpływem mody.
    raczej jak drzewo. rosnie i troche sie wygina ale z grubsza pozostaje w ttym samym kształcie

    wiem ze badania i statystyki ale nigdy jakos nie przekonałam sie do indentyfikowania promiskuityzmu z homoseksualizmem. :confused:
  • ale przegapiłam :bigsmile:
    zgadzam się z przedmówcami, którzy apelują o większy spokój
    to nie jest tak, że ja upominam się o wszystkie prawa dla homoseksualistów
    bardzo dobry przykład z tymi okularami, Maćku
    niezależnie od tego, jak bardzo chcileklibyśmy nie da się zadowolić wszystkich "mniejszości"-i chorych, i otyłych, i niepełnosprawnych
    są naturalne, zdroworozsądkowe ograniczenia-to naturalne

    buntuję się tylko przeciwko temu, że sztucznie rozdmuchuje się problem-w każdą stronę
    tak się składa, że znam dość szerokie grono osób homoseksualnych, które ani nie domagają się prawa do adopcji, ani nie zmieniają partnerów, jak rękawiczki
    rozwiązłość, zdrady występują w środowiskach homo- jak i heteroseksualnych
    nie można twierdzić, że dotyka to tylko jednego, a drugie jest czyste i święte

    tak się składa, ze w swej pracy zawodowej bardzo często dotykam problemu szerokorozumianej tolerancji
    uczniowie pytają, jaki jest mój stosunek do rasizmu, indoktrynacji, "innowierstwa", wszelkiej "inności"
    wielokrotnie słucham ich wypowiedzi z dumą, ponieważ potrafią jasno wyrazić, że np. są przeciwni homoseksualizmowi, ale rozumieją, że ktoś ma takie właśnie preferencje
    ode mnie zaś słyszą (i nie tylko oni), że nie potępiam niczego, co nie krzywdzi innych ludzi, nie wolno mi oceniać człowieka przez pryzmat tego, czy chodzi do kościoła, czy jest "tęczowy"
    jesli mężczyzna kocha mężczyznę-to jest jego sprawa, nie mnie oceniac, czy to grzech, czy coś normalnego
    za każdym jednak razem dodaję: "ale są ludzie, którzy uważają to za coś obrzydliwego, niezgodnego z naturą i traktują jak grzech"
    tak właśnie rozumiem to, do czego nawołuje pan Biedroń (notabene wcale nie tak bardzo popierany przez całe środowisko "tęczowe")

    mamy prawo powiedzieć, że coś jest niezgodne z naszymi poglądami czy przekonaniami, ale musimy zrozumieć, że inni mają prawo żyć tak, jak chcą-właśnie pod tym warunkiem, aby nie ranić i krzywdzić innych osób

    moim zdaniem byłoby prościej, gdyby Wasze dzieci dowiedziały się, że np. homoseksualizm Waszym zdaniem jest niezgodny z naturą, ale są ludzie, którzy tak właśnie zyją

    i spokojnie-nie można zarazić sie homoseksualizmem, jak nie można stac się alkoholikiem, patrząc na alkohol

    czy Wy naprawdę myślicie, że to, co planuje p. Biedroń miałoby wyglądać tak, że namawiałby on do stosunków homoseksualnych?
    watpię
    nie-ja jestem przekonana, ze to wierutna bzdura
    a boimy się tego, czego nie znamy i nie rozumiemy-to naturalne
    może więc warto byłoby po prostu posłuchac, co maja do powiedzenia, zamiast z góry zakładać najgorsze?

    pozdrawiam

    aha-co do statystyki: Maćku-i ja i Ty mamy statystycznie po jednym jądrze:wink:
  • ja tylko nieśmiało przypominam, że świat i społeczeństwo nie składa sie z samych katolików
    [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]

    znaczyloby to tylko, ze jakis zboczeniec uczynil mu kiedys krzywde. Nie spoczalbym wtedy, az bym go nie dopadl i odpowiednio mu nie podziekowal.

