Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zakupy czy seks?

edytowano sierpień 2007 w Ogólna
Nasz forumowicz Piotr pisze z Irlandii:

Ten tytuł może wydać się dla niektórych dziwny, a dla niektórych może nie. Mam tu na myśli kobiety, bo z mężczyznami sprawa jest prosta. Ale nie będę pisał "sex czy mecz" bo piłką nożną się interesuję tylko czasem, i to jak grają nasi.

Moja lektura w chwilach wolnych od pracy (w pracy of kors) ma na celu szkolenie języka, ale jako facet jakoś chętniej czytam artykuły, które mają w tytule słowo "sex". Irlandzkie magazyny Social Personal, Tattler, Image oraz brytyjskie Eve, Happy, Company, Woman&Home są odzwierciedleniem tutejszego konsumpcyjnego stylu. Moją uwagę wzbudziła mnogość artykułów, które traktują o kobiecych rozterkach â?? co jest lepsze â?? sex czy zakupy. Chyba jest to sygnał, że czas położyć głowę i zasnąć na wieki.

Bo wyobraźcie sobie, że są kobiety (i jest ich coraz więcej, o czym przekonują wyspiarskie magazyny kobiece), które uważają, że sex jest czymś, co można robić dopiero po zamknięciu sklepów. Że zakupy są czymś, co można mieć natychmiast. Po dniu pełnym wrażeń, awanturze w pracy, kłótni z mężem, mrożącej krew w żyłach wiadomości. Dobre zakupy to jak doskonały przyjaciel â?? gej. Niczego nie żąda w zamian, nie jest namolny, pozostawia wszystko do Twojego wyboru. Karta kredytowa (oczywiście kobiety, a nie jej męża, w końcu kobiety są wreszcie samodzielne i samo wystarczające) poradzi sobie z każdym zakupem.

Piszą w tych magazynach, że są kobiety, które otwarcie przyznają się, że ich związek składa się z trzech jednostek â?? ona, on i Oxford Street. I ON to akceptuje widząc w tym jedyny ratunek dla możliwości bezkolizyjnego oglądania meczu. Ona jest na zakupach na Oxford Street, on ma piwo z kumplami w pubie z telewizorem. A gdzie podziała się naturalność?

Czy wszystko stanęło na głowie? Podobno teraz w kobiecych fantazjach częściej niż Leonardo DiCaprio czy inny amant pojawia się jakiś ulubiony kreator mody, który daną damę wybrał sobie jako swoją muzę. Grę wstępną zastąpiło centrum handlowe bez dzieci w dzień wypłaty. Punktem G okazuje się znalezienie sukienki za â??500,o której marzyło się przez cały sezon - za jedyne â??50. Zakup jest po prostu kosmicznym orgazmem. A potem â?? żeby to trwało wiecznie...

A jak to wychodzi finansowo i po co tyle płacić? Osobisty trener fitness kosztuje â??2000 za sześciomiesięczny kurs ćwiczeń. Trzy komplety sexi bielizny (żeby się podobać) - â?? 325. Seksowne szpilki - â??295. Jakiś gadżet - â??59 w sklepie internetowym, bo normalnie do takich (!) sklepów nie wchodzimy. Nie mówiąc już o zrzucaniu kilogramów. A wypłata jest co tydzień. Wreszcie można mieć przyjemność tak często jak się chce, a nie jak ON chce. Przerażające "Go shopping"!

Czytam o kobietach, które uważają, że wyprzedaże są jak terapia. Gdzie są takie kobiety? Sprawdzam w googlach. Fraza "sex czy zakupy" â?? 4 wyniki. Fraza "sex or shopping" â?? 2220 wyników. Daje do myślenia.

Być może zakupy (zamiast) wybierają kobiety, które nie miały okazji zaznania dobrego seksu. A może jest to po prostu manipulacja i kolorowe gazety kreują potrzebę zakupów, bo są odpowiednio sponsorowane przez reklamodawców?

A może mówić o wyborze można dopiero jak ma się takie same możliwości na obie przyjemności? Wnioski do dyspozycji czytelników i drogich czytelniczek.

Komentarz

  • a może to jest tak:>>jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma<<:devil::wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.