Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Gwałt na mózgu

24

Komentarz

  • Ojejuju powiedział(a):
    A ile corka Klarci ma zaprzyjaźnionych małżeństw bezdzietnych, gdzie on ma około 50 lat?  Chyba dużo mniej,  niz jest ludzi w parafii? 

    In Spe  noe chodzi o to,  ze my rozpoznany owego pana.  Nie  ma na to szans. 
    Chodzi o to,  ze ten pan może   zorientować się, że to o nim mowa.  Na pewno jego małżeństwo doznania wtedy uzdrowienia 

    "Ten pan" nie może się zorientować, że o nim mowa. Także nie dowiedzą się o tym jego znajomi.
    Z prostej przyczyny - są to Niemcy, nie znający języka polskiego. Dlatego też mogę sobie pozwolić na więcej, aniżeli wtedy, gdyby dotyczyło to Polaków.
    Podziękowali 1Joannna
  • edytowano luty 2020
    @TecumSeh Nawet nie to że nie będzie chciało - nie będzie w stanie.

    Oj nie demonizowałbym. Porno jest do pokonania, przez rodzinę. Nie ma odpornych, są źle trafieni. Porno nie jest przeciwnikiem niezniszczalnym - ma swoje słabe strony. My jako pokolenie też jesteśmy nieźle powykrzywiani, a mimo to, Bóg nas nie opuścił.

    Właśnie to ostatnie pokolenie, jak żadne, najbardziej odczuwa zarówno swoją izolacje, jak i głupotę różnych modnych trendów. Może dobić do dna i zechcieć się odbić od niego.
    Podziękowali 2Skatarzyna jan_u
  • TecumSeh powiedział(a):
    Biznes Info powiedział(a):
    @TecumSeh <b>Natomiast w skali społecznej - rośnie pokolenie zdewastowane przez porno, które w tak dużej części jak nigdy dotąd nie będzie w stanie tworzyć normalnych, trwałych relacji rodzinnych.</b? Nawet nie to że nie będzie chciało - nie będzie w stanie.

    Oj nie demonizowałbym. Porno jest do pokonania, przez rodzinę. Nie ma odpornych, są źle trafieni. Porno nie jest przeciwnikiem niezniszczalnym - ma swoje słabe strony. My jako pokolenie też jesteśmy nieźle powykrzywiani, a mimo to, Bóg nas nie opuścił.

    Nie wiem czy się dobrze zrozumieliśmy - dlatego dodałem pełny cytat mojej wypowiedzi powyżej.

    Pierwsza sprawa - nigdzie nie napisałem że nie jest do pokonania.
    Natomiast jest coś takiego  jak zjawisko społeczne i do tego się odnoszę.

    Czy alkoholizm nie jest do pokonania? Oczywiście że jest. Mimo to mnóstwo alkoholików zapija się na śmierć, niszczy rodziny, dzieci i samych siebie. Można sprawdzić ile procent alkoholików faktycznie wychodzi z nałogu i na tej podstawie przewidzieć jak to się będzie kształtować w przyszłości.

    To jest tzw prawo wielkich liczb - i do tego się tu odnoszę. A to prawo ma to do siebie że nikt nie rozumie jak działa - ale działa. I to bardzo dokładnie.

    Bóg nie opuszcza nikogo, to człowek opuszcza Boga. Nasze pokolenie ma to do siebie że w zdecydowanej większości albo wychowało się na wierze, albo dobrze wie gdzie jej szukać jeśli tylko zechce. Pokolenie obecnych nastolatków ma wiarę obrzydzoną dużo skuteczniej niż my.

