Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przyjaciółka demona

edytowano czerwiec 2008 w Ogólna
Bolka kupiła parę dni temu pisemko "Przyjaciółka" dodawane do płyty DVD z jakimś fimem dla dzieci. Z braku lepszego zajęcia w "świątyni dumania" (gdzie taką ambitną literaturę przechowujemy) zapoznałem się dogłębnie z onom pozycjom wydawniczom i chciałbym Kuleżeństwu zreferować swe wrażenia.

Otóż na stroniie 28 przeczytać można tekst o małżeństwie polsko-tybetańskim, kończący się akapitem:

Postanowiliśmy oboje, że wychowamy Maję tak, by szanowała tradycję i mojej rodziny, i rodziny swego Taty - mówi Agnieszka. - Jest maleńka, ale już teraz wie, jak ważny jest Dalajlama, uczy się składać tradycyjny pokłon przed jego zdjęciem na ołtarzyku w naszym mieszkaniu. Zanim dorośnie pozna dwa języki, dwie religie i historię dwóch narodów. I wierzymy, że kiedyś wróci do Tybetu.

Nie wiem jak Wam, ale mnie rzygać sie chce...
«1

Komentarz

  • Przynajmniej byłeś na miejscu. :rolling:

    Lepiej wyrzucić na stałe takie śmieci zanim dzieci się nauczą czytać, nie mówiąc już o tym, że wcześniej mogą się naoglądać obrazków...
  • Przyjaciółka - w portfelu Edipresse Polska (czyli Szwajcaria).

    @Torquemada: polecam:
    1. Metoklopramid - na szybko (sprawdzone!)
    2. Niszczarka do dokumentów (sprawdzone)

    :)
    MSPANC
  • Proszę się nie czepiać. Dalajlama to fajny gość.

    image
  • Elvis też fajny gość, a jego fotki na ołtarzyku ni mom.
  • Dalajlama ma swój ołtarzyk, bo uważa się go za manifestację bodhisattwy współczucia Awalokiteśwary, który odradza się aby udostępniać wyzwalające z cierpienia nauki innym czującym istotom. Jeżeli przyjmiemy, że stoi za tym demon, to 376 milionów wyznawców buddyzmu zmierza ku potępieniu. Jak to pogodzić z Bożym Miłosierdziem?
  • Maciek: czy oni słyszeli o Jezusie Chrystusie i Jego nauce?
  • Tego oczywiście nie wiem, ale gdyby słyszeli i byli do niej przekonani, to by nie byli buddystami.
  • no Maciek zadziwiłeś mnie...pozytywnie...nie zamieniłabym Jezusa na Buddę ale Torquś jak zwykle demonizuje i jego satelici takoż. Za pozwoleniem - powszechnie praktykuje się przyklękanie i całowanie w rękę Ojca św., a drobne 100 lat temu praktykowano całowanie w rękę każdego księdza. Muzułmanie kłaniają się przy modlitwie do ziemi, wolę ich cześć wobec Boga niż bezbożność Europejczyków - już pisałam...

    szkopuł tylko w tym że nie da się chyba rozdwoić jaźni religijnie: czy ci ludzie chcą żeby dziecko było jednocześnie katolikiem i buddystą? przecież dwóch systemów wierzeń nie da się pogodzić, wtedy religia byłaby tylko paradygmatem kulturowym, folklorem. Ale jeśli dziecko praktykuje kult buddyjski, wygląda na to, że praktykować będzie miało buddyzm, a katolicyzm będzie tylko "kulturą mamusi". Z punktu widzenia katolickiej mamy - to świadectwo słabej religijności matki.
    mam koleżankę która wyszła za prawosławnego w kościele prawosławnym i dziecko ochrzciła prawosławnie. Ja bym tak łatwo nie zrezygnowała ze swego wyznania...
  • Agniesiu: Jestem wolnym, samobieżnym i w-miarę-samostanowiącym człowiekiem. W związku z tym chciałbym się dowiedzieć dwóch rzeczy:
    1) czy w Twojej ocenie jestem "satelitą" Tomka? Jeśli tak - proszę, dowiedź tego jakoś.
    2) o co Ci chodzi?

    Postaram się zrozumieć.
  • Hmm...

    Coś mi się kojarzy z Dominus Iesus:

    7. Adekwatną odpowiedzią na objawienie Boże jest Â?'posłuszeństwo wiary' (Rz 1, 5; por. Rz 16, 26; 2 Kor 10, 5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu, okazując 'pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego' i dobrowolnie uznając objawienie przez Niego daneÂ? 15. Wiara jest darem łaski: Â?By móc okazać wiarę, trzeba mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce wewnętrzne Ducha Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał, otwierał oczy rozumu i udzielał 'wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary prawdzie'Â? 16.

