Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kiedy kobieta staje się macicą?

edytowano czerwiec 2008 w Ogólna
benerfeminoteka.jpg

Kiedy kobieta staje się macicą?
Aneta D. Jadowska

Od dwóch lat jestem mężatką, co sprawia, że wielu postronnych i ledwo znających mnie ludzi czuje się upoważnionymi do zapytania "no i jak tam, kiedy dzieci?" Zupełnie, jakby to był mój obowiązek rozmnożyć się, rozpączkować bo obrączka na palcu przypieczętowała mój los. Moja niechęć do posiadania potomstwa to oczywiście efekt mego egoizmu, karierowiczostwa, hedonizmu etc. Aha i braku właściwego, moralnego kręgosłupa â?? katolickiego rzecz jasna, bo przecież tylko ten jest właściwy, co więcej â?? tylko ten pozwala stać ponad prawem (jak ostatnio wszyscy się przekonaliśmy).

Dwa lata temu spóźniał mi się okres. Kupiłam test. Trzy dni nosiłam go w torebce nim odważyłam się nasikać na znacznik. Każda sekunda wydłużała się w nieskończoność. Kiedy wreszcie zaczęły się pojawiać kreski (nie krzyżyk jak u Juno ?Š ) płakałam ze szczęścia â?? zanim nie naszły mnie wątpliwości, czy ja dobrze pamiętam instrukcję? Może zresztą widzę to co chcę widzieć? Czytam raz jeszcze ulotkę, wszystko się zgadza. Uff. Nie mam pasożyta.
Bo widzicie, ja nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, dzieci mieć nie chcę, mój mąż podziela tę opinię. Nie mam też prawa jazdy â?? wiem, że nie byłabym dobrym kierowcą, mam złe poczucie orientacji, fobię komunikacyjną, mylę prawą ręką i lewą, nie widzę więc powodu by z uporem maniaka siadać za kółkiem, tylko dlatego, że panuje ogólne przekonanie, że "prawo jazdy jest w życiu niezbędne" i tylko dlatego, że mój ojciec naciska na naukę jazdy niemal tak intensywnie jak na wnuka.

Jeżeli wiem, że nie nadaję się na kierowcę â?? nie zostaję nim, nie daje w łapę egzaminatorowi (jestem pewna, że tylko w ten sposób zaliczyłabym plac) i co? Czy ktoś oskarża mnie o egoizm, hedonizm, karierowiczostwo â?? o moralnym kręgosłupie nie wspominając? Nie, oczywiście nie, to moje prawo, ktoś nawet pochwali mnie za odpowiedzialne podejście do życia â?? wszak nie będę stwarzać zagrożeń na drodze, jedna piratkę drogową mniej, nieszczęsne dziateczki spokojnie mogą przechodzić przez ulicę, bo ja jadę autobusem czy tramwajem.

Dlaczego więc, skoro pozwala mi się decydować o tym, czy mieć prawo jazdy czy nie, kto ma zostać prezydentem (nigdy nie udało się wygrać temu, na którego głosowałam, ale zawsze pozostaje mi złudzenie, że wybieram swój los), w referendum mogę decydować o przyszłości Europyâ??, a jednak pojawienie się kilku zlepionych komórek powstałych w wyniku moich radosnych igraszek z małżonkiem (bardzo hedonistycznych i zupełnie nie zakładających konsekwencji w postaci dzieciny przedłużającej nasze drzewa genetyczne) dla większości obywateli (wedle niezupełnie dla mnie wiarygodnych statystyk, ale niech tam â?? kłamstwo powtarzane po wielokroć staje się prawdą, na tym opiera się statystyka) samo w sobie jest powodem do ubezwłasnowolnienia mnie, jak to ma miejsce w przypadku 14-latki z Lublina, Alicji Tysiąc i wielu innych kobiet. W którym momencie moje prawa stają się mniej ważne od praw zlepka komórek, niewiele różniących się od jajeczka, które co miesiąc bezużyteczne wypływa ze mnie z krwią? W którym momencie to one podpadają pod klientelę rzecznika praw obywatelskich, a nie ja? Jak to się dzieje, że w tym kraju dzień przed jajeczkowaniem kobieta jest człowiekiem z pełnią praw obywatelskich, a dwa dni po nim (jeśli zażyła odrobiny przyjemności, albo â?? co gorsze â?? została zmuszona do stosunku, na który ochoty nie miała) staje się nagle macicą otoczoną organami, które mają za jedyny swój cel utrzymywać macicę â?? kolebkę nowego życia â?? w dobrym stanie, pozbawioną prawa głosu?

