Iwona Jędrzejewska: Jesteś autorką książek, które podejmują trudne i wstydliwe tematy. Nie unikasz spraw poważnych, drastycznych, kontrowersyjnych. "Mała książka o kupie", która niedawno trafiła do księgarń, będzie szokująca dla wielu polskich rodziców. Dlaczego dzieci powinny czytać o kupie?
Pernilla Stalfelt: Uważam, że dzieci mają prawo czytać o większości spraw, które są częścią życia i świata. Napisałam i zilustrowałam książki o śmierci, miłości, rozmnażaniu i przemocy. Dlaczego kupa miałaby być wyjątkiem? Przecież chodzi tu o ciało i o fizjologię. Wszyscy jemy, pijemy, a potem musimy pozbyć się tego, czego ciało nie przyswoiło. Siusiamy, robimy kupę i dziwi mnie, że takie codzienne potrzeby dotyczące wszystkich żywych istot, mogą kogoś szokować. Dla dzieci w Szwecji sprawy fizjologii są czymś bardzo naturalnym. Uważają wręcz, że kupa i bąki są zabawne. Myślę, że warto wspierać ten typ humoru i namawiać dzieci, by zgłębiały temat i bliżej badały sprawę. Dlatego książka o kupie pomyślana jest jako rodzaj badania, które prowokuje do stawiania dalszych pytań.
Jak książka została przyjęta w Szwecji?
Można jej używać jako pomocy w tzw. treningu czystości, czyli w nauce przechodzenia od pieluszki do nocniczka. Wielu psychologów w Szwecji poleca tę książkę dzieciom, które mają z tym problemy. Daje ona dzieciom rodzaj potwierdzenia ich fizjologii. Traktuje o sprawach, które są dla nich wyzwaniem. Podobno odbierana jest przez dzieci jako bardzo zabawna. Dzieci śmieją się, chichoczą, a czasem może i czerwienią. I nie ma w tym nic niebezpiecznego. W Szwecji sprzedano ponad 120.000 egzemplarzy tej książki! Wiem, że została dobrze przyjęta również w Holandii, Danii, Norwegii i Hiszpanii. Teraz jadę do Rosji, ciekawa jestem, jakie tam będą reakcje.
Dorośli, którzy oglądają Twoje książki w Polsce, są albo pełni entuzjazmu, albo niechęci. Wielu jest negatywnie nastawionych i deklaruje, że "Małej książki o kupie" nigdy nie pokaże swojemu dziecku. Jak myślisz, dlaczego?
Prawdopodobnie się boją... Ważne jest, by choć na chwilę odważyć się i rozluźnić pancerz kontroli w relacji z dzieckiem. Pozwólmy sobie na nowe wyzwania. Moje książki są pisane i ilustrowane w duchu demokracji - uważam, że dzieci są tak samo wartościowe jak my, dorośli. Dzieci to też członkowie społeczeństwa, mają pełne prawo do wiedzy; pełne prawo do tego, by ich wysłuchano. Polska wydaje się być społeczeństwem, w którym dzieci wychowuje się raczej autorytarnie... Sądzę, że lektura takich książek, jak np. "Książka o kupie" może tę sztywność relacji choć trochę zmiękczyć. Moje książki są pełne humoru, i nawet jeśli kogoś wystraszy ich tematyka, to jeśli je jednak przeczyta, przekona się, że nie są takie straszne.
Kiedy wczoraj wieczorem przekazywałem tą wspaniala nowine o pokazaniu sie nowej pozycji na rynku odchodniczymswojej małżonce nasza 3 tygodniowa coreczka jakby wiedzac zrazu o co chodzi dodała i "głos" od siebie.
Chyba już wiem, jaką książkę zabiorę na prezent w październiku do Dworku :cool:
Wkleiłem tę informację nie tyle ze względu na tematykę książki, bo na rynku jest wiele książek mądrzejszych i głupszych, co na zadęcie ideologiczne autorki, która jest napełniona misją przerabiania na model szwedzki całej ludzkości.
swoją drogą - mnie zastanawia ten czerwony trójkącik na okładce: co takiego niepożądanego jest w istnieniu tabu? znajomy psychiatra onegdaj mi wyjaśniał, że obalanie na potęgę wszelkich granic to domena jednostek niedojrzałych, mających problem z istnieniem autorytetów...
Ja myślę, że generalnie autorka książki nie rozumie sensu słów, jakimi się posługuje. Dlatego serwuje nam mądrości typu "Moje książki są pisane i ilustrowane w duchu demokracji". Zapewne zwalczanie tabu oznacza dla niej upowszechnianie zachowań, które są domeną osób o niskim poziomie kultury osobistej.
Komentarz
Wot buraki.
Kupa i bąki - niekoniecznie. A nawet - wręcz przeciwnie.
Szczerze mówiąc - najchętniej bym poprosił o zamknięcie tematu.
Wkleiłem tę informację nie tyle ze względu na tematykę książki, bo na rynku jest wiele książek mądrzejszych i głupszych, co na zadęcie ideologiczne autorki, która jest napełniona misją przerabiania na model szwedzki całej ludzkości.
P
:shamed:
swoją drogą - mnie zastanawia ten czerwony trójkącik na okładce: co takiego niepożądanego jest w istnieniu tabu? znajomy psychiatra onegdaj mi wyjaśniał, że obalanie na potęgę wszelkich granic to domena jednostek niedojrzałych, mających problem z istnieniem autorytetów...
By mi pasowało do całości koncepcji.
Ja wiem czy przewrotnie...? Ostatnio siłą rzeczy jestem w temacie.
Maćku: myślisz, że zostanie włączona do Dworkowej biblioteczki?
Ksiądz wychodzi z wychodka na co wiejska starowinkapyta.
-A on tam za czym był.