Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Polityka rodzinna - NIE dziękuję."

edytowano listopad 2007 w Ogólna
Polityka rodzinna - NIE dziękuję.

karolina2-full.jpg
Karolina Jankowska

1. Krytyczna analiza projektu "Polityki rodzinnej" J. Kluzik-Rostkowskiej

Na wstępie, przed analizą konkretnych rozwiązań, zwraca uwagę fakt doboru współpracowników tworzących projekt polityki rodzinnej, o których można przeczytać w artykule "Poznaj autorów projektu polityki rodzinnej rządu". Czworo z nich to osoby żyjące w rodzinach z minimum dwójką dzieci, tylko 22-letnia Anna Matczak: "Jako jedyna w zespole opracowującym projekt nie jest jeszcze zamężna i nie ma dzieci", ale jak wynika z nadziei wyrażonej w przytoczonym tu zdaniu, za mąż wyjdzie i dzieci mieć będzie. Widać zatem, że projekt ten z konieczności bazował również na osobistym doświadczeniu współtworców/czyń. Ale skoro wykorzystano jeden i niepełny rodzaj doświadczenia, to należy podać w wątpliwość jego zgodność z rzeczywistością, jeśli do grona eksperckiego zostały włączone tylko osoby żyjące w związkach małżeńskich i posiadające liczne rodziny i/lub zamierzające je posiadać.

Jeśli materiał złożony z doświadczeń osobistych twórców/czyń projektu miałby być pełny, to do grona ekspertów/ek należałoby włączyć też osoby żyjące w związkach niesformalizowanych (kohabitacja, potocznie: konkubinat) z dziećmi i/lub bez, partnerskich (jednopłciowych) z dziećmi i/lub bez, samotnie wychowujące dzieci, rozwiedzione, żyjące w następnych związkach sformalizowanych lub nie, z dzieckiem/dziećmi z poprzedniego małżeństwa/poprzednich małżeństwâ?? W ponowoczesnym świecie istnieje wiele form życia małżeńskoâ??domowoâ??rodzinnego. Nowoczesna polityka społeczna nie może ich nie dostrzegać.

Wnioski z debaty publicznej zespół ministry J. Kluzik-Rostkowskiej wyciągnięto po konsultacjach jedynie z częścią środowisk eksperckich. Razi fakt nie posłużenia się opinią żadnej z organizacji feministycznych, jak np. Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, co znowu wskazuje na niepełność analizy. Oto kilka osób oraz organizacji, których opinie zostały wzięte pod uwagę (znakomita większość z nich reprezentuje linię programową obencego rządu a także środowiska związane z kościołem katolickim):
Â? Klub Inteligencji Katolickiej Sekcja Rodzin
Â? Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan
Â? Amerykańska Izba Handlowa w Polsce
Â? Związek Dużych Rodzin "Trzy Plus"
Â? 23 organizacje pozarządowe i ze środowisk naukowych (stanowisko wspólne) - Forum Kobiet Polskich, Fundacje: "Głos dla Życia", Academia Iuris, Ad Futurum, Cyryla i Metodego, Kobiety dla Kobiet, Pomoc Rodzinie, Pro, Świętego Mikołaja,
Â? Komitet Upowszechniania Karmienia Piersią przy Instytucie Matki i Dziecka, MaterCare Polska, Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, Polski Związek Kobiet Katolickich, Stowarzyszenia: Absolwentów Instytutu Studiów nad Rodziną UKSW, Edukacja i Media, Kulturalne Fronda, Kultury Chrześcijańskiej im Ks. Piotra Skargi, "Kuźnia Milanowska", Liga Małżeństwo Małżeństwu, Przymierze Rodzin
Aby dowiedzieć się natomiast, co znaczy polityka rodzinna, należy przeanalizować cały tekst projektu polityki rodzinnej, ponieważ nie ma w nim definicji rodziny oraz rodzinności, tak jakby przyjmowano a priori jedną społecznie rozumianą i akceptowaną definicję rodziny (co jest już błędem, ponieważ nie można zakładać społecznego rozumienia pojęć a priori).

