Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Po stracie dziecka...

11112131517

Komentarz

  • @asiao, ale jak to: "go nie ma"?
    Ależ właśnie JEST!!! Po drugiej stronie, na którą i my przejdziemy kiedyś.

    Podziękowali 1beabea
  • edytowano października 2018
    @asiao, nie znam się, ALE: jak dam komuś 5 złotych, to ja stracę, ale ktoś inny... zyska. 
    Czyjś zysk może stać się i moim zyskiem! - w innej materii, ale jednak zyskiem. Bo na przykład zyskam dobry uczynek. Nie mów, że nie rozumiesz...
    Podziękowali 2Nika76 palusia
  • edytowano października 2018
    Zależy, co uznasz, za początek. Jeśli początkiem jest poczęcie, to trudno zgodzić się z tym „końcem przed początkiem”.
    Nadal chciałabym zobaczyć, którą moją wypowiedzią wprowadzam podział na lepsze i gorsze sposoby radzenia sobie ze stratą dziecka. Nie pytam o to, co może komuś sugerować, źe Ty sugerujesz. Sugestie to grunt dość niejednoznaczny. Twoja wypowiedź zacytowana przeze mnie była jednoznacznie oceniająca - lepiej być racjonalnym. To nie sugestia tylko ocena. Może niezamierzona - tego nie wiem.
    Podziękowali 1MAFJa
  • I akurat ja nie mam za sobą straty dzieciątka nienarodzonego. Albo przynajmniej nic o tym nie wiem. Jednak rozumiem doskonale, że i z takiego doświadczenia może wyniknąć DOBRO. A dobro jest zyskiem. Zawsze.
  • edytowano października 2018
    A że można odnieść zysk ze straty - nie ośmieliłabym się tego podważyć, bo to słowa samego Jezusa przytaczane w Ewangelii. 
  • Jak stracimy coś dla nas złego i zagrażającego to rzeczywiście jest zysk

  • Można odnieść zysk także ze straty czegoś, co uważamy za cenne i ważne. Tracąc jedno możemy się otworzyć na zyskanie czegoś znacznie cenniejszego. Choć wiem, że nie brzmi to ani trochę racjonalnie. Może być trudne do przyjęcia. I zwykle jest trudne.
  • @asiao, jeśli życie samo w sobie nie jest dla Ciebie zyskiem w świetle wiary, to tak, możesz widzieć tylko i wyłącznie stratę w poronieniu.

    Szkoda, bo wiara daje inną perspektywę. Innym DAJE. Nie "muszą" racjonalizować. 
  • @Rien - jednym perspektywa wiary jest potrzebna, a innym nie jest do zintegrowania tak trudnego doświadczenia, jak poronienie. Nie ma tu nad czym „szkodować”. 
    Podziękowali 1asiao
  • Katarzyna powiedział(a):
    Można odnieść zysk także ze straty czegoś, co uważamy za cenne i ważne. Tracąc jedno możemy się otworzyć na zyskanie czegoś znacznie cenniejszego. Choć wiem, że nie brzmi to ani trochę racjonalnie. Może być trudne do przyjęcia. I zwykle jest trudne.
    To jak to będzie wyglądało przy stracie ciąży? 
    Obawiam się, że niektórzy mogą popaść nie tylko trochę ale w całkowita nieracjonalność 
    Nie wolno ludzi zwodzić ...
  • Nie wiem, czy dobrze rozumiem Twoje pytanie i zarzut o zwodzenie. Jak co będzie wyglądać? O ryzyku jakiej nieracjonalności piszesz? 
  • @Katarzyna, no widzisz, a mnie zawsze żal, że ludzie nie wierzą! I wydaje mi się, że Panu Bogu też "żal". W końcu po to wysłał apostołów, by czynili uczniów. Bo chodzi o cały wymiar patrzenia na rzeczywistość i codzienność. 
    Jasne, że można sobie z dramatami poradzić bez wiary. Jednak z wiarą niewątpliwie łatwiej. I dlatego mi żal. 
  • Zwodzenie, że będą same zyski 
  • A kto mówi o samych zyskach?
    Podziękowali 1Joannna
  • @Rien wybacz ale zabierasz głos w dyskusji o stracie o której nie masz pojęcia.nie masz pojęcia co byś czula..bo może byś czuła coś strasznego albo nic 
    Możesz wkleić jakieś mądre cytaty jak chcesz tu zaistnieć 
  • @asiao, tak, jak widać, popełniłam wobec Ciebie błąd taktyczny, pisząc, że nie przeżyłam poronienia. Nie musi się jednak wszystkiego przeżyć, by móc się wypowiadać. I nie miałam na celu tu zaistnieć. A mądre cytaty wkleiłam... Zechciałaś ominąć milczeniem.

