Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

jak nauczyć dzieci jeść różne potrawy?

edytowano maj 2009 w Kuchnia
moje krzywią się na widok najmniejszego warzywa pływającego w zupie, a już nie daj Boże zielenina!!
najlepiej rosół, ew. pomidorowa. kotlety, albo naleśniki w różnych odmianach ( w sensie kluchy:) )
poratujcie jakimiś sprawdzonymi pomysłami.
«1

Komentarz

  • Skąd ja to znam... W jakim wieku masz dzieci? U nas przechodzi z wiekiem, chociaż nie do końca. Dużo pomaga jedzenie w grupie, np. w przedszkolu, gdzie rodzice nie namawiają, ale za to inne dzieci jedzą...
  • Jasio "pół sześć" - jak to on mówi:) skończy w sierpniu, Marysia - prawie 3. Tosia narazie nie marudzi i zjada moje mleko ze smakiem:):)
  • A może to Jasie i Marysie tak mają... :bigsmile: Przepraszam, nie pofatygowałam się wcześniej do wątku nasze dzieci i zadaję głupie pytania :shamed:
  • Ja po prostu stawiam na stół michę sałatki zamiast zupy i po chwili micha jest pusta. Przodownikiem w jedzeniu zieleniny jest u nas trzyletni Pedro.

    Może spróbuj wykorzystać takie pomysły? Ozdabiaj potrawy, nadawaj im ciekawe kształty, powinny załapać.
    muchomor.jpg
    myszka.jpg
  • U nas w domu warzywa się po prostu je - Frankowi dotychczas nie przyszło do głowy, że mógłby odmówić, zwłaszcza, że klusek w zamian by nie dostał, bo nie ma :smile:
    Myślę, że tak jak pisze Cart&Pud - dobrze jest przygotować cały posiłek na bazie warzyw - a jeśli już koniecznie naleśniki, to na przykład z mąki pełnoziarnistej i z warzywnym nadzieniem, a nie z dżemem.
    Obserwuję też ogromny wpływ tego, co się pije, na apetyt: Franek pije wodę i obiad wtrzącha z gwizdem, ale kiedy u Babci zostanie poczęstowany kompocikiem albo słodką herbatą - natychmiast zaczyna wymyślać i zjada połowę normalnej porcji.

    Cart&Pud, ta myszka jest śłiczna, ale u nas nie zostałaby zjedzona - Franek albo chciałby się nią bawić, albo tylko podziwiać :bigsmile:
  • Cóż, dzieci są różne i mają różne podejście do nowości na talerzu. U nas dziewczyny są bardziej odważne i skłonne do eksperymentów. Do rodzinnej historii przeszła mała Zosia, która jadła ze mną piekielnie ostre pikle z mango. Ulka też musi spróbować wszystkiego, co ktoś ma na talerzu, czy w szklance (piwo jej nie smakowało, ale kawa już tak). Z kolei chłopaki są bardziej zachowawcze. Józio najbardziej lubi Sinlac, a jeżeli ktoś mu proponuje coś nowego, to najczęściej odpowiada, że jest na to uczulony :cool:
  • U nas w domu też jemy bardzo dużo warzyw, ale mój piękny Jaś (10 lat) krzywi się. Wszyscy mu wymyślamy tzn. wygadujemy, że to bardzo źle.
    Nie dajemy słodyczy, mam nadzieję, że Jaś niedługo zmieni gusta.:smile:
  • [cite] Maciek:[/cite]Cóż, dzieci są różne i mają różne podejście do nowości na talerzu. U nas dziewczyny są bardziej odważne i skłonne do eksperymentów. Do rodzinnej historii przeszła mała Zosia, która jadła ze mną piekielnie ostre pikle z mango. Ulka też musi spróbować wszystkiego, co ktoś ma na talerzu, czy w szklance (piwo jej nie smakowało, ale kawa już tak). Z kolei chłopaki są bardziej zachowawcze. Józio najbardziej lubi Sinlac, a jeżeli ktoś mu proponuje coś nowego, to najczęściej odpowiada, że jest na to uczulony :cool:

    Przypomina mi się, jak ja, będąc w przedszkolu, próbowałam przekonać panią, że mamusia mi NIE POZWALA jeść gulaszu. Pani nie dała się przekonać. Zupełnie nie wiem, dlaczego :cool::bigsmile:
  • Wobec faktu, że gulasz daje kucharzowi możliwość pozbycia się z chłodni resztek starego mięsa, Twoja reakcja była jak najbardziej racjonalna.