    Zgadzam się. Uzaleznienie od porno to uzależnienie, tak jak alkoholizm czy narkomania. Możesz być niepijącym alkoholikiem lub niećpającym narkomanem, ale zawsze alkoholikiem i narkomanem będziesz. Albo palaczem. Trochę o fizjologii nałogów mówi popularnonaukowa książka "the power of habit". U nałogowców zawsze jest obszar w mózgu zmieniony przez nałóg, w głowie coś się tli. Dlatego raz ukształtowany mózg przez porno, takim pozostanei mimo iż można niektóre sprawy wyciszyć. Taka osoba jest narażona na to, że w sytuacjach kryzysowych w życiu sięgnie po porno i masturbację. I to w wielu wypadkach rozbije jego rodzinę (jeżeli w ogóle wcześniej jakąś relację stworzy). Oczywiście, możemy po amerykańsku "Wow, pokonałem nałóg, jestem cool, mam nowe życie.", tylko że nigdy nie wiemy, jaka prawda siedzi pod tym lukrem. Nie wypisuję tego po to, żeby zniechęcać do wszelkich odwyków, tylko po to, żebyście mieli w głowie, że prewencja jest wszystkim. Chrońcie swoje dzieci!
    Podziękowali 2Rogalikowa Katia
  • TecumSeh powiedział(a):

    Charles Duhigg "Siła nawyku".
    Bardzo dobra książka, o zwyczajach, nawykach, uzależnieniach, zarówno w kontekście jednostek jak i grup oraz społeczności.

    Jedna z książek co to się wydaje nam że wiemy o czym jest - a po przeczytaniu okazuje się że guzik wiedzieliśmy. Jedna z moich z cyklu "otwiera oczy".

    Bardzo dobra. Natomiast odradzam kolejną książke Duhigga, straszne nudy. Nie wiadomo o czym. Tytuł chyba "bigger better faster" czy jakoś tak.
  • To jest co innego. 
    W momencie gdy zbóje łupią twoje dobra nadmiernie, należy dobra chować i to jest naturalny odruch.
    Dziesięcina była zła i powodowała rewolucje, a ponad 60% jest ok i ludzie jak baranki godzą się na coraz więcej.
    Podziękowali 2Odrobinka Aszna
  • Uwielbiam filmik z Albanii, gdy wkurzeni ludzie na podwyżki opłat za autostradę, wychodzą na nią i palą bramki. Prawdziwe społeczeństwo obywatelskie.
    Podwyżki wycofano.
  • Czy jeżeli Państwo zabierze Ci 99% przychodów, dalej będziesz mówić o uczciwości, czy zaczniesz kombinować by wyżywić dzieci.
    Ludzie różnią się tylko progiem, kiedy mówią "NIE". Bierzecie za dużo, za mało dajecie w zamian.
    Nie oszukuję na podatkach, bo lubię spać spokojnie i nie martwić się kontrolami, konkurencja nie wystawia paragonów, ciężko mi z nimi walczyć, to prawda. Ale ich nie potępiam.
    Podziękowali 1Aszna
  • Jak państwo ma dużo dać to dużo zabierze bo przecież własnych pieniędzy nie ma a przecież musi jeszcze starczyć na godziwe wynagrodzenie "swoich" 
  • PawelK powiedział(a):
    To jest co innego. 
    W momencie gdy zbóje łupią twoje dobra nadmiernie, należy dobra chować i to jest naturalny odruch.
    Dziesięcina była zła i powodowała rewolucje, a ponad 60% jest ok i ludzie jak baranki godzą się na coraz więcej.

    Myślę, że to trochę wynika z ogólnego poziomu zamożności. Dla biedaka każde obciążenie finansowe (czy nawet czasowe, kiedy zabierano mu możliwość zarobku dla siebie, absorbując go pracą na rzecz pana) było dużo bardziej zauważalne. Wyraźnie mógł widzieć, jak to, co mu sie zabiera, oddala go od jego minimum egzystencjalnego w tym pierwotnym znaczeniu terminu, np. cała rodzina mogłaby zjeść obiad do syta, a że zapłacił dziesięcinę, to znów nie dojadają. Dla współczesnego Polaka za duże obciążenia przełożą się np. na to, że kolejny sezon będzie musiał chodzić w trochę złachanej już kurtce albo nie pojedzie na wakacje. Przykre i odczuwalne, ale jednak nie powodujące poczucia zagrożenia życia.