    Posłuszeństwo wiary zakłada przyjęcie prawdy Chrystusowego objawienia, potwierdzonej przez Boga, który jest samą Prawdą 17: Â?Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawiłÂ? 18. Wiara jako Â?dar BożyÂ? i Â?cnota nadprzyrodzona wlana przez NiegoÂ? 19 zakłada więc podwójne przylgnięcie: do Boga, który objawia, i do prawdy przez Niego objawionej ze względu na zaufanie, jakim obdarza się osobę, która ją ogłasza. Dlatego Â?powinniśmy wierzyć nie w kogoś innego, jak tylko w Boga Ojca, Syna i Ducha ŚwiętegoÂ? 20.

    Dlatego należy zawsze stanowczo zachowywać rozróżnienie pomiędzy wiarą teologalną a wierzeniem w innych religiach. Podczas gdy wiara jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej, która Â?pozwala wniknąć do wnętrza tajemnicy i pomaga ją poprawnie zrozumiećÂ? 21, wierzenie w innych religiach to ów ogół doświadczeń i przemyśleń, stanowiących skarbnicę ludzkiej mądrości i religijności, które człowiek poszukujący prawdy wypracował i zastosował, aby wyrazić swoje odniesienie do rzeczywistości boskiej i do Absolutu 22.

    W aktualnej debacie nie zawsze takie rozróżnienie jest zachowywane i dlatego często utożsamia się wiarę teologalną, która jest przyjęciem prawdy objawionej przez Boga Trójjedynego, z wierzeniem w innych religiach, które jest doświadczeniem religijnym poszukującym dopiero absolutnej prawdy i nie wyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga. Jest to jeden z motywów, dla których dąży się do umniejszenia, a czasem nawet do zatarcia różnic między chrześcijaństwem a innymi religiami.


    EDIT: przekręcilem tytuł :S
  • jeśli Tomek to Torquś... to wyżej go poparłeś, Socracie, nieprawdaż, Torquś "przyciągnął" swoim wpisem głosy poparcia więc ci popierający jakby go satelitują czyż nie? co nie zmienia faktu że sam mogłeś dojść do poglądów zbieżnych z poglądami Torqusia i nie odmawiam Ci samodzielności myślenia.

    a propos Torqusia(-mka) - kiedyś kazał komuś zajrzeć w google że on niby jest jakimś działaczem, czy cuś, ale ja nie znam jego imienia ani nazwiska i nie wiem kto zacz, znam go tylko z tego forum, więc co trzeba by wpisać w google by poznać działalność Torqusia? może dałby jakiś namiar na te swoje strony, bo ja na innych forach niż to nie bywam, tak jakoś się tu przysatelitowałam:tongue:
  • Ja myślę, że to kwestia szacunku do partnera i dzieci. One mają prawo wyboru. U mnie jest podobna sytuacja (tylko różnica w religii nie jest taka duża): ja należę do KK, mąż do Kościoła Ewangelickiego. Ślub mieliśmy w kościele męża tam są ochrzczone starsze dzieci. Będą miały wybór. U nas nie ma problemu, mężowi wszystko jedno, tak czy owak jeśli wybiera się na partnera człowieka który jest innego wyznania trzeba się przygotować na kompromis.
  • Jeszcze jedno to że dzieci są ochrzczone w innym Kościele, nie oznacza mojej rezygnacji z wiary. Nie wiem, jak jest z Kościele Prawosławnym ale wiem, że chrzest ewangelicki jest uznawany przez KK.
  • [cite] Maciek:[/cite]Dalajlama ma swój ołtarzyk, bo uważa się go za manifestację bodhisattwy współczucia Awalokiteśwary, który odradza się aby udostępniać wyzwalające z cierpienia nauki innym czującym istotom. Jeżeli przyjmiemy, że stoi za tym demon, to 376 milionów wyznawców buddyzmu zmierza ku potępieniu. Jak to pogodzić z Bożym Miłosierdziem?
    Maćku, a gdzie jest napisane, że większość ludzi będzie zbawiona? Niestety, Chrystus robił często aluzje do ciasnej bramy i wąskiej ścieżki, prowadzących do zbawienia, oraz szerokiej drogi wiodącej do potępienia. Powiedział też wprost: "wielu jest powołanych, lecz mało wybranych".