Analiza tekstu pozwala intencje twórczyń/ów co do definicji rodziny rozumieć następująco: to podstawowa komórka społeczna, złożona z rodziców (biologicznego ojca i matki) pozostających w legalnym związku małżeńskim, wedle definicji małżeństwa przyjętej w obecnym prawie polskim (choć nie ma znaczenia, czy to związek konkordatowy czy cywilny), posiadająca dziecko lub kilkoro dzieci. Przy czym można się dowiedzieć, że są rodziny bardziej wartościowe niż inne: są to rodziny wielodzietne.

Zatem polityką rodzinną jest stworzenie przez państwo hierarchii rodzin zgodnych z powyższą definicją rodziny, które będzie wspierać w stopniu zależnym od miejsca w hierarchii. Generalnie hierarchia i pomoc ta przedstawia się w ten sposób: im więcej dzieci w rodzinie, i im bardziej są one chore (np. niepełnosprawne), tym większa pomoc państwa. Trzeba zapytać, po co państwo ma pomagać? Żeby zwiększyć przyrost naturalny. Albo inaczej: żeby zachęcić ludzi do tego, aby ten przyrost naturalny zwiększali. Innymi słowy też: żeby zapewnić sobie przetrwanie (nowe pokolenia zabezpieczą emerytury dla swoich dziadków i rodziców, które państwo będzie mogło wypłacać).
Już taka pobieżna analiza wskazuje na kilka błędów logicznych i merytorycznych (niezgodność z konstytucyjnymi zasadami, do jakich należy niedyskryminacja, niewykluczanie grup społecznych, z tego zatem wynikające traktowanie społeczeństwa jako całości) leżących u podłoża projektu polityki rodzinnej.

Po pierwsze jest to nieznajomość przemian społecznych we współczesnym świecie osób, które program ten tworzyły: istnieje więcej form życia małżeńsko-rodzinnego, niż tradycyjna rodzina nuklearna bądź wielodzietna; uprzywilejowując tylko te dwie, nie biorąc pod uwagę całego bogactwa form relacji międzyludzkich, doprowadza się do dyskryminacji prawnej i ekonomicznej osób nie żyjących wedle wzorca podanego w projekcie (np. co z kohabitującą parą, wychowującą dziecko partnerki z poprzedniego małżeństwa?) oraz pomniejsza potoczną ocenę innych form życia małżenskoâ??rodzinnego, niż te brane pod uwagę w projekcie jako jedyne (tradycyjna rodzina nuklearna lub wielodzietna); tworzy to formę nacisku społeczno-państwowego na wybór określonej formy życia małżeńsko-rodzinnego. Po drugie żadna forma relacji międzyludzkiej, czy to będzie rodzina nuklearna czy partnerski związek homoseksualistów, nie może być środkiem do realizacji interesów państwa, ponieważ relacje międzyludzkie są sferą prywatną, nie państwową. To prawda, że nowoczesna polityka społeczna ma za zadanie KSZTAŁTOWAĆ FUNDAMENTY GODNEGO ŻYCIA DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ, ale NIEZALEŻNIE OD jednostkowych/indywidualnych wyborów: narodowości, religii, kultury a także struktur rodzinno-małżeńskich oraz faktu posiadania lub nieposiadania dziecka. Po trzecie: w projekcie J. Kluzik-Rostkowskiej ukryty jest skrzętnie fakt, że państwo oszukuje â?? chce więcej dzieci dla realizacji swoich interesów budżetowych (gospodarczych), ale chowa ten cel za rodzinnością; prorodzinność jest założeniem programowym PiS i koalicji rządzącej, ale w programie rodzinnym nawet ona staje się potraktowana nie jako cel sam w sobie, ale środek do celu, którym jest zabezpieczenie przed krachem systemu rent i emerytur. Przy tak wytyczonym kierunku rodzina traktowana jest instrumentalnie i faktycznym założeniem nie jest jej wspieranie i pomoc, ale zwiększony przyrost naturalny w kraju dzieci socjalizowanych w duchu gloryfikacji tradycyjnego modelu rodziny.

