Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

problemy wychowawcze

13

Komentarz

  • Psycholog to zawód społecznego zaufania i nie dziwi mnie ostrożne podejście do jego pracy i niego samego. Trzeba uważać : patrz pan Samson. Zdarzają sie jednak psycholodzy, którzy rzetelnie wykonują swoja pracę i naprawdę potrafią pomóc. nie dlatego, że wiedzą lepiej od rodziców, ale dlatego właśnie, że patrza z boku i moga więcej zauważyć. Trzeba jednak bardzo uważać do kogo sie idzie z dzieckiem. Szczególnie po tej ustawie.
  • [cite] juka:[/cite]
    [cite] ruda megi:[/cite]Bo psycholog ma się rozeznać w rodzaju uzdolnień, temperamencie , psychice dziecka, ewentualnych problemach z dostosowaniem się do ogółu.
    może jeszcze np. zbadać tak banalną rzecz, jak mikrouszkodzenia OUN, które baaaardzą mogą wpływac na zachowanie.
    A jak dziecko ma uszkodzenia oun (któe zdiagnozował psycholog), to co może/ma zrobić nauczyciel?
  • W ostatnim czasie mam poczucie porażki wychowawczej..mam jakiś cel i się od niego oddalam.
    Myślę, że ma znaczenie fakt pojawienia się bliźniaków:
    1) mniej czasu dla córek
    2) mniej czasu na konsekwentne i szybkie reagowanie z mojej strony


    jak radzicie sobie z dziećmi gdy każde was potrzebuje a czasu jest mniej?

    U nas dodatkowo tracimy cenne chwile na sprzątanie, długie jedzenie, marudzenie, pyskowanie :(

    U nich nasila się niegrzeczne zachowanie a u mnie zniecierpliwienie i wkurzenie..
  • Cóż, czasami w domu bałagam, ja niedospana obkładam się starszymi dziećmi w dużym łóżku, najmłodszy w łóżeczku żeby był bezpieczny (ale łóżeczko blisko i ręka włożona do łóżeczka). Drugą ręką głaskam córki.
    Włączam film przyrodniczy lub bajkę i po pięciu minutach odpływam.
  • Po takiej drzemce frustracja i agresja opada do zera a po powrocie męża z pracy jedziemy na pizzę albo jemy kanapki.
  • bałagan to u nas ciągle jest ;) i wiem , że trudno wymagać od dzieci uporządkowania jak rodzice mają z tym problem..dlatego i ja się staram i wymagam od nich..
  • widzę, że temat prawie w ogóle nie podejmowany, zaczynam zazdrościć braku problemów wychowawczych ;)
  • :D
    toż to wstyd mieć problemy wychowawcze :P
    @koctel czuję w Tobie bratnią duszę po tym co napisałaś o bałaganie
  • co do bałaganu, to problem wychowawczy mam sama ze sobą.
  • @AleksandraB