    Moja żona pracowała podczas studiów w cukierni i od tego czasu nie tknie bajaderki :tongue:
  • U mnie dziś gulasz na obiad.:wink:
    Ale z porządnego kawałka szynki, nie z resztek.

    A bajaderki są moimi ulubionymi ciastkami. Dobrze, że w cukierni nie pracuję!:boogie:
  • Swój to co innego, ale kupować na mieście odradzam :devil:
  • Generalnie kupowanie "na mieście" jest ryzykowne, mięsa w szczególności...
  • A bajaderki są moimi ulubionymi ciastkami.
    Robię doskonałe bajaderki wg przepisu s. Leonillii z RM:smile:
  • U mnie też z warzywami bywa ciężko. My jemy, dzieciaki niekoniecznie. Powoli udaje mi się przyzwyczajać dzieci do niektórych surówek metodą po jednej łyżeczce na początek. Zupę jarzynową dobrze jest zmiksować i podać z grzankami lub ptysiowym groszkiem jako zupę krem.
    Dzieciaki często lubią kotlety, można je robić niekoniecznie z mięsa, np. z kaszy gryczanej, z fasoli, z ziemniaków, z soi.
    A tak na marginesie, zauważyłam, że w większych rodzinach jest mniejszy problem z grymaszeniem przy jedzeniu.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]Robię doskonałe bajaderki wg przepisu s. Leonillii z RM:smile:
    To jeśli możesz, podziel się przepisem.
    Co tam kalorie!
    :wink:
  • dzieki:) jednym słowem więcej stanowczości a jednocześnie luzik:):)
    kiedys się nauczą:):):) :thumbup:
    a powaznie to fakt, zapomniałam o kotletach warzywnych. muszę spróbowac
    ciekawią mnie też te zupy kremy - może poeksperymentuję:):) :thumbup:
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]A bajaderki są moimi ulubionymi ciastkami.
    Robię doskonałe bajaderki wg przepisu s. Leonillii z RM:smile:
    Agnieszko czekamy. Siostra Leonilla jest niezawodna!!! :thumbup:
  • Dużo pomaga jedzenie w grupie
    Jeszcze lepiej pomaga nie jedzenie w grupie...
  • Mała podpowiedź od moich dzieci.
    Właśnie przy obiedzie, w trakcie jedzenia sałatki, którą całe lato jemy zamiast zupy wywiązała się rozmowa na temat upodobań kulinarnych.
    Najstarszy syn (11 lat) mi powiedział: wiesz mamo, właśnie niedawno polubiłem paluszki z kraba. Oczywiście zapytałam, jak to się stało. Okazało się, że spóźniłam się z obiadem o prawie dwie godziny i był tak głodny, że postanowił spróbować zjeść wszystko z talerza.
    Jak połknął i przeżył, to stwierdził, że już lubi.
    :bigsmile:
  • u mnie też problem z jedzeniem to ostatni problem.....
    zasada kardynalna - żadnego podjadania między posiłkami, jeśli słodycze to tylko po głównym posiłku i nigdy nie w nagrodę za zjedzenie obiadku
    z warzyw dominuje u nas marchewka w każdej postaci i w każdej ilości

    cuda z jedzeniem to robi mój mąż....ziemniaczane purre potrafi uformować w każdą rzeźbę( w weekend oczywiście) Ja w tygodniu nie mam czasu na takie zabawy odkąd mam więcej niż czworo dzieci :cool:...ale hitem jest właśnie purre ziemniaczane nakładane łyżką do lodów ....zwyczajnie pytam "ile kulek?? " :wink:
    a gulasz ulubiony jest mięsno - warzywny....do mięsa z sosem dodaję ugotowaną w kostkę marchewkę z groszkiem i kukurydzą z puszki.....szybko , prosto i pysznie
  • U mnie łyżką do lodów nakładam ryż. Putanie pozostaje to samo: ile kulek?