Po czwarte - jeśli w tekście programu pojawiają się również zdania zwracające uwagę na konieczność realizacji równouprawnienia płci, to mamy do czynienia ze sprzecznością: polityka rodzinna przecież nie jest polityką równouprawnienia; a nawet jeśli równouprawnienie płci ma tu służyć za cel na drodze do zwiększenia przyrostu naturalnego (przytaczany słusznie przykład z Francji), to znowu samo w sobie równouprawnienie jest potraktowane nie jako niezależna wartość społeczna, ale środek do walki z wrogiem gospodarki narodowej: spadkiem przyrostu naturalnego;

Do błędów tego projektu należy zaliczyć też mylną lokalizacja przyczyn i skutków problemów gospodarczych państwa: (1) nawet jeśli będzie więcej dzieci, nie oznacza to, że wypracują one dochód umożliwiający finansowanie systemu rent i emerytur, ponieważ z powodów ekonomicznych mogą wyemigrować, nie każda osoba w wieku produkcyjnym koniecznie będzie pracować, oddawane na rzecz państwa świadczenia nie muszą z konieczności pokryć potrzeb systemu rent i emerytur itd.; (2): przyrost naturalny ma być wedle programu sposobem na problemy ekonomiczne kraju, podczas gdy jest odwrotnie: problemy ekonomiczne kraju, obniżające jakość życia, powodują niechęć czy wstrzemięźliwość przed posiadaniem dziecka.
Widać więc, że program ten już w swych założeniach zawiera błędy, które rzutują niestety na zasadność wszelkich postulatów podejmowanych dalej w tym tekście.

2. Propozycja alternatywna dla projektu polityki rodzinnej â?? podstawy nowoczesnej polityki społecznej.

Nie powinno się zatem tworzyć koncepcji polityki rodzinnej ale całościową politykę społeczną, której celem jest poprawa jakości życia obywatelek/i, w tym dzieci, kobiet, mężczyzn, w poszanowaniu wolności wyboru ich drogi i modelu życia.
Zasada solidarności międzypokoleniowej zwraca z kolei uwagę na fakt, że zadaniem pokoleń mogących obecnie kształtować politykę i rozwój jest realizowanie takich rozwiązań, które będą polepszać jakość życia, możliwości oraz bezpieczeństwo socjalne i ekologiczne następnych pokoleń (a nie zabezpieczać "naszą" przyszłość, np. emerytalną (!) kosztem tych pokoleń), czyli pokoleń "naszych" dzieci i wnuków. To są cele nowoczesnej polityki wobec dzieci i młodzieży.

Sfera relacji międzyludzkich natomiast jako że nie jest państwową, nie może być przez państwo w żaden sposób kształtowana. Tylko w takich warunkach człowiek może realizować swoją godność. Dlatego na przykład jedna z decyzji wchodzących w ten obszar, czyli decyzja o posiadaniu dziecka i ewentualnie założeniu rodziny, powinna być całkowicie wolna, świadoma i przemyślana, nawet zaplanowana. Należy w miarę możliwości pomóc w tym wolnym i świadomym wyborze, do czego narzędziami są: nowoczesna edukacja seksualna, dostępność, powszechność i dofinansowanie środków antykoncepcyjnych, a także uznanie prawa do legalnej, bezpiecznej aborcji (będącej samodzielną decyzją kobiety, której gwarantuje się wsparcie merytoryczne i psychologiczne specjalistów/ek). Niestety w programie rodzinnym o seksualności człowieka a także planowaniu rodzicielstwa nie ma ani słowa. Nie dziwi to jednak, skoro program ten już w swych założeniach zawiera błędy, które rzutują na zasadność wszelkich postulatów podejmowanych w tym tekście.