Nie chodzi tylko o prawo do aborcji, choć w tych przypadkach rozdźwięk między prawem jednostki do samostanowienia a pomysłami grupy jest największy, ale nawet o ciążę jako taką â?? zwłaszcza kiedy stanie się ona widoczna (stygmat, nie ma co się oszukiwać, rośnie w oczach). Moja przyjaciółka, szczęśliwa mama trzyletniego Brunona, mówiła mi jak nienawidziła obcych i znajomych kobiet, które czuły się upoważnione do dotykania jej brzucha (czy też witania maleństwa), mówienia co jej wolno a co nie, jak powinna się odżywiać, gdzie nie powinno jej byćâ?? Czy istoty ludzkie aż takiego mają jobla na punkcie rozmnażania? Czy chodzi tylko o owe legendarne przyszłe emerytury i przyrost naturalny?

W debacie wokół ciąży 14-latki (nota bene, seks z dziewczynką w tym wieku jest przestępstwem, nie powinno być ważne ile lat ma ojciec!) w Kropce nad i pani Teresa Król w kółko mówiła o dziecku. Którym? W czym lepsze jest dziecko (czy to nie nadużycie w odniesieniu do kilkunastu komórek?) w macicy od dziecka, które tą niewielką zapewne macicę posiada? Ci, którzy pogardliwie zapominają o dziewczynce zapominają o dziecku, któremu należy się opieka, którą odłączono od matki, którą poddaje się presji społecznej, zastrasza, manipuluje, szkaluje. Niedawno pisał ktoś o polskiej Juno, dziewczynie, która urodziła dziecko, które skazane było chorobą na nie przeżycie. Nie zdecydowałabym się na taki heroizm, ale szanuję jej decyzję, choć przyniosła on dla niej tak bolesne konsekwencje. Szanuję i rozumiem decyzję 14-letniej dziewczynki, która nie powinna być w ciąży â?? bo nie powinna uprawiać seksu, nie powinna być do niego zmuszana, nie powinna być teraz zmuszana do tego, by nosić w sobie owoc gwałtu czy przedwczesnego seksu, który tak czy inaczej nosi znamiona przestępstwa. Ale dla większości Polaków (znowu przeklęte statystyki) dziewczynka, która przed nieszczęsnym jajeczkowaniem była jeszcze dzieckiem dziś jest tylko macicą otoczoną narządami ułatwiającymi macicy inkubowanie dzieciny â?? jedynego dziecka w tym pakiecie.

Mam nadzieję, że sprawa 14-latki zakończy się pomyślnie, że prawa dziewczynki będą uszanowane, że przestanie się szkalować matkę, dziewczynkę, że ukarani będą ci, którzy złamali tajemnicę lekarską, ujawnili dane osobowe, próbują zaszczuć i wpłynąć na decyzję, lub przeciągnąć sprawę ponad miarę, aż do końca magicznego pierwszego trymestru, kiedy prawo do legalnej aborcji wygaśnie. Mam nadzieję, że takie sytuacje nie będą już się zdarzać, że łatwiej będzie iść pod adres podany w ogłoszeniu "Aaa wywoływanie miesiączki" niż do państwowego szpitala, gdzie lekarze etyką tłumaczą łamanie prawa.


jadowska.jpg

Komentarz

  • W którym momencie moje prawa stają się mniej ważne od praw zlepka komórek, niewiele różniących się od jajeczka, które co miesiąc bezużyteczne wypływa ze mnie z krwią? W którym momencie to one podpadają pod klientelę rzecznika praw obywatelskich, a nie ja?
    ******************************************************************
    no cóż, mogę zrozumieć, że ktoś nie dojrzał do macierzyństwa i dzieci nie chce mieć, ale żeby tak się obnosić ze swoją ignorancją, tego nie mogę zrozumieć...
  • Kiedy kobieta staje się macicą?
    Aneta D. Jadowska
    Ten zlepek komórek mówi o sobie "kobieta"?? :shocked:
  • Jak to się dzieje, że w tym kraju...
    piosenka leciała tak:
    ,,Jak to się dzieje, że prawda jest tłumiona? Zostałeś zbesztany, gdy upomniałes się, przez kogo polska dzisiaj jest rządzona, dlaczego kłamią? Zagłuszają cię?''
  • Słyszałem w przedszkolu plotki, że Aneta D. Jadowska nie słucha już "Twierdzy".
  • >>Uff. Nie mam pasożyta.<<

    bez komentarza.
  • [cite] Maciek:[/cite]Słyszałem w przedszkolu plotki, że Aneta D. Jadowska nie słucha już "Twierdzy".
    Teraz płacze przy Rubiku...
  • Nie płacze, ino klaszcze...
  • No cóż - Darz bór, królewno. Tylko po co ta masturbacja intelektualna na łamach?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.