Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Magiczny próg wielodzietnosci? Chyba nie...

edytowano październik 2019 w Ogólna
Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«13456710

Komentarz

  • Ona jest mentalnie wielodzietna, to i wie przecież. Może sobie wyobrazić jak to jest. 
  • a co chcecie jakiś zbowid założyć i boicie się konkurencji ?
    :)
    Podziękowali 1Nika76
  • Przy dwójce mi się wydawało, że umiem sobie wyobrazić. Mam sześcioro obecnie,  i jakby wyobraźnia już nie taka. Coś w stylu, po wyrwaniu wszystkich nóg mucha ogłuchła  :D
  • ale czasami się nie udaje
  • Czepianie się. Napisała że podobne, po prostu, nie że tożsame i wszystko wie.
  • J2017 powiedział(a):
    Myślę, że nie ma zbytniej przepaści a między 3 a 4 dzieci. Może to zależy też od różnicy wieku między dziećmi. Np. dwójka dzieci, potem przerwa 10 lat i kolejna dwójka to dużo łatwiej jest wychowywać niż 4 dzieci co rok czy 2 lata. Teraz mam trzecie po dużej przerwie i jest luz ( żeby tylko lepiej spał w nocy), czwarte nie sprawiłoby teraz większej różnicy, tak myślę.O różnicy między 5 a 11 dzieci się nie wypowiadam.
    u mnie była, trójka to były wolne elektrony, a czwarty zrobił z nich atom
    Podziękowali 2kiwi Nika76
  • mader powiedział(a):
    J2017 powiedział(a):
    Myślę, że nie ma zbytniej przepaści a między 3 a 4 dzieci.
     :D 
    Myślisz.
    Nooo, trojke zabierzesz na rodzinne wakacje zwykla osobowka, czworki nie upchniesz, bo ktos sie nie zmiesci. 
    Podziękowali 1M_Monia
  • Widzisz, a my przy 6 dzieci mamy nada 5 osobowe. Tak "profilaktycznie"  :D
    Podziękowali 2Hope Isako
  • Na co dzień, pięć razy w tygodniu od 6.00 do 15.00 mam na stanie córkę mojej siostry i
    nijak nie jestem w stanie powiedzieć, że wiem jak to jest z siódemka dzieci.
    Ja z szóstką dzieci nie wiem co to są nieprzespane noce, kolki, bolesne ząbkowanie itp. Wiem, że jeszcze wszystko może się zmienić ale na dzień dzisiejszy uważam, że mam bezproblemowe dzieci. :D
    Siostra jest w ciąży z trzecim dzieckiem i jest przerażona bo ona miała wszystko: kolki, ząbki, ciągle zapalenia i najważniejszy hardcore- niebywałą zazdrość starszej córki o młodszą. Dwa lata ciągłego pilnowania jej by nie zrobiła krzywdy młodszej siostrze. Nigdy nie wiadomo było czy  ona chce przytulić, popchnąć czy zatopić zęby w młodszej siostrze.
    Podsumowując, uważam, że moje rodzicielstwo na razie  jest zdecydowanie łatwiejsze przy szóstce dzieciaczków niż siostry przy dwójce.
    Podziękowali 2Nika76 mamaa
  • Malgorzata powiedział(a):
    Ja nie widzę problemu z "posiadania" dzieci.
    Dzieci to nie jest żaden problem.
    To radość :)
    I może to jest ten najważniejszy "magiczny próg"? Może właśnie to niektórzy nieudolnie nazywają "mentalną wielodzietnością"? Bo w sumie nie chodzi o to, czy ma się dzieci dwoje, pięcioro, siedmioro, dziesięcioro, czy ile tam jeszcze. Kluczowe jest podejście do swojej dzietności.
    To było moje zdanie. I ma się one zupełnie nijak do logistyki funkcjonowania z różną liczbą i konfiguracją dzieci, którą ciężko porównywać w jakichkolwiek dwóch rodzinach. Ja mam siódemkę bardzo łatwych w obsłudze (od pewnego wieku), zdrowych, samodzielnych dzieci, z najstarszym prawie dorosłym. Nie uważam, że mam trudniej niż ktoś kto ma jedno ale ze szczególnymi potrzebami.
  • Malgorzata powiedział(a):
    Ja w ogóle nigdy nie uważałam , że mam trudniej niż inni.
    Ani , że łatwiej.
    Mam zupełnie normalną rodzinę gdzie systematycznie latami pojawiały się dzieci.
    I tyle.