    Do potępienia zaś zdążają wszyscy ateiści, wszyscy wierzący w bałwany oraz wszyscy chrześcijanie-grzesznicy. Oczywiście są wyjątki, gdyż można w pewnych warunkach zostać zbawionym, gdy się bez własnej winy nie zna Kościoła, ale jest to o wiele trudniejsze w Kościele, który dysponuje Sakramentami św, i przez który przechodzą wszystie łaski.
  • Zajrzałem jeszcze przed chwilą do "Wykładu Składu Apostolskiego" św. Tomasza z Akwinu. Św. Tomasz pisze wprost, że niewierzący będą potępieni bez sądu.
  • [cite] Karina:[/cite]U nas nie ma problemu, mężowi wszystko jedno, tak czy owak jeśli wybiera się na partnera człowieka który jest innego wyznania trzeba się przygotować na kompromis.
    Kompromis? Czeka nas albo zbawienie, albo potępienie. Nie ma kompromisu pomiędzy tymi skrajnościami.
  • [cite] Agniesia:[/cite]szkopuł tylko w tym że nie da się chyba rozdwoić jaźni religijnie: czy ci ludzie chcą żeby dziecko było jednocześnie katolikiem i buddystą? przecież dwóch systemów wierzeń nie da się pogodzić, wtedy religia byłaby tylko paradygmatem kulturowym, folklorem.
    No właśnie - czy nie stoi za tym demon?

    A mi też wczoraj przyszedł na myśl dokument "Dominus Iesus" - czy to znaczy, że jestem satelitą Socrata? :clap:

    Karino z Twojego wpisu - niestety! - bije trochę relatywizm...
  • [cite] Maciek:[/cite]Proszę się nie czepiać. Dalajlama to fajny gość.
    :wink:

    Ja tez mam znajomych ateuszy, buddystów, muzułmanów, którym podaje rękę. Mamy niektóre wspólne wartości. Ale to nie znaczy, że mam poznawać w równym stopniu ich religie i swoją.

    Szanuję decyzję JP2 jako papieża np. odnośnie modlitw o pokój w Asyżu, ale nie rozumiem jej kompletnie. Jak można pozwolić poganom by modlili się do swoich demonów, i to na poświęconej ziemi!?

    Swoją drogą, Panzer Cardinal Ratzinger był od początku przeciwny Asyżowi :bigsmile:
  • Źródła, źródła proszę!
  • Proszę bardzo:
    Czy wcześniej, jako kardynał, inspirował pewne papieskie posunięcia? Mówiono, że miał wpływ na niektóre, a na inne - jak spotkania między religijne w Asyżu - patrzył niechętnie.

    Myślę, że wprost nigdy niczego papieżowi nie narzucał. Mógł sugerować, żeby nadać inny odcień jakiejś sprawie, ale nic więcej, bo wiedział, że stoi wobec Piotra. Trzeba mieć ogromne wyczucie, takt i delikatność, żeby cokolwiek sugerować Piotrowi. Kardynał Ratzinger jest człowiekiem tak czysto myślącym, że właśnie tym oddziaływał na innych. Kiedyś, rozmawiając z papieżem o jakimś problemie, usłyszałem: "Zapytamy kardynała Ratzingera, co o tym sądzi". Ratzinger był często zapraszany przez Jana Pawła II na obiady i kolacje. Raz w tygodniu jako prefekt kongregacji podczas długiej audiencji zdawał papieżowi relacje ze swoich działań.

    (http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/plus_minus_050430/plus_minus_a_11.html)

    Choć racja, może nie "przeciwny" ale niechętny.
  • Karino, to naprawdę tak się da? Co na przykład Twoje dzieci wiedzą o Matce Bożej? Czy Ona padła ofiarą kompromisu?
    Wybierać to można między greckim a rzymskim obrządkiem, a nie między katolicyzmem a protestantyzmem.
    Tu to tylko trzeba nawrócenia.
  • Dziękuję za "źródło".
    Opierając się na tym "źródle" wiadomo już, że to tylko p. E. K. Czaczkowska mówi, że "mówiono, że..." (kto mówił??) a prof. Stanisław Grygiel nawet nie odniósł się do jej sugestii.
  • Na marginesie Waszej dyskusji, zerknijcie na to zdjęcie, gdzie widać Ojca Świętego i patriarchę ekumenicznego Bartłomieja I i porównajcie ze sceną z Asyżu:

