Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

sosy - do AniD.

edytowano czerwiec 2011 w Kuchnia
Aniu, jak robisz (jeśli w ogóle robisz) sosy, którymi można by polać ryż czy makaron?

W zasadzie, my mięsożerni, więc inne pomysły mile widziane.

A w ogóle wiem, wiem, jak można nie umieć sosu zrobić... :shamed:
«1

Komentarz

  • mięsożerne szczurzysko?:shocked::shocked::shocked:
  • Szczury są mięsożerne chyba ?
  • chyba jak muszą to są... a tak to serek i sałatka chyba...?
  • Chyba wszystkożerne... Z przewagą ziarna.
  • Ok tak mi się tylko skojarzyło z opisami historycznymi jak w czasach wojen np. szczury chorym obgryzały np palce.
  • ale te: szczurzystko nie wstydzisz się, że jesz mięsko???:wink:
  • Wszystkożerny z dużym udziałem pokarmu zwierzęcego.
  • [cite] DOEtata:[/cite]ale te: szczurzystko nie wstydzisz się, że jesz mięsko???:wink:

    A niby czemu mam się wstydzić? :shocked:
  • bo to trędi nie jest???
  • Ciekawa jestem czy w każdym wątku Ani D, lub do Ani D bedą znajdować się śmichy, chichy przerazonych panów, co to ciągle marzą o polowaniu wsród kniej i tylko sympatie polityczne nie pozwalają im nosić sumiastego wąsa?

    A my np w ogóle prawie nie używamy sosow, z wyjątkiem winegretu, oliwy, czasem jakichś dipoppdobnych.
  • Anka: a Ty prawnik? czy lobbysta?
  • Anka po prostu jest spostrzegawcza
  • Madika: czyli agent?:wink:
  • Gośka co się niecierpliwisz? maestro tworzy pewnie... nie przeszkadzaj! zara receptum będzie
  • Szczurzysko, do makaronu polecam sos szpinakowy (tak się szpinak jeść nauczyłam)

    Paczkę mrożonego szpinaku wrzucam na patelnie, jak się rozpuści dodaję parę ząbków czosnku, przeciśniętych przez praskę, wkrawam kilka pomidorków secci z zalewy, sól i pieprz, wszystko zalewam śmietaną. Zagotować i wymieszać z makaronem

    Proporcje jak kto lubi, ja wszystko "na oko" robię:smile:
  • A taki na specjalne okazje do drobiu albo ryb z sera blue (do ryżu też mi bardzo smakuje):

    ser blue (taki trójkącik, nie wiem ile ma g) zetrzeć na tarce, albo drobno pokroić, roztopić w 1/3 szklanki białego wytrawnego wina, cały czas mieszając, dodać ze dwie łyżeczki zielonego marynowanego pieprzu (mogą być kapary), zagęścić śmietaną, zagotować. Po wyłączeniu palnika dodać spory kawałek dobrze schłodzonego masła i powoli mieszać aż się rozpuści- wtedy sos ma pyszną kremową konsystencję.

    Ani tani, ani zdrowy ten sosik, ale za to jaki pyszny...:smile:
  • Jak najbardziej można ze świeżego, ale z mrożonką mniej roboty, a ja z tych leniwych jestem:tongue:
  • Ania pewnie nie słyszy wołania, bo na działce robi.

    Dynie, ogórki i pomidory też potrzebują jej uwagi :wink:
  • no tak burza idzie przecież...
  • [cite] Anka:[/cite]Ciekawa jestem czy w każdym wątku Ani D, lub do Ani D bedą znajdować się śmichy, chichy przerazonych panów, co to ciągle marzą o polowaniu wsród kniej i tylko sympatie polityczne nie pozwalają im nosić sumiastego wąsa?
    Sprawa jest bardziej złożona. O ile w innych krajach istnieją silne środowiska chrześcijan, którzy nie jedzą mięsa (baptyści), to w Polsce taka postawa występuje najczęściej u lewaków. Wystarczy wybrać się na linkowane wcześniej forum wegedzieciak.pl, aby zorientować się z kim mamy do czynienia. Dlatego automatyczne skojarzenie i reakcja są niezbyt fajne - wegetarianin to osoba wroga wobec Kościoła, ceniąca wyżej dobrostan pawianów, niż życie dzieci nienarodzonych, popierająca wariatów typu Peter Singer.
  • Agagaw, dokładnie, cały dzień spędzamy na działce. W sumie pracy za bardzo nie ma, wszystko wyplewione, ale za to jak można odpocząć... Działka sąsiada obok to zielony, gęsty gaj, gdzie jest mnóstwo ptaków, u drugiego trawa, gdzie czasem widać chodzące bażanty, a to wszystko kilkanaście minut drogi rowerem od nas. A, właśnie dojrzały truskawki, czereśnie i jest dużo poziomek. I dzieci mają gdzie biegać. Dla nas raj.