    Piszesz, że racjonalizujesz. I dobrze. Ale pozwól innym na pociechę płynącą w wiary. Jedno drugiemu nie szkodzi. 

    To, że nie rozumiesz, że dla kogoś strata może stać się zyskiem to nie znaczy, że tak nie może być. Po prostu nie rozumiesz. Tylko tyle. 
  • Nie chce mi się wklejać poszczegolnych wypowiedzi ale można odnieść wrażenie, że same zyski a jak się trafi ktoś" nawiedzony" to z ochota będzie się ofiarować ...
    Niestety odczucia po stracie bywają często nieracjonalne i nie wynika to z ograniczenia czy niewiedzy kobiety ale taka jest reakcja organizmu,więc będę się upierać,że lepszy jest prawdziwy, racjonalny medyczny przekaz niż wpisanie niezaistniałej osoby w poczet świętych męczenników (prócz aborcji) 

    @rien nie będę się odnosić do każdego wpisu bo mi się nie chce. Poza tym piszesz do mnie jakieś głupoty o niewierze 
    Za linki dziękuję..każdy czytam prędzej czy później
  • @asiao nieźle pojechałaś  :o
    Podziękowali 4Rien MAFJa Joannna Dot
  • Ale jaki racjonalny medyczny przekaz? 
    Raczej jakieś medyczne przypuszczenia.
    Podziękowali 3Katarzyna kika0 palusia
  • @asiao, OSOBA zaistniała. I istnieje. (I, daj Boże, spotkasz się z nią w niebie).

    Przykro mi, że odbierasz, to, co piszę jako głupoty. Staram się pisać grzecznie i na temat. Obrywam, zdaje się, za nie moje.  

  • asiao powiedział(a):
    Zwodzenie, że będą same zyski 
    Nie wiem, czy rozumiem...
    Dlaczego prowadzenie człowieka w kierunku, gdy w swoim życiu będzie dostrzegał we wszystkim zyski uważasz za zwodzenie? Moim zdaniem życie w poczuciu straty i krzywdy bardzo człowiekowi szkodzi - utrzymywanie kogoś w takim poczuciu, to dopiero zwodzenie. Jak już pisałam wcześniej, indywidualny odbiór różnych doświadczeń zależy bardziej od człowieka i tego co w nim, a nie od samego doświadczenia. Np. dla jednego utrata pracy jest wielką tragedią, która może go wepchnąć w depresję, a dla innego szansą, by znaleźć sobie lepszą posadę. Obiektywnie to samo doświadczenie - dla jednego to tylko strata, a dla drugiego z tej straty może wyniknąć zysk.
    BTW, jeśli człowiek radzi sobie z poronieniem poprzez racjonalizację, że jego dziecko zmarło przedwcześnie, bo zapewne było obciążone jakąś poważną wadą, to też myśli kategoriami zysku jaki on sam i jego dziecko odniosło z tej przedwczesnej śmierci. Tyle, że jest to "zysk" pojmowany racjonalnie (mniejsze cierpienie dziecka, mniejsze cierpienie rodzica), a nie w sposób nadprzyrodzony (zaistniał nowy człowiek, być może dołączył do grona zbawionych).
  • @Katarzyna gdzie mogę przeczytać o tym, że czlowiek w 9/10tc zostal zabrany do nieba i jest świętym? 
    Serio ktoś wklei linki, cytaty ? 
    Męczennicy w Kościele żyli i przeżyli straszne rzeczy cieleśnie..za które dostąpili zbawienia w niebie 
  • Rien powiedział(a):
    @Katarzyna, no widzisz, a mnie zawsze żal, że ludzie nie wierzą! I wydaje mi się, że Panu Bogu też "żal". W końcu po to wysłał apostołów, by czynili uczniów. Bo chodzi o cały wymiar patrzenia na rzeczywistość i codzienność. 
    Jasne, że można sobie z dramatami poradzić bez wiary. Jednak z wiarą niewątpliwie łatwiej. I dlatego mi żal. 
    Nie można ludzi zmuszać, by wierzyli, ani by różne życiowe doświadczenia przeżywali w kontekście duchowym. Nie jest to niezbędne do życia.
  • asiao powiedział(a):
    @Katarzyna gdzie mogę przeczytać o tym, że czlowiek w 9/10tc zostal zabrany do nieba i jest świętym? 
    Serio ktoś wklei linki, cytaty ? 
    Męczennicy w Kościele żyli i przeżyli straszne rzeczy cieleśnie..za które dostąpili zbawienia w niebie 
    Nie wiem, gdzie możesz to przeczytać. Może nigdzie?
    Na pewno w dokumencie zalinkowanym wcześniej przez @Gloria (http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/cti_documents/rc_con_cfaith_doc_20070419_un-baptised-infants_pl.pdf) jest o nadziei zbawienia dla dzieci zmarłych przed chrztem. Nie widzę powodu, by nie miało to dotyczyć dzieci zmarłych w okresie prenatalnym. 