    nieroztropnie się zdemaskowałam ;)
  • edytowano styczeń 2015
    @koctel, czasami trzeba trochę dać na luz i wcisnąć opcję "uśmiechnij się, jutro będzie lepiej!", choćby i przez zaciśnięte zęby
    Nie ma złotej rady - trzeba przyznać - jest ciężko, i będzie pewnie jeszcze przez jakiś czas.
    Czy możesz choć trochę odpocząć - np. wyjść nawet na chwilę na tzw. rundkę wokół bloku, celem nie-mania dzieci w zasięgu wzroku.
    Pomaga też regularne i dobre odżywianie - musimy być silne od tej fizycznej strony też.
    Ze snem już dziewczyny pisały - jak się da - drzemka, albo chociaż położenie się w ciągu dnia na chwilę.
    Jeśli można iść do kogoś (całym stadem) "w gości", aby na chwilę wyrwać się z własnych czterech ścian.
    Dobra bajka nie jest zła - warto mieć pod ręką kilka odcinków tej ulubionej i puścić, dla chwili wytchnienia rodzicielki.
    Nie zadręczać się, ani przesadnie martwić - brać całą sytuację "na przeczekanie".
    W kwestii porządków - u nas, jak się samoistnie pojawia bałagan, to znak, że jest za dużo rzeczy.
    Z zabawek zostawić dwie kategorie (u nas - klocki i autka) plus materiały do rysowania (na wysokiej półce).
    Szuflady z ubraniami z naklejkami, co jest gdzie - dzieci same mogą powkładać.
    U nas wiszą kartki "z zasadami", do każdego pomieszczenia - zawsze spokojniej jest pokazać ręką nań, zamiast strzępić twarz za każdą potrzebą.
    jest lista zadań domowych - można sobie wybrać, ale wybrane trzeba zrobić.
    Nie pamiętam, w jakim wieku masz córki - przypomnisz?
    trzymaj się,
    k.
  • Ja po urodzeniu się B. przez pierwsze 3 miesiące miałam poczucie kompletnej porażki wychowawczej, do pół roku było trudno, a potem stopniowo zaczęłam odzyskiwać grunt pod nogami. Zdecydowanie czas grał na moją korzyść - więc i u Ciebie @koctel będzie lepiej, bo chłopcy będą coraz mniej uwagi wymagać, czasu będzie trochę więcej. Ja trzymałam się zasady, że gdy widziałam wyraźne pogorszenie się zachowania K., to starałam się tak zorganizować, by poświęcić mu więcej wyłącznej uwagi (nawet kosztem porządków, czy obiadu). I jeszcze zadbać trochę o siebie - zwłaszcza o wyspanie (wiem, że u Ciebie to ostatnio trudna sprawa), żeby być w lepszej formie i dzięki temu łatwiej nad sobą panować.
  • w listopadzie wychodzilam biegać, mysle ze niebawem wznowię to..

    wczoraj usunęlismy znów trochę zabawek, ale ciągle tam sporo..
    szokują mnie te twoje 2 kategorie @kowalka;) ale w tym kierunku chcemy z mężem iść..

    dziś pisałam "regulamin" - bardziej dla mnie i mężą by samemu pamiętać czego chcemy wymagaĆ od dzieci

    fajny pomysł z tym wyborem zadań domowych

    ostatnio w łazience wstawiłam kosz do segregacji na brudy - mają swoj i teraz bardziej pamiętają gdzie się wrzuca brudy

    6 i 3 latka i 6 miesięczne bliźniaki

    @Hania

    też czasem pocieszam się że to okres przejściowy..akurat u nas do 6 miesiąca nie było tragedii, teraz jest gorzej..chłopcy w nocy ciągle się budzą a dziewczyny w dzień szaleją


    "Ja trzymałam się zasady, że gdy widziałam wyraźne pogorszenie się zachowania K., to starałam się tak zorganizować, by poświęcić mu więcej wyłącznej uwagi (nawet kosztem porządków, czy obiadu)"

    myślę że to może być kluczowe
    Podziękowali 1mamaw
  • a Celińska super, uśmiechnęłam się, tak jak kazała ;)
  • Ja też :)
    Celińska mnie przekonała ,że warto !
  • @koctel,
    niech nie szokują te kategorie. Zabawki dziwnym trafem pączkują i robi się ich coraz i coraz więcej.
    Wychodziliśmy od powszechnej zasady: "Dzieci mają mieć tyle zabawek, ile są w stanie posprzątać". Po kilku latach jestem skłonna przychylić się do tego, że (przepraszam, że cytat biblijny w tak błahej kwestii, ale jest idealny- czytany "wprost") - "potrzeba mało, albo tylko jednego". Ostatnio super -hitem były zwykłe drewniane klocki.

    Dodatkowe pudło wyciągamy (na codzień stoi na szafie), jak więcej dzieci do nas przychodzi. Jakieś tory, układanki, gry itp.
    I wystarczy.
  • @koctel, do nas możesz się wyrwać ;)
  • A właśnie @koctel - przypomnisz, w której części Poznania mieszkasz? Bo mi coś świta, że do mnie też niedaleko ;)
  • Starołęka
  • @koctel
    6-miesięczne bliźniaki wszystko wyjaśniają. To zupełnie inaczej niż dziecko "pojedyncze", zupełnie inaczej. Trzeba przeczekać i nie ma mowy o jakiejś porażce! Pamiętam taki okres u mnie, że ja zwyczajnie musiałam biegać po domu, aby zdążyć z tym czy z tamtym.

