"Rozpoczęto wywoływanie akcji porodowej. Pomimo silnego bólu
akcja
nie postępowała i po wielu godzinach mordęgi nad ranem 6 grudnia 2006
r. postanowiono przerwać i usłyszałam proszę się trochę przespać . Ok.
godziny 9.30 na salę porodową weszło dwóch funkcjonariuszy CBŚ
przysłanych przez Prokuratorów celem wykonania czynności śledczych
polegających na pobraniu ode mnie próbek pisma. Pomimo porodu w toku
lekarze wyrazili zgodę na czynności, a Prokuratorzy, mając świadomość,
że jestem w szpitalu, nie odwołali przyjazdu funkcjonariuszy. Miałam
regularne skurcze porodowe, w trakcie których czynności przerywaliśmy.
Tego samego dnia o 20.25 urodziło się dziecko” – wyznała kobieta."
Komentarz
Z pewnością wszyscyśmy tego potrzebowali jak powietrza.
Przecież wysyłając funkcjonariuszy nie miał wglądu w stan pacjentki. Trudno, by pobyt w szpitalu z automatu uniemożliwiał przeprowadzenie jakichkolwiek czynności procesowych.
Ale oni pewnie nie mają jakiś politycznych uwarunkowań.
Cóż, przykro mi, że popsułam Ci humor, uznałam jednak, że to dość ważne.
2. Ten człowiek w 2018 roku nie był sędzią.
3. Nikt tej kobiety nie zmuszał do zeznań w czasie porodu.
4. Funkcjonariusze pobrali próbki pisma za zgodą lekarzy.
Wątek - żenada.
Poza tym stwierdzenie "pomiędzy skurczami" ma wywolac określoną reakcje emocjonalna: u czytającego takie słowa pojawić ma się obraz w stylu "aaaaaa" proszę przec "aaaaa" proszę próbkę pisma bo w ryj "aaaaaa" jest główka ZGROZA!
A tak poważnie to gownoburza to jest.
W sensie burza się skupia nie na tych co powinna bo tutaj lekarze decydowali.
To nie tajemnica chyba dla nikogo jak się kobiety traktuje na porodówkach, 12 lat temu pewnie było i tak 100 razy gorzej. Wierzyć się nie chce, że ktoś wpadł na pomysł nachodzenia rodzącej kobiety i jeszcze ktoś się na to zgodził.
Dobrze, że dostała odszkodowanie, ale powinno iść z kasy pomysłodawców+tych, którzy się na to zgodzili, a nie podatników.
przyszli o 9.30, urodziła 20.25
bez szans, że miała skurcze parte, a nawet bardzo częste
ile mogli brac te próbki, 30 minut?? (mąż miał pobierane, musiał się podpisać na kartce A4 jakieś kilkanascie razy, chyba przepisac kawałek tekstu)
inna rzecz, że lekarze (i polożna) powinni powiedzieć won stąd, tu porodówka jest, wezwijcie ją sobie za tydzień-dwa