    Podziękowali 3MAFJa Joannna E.milia
  • Katarzyna powiedział(a):
    Rien powiedział(a):
    @Katarzyna, no widzisz, a mnie zawsze żal, że ludzie nie wierzą! I wydaje mi się, że Panu Bogu też "żal". W końcu po to wysłał apostołów, by czynili uczniów. Bo chodzi o cały wymiar patrzenia na rzeczywistość i codzienność. 
    Jasne, że można sobie z dramatami poradzić bez wiary. Jednak z wiarą niewątpliwie łatwiej. I dlatego mi żal. 
    Nie można ludzi zmuszać, by wierzyli, ani by różne życiowe doświadczenia przeżywali w kontekście duchowym. Nie jest to niezbędne do życia.
    @Katarzyna, ale ja nikogo nie zmuszam! Zmuszam??? Mnie jest ich tylko żal, co wyraziłam słowem: "szkoda". Chyba mi wolno? Tak jak mi, nie wiem, żal bezdomnych. Po prostu żal. Bo nie rozumiem Twoich uwag akurat w tym kontekście.
    Bo odnośnie do dyskusji z @asiao, zgadzam się w 100%.
  • No, właśnie w tym „żal mi kogoś” dopatruję się problemu. Ono, może w spisób niezamierzony, wyraża postawę wyższości. żal mi kogoś, gdy z jakiegoś powodu uważam, że ma gorzej.
  • @Katarzyna, a! Tak to rozumiem! Ale nie, nie mam w tym poczucia wyższości (jak by na to nie patrzeć, wiara jest łaską)! I nie wydaje mi się, że z założenia to (żal) to (poczucie wyższości) musi oznaczać.

    Żal mi ludzi, którzy muszą siedzieć w biurze w piękną pogodę, gdy ja na przykład mogę chodzić po górach!. Ale nie wykluczam, że mogą czuć się szczęśliwi bez tych "moich" gór (to taki tylko przykład, rzecz jasna)! I to nie ma nic z poczucia wyższości przecież. Po prostu mam coś, co mi daje (tę przykładową) przyjemność i z mojej perspektywy mi żal, że inni tego nie mają. Gdzieś poczucie wyższości? Nie widzę. Ale może się mylę.
      
    Podziękowali 1Nika76
  • A co czujesz, gdy ktoś Ci powie: „Żal mi cię.”?
  • Zależy od kontekstu i tonu wypowiedzi...
  • mader powiedział(a):
    Katarzyna powiedział(a):
    No, właśnie w tym „żal mi kogoś” dopatruję się problemu. Ono, może w spisób niezamierzony, wyraża postawę wyższości. żal mi kogoś, gdy z jakiegoś powodu uważam, że ma gorzej.
    No ale niewierzący MA gorzej.
    Czy @asiao jest niewierząca?
    Podziękowali 2asiao In Spe
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.