    błąd w zaożeniu, Ty po prostu nie przyjmujesz, ze Twój Syn mógłby mieć taką po prostu naturę
    rozumiem, że nie jesteś w stanie przyjąc tego inaczej

    kiedyś Wam opowiem o moim sąsiedzie, który prezentował taki właśnie punkt widzenia
    kiedy okazało się, że nie tylko żaden zboczeniec nie zrobił mu krzywdy, ale on sam, bez niczyjej pomocy odkrył swoją naturę - sąsiad nie był już taki ostry w ocenie
  • [cite] Maciek:[/cite]
    [cite] Ankaa:[/cite]Strasznie panów forumowych "homosi" przerażają
    Już kolejny raz zauważam, że masz problemy z rozpoznaniem cudzych emocji i oceniasz innych zupełnie nieadekwatnie do rzeczywistości. W tym wątku nikt nie prezentował przerażenia czymkolwiek, natomiast oceniamy różne zjawiska społeczne. Jeżeli ktoś napisze, że alkoholizm jest problemem dla wielu ludzi, to nie oznacza to, że przerażają go alkoholicy. Mam nadzieję, że załapałaś różnicę.
    Mogłam nie załapac, z IQ u mnie nie najlepiej....
    :tongue:

    Znam kilka osób homoseksualnych, zadna z nich nie miała tylu partnerów o ilu piszesz. Nawet nie zliżyła się do tego wyniku. Oczywiscie na podstawie tak małej grupy, nie mozna wysuwac zadnych wniosków, jednak statystyki które podałes moim zdaniem sa mocno naciągane. Nie twierdze, ze geje to osoby, wyjątkowo wierne, jednak patrzysz - moim zdaniem - na wiele sytuacji zbyt mocno teoretycznie, nie zauważyłam, abys kiedykolwiek operował przykładami dot ludzi z krwi i kosci.
  • leczyć
    GW na ten temat
    Obrończynie uciśnionych homoseksualistów pozdrawiam.
  • I jeszcze coś na ten temat

    Raport o mniejszości

    Grzegorz Górny

    Krajem, który stał się pionierem w nadawaniu homoseksualistom szerokich przywilejów społecznych, jest Holandia. Zalegalizowano tam zarówno związki homoseksualne, jak i prawo do adopcji dzieci przez pary gejowskie. Amsterdam, w centrum którego znajduje się ponad sto klubów gejowskich, uznawany jest za homoseksualne centrum Europy. Politycy przyznający się oficjalnie do homoseksualizmu robią tam błyskotliwe kariery, jak np. zastrzelony niedawno Pim Fortuyn.
    Jednocześnie - o czym się bardzo mało mówi - Holandia jest krajem, który przoduje na świecie w terapii homoseksualistów. Najdłużej praktykę ich leczeniu prowadzi profesor Gerard van den Aardweg, wybitny psychoterapeuta, wykładowca uniwersytetów w Europie, Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Od ponad 30 lat przyjmuje pacjentów w swoim gabinecie w pobliżu Haarlemu. W tym czasie zdołał przeprowadzić od homoseksualizmu do heteroseksualizmu kilkaset osób.