    image
  • Niezastąpiony Onet, to dlatego mi się to zdjęcie nie chciało wyświetlić na początku.
  • Przerzuciłem na Imageshacka :bigsmile:
  • [cite] Kinga:[/cite]Karino, to naprawdę tak się da? Co na przykład Twoje dzieci wiedzą o Matce Bożej? Czy Ona padła ofiarą kompromisu?
    Wybierać to można między greckim a rzymskim obrządkiem, a nie między katolicyzmem a protestantyzmem.
    Tu to tylko trzeba nawrócenia.
    Podziękowałam Ci Kingo za ten wpis, bo często rady są pomocne. Powiem jeszcze jak ja to widzę a raczej nie widzę. Nie widzę nikogo kogo powinnam nawracać. Dla mnie Bóg jest jeden i to jakie modlitwy odprawiamy i jak Go nazywamy jest kwestą umowną.
    Czasem z dziećmi rozmawiam o Bogu najłatwiej jest oczywiście kiedy są święta jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Prawda jest taka, że ja nie uczę dzieci modlitw bo nie umiem się do tego zabrać szczególnie, że dzieci nie widzą mnie jak się modlę. Tak w ogóle to ostatnio rozmawiałam z mężem o tym w co wierzymy (np. że dla mnie Bóg jest dobrym Ojcem, a mój mąż uważa, że niekoniecznie Bóg jest dobry, że Bóg jest Bogiem jest wszechmocny, ale to nie oznacza automatycznie Jego dobroci) i po tej dyskusji zostałam podsumowana, że ja nie jestem katoliczką tylko tworzę własną religię (bo np. nie chodzę do spowiedzi). Tak sobie myślę, że w sumie to racja, bo ja nie potrafię zaakceptować niektórych zasad KK.
    Przez cały czas poszukuję, może kiedyś się odnajdę w Kościele.
  • A jednak różne religie nauczają różnych zasad moralnych i stawiają swoim wyznawcom różne wymagania, które mają ich doprowadzić do życia wiecznego. Jeżeli przyjmiemy, że wszystkie czczą tego samego Boga, to prawdziwa w nich jest tylko część wspólna, a wszystkie różnice należy uznać za wymysł ludzi. Ale ta część wspólna to w zasadzie nic, parę ogólnie przyjętych zasad przyjaznego współżycia z innymi ludźmi. Bo jeżeli weźmiemy chrześcijaństwo, według którego Chrystus umarł na krzyżu i zmartwychwstał i islam, gdzie naucza się, że zmarł ze starości obdarzony liczną rodziną, to akceptując część wspólną wyrywamy z chrześcijaństwa całą jego istotę.

    W zasadzie jedynym logicznym następstwem takiej postawy, o której piszesz, jest odrzucenie wszystkich religii i przyjęcie światopoglądu materialistycznego.
  • To, że poganie wychwalają bóstwa, których w rzeczywistości nie ma, nie znaczy, że te hołdy idą w próżnię.

    1 Kor 10, 19-20:

    Lecz po cóż to mówię? Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu.

    Buddyści, hindusi, rdzenni Afrykańczycy, Aborygeni, Indianie mogą być opętani i pewnie wielu z nich jest. Nie wyklucza to jednak faktu, że Bóg jest dla nich dobry. Pytanie czy i jak sie na to dobro otwierają. Ich nieświadomość Jezusa zmniejsza lub wyklucza ich obiektywną winę oddawania czci demonom, a więc i grzech bałwochwalstwa - mogą być zbawieni. Nie mylcie proszę opętania z byciem zbawionym.
  • Mamy jeszcze wers 5 psalmu 96, który mówi: "Bo wszyscy bogowie pogan to ułuda". W klasycznym przekładzie Wulgaty ks. Jakuba Wujka sformułowanie było znacznie ostrzejsze: "Bo wszyscy bogowie pogan to demony".
  • Karino, dzięki za spokojną odpowiedź:bigsmile: bo temat nie jest łatwy... tym bardziej w małżeństwie. Chodza mi takie pytania po głowie, bo mam takie samo jak Twoje znajome małżenstwo - jeszcze bez dzieci, ale sam ślub pobudził mnie do myślenia. Ja sama nie zdecydowałabym się na życie z niekatolikiem. To jakoś tak od razu eliminowało mi człowieka z pola zainteresowania jako najważniejsze, bo małżeństwo rozumiem bardzo po katolicku...
    Trzymam kciuki za Twoje poszukiwania! Może właśnie dzieci to dobry powód, żeby zacząć bardziej zdecydowanie?:wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.