Macie jakieś dobre sposoby na pobudzenie się do życia, kiedy powieki co chwila same opadają, a robić trzeba? Kawa, zimny prysznic, bieg boso po śniegu? :cool:
Mój kolega zasypiał trzymając w dloni długopis w taki sposób, aby po chwili od zaśnięcia go puścić. Jak spadający długopis uderzał o blat biurka to się budził. Ta chwila snu mu wystarczała.
Ja preferuję w takich okolicznościach trochę ruchu. Jeśli nie będę miał możliwości się poruszać to zasypiam na pewno, jak np. podczas słuchnia listów z KULu.
PS.
Spacer/bieg boso po śniegu bardzo polecam. Sam praktykuję w sezonie zimowym niezależnie od temperatury na zewnątrz.
To zalezy kiedy i gdzie.
W pracy kawa, kawa i jeszcze raz kawa (ostanio współpracownicy przerzucają się na Yerbamate).
W domu w ciągu dnia kawa, kawa i jeszcze raz kawa (albo w wersji lzejszej Cola).
W domu wieczorem (byle nie za często) "życie zaczyna się po pięćdziesiątce a czasem po dwóch" (w wersji lzejszej po zupce chmielowej). Minusy: w nadmiarze uzależnia, działa krótko - po godzinie dwóch usypia.
Komentarz
Mój kolega zasypiał trzymając w dloni długopis w taki sposób, aby po chwili od zaśnięcia go puścić. Jak spadający długopis uderzał o blat biurka to się budził. Ta chwila snu mu wystarczała.
Ja preferuję w takich okolicznościach trochę ruchu. Jeśli nie będę miał możliwości się poruszać to zasypiam na pewno, jak np. podczas słuchnia listów z KULu.
PS.
Spacer/bieg boso po śniegu bardzo polecam. Sam praktykuję w sezonie zimowym niezależnie od temperatury na zewnątrz.
W pracy kawa, kawa i jeszcze raz kawa (ostanio współpracownicy przerzucają się na Yerbamate).
W domu w ciągu dnia kawa, kawa i jeszcze raz kawa (albo w wersji lzejszej Cola).
W domu wieczorem (byle nie za często) "życie zaczyna się po pięćdziesiątce a czasem po dwóch" (w wersji lzejszej po zupce chmielowej). Minusy: w nadmiarze uzależnia, działa krótko - po godzinie dwóch usypia.