    Taki chłop też mniej korzystał z pewnych rzeczy będących dziś własnością publiczną. Mało było urzędów i nie szedł np. zarejestrować auta, nie jeździł drogami ekspresowymi, znikał problem nierentowności kopalni węgla dofinansowywanych w budżetu, bo nie było prądu, nie podziwiał nowego dworca kolejowego, nie zaprowadzał dzieci do państwowego przedszkola itd.
  • Dla współczesnego Polaka te nadmierne obciążenia finansowe wiążą się np z tym, że po 2,5 roku będzie musiał zamknąć działalność gospodarczą i szukać pracy poza zawodem. To są problemy, z którymi ludzie się mierzą, a nie chodzenie 2 sezon w tej samej kurtce. I to się przekłada na poziom całej gospodarki. Te nadmierne obciążenia sprawiają, że nie tylko pojedyńczym ludziom trudniej się żyje, ale i cały kraj nie rozwija się tak, jak mógłby się rozwijać, gdyby ludziom tak nie utrudniano życia.
  • PawelK powiedział(a):
    Uwielbiam filmik z Albanii, gdy wkurzeni ludzie na podwyżki opłat za autostradę, wychodzą na nią i palą bramki. Prawdziwe społeczeństwo obywatelskie.
    Podwyżki wycofano.

    Jeżeli chcą mieć bezpłatne autostrady, to niech je sobie samodzielnie zbudują.
    W d... się przewraca. To społeczeństwo pokazuje, że spokój w ich państwie może zapewnić tylko krótkie trzymanie za mordki.
  • Tola powiedział(a):
    To jest wszystko prawda, co piszecie o obdzieraniu nas podatkami i zusem, tylko dlaczego od lat wybierane są do polityki osoby, które tego nie zmieniają?  Może bylibyśmy w innym miejscu, bliżej standardów życia np. w Skandynawii,...

    W Skandynawii są wysokie standardy życia, ale i też tam płacą najwyższe w Europie podatki.
  • asia powiedział(a):
    Tylko w Szwecji, mimo, że państwo zabierze obywatelowi, to to co mu zostanie wystarcza na normalne, godne życie

    W Polsce także starczało by na w miarę godne życie - podatki są jedne z niższych w Europie - gdyby nie to, że niemożliwie drogie jest mieszkanie.


  • asia powiedział(a):
    Tylko w Szwecji, mimo, że państwo zabierze obywatelowi, to to co mu zostanie wystarcza na normalne, godne życie

    Powiedziałabym, na w miarę godne życie. To na jakim poziomie żyją, zależy od wykonywanego zawodu. W niektórych zawodach, często dochody tylko nieznacznie przewyższają minimum socjalne.
    Podobnie też jest w Niemczech.
    Jeden z ostatnich przykładów - moja przyjaciółka z Polski wreszcie znalazła pracę jako nauczycielka języka polskiego. Niestety na razie na 1/2 etatu - zarobi netto ok. 900 Euro, będzie korzystała z dopłaty do mieszkania. Mieszkanie kosztuje 500 Eu, ogrzewane. W Polsce wynajęcie mieszkania pochłonęło by całą pensję, a z tego co wiem, dopłat nie ma.
  • Aszna powiedział(a):
    Dla współczesnego Polaka te nadmierne obciążenia finansowe wiążą się np z tym, że po 2,5 roku będzie musiał zamknąć działalność gospodarczą i szukać pracy poza zawodem. To są problemy, z którymi ludzie się mierzą, a nie chodzenie 2 sezon w tej samej kurtce. I to się przekłada na poziom całej gospodarki. Te nadmierne obciążenia sprawiają, że nie tylko pojedyńczym ludziom trudniej się żyje, ale i cały kraj nie rozwija się tak, jak mógłby się rozwijać, gdyby ludziom tak nie utrudniano życia.