    U mnie gulasz zazwyczaj robię taki hiszpański, bardziej pożywny:
    mięso, kolorową paprykę, cebulę, czosnek, pieczarki i kawałki ziemniaków kolejno obsmażam i wrzucam do jednego garnka. podlewam minimalnie wodą i duszę przez chwilę. Do gotowego dania wsypuję puszkę groszku albo kukurydzy.
  • Na mnie w dzieciństwie rodzice przetestowali zasadę nie chcesz to nie jesz, w końcu kiedyś zmienisz zdanie, na moich dzieciach też częściowo stosuję ta zasadę,

    moim zdaniem sprawdza się
  • [cite] Cart&Pud:
    U mnie gulasz zazwyczaj robię taki hiszpański, bardziej pożywny:
    mięso, kolorową paprykę, cebulę, czosnek, pieczarki i kawałki ziemniaków kolejno obsmażam i wrzucam do jednego garnka. podlewam minimalnie wodą i duszę przez chwilę. Do gotowego dania wsypuję puszkę groszku albo kukurydzy.

    zaintrygował mnie ten przepis , co to znaczy chwilę?? :confused: najpierw mięso i ono dłuższą chwilę, czy , jak ??
  • Najpierw ziemniaki. Oleju musi być dość dużo, żeby się ładnie usmażyły.
    Potem zlewasz większość tego oleju a na reszcie smażysz kolejno: mięso (i wyjmujesz usmażone) potem pieczarki (i wyjmujesz) a potem cebulę i jak się podsmaży dodajesz paprykę (najlepiej kolorową).
    Jak papryka miękka, to dolewasz na patelnię trochę wody, tak, żeby odlepiło się to, co przylgnęło do patelni i zlewasz wszystko do jednego garnka, dorzucasz czosnek wedle uznania, groszek lub kukurydzę z puszki, solisz i dusisz jeszcze chwilę. Ta chwila to tak na oko jakieś 5 minut, tak, żeby się dobrze razem przegrzało. Mięso powinno nieco zmięknąć ale ziemniaki nie powinny się rozpaćkać.

    Ja do tego dania najchętniej kupuję mięso z udźca indyczego, bo szybko mięknie.
  • A, jeszcze dodam, że jak mam wieprzowe mięso to po usmażeniu wrzucam do garnka i dolewam odrobinę wody i duszę w czasie smażenia pozostałych składników. Wtedy oczywiście ziemniaków tam nie wrzucam, leżą sobie w miseczce usmażone i dorzucam je na końcu.
  • BAJADERKA

    1kg mąki,
    2 margaryny,
    2 szkl. cukru,
    4 jajka,
    4 łyżeczki proszku

    Zagnieść ciasto, podzielić na dwie części - jedna trochę większa od drugiej. Ja piekę na taakich dużych blachach.

    Przygotować :
    2 szklanki mleka,
    ok. pół litra marmolady lub powideł,
    dużo bakalii (rodzynki, daktyle, orzechy, wiórki kokosowe)
    rum lub olejek rumowy, arakowy lub migdałowy,
    3 łyżki kakao.
    szczypta soli

    Kilkoma łyżkami dżemu posmarować cieńszy placek (już po upieczeniu).

    Resztę dżemu z kakaem, mlekiem, bakaliami, rumem, olejkiem wymieszać.

    Zaraz po upieczeniu większy placek pokruszyć w dużym naczyniu.
    Dodać wcześniej przygotowaną mieszaninę i wymieszać. Czasem trzeba dodać jeszcze trochę mleka lub dżemu, aby mieszanina nie była zbyt sucha.
    Wyłożyć masę na wcześniej przygotowany placek.

    Można polać polewą:
    Jajko utrzeć z 3 łyżkami cukru, dodać 2 łyżki kakao. Rozpuścić pół kostki margaryny i gorącą margarynę dolać do ubitych jajek z kakaem. Polewa gotowa.
    :smile:
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]A, jeszcze dodam, że jak mam wieprzowe mięso to po usmażeniu wrzucam do garnka i dolewam odrobinę wody i duszę w czasie smażenia pozostałych składników. Wtedy oczywiście ziemniaków tam nie wrzucam, leżą sobie w miseczce usmażone i dorzucam je na końcu.


    dziś zrobiłam gulasz wg przepisu Kasi - z mięsa wołowego, dodałam paprykę, pieczarki , ziemniaki, cukinię, brokuły i przed chwilą usłyszałam od męża , że obiad był pyszny !!!!!

    a dla mnie najważniejsze ,że jednogarnkowy

    oczywiście dzieci nie jadły

    Dzięki :swingin:
  • [cite] matka5:[/cite]oczywiście dzieci nie jadły
    :crazy::crazy::crazy:
  • Moje początkowo też nie chciały. Ale trafił się dzień, że po całodniowej wycieczce było w lodówce tylko to. I okazało się, że jakoś nadaje się do spożycia.:wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.