Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Triumf natury nad Kazimierą Szczuką

edytowano kwiecień 2008 w Ogólna
Stare, ale może nie wszyscy czytali :cool:

Triumf natury nad Kazimierą Szczuką

Kazimiera Szczuka jest dumna z tego, że ma (czy raczej miewa) miesiączkę. Taki wniosek można wysnuć z niedawnego numeru "Wysokich Obcasów". W ramach kampanii promującej "tolerancję", a zwalczającej naszą lokalną "ksenofobię", czołowa polska feministka założyła na siebie t-shirt z napisem: "Mam okres". Zachowanie feministki u przeciętnego normalnego człowieka musi budzić zdziwienie, rozbawienie, może nawet szok. Aż się prosi, żeby popukać się w czoło, i w ogóle z takiej demonstracji chciałoby się jakoś zakpić, zaszydzić. A jednak zwróciłbym uwagę tu na coś, co może skłaniać do optymizmu.
Kazimiera Szczuka reprezentuje dość głupawą ideologię, która głosi â?? upraszczając nieco â?? że różnice między płciami nie są efektem uwarunkowań biologicznych, ale społecznych i kulturowych. Z tego wynika, że jeśli kobieta nie chce być kobietą, to jest fajnie i postępowo. Rezygnacja przez nią z reprodukcyjnych atrybutów aktywności seksualnej (czytaj na przykład: aborcja) wyraża niezgodę na narzucony przez mężczyzn, panujący od stuleci porządek, który zmusza kobiety do macierzyństwa.

I tak duma z miesiączkowania jest w tym wypadku przejawem ideologicznej zdrady. Bo jeśli Szczuka szczyci się tym, że "ma okres", to znaczy, iż uznaje fakt biologiczny za czynnik decydujący o jej kobiecości. Mamy tutaj do czynienia z wysławianiem natury, której dyktat kontrkulturowe feministki odrzucają, gdyż stanowi on represyjny argument w rękach zwolenników tradycyjnego, patriarchalnego ładu.
Kazimierze Szczuce i jej towarzyszkom pozostaje w tym miejscu zadedykować refleksję, jaką dzieli się Leopold Tyrmand w "Zapiskach dyletanta" na temat uczestniczki pewnej hipisowskiej "manify" (lata 60-te, USA): "(...) trzymała dziecko na rękach. Niemowlę, przestraszone czy rozdrażnione przez tłum, zaczęło płakać. Dziewczyna wzięła je na ramiona, przemawiała łagodnie, próbowała ukoić, bez skutku. Zaczęła więc je kołysać. Wykonywała te same kobiece gesty, jakie kiedyś wykonywała, kołysząc mnie moja matka i na pewno moja babka kołysząc moją matkę i prawdopodobnie Ewa, gdy chciała uciszyć rozdrażnionego Kaina".

Pani (panno?) Kazimiero, życzę wytrwałości i konsekwencji. Natura jest wielkim sprzymierzeńcem kobiet. Odwagi!

Filip Memches

Komentarz

  • Wiecie co, czytam właśnie książkę "Zabawa w komunizm", napisaną przez jedną z córek bliźniaczek Ulrike Meinhoff. O mamusi jest najwięcej, ale i o innych personach pokolenia '68 też. Ulrike zmarła w więzieniu, ponoć śmiercią samobójczą, i pobrano jej mózg do badań na mózgami terrorystów. Tymczasem z jej biografii wyłania się historia biednej kobiety, która się poplątała w życiu. Tata jej wcześnie umarł na raka, potem w domu zamieszkała quasi-lesbijka, która wraz z matką prowadziła gospodarstwo, aż i matka umarła na grypę, gdy Ulrike miała kilkanaście lat. Dziewczynkę przysposobiła ta dziwna współlokatorka, szczerząca zęby na inne dzieci i mężczyzn dookoła. Kiedy Ulrike dorosła, ściągało ją coraz bardziej w lewo, przez ruch przeciwatomowy, komunizm do zwyczajnego bandytyzmu. Żal mi jej, słowo daję, bo kobieta była niezwykle zdolna i gdyby się nie stoczyła, to może by teraz była kanclerzem, zamiast Angeli Merkel? Kto wie?

    Myślę, że za postawami Meinhoff, Szczuki, czy innych podobnych istot stoją zwyczajne ludzkie problemy, którymi ktoś w porę się nie zajął. To nie jest normalne, że z taką determinacją zwalczają świat dookoła. Ten świat to tylko zastępczy cel, na którym wyładowują swoją złość.
  • Ja jak widze Szczuke to zmieniam kanal, kobiete te naprawde ktos musial bardzo skrzywdzic i dziwie sie,ze media ja pokazuja,ale jak widze ostatnio-coraz mniej.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.