Naszła mnie myśl, że jako ojciec powinienem pomyśleć o bryce dla córki z okazji jej urodzin.
Jako, że jest za młoda na konie mechaniczne, będzie to bryka na ludzie (strasznie nieefektywny napęd - 85% energii zamienia się na ciepło).
W związku z tym (i nie tylko tym) wobec bryki są następujące wymagania (kolejność ma znaczenie):
- pompowane koła, które wytrzymają przejazd Doliną Kościeliską (swoją drogą, czy z 2-miesięcznym dzieckiem można ruszyć wyżej, np. w chuście?)
- żadnych gondol na pół przedpokoju (w ogóle nie chcemy: skoro usiądzie za kierownicą - w jej mniemaniu - będzie pewnie listopad-grudzień, więc da radę bez gondoli); preferujemy jakieś rozwiązania pośrednie: coś rozkładane na płasko i dodatkowo fotelik samochodowy,
- po złożeniu musi się komponować z bagażnikiem citroena c3 (czyli hatchback),
- i żeby była różowa.
Moje serce zdobył ten model:
http://www.bobowozki.com.pl/product_info.php?products_id=2659&<osCsid>Kieszeń dopomina się tego:
http://allegro.pl/polska-spacerowka-od-0-3-lat-speed-nowosc-2012-i2211424178.htmlI coś dla wyznawców "złotego środka":
http://www.bobowozki.com.pl/product_info.php?products_id=1066Jestem w stanie wydać więcej, skoro ma to sens. Phil&teds jest perspektywiczną z tą dopinką dla starszego dziecka, ale nie wiem, czy jest aż tyle lepszy od tych tańszych.
Komentarz
A trzeci się nie rozkłada na płask a niemowlaka cały czas w foteliku wozić to niebałdzo...
Mnie się sprawdził tylko mutsy, ale gdybym miała go kupić teraz, kupiłabym bez gondoli. On ma rewelacyjny fotelik samochodowy, który się rozkłada na płasko, ma okrycie na nogi i daszek. U nas to była rewelacja- sprawdził się w zimie i w lecie. Tylko niestety z tego fotelika dziecko wyrasta tak około 4-5 miesięcy, więc tym bardziej nie opłaca się gondoli kupować.
Wydaje mi się, że wożenie w foteliku na dłuższą metę nie jest zbyt fajne dla dziecka - Felka nie lubiła siedzieć w foteliku, a nawet teraz aby zasnęła na spacerze, trzeba jej rozkładać zupełnie płasko oparcie spacerówki.
A w ogóle zapraszam do wątku "nosimy chustę" Nasze trzecie dziecko jechało w wózku ze dwa razy.
Z córka czteromiesięczną byliśmy w zimie z Tatrach, nawet nocowaliśmy w schronisku w Morskim Oku. Sprawdzała nam się duża Teutonia z dużymi, sztywnymi kołami (chyba to teraz seria Mistral). Na warunki miejskie był to zdecydowanie zbyt pancerny wózek (wymaga też sporego bagażnika), więc potem sprzedałam (ebayowy kupiec okazał się być Finem i zapewniał, że to najlepszy wózek na jego śniegi) i wymieniłam na model z linii Fun. To był z kolei rewelacyjny all rounder, robił też za solidniejszą spacerówkę (np. w warunkach wiejsko-polnych). Możliwe, że do tego modelu powrócimy, jak będzie pora wybierać coś dla najmłodszego potomka. Fun się ładnie pakował do c4, z c3 nie mam doświadczeń.
Mutsy też testowałam, ale właśnie Quinny i Mutsy odpadły w zderzeniu z Teutonią. Mutsy miał gorsze parametry i coś gorszego z kołami.
Koła zdejmują się w sekundę, materiały są dobrej jakości. Można kupić używany.
Przyznaję wózek idzie OK przez wiejsko-górsko-leśny teren... ale wolimy chustę!!! ;-)
W sumie ten Mutsy (anagram: Smuty) ma genialną deskorolkę dla starszego dziecka. Podoba mi się.
No i muszę sprostować: to Kochana Żona oczywiście szukała wózków i je wybierała, choć z mojego pierwszego wpisu mógł ktoś nieopatrznie odczytać, że to ja się tym zajmowałem
Natomiast moja siostra ma wózek Emmaljunga.
Miałam okazję go prowadzić. Sam się po prostu prowadzi, jest bardzo wygodny i sprawdza się idealnie w terenie. Można dokupić dostawkę dla starszaka i udać się na długi spacer
Taki na 4 naleśniki...
Jak masz czterokołowy ze skrętnymi przednimi kołami, to też nie musisz podnosić wózka, tylko nim skręcasz.
Albo kup chustę.
Dla mnie ważne jest, aby miał jednak 4 koła (jakoś nie przekonałam się do trójkołowca), w miarę spore, pompowane, oraz przednie skrętne, Wtedy bardzo leciutko się prowadzi. Gdybym miała teraz kupować wózek dla noworodka a miałabym niezbyt wielki budżet pomyślałabym o czymś takim:
Może niekoniecznie o tej firmie. chociaż uważam, że Mikado jest akurat ok. Pierwszy wózek miałam tej firmy. Polski, porządny, solidny wózek.
@Dori - co do chicco to ja akurat nie mam zbyt dobrego zdania. Miałam coś podobnego o czym pisała @manna. Jedyna zaleta - był lekki. A przecież chodzi najbardziej o to, aby dziecku było wygodnie, żeby głowa mu nie podskakiwała na każdym wyboju. Poza tym, u mnie (byłam drugą właścicielką) gondola "leciała" w tył, nie trzymała poziomu.
Z perspektywy czwórki dzieci dla mnie teraz najważniejsze w wózku to: dobre amortyzatory, duże pompowane koła, przednie skrętne.
Jeśli są środki to lepiej dołożyć i kupić coś naprawdę dobrego, żeby kilkoro dzieci mogło pojeździć :-)
Właśnie z mężem mamy dylemat co do wózka. Wszyscy radzą kupić lepszy, żeby był od razu dla kolejnych dzieci tylko jaki to jest ten lepszy. Cena nie zawsze daje gwarancje jakości.
Mi osobiście bardzo podobają się wózki mutsy, ale jak dla mnie są bardzo drogie i zastanawiam się czy to była by dobra inwestycja. Czy lepiej np kupić używany wózek mutsy czy za te same pieniądze nowy wózek jakiejś polskiej firmy.
Mi zależy na: pompowanych kołach (bo będę jeździć po wertepach),szybkim montażu i demontażu jak będę go chciała wsadzić do samochodu, no i żeby był lekki żebym mogła go sama znieść z pierwszego piętra. No i oczywiście żeby kolor był ładny.
A że dziecko nasze pierwsze to doświadczenia nie mamy...