    Co do sosów, to ich nie robię. Wolimy różne warzywa duszone, gotowane na parze lub pieczone. W sumie jeśli już, to są to gęste sosy, ze zmiksowanych warzyw. Naszym ulubionym jest sos z duszonej papryki i pora. Proporcje dowolne, jednak warto dać dużą ilość pora, nawet powinien przeważać, on daje bardzo dobry smak. Jadamy go, gdy któreś z dzieci stwierdzi, że danego dnia nie lubi papryki. Pora kroimy na paseczki, paprykę w kostkę. Trochę oleju rozgrzewam na patelni, wrzucam pora, chwilę mieszam, dodaję paprykę. Do tego troszkę wody. Przyprawiam solą, słodką i ostrą papryką, miksuję, powstaje gęsty sos. I tyle pracy.

    Lubię też sos z cukini. Rozgrzewam patelnię, wlewam trochę oleju, wrzucam pokrojony czosnek (dla nas 3-4 duże ząbki), jak zbieleje, to wrzucam pokrojoną w piórka cebulę i kilka młodych, małych cukini. Mieszam kilka minut, jak cukinia lekko oklapnie, to dodaję pomidory (nie za bardzo lubię przecier, smaczniejsze są pomidory, ale jak ich nie ma, to może być i przecier). Przykryć i jeszcze chwilę dusić. Doprawić oregano, odrobiną gałki muszkatołowej, bazylią, imbirem, solą. Zmiksować, podawać z natką pietruszki.
    Generalnie, jak pisałam, wolimy warzywa w kawałkach. Sos powstaje przy okazji np. w leczo, które bardzo lubimy jadać w lecie. Bierzemy np. 2 papryki, 2 duże cebule, ze 4 duże pomidory i średnią cukinię. Pokrojoną w krążki cebulę wrzucamy na rozgrzany olej, chwilę dusimy mieszając, dodajemy pokrojoną paprykę i pomidory (można bez skorki). po chwili pomidory puszczają sok i całość warzyw się w nim dusi. Dodajemy pokrojoną w kostkę cukinię, solimy i przykrywamy. Trzymamy na średnim ogniu aż warzywa będą gotowe. Można bardzo delikatnie doprawić bazylią, ale ja wolę tu smak warzyw, nie daję więc poza solą przypraw. Leczo ma super sosik, zawsze bardzo go lubimy. W ogóle to jedno z naszych ulubionych w wakacje potraw.

    Makaron, czy kasze polewamy (zwłaszcza w okresie zimowym) olejem rzepakowym tłoczonym na zimno ze zmiksowanym czosnkiem. Jest bardzo smaczny, aromatyczny, a nie czuć w ogóle ostrości czosnku.
  • Maciek, dokładnie. Tylko mnie dziwi jedno - osoby wielodzietne, która mają świadomość, jak bardzo media przekłamują obraz np. na ich punkcie, sami bezkrytycznie mogą przyjmować to, co media pokazują na temat wege. Do tego przedziwne jest, że można się wykazywać takim brakiem szacunku i kultury osobistej w stosunku do obcej osoby nie mając na dodatek zupełnie wiedzy na temat odżywiania i niczego nie wnosząc do merytorycznej dyskusji.
  • a tymczasem odcieni jest duzo. moi znajomi niewierzacy wegetarianie sa np. calkowicie przeciwko aborcji itp.