    Ale co najgorszego mu się stanie w związku z tym? Pójdzie na etat za najniższą krajową i będzie funkcjonował powyżej minimum egzystencjalnego, w warunkach, o jakich nie śniło się pokoleniom chłopów przez setki lat. Nie czeka go groźba głodu.
  • zależy, za jakim społeczeństwem optujemy, czy najemnych pracowników, czy ludzi z inicjatywą
    Podziękowali 2Odrobinka Aszna
  • Ale ja o czym innym zupełnie piszę.

    TecumSeh napisał:
    Dziesięcina była zła i powodowała rewolucje, a ponad 60% jest ok i ludzie jak baranki godzą się na coraz więcej.

    Ludzie, którym głód zaglądał do tyłka i kolejne nakładane obciążenie narażało życie któregoś ich członka rodziny, byli bardziej skłonni do buntu i rewolucji. Kto nic nie ma, nie ma nic do stracenia. Współcześnie [w skali całej historii] żyje się tak bezpiecznie, wygodnie i dostatnio i społeczeństwo jest tak przez to rozleniwione, że się nie buntuje - bo coraz nowsze utrudnienia i obciążenia nie zagrażają ich życiu [w sensie dosłownym].  To całe wyjaśnienie braku współczesnej rewolucji w stosunku obecności rewolucji mających miejsce dawniej.


  • Najniższa krajowa nie pozwala jednej osobie na samodzielne egzystowanie, jeśli nie ma własnego mieszkania, to po pierwsze. A po drugie - warunki zewnętrzne mogą być rzeczywiście pozornie lepsze niż kiedyś. Natomiast poziom stresu, jaki wiąże się z funkcjonowaniem na poziomie minimum teraz i kiedyś - tego nie można zmierzyć i ocenić.  Nie da się tak naprawdę porównać kiedyś i dziś. Mamy kompletnie inne warunki społeczne, pod pewnymi względami lepsze, ale pod innymi - dużo gorsze. Moim zdaniem ludzie są po prostu zbyt zmęczeni codziennością, codziennym stresem, żeby protestować. I nie wierzą, że protestowanie faktycznie może coś zmienić
    Podziękowali 1Klarcia
  • Myślę, że @joanna_1991 mogłabyś się zdziwić, jak wielu ludzi na co dzień żyje w absolutnym braku poczucia bezpieczeństwa.
    Podziękowali 2mamaw Rogalikowa
  • Aszna, ja piszę o bezpieczeństwie egzystencjalnym na poziomie zaspokojenia podstawowych potrzeb. Kto dziś straci samochód, dom, pracę, firmę, nie będzie w sytuacji zagrożenia życia.
    Gdyby umarła Ci z głodu dwójka dzieci i właśnie umierało trzecie, to byś była już dawno na Wiejskiej obalać rząd i robić rewolucję, ja bym była też. Jest Tobie i mnie być może ciężko, ale siedzimy najedzone w cieple, pod dachem, korzystając z prądu i mając wystarczająco dużo czasu wolnego i sił, żeby prowadzić taką teoretyczną dyskusję.

    Ja nie dyskutuję z tym, że jest źle-  i dla pracowników i dla przedsiębiorców - nie wiem, dlaczego mnie atakujecie. Ja próbuję powiedzieć, jaki jest główny powód, dlaczego ludzie się nie buntują. Nie że nie ma przeciwko czemu protestować i nie ma nic do zmiany.
    Podziękowali 2Polly matka-Olka
  • @joanna_1991 nie atakuję Cię, po prostu uważam, że nie da się porównać tak łatwo kiedyś i dziś na zasadzie - było lepiej/gorzej. To jest zbyt skomplikowane. Czy możemy np dobrze porównać stan więzi społecznych kiedyś i dziś? Ja nie jestem w stanie tego ocenić jednoznacznie, jak również nie jestem w stanie porównać w sensowny sposób warunków materialnych. Jesteśmy po prostu innym społeczeństwem niż wcześniejsze - ale nie zgadzam się z taką łatwą oceną, że bardziej leniwym czy wygodnym...
  • Głosujemy, na ile to możliwe. Teraz rządzą Ci, którzy przekierowali część podatków z mafii na ludzi. Oczywiście byłyby której gdyby ich nie pobierali, bo dochodzą koszty, ale jak się nie ma co się lubi.
    Jeżeli będzie partia, którą będzie chciała wywalić pół urzędów i urzędników i dzięki temu zmniejszyć podatki i będzie miała szansę wygrać to dzisiaj głosuję.