    Nie ma "genu homoseksualizmu"
    Punktem wyjścia dla terapii osób o skłonnościach homoseksualnych jest zdefiniowanie samego zjawiska. Co ciekawe, wśród działaczy ruchu gejowskiego rozpowszechniło się przekonanie, że homoseksualizm jest zjawiskiem bądź wrodzonym, bądź dziedzicznym, bądź uwarunkowanym genetycznie lub hormonalnie. Tymczasem nauka niczego takiego nie potwierdza. Nowojorski psychiatra Lawrence Hatterer uważa takie teorie wręcz za dziewiętnastowieczne.
    Wiele badań wykazało, że nie ma wrodzonego homoseksualizmu. Najbardziej znane są obserwacje profesora J. D. Rainera, analizującego przypadki bliźniąt jednojajowych, z których jedno okazywało się hetero-, a drugie homoseksualistą. Profesor W. H. Perloff wykluczył z kolei wpływ hormonów na powstawanie homoseksualizmu, klasyfikując go jako "zjawisko czysto psychiczne". Do podobnych wniosków doszli również tacy uczeni, jak m.in. Karen Horney, Charles Socarides czy Marcel Eck. Nawet tak życzliwi wobec ruchu gejowskiego seksuologowie, jak Masters i Johnson stwierdzili, że źródłem homoseksualizmu są "nabyte preferencje".
    Raz na jakiś czas światową prasę obiega co prawda news, że właśnie odkryto "gen homoseksualizmu", ale za każdym razem okazuje się to plotką.
    Z wieloma homoseksualistami jako swoimi pacjentami stykał się już Zygmunt Freud. Analizując ich fantazje oraz sny, zawsze pod powierzchnią wykrywał ślady normalnego, głęboko ukrytego usposobienia heteroseksualnego.
    To właśnie uczniowie Freuda - Alfred Adler i Wilhelm Stekel - powiązali homoseksualizm z zaburzeniami neurotycznymi. Pierwszy zdefiniował go jako kompleks niższości, drugi jako psychiczny infantylizm. Sam profesor van den Aardweg uważa homoseksualizm za zaburzenie emocjonalne rozwijające się już w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Głównym jego źródłem są, według niego, nienormalne relacje z matką, a zwłaszcza z ojcem. Najczęściej chłopiec jest albo zbyt rozpieszczany przez matkę, albo niedoceniany przez ojca (albo jedno i drugie), co powoduje, że wpada w kompleks niższości na punkcie swojej męskości. Kanadyjski lekarz Irving Bieber, który opiekował się wieloma gejami, stwierdził, że nie spotkał wśród nich ani jednego przypadku normalnej relacji między synem a ojcem. Środowisko naukowe na świecie w kwestii definicji homoseksualizmu oraz terapii osób o tego typu skłonnościach jest głęboko podzielone. Przypomnijmy, że kiedy w 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło hasło "homoseksualizm" z "Podręcznika zaburzeń psychicznych", za decyzją tą opowiedziało się 58 proc. członków tej instytucji. Jednym z największych zwolenników wykreślenia homoseksualizmu z rejestru zaburzeń był wówczas doktor, dziś zaś profesor psychiatrii Robert Spitzer z Uniwersytetu Columbia. W roku 2000 publicznie odżegnał się on od swego stanowiska z roku 1973 i stwierdził, że oświadczenie ATP było zbyt pochopne i nie poprzedzone należytymi badaniami. On sam głosował wówczas za zmianą definicji homoseksualizmu, chociaż nie zajmował się tym problemem. Później rozpoczął jednak zaawansowane badania nad homoseksualizmem, co doprowadziło go do rewizji poprzedniego stanowiska i do stwierdzenia, że homoseksualizm jest zaburzeniem seksualnym i można go wyleczyć.
    Bardzo wielu psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów nadal uważa zresztą homoseksualizm za zaburzenie orientacji seksualnej. Można wśród nich znaleźć m. in. takie postaci, jak wspominany już van den Aardweg z Holandii, Christa Meves z Niemiec, Abram Kardiner, Richard Cohen oraz Joseph Nicolusi z USA czy Jost Kiser ze Szwajcarii i wielu innych.
    O ile nie ma żadnego dowodu na to, by homoseksualizm był uwarunkowany biologicznie, o tyle istnieje bardzo wiele udokumentowanych przypadków, że jest on preferencją nabytą obyczajowo. Wystarczy wspomnieć chociażby ludzi, którzy jako osoby nieletnie zostali wykorzystani seksualnie przez starszych mężczyzn, co stało się początkiem ich homoseksualnej orientacji.