    ale z drugiej strony, Ty sie chyba Aniu za bardzo nie przejmujesz, prawda? niektorzy panowie tak juz maja, niejedzenie miesa to taka abstrakcja, ze jedyny sposob ich reakcji na ten temat to zlosliwy wredny zart ;) Moj maz tak czasem ma, a niekoniecznie ma cos zlego na mysli... Faceci bywaja z natury bardziej miesozerni niz kobiety, i bardziej zlosliwi tez ;)
    Inna sprawa ze miejscami "zarty" sa skierowane nie w niejedzenie miesa jako takie, a w konkretne osoby, i to juz mniej sympatyczne...
  • Akurat jeśli chodzi o niemiłe żarty, rozumiem Anię doskonale.
    Jesteśmy oboje z Mężem całkowitymi abstynentami. O ile niepalnie nam uchodzi bez problemów, o tyle przy alkoholu bardzo często jesteśmy wyzywani od dziwaków, lub niewybrednie się z nas żartuje.
    Cóż... Życie...
  • Pustynny_wietrze, nie przejmuję się, tylko się dziwię, że można prezentować taki brak szacunku i kultury dla kogoś obcego, w dodatku wtedy, gdy nie ma się merytorycznie nic do powiedzenia. Jak wspominałam, ja nie mam i nigdy nie miałam poczucia "misji" uczenia czy nawracania. Każdy sam decyduje i wybiera jak będzie żył, żywił siebie i swoje dzieci. Nasze rodziny, moja i męża, jedzą tradycyjnie i bardzo tradycyjnie, nasi znajomi również. Nigdy nie było to problemem dla nikogo, na stole stoją i nasze i ich potrawy, jakoś jeszcze nigdy się nie pogryzły :tongue:. Oni jedzą swoje kotlety czy potrawki mięsne, a do tego to, co my ugotujemy.

    Owszem, pierwsze lata naszego weganizmu to był lęk bliskich o to, czy robimy to świadomie, i podtykanie nam literatury, gdzie krytycznie się pisało o odstawieniu mleka. Obecnie jest tak, że dalsza rodzina przysyła do nas swoich znajomych, gdzie są chorujące dzieci z prośbą o pomoc w zmianie diety. Moja mama z dumą mówi, że rodzina córki jest wegańska. Inna sprawa to taka, że jak ktoś nie chce gotować, tylko woli korzystać z gotowców (gotowe płatki śniadaniowe, jogurty dla dzieci, oczyszczona żywność), to nasze rady i tak nie mają sensu.

    Tak jeszcze podejmując temat gotowania. Nie wiem dlaczego są osoby, które uważają, że gotowanie wegańskie zabiera dużo czasu. Jeśli ktoś sam gotuje w domu, to wie, że przygotowanie mięsa zabiera trochę czasu. Strączki gotują się same, krótko lub długo, ale same. Jedyna różnica między jedzeniem mięsnym a bezmięsnym jest właśnie rodzaj białka na talerzu. Innych różnic nie ma. Nie ma innych norm spożywania warzyw, kasz, makaronu, owoców, orzechów, dobrych tłuszczy. Jeśli ktoś dba o dietę, to będzie przygotowywał warzywa, jeśli nie, to wystarczy mu kotlet z chlebem. A czas na przygotowanie warzyw jest taki sam i dla osób jedzących mięso i dla tych, co mięsa nie jadają.
    Zadziwia mnie też pisanie o tym, że nie zdrowie jest najważniejsze - w kontekście domowego gotowania. Nie, nie jest najważniejsze, ale człowiek dostał od Boga wielki dar - ciało - i jeśli będzie spożywał śmieciowe jedzenie, to jego organizm nie będzie funkcjonował prawidłowo. Poza tym jeśli ma się dzieci, to chyba jest oczywiste, że szczególnie dla się o zróżnicowaną, bogatą w minerały i witaminy dietę. I czas nie ma tu nic do rzeczy, bo przygotowanie zdrowych prostych posiłków nie zabiera za dużo czasu. Duzo czasu można spędzać w kuchni wtedy, gdy jada się wymyślne potrawy, skomplikowane dania, pracochłonne ciasta, ale to w żadnej kuchni nie jest uznawane za zdrowe.
  • [cite] Ania D.:[/cite]
    Tak jeszcze podejmując temat gotowania. Nie wiem dlaczego są osoby, które uważają, że gotowanie wegańskie zabiera dużo czasu. Jeśli ktoś sam gotuje w domu, to wie, że przygotowanie mięsa zabiera trochę czasu.