    I nie porównujmy się do państw, które zdobyły bogactwo na koloniach, wojnach i do dzisiaj transferują olbrzymie pieniądze dzieki neokolonializmowi. Gdzie przemieszczane są zyski np. z przejęcia Zelmera.
    Podziękowali 4Aszna Tusia Katina Rogalikowa
  • Klarcia powiedział(a):
    PawelK powiedział(a):
    Uwielbiam filmik z Albanii, gdy wkurzeni ludzie na podwyżki opłat za autostradę, wychodzą na nią i palą bramki. Prawdziwe społeczeństwo obywatelskie.
    Podwyżki wycofano.

    Jeżeli chcą mieć bezpłatne autostrady, to niech je sobie samodzielnie zbudują.
    W d... się przewraca. To społeczeństwo pokazuje, że spokój w ich państwie może zapewnić tylko krótkie trzymanie za mordki.
    To pokazuje, że masz ograniczone postrzeganie i całe szczęście, że nie rządzisz. Zaspokajać potrzeby można zwiększając wpływy (podnosząc podatki) lub ograniczając koszta.
    Rządzącym oczywiście wygodniej robić to pierwsze.
  • Dlatego napisałam, że nie da się tak łatwo ;)
  • Na dzieci ma 500+ i da rade jakos zyc. 
  • Lepiej dla dzieci teraz niz kiedys
  • edytowano luty 2020
    asia powiedział(a):
    joanna_1991 powiedział(a):
    Aszna powiedział(a):
    Dla współczesnego Polaka te nadmierne obciążenia finansowe wiążą się np z tym, że po 2,5 roku będzie musiał zamknąć działalność gospodarczą i szukać pracy poza zawodem. To są problemy, z którymi ludzie się mierzą, a nie chodzenie 2 sezon w tej samej kurtce. I to się przekłada na poziom całej gospodarki. Te nadmierne obciążenia sprawiają, że nie tylko pojedyńczym ludziom trudniej się żyje, ale i cały kraj nie rozwija się tak, jak mógłby się rozwijać, gdyby ludziom tak nie utrudniano życia.

    Ale co najgorszego mu się stanie w związku z tym? Pójdzie na etat za najniższą krajową i będzie funkcjonował powyżej minimum egzystencjalnego, w warunkach, o jakich nie śniło się pokoleniom chłopów przez setki lat. Nie czeka go groźba głodu.
    pod warunkiem że jest sam, a jeśli ma na utrzymaniu dzieci, jeśli ktoś w rodzinie choruje, nie ma własnego lokum - wtedy wygląda to dużo gorzej.

    Jak jest sam wcale nie jest łatwiej. Cóż można zrobić samemu bez mieszkania za najniższą krajową? Ciekawa jestem pomysłów.

    Edit. Nawet wynająć nie ma jak, bo po opłatach nie starczy na życie.
    Podziękowali 1Aszna
  • 1. Zamieszać u rodziciw
    2. Wynajac w kilka osób 
    3. Znalezc druga połowę 

  • edytowano luty 2020
    Kto powiedzial ze czlowiek musi mieszkac sam w mieszkaniu. Studenci radza sobie. Wynajmuja po kilka osob lub mieszkaja z rodzicami.
    Mieszkalam kiedys w 5 w 2 pokojowym mieszkaniu. 5 osob spalo na materacach w duzym a w malym przebieraluamy sie. Grosze wychodzilo.
  • Tez mi sie zdaje ze samemu latwiej niz z malymi dziecmi. Mozna isc na 2 etaty nawet a tu trzeba sie zająć.
    Najciezej jednak gdy jest sie biednym samotnym emerytem i schorowanym. Wtedy bieda.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.