    Znajoma, która najpierw urodziła bliźniaki, a później jedno dziecko, stwierdziła, że dopiero przy tym pojedynczym doświadczyła radości wczesnego macierzyństwa ;)
  • Koctel moje dzieciaki mają półtora roku, co to dopiero za brojaki. Rzeczywiście w takiej sytuacji trudno jest sobie z wieloma rzeczami poradzić, a chciałoby się i mieć czysto i dużo czasu poświecić dzieciom, mieć czas na sam z mężem. Ja marzę o chwili sam na sam. Na razie ciężko z tym marzeniem.
    Co do wychowywania to trudna sprawa, ja też mam i trudniejsze i łatwiejsze chwile z moimi dziećmi. Egzemplarze łatwiejsze, trudniejsze do opanowania.
    Pewnie już kiedyś pisałam, ale trudniejsze bo bardziej ode mnie wymagające roztropności jest wychowywanie piętnastoletnich już prawie bliźniaków niż tych młodszych.
    Pisałyście, że jak dzieci sprawiają kłopoty to więcej uwagi mu poświęcacie, i to pomaga.
    No nie zawsze. Taka sytuacja. Dziecko stale rozrabia, np. przygaduje młodszemu. Ja tłumaczę, reaguję, w końcu mówię, aby wyszło to rozrabiające na chwilę. Ono wychodzi, w tym czasie jeszcze się uderzy, zahaczy o coś itp. Ja znów z nim rozmawiam, zwracam na niego uwagę. Doszłam do wniosku, że skupiając uwagę na rozrabiace ograbiam czas spędzony wspólnie z tym, które było grzeczne, pomagało mi, powiedziało miłe słowo. Ale dla niego już mojego czasu nie starczyło. Warto dobrze postępować sobie pomyśli? Chcę napisać, że lepiej czasem zlekceważyć specjalnie to co można zlekceważyć i zająć się innym dzieckiem.
    Dużo się też modlę, o mądrość, bo wychowywanie zabiera pewnie mi część zdrowia.
    Dzieci mam dobre, wszyscy na zewnątrz och i ach. Ale w domu różki czasem pokazują, a ja jestem po pierwsze wrażliwiec i nie cierpię nawet złych odzywek, po drugie wymagam i łatwo też nie mają.
    Powodzenie koctel. Wychowanie to piękna, chociaż trudna przygoda.
  • asia, to co piszesz, to strategia ks Jana Bosco.
    Brojącego oddalić, zignorować, oddzielić od grupy, a skupić się na reszcie, na tych dobrze czyniących i miłych.
  • każda strategia ma sens, zarówno ignorowania by nie wzmacniać niepożądanych zachowań, jak i jednak czasem właśnie poświęcenia uwagi..myślę, że to kiedy i jak reagować zależy od dziecka jak i od sytuacji..

    dzięki za słowa otuchy :)

    ale powiem wam, że dzisiejszy dzień był lepszy, Celińska miała rację, ja się uśmiechnęłam tak jak ona do mnie i dziś było o.k. ;)
  • MOnika nawet nie wiedziałam. :-)
  • Tym lepiej, a dla Ciebie to świetnie, podążasz w wychowaniu za świętym :).
    Uwielbiam ks Bosco!
  • Strategia ks. Bosco na pewno bardzo dobra dla starszych dzieci i jako reakcja na konkretne zachowanie. Poświęcanie czasu rozumiem jako działanie zapobiegawcze, w momencie, gdy wzrasta ilość złych zachowań=czyli dziecko próbuje zwrócić na siebie uwagę. Ale moje najstarsze dziecko ma 3,5 roku, więc mogę się mylić
  • @Hania, moj ma 4,5 roku, jak mial 3,5 roku, to za rozrabianie tez mial izolatke, czyli wyjscie do swojego pokoju celem przemyslunku.

    a po powrocie przeprosiny i dalej wspolna zabawa :)

    on przeprasza my wybaczamy :)
  • a mi się jeszcze podoba taka myśl zaczerpnięta od Jadwigi Zamoyskiej, by dziecko zadośćuczyniło..tylko mi to jakoś ciągle umyka i kończy się tylko na przepraszaniu..a w sumie mogłaby np. mamie coś dodatkowo narysować na poprawę nastroju ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.