    Samotność geja
    Prekursorem leczenia gejów w Holandii był zmarły w 1965 r. profesor psychiatrii Johan Leonard Arndt. Pod koniec życia, mając za sobą wieloletnią praktykę, oświadczył: "Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty". Jego pacjenci narzekali najczęściej na samotność, brak ustabilizowania w kontaktach oraz depresje.
    Obserwacje innego holenderskiego profesora, Adrianusa Dingemana de Groota, dowiodły, że homoseksualiści mają poczucie wrażliwości typowe dla neurotyków i są bardziej rozchwiani emocjonalnie niż heteroseksualiści. Potwierdziły to badania naukowców z uniwersytetu stanowego Indiana (USA), z których wynika, że aż 60 proc. "dobrze przystosowanych społecznie" gejów prosiło o pomoc psychiatryczną lub psychologiczną.
    Działacze ruchów homoseksualnych nie zaprzeczają tym danym, dodają jednak do nich własną interpretację. Ich zdaniem, problemy osobiste gejów biorą się z braku tolerancji ze strony otoczenia oraz z niemożności funkcjonowania w społeczeństwie na takich samych prawach, jak heteroseksualiści. W Holandii te bariery już jednak nie istnieją - homoseksualizm jest powszechnie akceptowany oraz prawnie usankcjonowany - a jednak skala problemów neurotycznych wśród gejów wcale się nie zmniejszyła. Zdaniem holenderskich psychologów, świadczy to o tym, iż źródło niepokojów znajduje się nie w otoczeniu, lecz we wnętrzu osoby.
    Co ciekawe, od problemów tych nie ucieka holenderska prasa gejowska. W krajach, w których homoseksualiści walczą o prawa społeczne, przedstawiają oni swój ruch niemal wyłącznie w różowych barwach. Tam jednak, gdzie już wywalczyli te prawa, jak np. w Holandii, zaczynają prezentować także swe ciemne strony. Jednym z bardziej dyskutowanych w tym środowisku problemów jest kwestia samotności starych homoseksualistów. Narzekają oni, że w związkach z partnerami liczy się głównie seks, wobec czego oni - nie posiadając już młodego i pięknego ciała - nie mają szans na zbliżenie z kimkolwiek. Są skazani na kupowanie seksu za pieniądze u nastolatków, ale czyjejś bliskości i oparcia na starość nie kupią.
    Pim Fortuyn, zamordowany lider populistycznej partii holenderskiej, w jednym ze swoich ostatnich wywiadów powiedział, że homoseksualizm jest dla niego jak zniewolenie, a ceną za ten wybór jest straszliwa samotność.

    Humor jako lekarstwo
    Ruch gejowski często przedstawia siebie jako prześladowaną mniejszość i ofiarę nieżyczliwego społeczeństwa. Profesor van den Aardweg zauważył podobny mechanizm u pojedynczych homoseksualistów - mają oni skłonność do przesadnego użalania się i rozczulania nad sobą, do postrzegania siebie w kategoriach wiecznej ofiary, wręcz do autodramatyzacji. Takie uczucia psychologia określa jako niedojrzałe emocjonalnie i egocentryczne. Na bazie takich właśnie uczuć bazuje kompleks niższości, z którego - zdaniem holenderskiego profesora - wyrasta skłonność homoseksualna.
    Dlatego tak wielką rolę w terapii van den Aardwega odgrywa poczucie humoru. Proponuje on pokonanie ciągłego narzekania i uskarżania się poprzez śmiech - głównie śmiech z samego siebie. Autoironia pomaga odkryć "infantylne dziecko siedzące w środku dorosłego" - jak nazywa je holenderski terapeuta. Humor stanowi więc antidotum na impulsy o charakterze neurotycznym. Profesor odkrył też ciekawą zależność: im mniej roztkliwiania się nad sobą, tym mniejsza skłonność do zachowań homoseksualnych.
    Generalnie terapia trwa kilka lat. Polega ona głównie na wglądzie we własne wnętrze i na wewnętrznym zmaganiu. Jej celem jest uzyskanie emocjonalnej dojrzałości do małżeństwa, powodzenie zaś zależy od motywacji danej osoby, jej wytrwałości i szczerości wobec siebie.
    Jednym z pierwszych pacjentów van den Aarwega był 60-letni dziś Piet, który zetknął się z profesorem w 1971 roku. Do dziś odwiedza go, ale już towarzysko, jest bowiem przykładnym mężem i ojcem dziewięciorga dzieci. Tak wspomina siebie sprzed lat: "Lokowałem wówczas swoje uczucia w chłopakach, ale nigdy nie byłem szczęśliwy... Ciągle koncentrowałem się tylko na sobie samym. Ciągle tylko ja, ja i ja. To ja sam byłem w centrum swojego zainteresowania."
    Piet podkreśla, że dopiero po zniknięciu skłonności homoseksualnych tak naprawdę przestał się skupiać na sobie i zaczął dostrzegać drugie osoby.
    Do podobnych wniosków dochodzi Kristoff, 40-letni Niemiec, który pracuje obecnie jako wolontariusz w hospicjum, towarzysząc umierającym. Czuł się jako homoseksualista głęboko nieszczęśliwy, ale nie wiedział, co z tym faktem zrobić. "Kiedy wpadła mi w ręce książka profesora van den Aardwega, było to dla mnie jak objawienie - rozpoznałem w niej siebie oraz różne detale z mojego życia" - wspomina. Natychmiast pojechał do Holandii. Przez dwa lata dojeżdżał na spotkania terapeutyczne z Zagłębia Ruhry do Haarlemu. Obecnie nie odczuwa już do mężczyzn żadnego pociągu seksualnego.