    No, widzisz, to ja mam podobne podejście. I w tym kontekście mogłabym powiedzieć, jak p. Agata w odniesieniu do Debory Brody, że mamy podobne doświadczenia. Podobne doświadczenia, jeśli idzie o odbiór swojego życia, a nie, jeśli idzie o codzienną logistykę. Ale zaraz ktoś mógłby się oburzyć, że jak to podobne doświadczenia, jak Małgorzata ma dwa razy więcej dzieci. No, ma! I jej życie jest inne niż moje. I inne niż każdej innej matki, nawet takiej, która również ma 14 dzieci. Jednak na poziomie mentalnym można poczuć pewną wspólność doświadczania  - coś wspólnego w podejściu do życia - traktowanie swoich dzieci i swojej rodziny jako źródła radości, a nie źródła problemów.
  • edytowano październik 2019
    mader powiedział(a):
    Co nadal ma się nijak do doświadczenia życia w codzienności z mniejszą a więksZą liczbą dzieci ;) :p

    No, wygląda jakby nadal Ci się w ten poranek nudziło... ;)
    Sama dalej piszesz, że wszelkie porównywania są bezsensowne, bo każdy ma inną sytuację. Ja nie mam przekonania, że pani Agata pisała o tym, że ona czuje jedność doświadczeń z Deborą Brodą, jeśli idzie o codzienną logistykę. Ale przyznam uczciwie, że przeczytałam tylko ten fragment, który wkleiłaś w pierwszym poście. Może, gdybym przeczytała całość, to bym nabrała przekonania, że kobieta jakoś nieskromnie uważa, że ona doświadcza tego samego, co Debora i w sumie, to nie ma różnicy, czy ma się sześcioro dzieci, czy jedenaścioro, robota przy nich jest jednaka.
  • OK, czyli to faktycznie taka mała prowokacja wynikająca li tylko z niedzielnej porannej nudy ;)
    Podziękowali 1MAFJa
  • "Autorytet forumowy" orzekł inaczej więc mader potulnie uszy po sobie, haha. Ależ tu jest zabawnie.
  • Chciałam napisać, że matka naściorga dzieci szybciej dogada się z matka piątki, niż matka piątki z matką zawsze jedynaka. Ale jednak nie. poczytałam komentarze. Cofam to. 

    To nie zależy od liczby dzieci. Niektórzy po prostu zawsze widzą to, co ich wyróżnia i oddziela od innych. Widać tutaj, panie znalazły to, co je łączy. Git.
    Podziękowali 1Joannna
  • Malgorzata powiedział(a):
    Nigdy nie napiszę, że mam podobne doświadczenia gdy miałam 5 dzieci i jak miałam 12 .
    To nie są te same doświadczenia.
    Gdyż one się rozwijają. 
    Inne doświadczenia ma też matka trójki córek od matki trójki chłopców, inne matka czworga dzieci urodzonych rok po roku i inne matka czworga, które miała bliźniaki.  W każdym przypadku doświadczenia się rozwijały. Liczba dzieci NIE JEST kluczową, ani jedyna , która decyduje w macierzyństwie o wspólnocie doświadczeń lub nie. 
    Nie mówimy o rozwoju indywidualnego doświadczenia jednej osoby w ciągu powiększania rodziny. Mówimy o wspólnocie doświadczeń dwóch matek.
    Jako matka trójki mialam sporo wspólnych doświadczeń z przyjaciółką matką jedynaka. Jako matka piątki widzę też wspólne doświadczenia z matka siódemki. ALE. Te wspólne doświadczenia nie wynikają z liczby dzieci, tylko z okoliczności zgoła innych - chorób, miejsca zamieszkania, pracy w domu, a nawet posiadania w domu pralko-suszarki.