Bez względu bowiem na to, jaką definicję rodziny nie przyjmiemy (nie musi być rozumiana jako tradycyjna rodzina), celem polityki rodzinnej jest wspieranie tej właśnie konkretnej jednostki społecznej. Tym jest to więcej wykluczające, im bardziej tę jednostkę traktuje się jako środek do realizacji interesu gospodarczego państwa, (co już w ohydny sposób na wstępie projektu polityki rodzinnej zaznaczono). Żeby uniknąć tego typu niebezpieczeństwa wykluczeń różnych grup społecznych i interesu właśnie należy tworzyć politykę społeczną jako całość. Zieloni niemieccy nazywają taką politykę "Emancypacyjną polityką społeczną". Z poniższych powodów:

1) każdy problem społeczny każdej grupy społecznej wymaga oddzielnej analizy (emancypacja),

2) założenie istnienia wielości i złożoności problemów i konfliktów społecznych zapobiega wykluczeniu,

3) ALE JAKO ZE społeczeństwo jest systemem wzajemnych oddziaływań, nie tylko ekonomicznych, nie można tych problemów analizować w oderwaniu (stąd polityka społeczna jako całość),

4) emancypacja polega też na aktywności i działaniu - polityka społeczna ma być "organizowaniem społeczeństwa", w czym każdy/a uczestniczy; dlatego polityka społeczna nie ma być planowaniem, ale zaangażowaniem obywatelek/i w interesie również przyszłych pokoleń; jednym z podstawowych założeń takiej polityki jest rozumienie państwa jako socjalnego/społecznego partnera, który wymaga obywatelskiego zaangażowania (państwo socjalne/społeczne jako partner obywatelskiego zaangażowania),

5) określenie "społeczeństwo" nie dotyczy tylko obywateli/ek danego państwa, społeczeństwo tworzą też przecież ludzie na całym świecie; dlatego należy w polityce społecznej przyjmować perspektywę globalną: lokalne społeczności mogą i powinny bowiem wnieść wkład w rozwój społeczeństwa światowego, opartego na zasadach solidarności i braku wykluczenia bądź wyzysku: ludzi oraz natury.

Kwestia kobiet w takiej polityce nie jest związana tylko z obszarem "rodziny" i porodu. Uwypuklone są najważniejsze problemy kobiet: niska partycypacja w polityce i życiu publicznym oraz problem przemocy (ale uwaga: zostało to określone: "Wolne od przemocy relacje między kobietami i mężczyznami", żeby nie tworzyć mitu, że tylko kobiety są ofiarami przemocy!). W emancypacyjnej polityce społecznej nie istnieje zatem w ogóle określenie "polityka rodzinna".
Póki co jednak trzeba powrócić do rzeczywistości ogarniętej obsesją rodziny, dzieci i trwogą przed katastrofą ZUS w Polsce, której rząd chce, aby każdy/a zbudował na którymś etapie swojego życia podstawową komórkę społeczną, w ramach której będzie się rozmnażał/a. Doświadczenie takiej rzeczywistości pozwoliło mi zrozumieć , co mogą czuć kurczaki, stłoczone na fermach (bynajmniej nie free), które tuczy się chemicznymi substancjami, aby jak najwięcej ich wyhodować i skonsumować. Szczęście kurczaków polega jednak na chyba na tym, że one nie zdają sobie sprawy ze swego okrutnego losu. Moje â?? że ja na ten los mam jeszcze jako taki wpływ.

Karolina Jankowska
działaczka Zielonych 2004

Komentarz

  • Logiczny wywód, ale nie dość skrywa totalną entropię świata Pani Karoliny...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.