    Czynnik religijny
    Van den Aardweg nie stosuje w swej pracy żadnych chrześcijańskich teorii czy koncepcji, choć podkreśla, że osoby wierzące mają większą motywację i silniejszą wolę do walki ze swoimi skłonnościami niż osoby niewierzące.
    W odróżnieniu od niego na chrześcijańskich podstawach opiera swą działalność holenderski ruch EHAH (Opieka Ewangeliczna nad Homoseksualistami). Założył go w 1975 roku w Amsterdamie były homoseksualista Johan van der Sluis. Przestał być gejem pod wpływem głębokiego nawrócenia religijnego, a swój przypadek opisał w autobiografii zatytułowanej "Nie jestem już taki". Źródła swojego homoseksualizmu wskazywał w chorych relacjach z ojcem i w kompleksie niższości.
    Wkrótce po wydaniu książki do van der Sluisa zaczęli zgłaszać się z prośbą o pomoc pierwsi geje. Z czasem było ich tak wielu, że postanowił założyć ośrodek pomocy osobom uzależnionym od homoseksualizmu. Co roku zgłasza się do niego ok. 50 osób.
    W ten sposób 10 lat temu trafił do EHAH młody muzyk Allard Buhre, który z powodu swej orientacji seksualnej cierpiał wówczas na depresję. Dziś pracuje on jako street walker i w każdy weekend odwiedza amsterdamskie gay clubs, gdzie przeprowadza ok. 80 rozmów z homoseksualistami, przekonując ich, że istnieje alternatywna droga wobec ich sposobu życia.
    Allard opowiada o dużej rotacji partnerów w środowisku homoseksualnym. Potwierdzają to nawet badacze przychylni ruchowi gejowskiemu, np. głośny raport Instytutu Kinseya z 1978 roku podawał, że połowa badanych homoseksualistów przyznała się do kontaktów z co najmniej 500 różnymi partnerami seksualnymi. Aż 62 proc. gejów przyznało też, że korzysta z łaźni homoseksualnych w celu nawiązania anonimowych stosunków płciowych.
    Według Allarda, taka zmienność partnerów wynika z ciągłego niezaspokojenia i nienasyconej tęsknoty, jaka trawi gejów. Ponieważ drugi mężczyzna nigdy do końca nie jest w stanie dać tego, co kobieta - wpadają w oni w ciąg nieustannych poszukiwań.
    Niedawno Allard spotkał 20-letniego Turka Dżemala Yalcinkayę. Chłopak czuł odrazę do swojego homoseksualnego trybu życia i trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Allard poznał go, kiedy Dżemal ciężko ranił się nożem. "Myślałem, że znajdę szczęście w środowisku homoseksualistów - mówi Turek. - Ale w większości to były złe doświadczenia. Ci faceci chcieli jedynie uprawiać ze mną seks. To wszystko działało jak automatyczny pilot. Wiem, że większość ludzi w tym środowisku funkcjonuje i czuje w ten sam sposób. Słowo gay znaczy wesoły, szczęśliwy, i oni zachowują się, jakby tacy byli, ale tak naprawdę nie są szczęśliwi." Dzięki Allardowi Dżemal przyjął chrzest i odmienił swe życie.
    Podobne ośrodki, chociaż w Holandii mają najdłuższą tradycję, działają od dawna także w innych krajach. Istnieje również międzynarodowa federacja organizacji zajmujących się pomocą homoseksualistom - Exodus. Polska stawia na tej drodze dopiero pierwsze kroki. Skoro jednak wchodzimy do Unii Europejskiej, to może i u nas pojawią się podobne rozwiązania.