    W imieniu własnym odpowiadam: gdyż osobom przyzwyczajonym do jedzenia mięsa wymyślenie potrawy, która nie brzmiałaby ubogo i wydawałaby się ciekawa, zmiana nawyków żywieniowych wydaje się tak trudna, że każde wytłumaczenie, by tego nie robić jest dobre.
  • Aniu dziękuję za to co napisałas.

    @Maćku, ja to doskonoale rozumiem i wiem dokładnie z czego te "żarty" wynikają.

    Znam kilka osób niejedzących mięsa, ale mam wrażenie, że u nich, to właśnie taki trynd, co to wiele wspólnego ze zdrowym odżywianiem nie ma, po prostu odstawili mięso, a nadal jedzą śmiecie.
    Mam natomiast koleżankę wegę, ona podobnie jak Ania jest skarbnicą wiedzy, większość pomysłów jedzeniowych mam właśnie od niej, bo jak napisała Ania, czy się je mięso, czy nie - to i tak warzywa i inne produkty przygotowuje się tak samo. Oczywiście jak dba się o co je.

    Oczywiście, że zdrowe odżywianie, dbanie o kondyncje fizyczną nie powinno się stać dla nas religią, ale zauważyłam, że zarówno z dbających o odżywianie, jak i starających się nie zapuścić zbyt wielkiego mięśnia piwnego - śmieją się podobne osoby, tzn takie co same w zasadzie nic nie robią w tym kierunku i podśmiewywaniem uzasadniają swoje lenistwo. (piszę oczywiście o osobach z realu)
  • [cite] Ania D.:[/cite]Pustynny_wietrze, nie przejmuję się, tylko się dziwię, że można prezentować taki brak szacunku i kultury dla kogoś obcego, w dodatku wtedy, gdy nie ma się merytorycznie nic do powiedzenia.

    (...)

    I czas nie ma tu nic do rzeczy, bo przygotowanie zdrowych prostych posiłków nie zabiera za dużo czasu. Duzo czasu można spędzać w kuchni wtedy, gdy jada się wymyślne potrawy, skomplikowane dania, pracochłonne ciasta, ale to w żadnej kuchni nie jest uznawane za zdrowe.

    z tym szacunkiem to chyba bez znaczenia czy obca osoba czy ktos bliski, w sumie. ale fakt ze wiecej zlosliwosci mozna wybaczyc komus, kto chociaz cos ciekawego wnosi do dyskusji...

    Co do czasu spedzanego w kuchni, jestem fanka obu typow dan - tych co sie robi w 20 minut, i tych co zabieraja pol dnia. Fajna jest roznorodnosc! I znam dania szybkie i niezdrowe, i pracochlonne i bardzo zdrowe. Nie wydaje mi sie zeby wymyslne potrawy byly tak powszechnie uznawane za malo zdrowe, to chyba zbyt generalne stwierdzenie. Ale moze sie myle :)

    Ale mialo byc o sosach... my tez nigdy nie robimy typowych sosow zageszczanych maka,jakies to skomplikowane nam sie wydaje. Po prostu dusimy warzywa/warzywa+mieso/warzywa+rybe/warzywa+whatever, podlewamy troche woda/winem, przyprawiamy, i sos sie robi sam. Czasami dodajemy jogurtu naturalnego lub smietany. Czasem musztardy (schab lub poledwiczki z sosem dijon!!!), do musztardy fajnie kapary pasuja.

    A z takich bardziej pracochlonnych, to sos brokulowy ze smietana/jogurtem jest super!
  • Aniu D! Baaaaaaaaaaaaaaardzo chciałabym Cię poznać!
    Może w te wakacje?

    Zawsze z wielką ciekawością czytam to, co piszesz na temat żywienia. Wszystko to takie rozsądne i logiczne... Dziewczyno, Ty naprawde jesteś skarbnicą wiedzy! Książkę powinnaś napisać!
  • Wczoraj zrobiłam brązowy ryż z warzywami na obiad liczyłam siebie i dzieci, mąż miał kaszankę. Mała jadła z takim apetytem że mąż postanowił spróbować, zjadł dwie dokładki. Na dzisiaj też sobie taki obiad zażyczył, a jest zdecydowanym mięsożercą. Wię proponuję każdemu najpierw sprawdzić a potemmówić a to co powiedzą i tak nie powinno być atakiem na kucharza a co najwyżej opinią na temat jezenia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.