    I znów wyszła durna licytacja na ilość dzieci, chyba nie potraficie inaczej gadać z ludźmi. Przykro.
    Podziękowali 3Skatarzyna Kasik agnodike5
  • Ponieważ rodzin 10+ (liczba wspomniana przez Ciebie wyżej) jest znikoma ilość w naszym kraju, śmiem twierdzić, że dogadujesz się z bardzo niewieloma osobami :)
  • edytowano październik 2019
    Mnie osobiscie nigdy fakt posiadania jakiejs tam liczby dzieci, ale tez narodowość nie zbliżały. Sa nudni wielodzietni i bezdzietni bez polotu. Obecnie najblizszymi mi ludźmi (po mężu :) ) to o kilkanaście lat starsza bezdzietna parka, matka jedynaka (ateistka do tego) i ksiądz. 
  • Są też tacy co się cieszą, że walczą o przetrwanie i im się udaje
    To ja  :D
    Podziękowali 2In Spe OlaZ
  • edytowano październik 2019
    Mam dwoje dzieci, czy wobec tego powinnam czuć flow i wspólnotę doświadczeń  z większością społeczeństwa rodziców :o
    No nie czuje :p
  • J2017 myslisz sie. Miedzy 3 a 4 dzieci jest roznica. Dla mnie wieksza niz miedzy 2 a 3 ale to tylko moje doświadczenia.
  • Bo 3 to sie ludziom w glowach jeszcze miesci a 4 to juz nie koniecznie :) Moja kolezanka powiedziala mi ze dla niej 4 to juz nieodpowiedzislnosc. Straszne to ze ludzie potrafia byc goopi
  • Przy czwartym jest juz wyjscie przed szereg. Jest coraz wiecej rodzin z trojka dzieci, z czworka juz nie powiedzialabym a z piatka to rzadko sie zdarza. Mamy znajomych z piatka i wiecej dzieci ale nie sa to ludzie z takiego najblizszego, codziennego otoczenia typu: osiedle, szkola/przedszkole/okolica. 
    Podziękowali 2Aga85 M_Monia
  • Zdecydowanie trudniej było gdy miałam dwoje małych dzieci z małą różnicą wieku niż teraz z 3. Sztuczny problem dla mnie. Bardziej mi chodziło o to jak pewne osoby dają się przekonać innym z forum, że jednak nie mysla tego co myślą;)
  • Apolonia dla mnie wychowanie jedynaczki bylo trudne. Rodzina sie czepiala ze zle karmie piersia, ze zla czapeczka. Jak w zegarku musialo by, czulam sie niekiedy jak pod batem, jak zla matka bo np moje dziecko placze jak moglam do tego dopuscic. Bylam zestresowana. Dwojki i trojki nie. Bo juz nikt ode mnie tak nie wymagal i corka mi pomaga. Czworka jeszcze mi sie w glowie nie miesci. Rejczel w punkt. Ile masz dzieci jesli moge zapytac?
  • Pobijcie  się. ;-) Mader w cytowanym przez Ciebie fragmencie ona wspomina ze pod wieloma rzeczami mogłaby się podpisać bo doświadczenia podobne. To nie jest tożsame z "wszystko wiem i wszystko tak samo".. czepianie się rzeczywiście.. jakby już nie było czego :-) 
    Podziękowali 1Joannna
  • Trojki sa teraz wrecz modne :). Coraz wiecej moich kolezanek czy w rodzinie ma lub chcie miec trzecie dziecko.
  • @M_Monia my mamy pięcioro dzieci. Mysle, ze dogadac sie mozna przy odrobinie dobrej woli z jednej i drugiej strony.
    Podziękowali 2M_Monia camille
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.