    ***

    Często można się spotkać z opinią, jakoby homoseksualiści stanowili ok. 10 proc. populacji. Wychodząc z tego założenia. Robert Biedroń mówił w studiu Polsatu, że w Polsce żyje ich ok. 2 mln, co jest twierdzeniem nie mającym żadnego pokrycia w badaniach.
    Tak wysoki odsetek homoseksualistów pojawił się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w tzw. Raporcie Kinseya. W 1948 roku amerykański seksuolog Alfred Kinsey ogłosił wyniki swoich badań, z których wynikało, że aż 37 proc, wszystkich dojrzałych mężczyzn w USA ma za sobą doświadczenia homoseksualne. W następnych latach doszedł on do wniosku, że homoseksualiści stanowią ok. 10 proc. populacji białych mężczyzn między 16 a 55 rokiem życia. Do dziś wiele osób powtarza bezkrytycznie dane zaprezentowane wówczas przez Kinseya.
    Znacznie później dopiero okazało się, że owe raporty były sfałszowane. Kinsey prowadził bowiem swoje badania nie na reprezentatywnej próbce społeczeństwa, lecz na grupie przestępców seksualnych i więźniów, wiadomo zaś, że w więzieniach, gdzie mężczyźni długie lata przebywają w zamknięciu bez kobiet, praktyki homoseksualne nie należą do rzadkości.
    Tymczasem badania przeprowadzone w USA i Wielkiej Brytanii na bardzo szerokiej grupie reprezentatywnej pokazały, że w tym pierwszym kraju homoseksualistów jest 1 proc., a w drugim 1,5 proc. (z tego zaś 30-40 proc. to biseksualiści).

    ***

    Artykuł pochodzi z numeru 30 pisma "Fronda", poświęconego problematyce homoseksualizmu. Więcej informacji na temat terapii dla homoseksualistów można znaleźć w książkach oferowanych przez księgarnię XLM.

    Pozdrawiam obrończynie uciśnionych ...
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Kociara,

    pozostajesz pod wplywem pedalskiej pornopropagandy. Nikt pederasta sie nie rodzi. Aby nim zostac, ktos musi mu w tym pomoc.

    żeby to było takie proste, jak piszesz-byłoby cudownie
    widzisz, tak się jednak składa, że nie o propagandę tu chodzi
    homoseksualiści (nie wszyscy) to banda "napalonych", którzy tylko poszukują, kogóż to na złą drogę sprowadzić
    zdaje sobie sprawę, ze nie przekonamy się nawzajem
    widzisz, Ty piszesz, że ja jestem pod wpływem propagandy, ja mogłabym napisać, że jesteś zaślepiony fanatyzmem religijnym i pod wpływem wszędobylskiej indoktrynacji kościelnej
    ale niczego to nie zmieni, prawda?
    świat nie jest czarno-biały-wiem, banał, ale swietnie oddaje całośc dyskusji
    życzę tylko, żebyś nigdy nie musiał dokonywać zmiany nastawienia, zeby wszystko w Twoim życiu i otoczeniu układało się tak, jak planujesz i jak sądzisz
    :smile:
  • Małżeństwo jest wyśmiewane

    Z Gabriele Kuby, niemiecką pisarką i publicystką, rozmawia Małgorzata Bochenek

    Co kryje się pod pojęciem "gender"?
    - Jest to pojęcie, które pojawiło się na międzynarodowej konferencji kobiet w 1995 roku w Pekinie. Mówi ono, że nasza płeć socjalna jest niezależna od naszej płci biologicznej. Pojęcie "gender" służy więc temu, aby przekazać ludziom informację, że możemy w sposób wolny zdecydować, czy chcemy być kobietą, czy mężczyzną, ale także - jaką chcemy mieć orientację seksualną: homo, bi, trans czy hetero. Rodzina opiera się na jedności pomiędzy mężczyzną a kobietą, czyli na relacji heteroseksualnej, i jeżeli ta relacja zostaje zniszczona, także rodzina będzie zniszczona.

    Jaki jest cel aktywistów rewolucji genderowej?
    - Zależy im na tym, żeby grupy mniejszości, czyli grupy homoseksualne i grupy lesbijek, otrzymały władzę w wielkich organizacjach międzynarodowych, miały wpływ na tę władzę. Nie chcą stać z boku, ale chcą wchodzić w środowisko społeczne już od przedszkola.

    Przeprowadza Pani analizę powstania, rozwoju i konsekwencji narzucania relatywizmu etycznego, zwłaszcza w sferze zachowań seksualnych...
    - Relatywizm etyczny jest filozoficzną podstawą rewolucji genderowej. Relatywizm mówi, że nie ma żadnych absolutnych wartości, że Dziesięć Przykazań straciło swoją ważność. Nie ma bardziej radykalnej formy relatywizmu, jak zaprzeczyć, że zostaliśmy stworzeni jako mężczyzna i kobieta. Papież Benedykt XVI ostrzega przed dyktaturą relatywizmu, ponieważ ta ideologia zatacza coraz szersze kręgi. Wszelki opór uznawany jest za rzecz kryminalną, poprzez prawo antydyskryminacji, które pochodzi z Unii Europejskiej i w pojedynczych państwach jest ustanawiane. Polska została oskarżona przez Unię Europejską o homofobię. Unia chce oskarżyć Polskę przed Międzynarodowym Trybunałem Praw Człowieka, ponieważ stawia ona opór, by agendy homoseksualne wprowadzić do szkół.

    Co robić, aby nie ulec dyktaturze relatywizmu?
    - Powinniśmy się bronić przed aborcją, nie powinniśmy pozwalać, żeby aborcja była zalegalizowana. Nie powinniśmy też pozwolić na to, aby prawo dopuściło równouprawnienie partnerskie pomiędzy osobami tej samej płci. Małżeństwo jest wyśmiewane, następne pokolenia mają wypaczony obraz, czym tak naprawdę jest rodzina. Nie możemy pozwolić na to, żeby dzieci w naszych szkołach były przez państwo w sposób świadomy seksualizowane - to dokonuje się już w Niemczech. Lekcjom "wiedzy o seksualności" rodzice w Niemczech nie mogą się przeciwstawiać. Aby walczyć jako chrześcijanie, musimy być mocno zakotwiczeni w osobistej relacji z Jezusem Chrystusem, pamiętać, iż mamy dostęp do łaski poprzez sakramenty.

    Do kogo skierowane są książki: "Zryw ku miłości" i "Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności"?
    - Do wszystkich, każdego Polaka. Książka "Zryw ku miłości" ma podtytuł: "Dla młodych ludzi, którzy chcą mieć przyszłość". Została tak napisana, żeby dotarła do młodzieży. Ale zawsze polecam, aby także starsza generacja, starsze pokolenie czytało te książki, aby sami rodzice i wychowawcy jasno wiedzieli, co dzisiaj proponuje się młodzieży.
  • A\ pozdrawiam Panie obrończynie
  • I jeszcze coś na ten temat:

    Elementarz pedałowania?


    Po przemarszach pod oknami naszych domów homoseksualistów otrzymaliśmy podręcznik szkolny mający poprowadzić nasze dzieci w tym samym kierunku. Przygotowano w tym celu elementarz, bo chociaż na naukę nigdy nie jest za późno, to jednak najlepiej ją rozpocząć jak najwcześniej. Obok zatem czytania i pisania nasze dzieci uczyć się również będą - jeśli MEN zapali się do pomysłu - pedałowania. Tak bowiem aktywność homoseksualną określa autor "Tęczowego elementarza" przez dobór jego okładki. Namalowano na niej dwie osoby tej samej płci jadące razem na rowerze-tandemie. Chcąc określić bliżej, co te osoby robią - posługując się słownikiem języka polskiego - jedynym słowem, które to określa precyzyjnie, jest czasownik "pedałują". Czyżby zatem "Tęczowy elementarz" to elementarz pedałowania? Z miłością - jak wiadomo - ta czynność gimnastyczna czy rekreacyjna nie ma nic wspólnego. Dobór okładki wydaje się zatem trafnie wyjaśniać, czym się zajmują homoseksualiści.
    A może jednak autor "elementarza" zakłada, że miłość erotyczna nie może być czymś więcej niż formą czynności gimnastycznej czy rekreacyjnej? To tylko konsumpcyjne traktowanie sfery seksualnej niestety bardzo doskwiera naszej współczesności i nawet jest odpowiedzialne za rozprzestrzenianie się zjawiska homoseksualizmu. Tę zależność zauważył już - odnośnie do Persów - Herodot.
    Ale pierwszym pytaniem, które ten "elementarz" wzbudza, nie jest to, co się w nim pisze na temat homoseksualizmu, ale pytanie o powody podejmowania medytacji z naszymi dziećmi na ten temat. Niewątpliwe jest, że mogą tym być zainteresowani z pewnością pedofile, dzisiaj w naszych rejonach świata jeszcze represjonowani. Czyżby jednak z tego tylko powodu, że dzierżący dzisiaj władzę nie otrzymali w swoim czasie "Tęczowego elementarza"? Środowiska homoseksualne zachowują obecnie dużą dyskrecję na temat swojego stosunku do pedofilii, w poprzednich epokach historycznych będącej właściwie jedyną formą homoseksualizmu. Tak było np. w klasycznych Atenach, gdzie po wyrośnięciu chłopcu brody już nie mógł być on obiektem homoseksualnych upodobań (co twierdzi taka światowa sława w hellenistyce jak K. Dover). Do wyjątków należał np. tragik Agaton (znany chociażby z platońskiej "Uczty"), homoseksualista udający jeszcze po czterdziestce, że właśnie pojawia mu się zarost. Ten sam rozkład apetytów widzimy jeszcze w XIX i na początku XX wieku, kiedy to tłumy pedofilów podróżowały do Włoch, nade wszystko na Taorminę, "gdzie bogowie tańczący szat wszelkich się wstydzą", jak pisał bywający w tamtych stronach z tych właśnie racji F. Nietzsche. Widać to zainteresowanie chłopięcą nagością z Sycylii w głośnych homoseksualnych fotografiach von Gloedena. Także Andr?? Gide w "Immoraliście" opowiada o swoich zachwytach nad arabskimi chłopcami z Taorminy, które to upodobanie towarzyszyło mu do końca życia. Wspomina o tym z niesmakiem Truman Capote, określający Gide'a jako "starą świnię", który "latał za piętnastoletnimi chłopcami, w tę i z powrotem po ulicach Taorminy, i sprowadzał ich po południu, w godzinach sjesty, do swej sypialni".
    Czyżby zatem tylko dzisiaj homoseksualny apetyt omijał dzieci i kierował się wyłącznie w stronę ludzi dysponujących dowodem osobistym? To trudne pytanie regularnie jednak się dzisiaj odsuwa, co jest godną zastanowienia wskazówką, aby jednak mimo wszystko pytać. Niezależnie od odpowiedzi, jasne jest, że skorzystanie z "Tęczowego elementarza" ułatwiłoby pedofilom dzisiaj niebezpieczną dla nich aktywność. Nad tymi trudnościami ubolewali także ateńscy pedofile, jak to widzimy w mowie Pauzaniasza w platońskiej "Uczcie". Pewnie chętnie poparliby obecność w szkołach "Tęczowego elementarza".
    Marek Czachorowski
  • Dokładnie Rafale, może coś od siebie? Wszyscy wiemy jak postrzegany jest nurt gender przez środowiska konserwatywne, jak również to jak może być oceniony w.w elementarz. Ja mogę zacytować za to jakąs pochlebna recenzję i co z tego?

    Poza tym cytując, prosze podawaj źródło. Chyba, że to rzeczywiście twoje przemyślenia - to zwracam honor.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.