Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy chrześcijanin powinien pławić się w luksusie?

edytowano sierpień 2008 w Arkan Noego
36c7a8e5c1c9d8d78c9b762ew4.jpg

Widziałem dziś na mieście Audi Q7 z naklejoną z tyłu chrześcijańską rybką. Ten sympatyczny samochód można kupić już za 222.000 PLN w najskromniejszej wersji. Oczywiście nie wątpię, że właściciel korzystając z Bożych darów zarobił na takie auto, jednak pewne zdziwienie pozostaje. Czy szpanowanie kasą przystoi chrześcijaninowi? Czy nie wystarczyłby pobożnemu właścicielowi samochód za połowę tej kwoty, gdy drugą jej częścią mógłby wspomóc potrzebujących? Hm...
«1

Komentarz

  • Ale dla mnie punktem odniesienia nie jest Ferrari, ale normalny samochód, którym można bezpiecznie przejechać z punktu A do punktu B. Kupowanie czegoś wielokrotnie droższego służy wyłącznie temu, aby zademonstrować światu swoje bogactwo. A taka postawa już mi się nieco gryzie z zasadami chrześcijaństwa.

    Skoro szukasz analogii z jedzeniem, to jest podobnie - punktem odniesienia jest możliwość zaspokojenia potrzeb żywieniowych organizmu. Nie mam zamiaru zaglądać ludziom w talerze, ale jeżeli by się trafił ktoś, kto zostawia w restauracji kilka średnich krajowych za jeden obiad, a jednocześnie obnosi się ze swoim chrześcijaństwem, to bym uznał to za gorszące.
  • Macku-nie znasz historii tego czlowieka,jak ma pieniadze to kupuje,moze dostal itd.Mysle,ze bogaci ludzie maja przeciez prawo kupowac sobie drogie rzeczy i tyle,ich sprawa,to przeciez nie grzech.
  • Oczywiście, sam Pan Jezus przecież nauczał: "Jak będziecie mieli bracia brzęczącą mamonę, to wydajcie jak najwięcej na siebie, żeby pokazać innym, żeście od nich bogatsi". To oczywiście cytat z Ewangelii wg Sknerusa McKwacza.

    image
  • Rybka chrześijańska? Może kiedyś. Teraz pieczętują się nią głównie różni sekciarze protestanccy.
  • [cite] Maciek:[/cite]Ale dla mnie punktem odniesienia nie jest Ferrari, ale normalny samochód, którym można bezpiecznie przejechać z punktu A do punktu B. Kupowanie czegoś wielokrotnie droższego służy wyłącznie temu, aby zademonstrować światu swoje bogactwo. A taka postawa już mi się nieco gryzie z zasadami chrześcijaństwa.
    Nie przesadzaj. Zwróć uwagę, że kupując ów samochód zapewnił pracę wielu ludziom, płacąc część ich pensji - począwszy od dystrybutora, poprzez pracowników fabryki a na pracownikach poddostawców fabryki skończywszy. Gdyby bogaci przestali lupować drogie auta - wielu ludzi musiałoby poszukać innej pracy.
  • Maćku, jeszcze jedno. Jeśli oglądasz czasem z dziećmi Kacze Opowieści, to masz tam wujka Sknerusa, który z bogactwem się nie obnosi za bardzo, bo złote monety służą mu głownie do zażywania w nich kąpieli w domowym zaciszu. To właśnie jest moim zdaniem postawa niechrześcijańska - bo owe pieniądze nikomu nie służą. Znacznie lepiej jest wydać je na drogie samochody.
  • Haczyk polega na tym, że pomoc chrześcijanina ma być czyniona na chwałę Bożą, a nie po to, żeby panienki się oglądały.
  • "Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie." Mt 19, 21

    No właśnie: rozdaj ubogim, a nie bogatym. Jestem przekonany, że z tych 220.000 za samochód większość trafiła w ręce ludzi, którym na niczym nie zbywa.
  • Zwróć uwagę, że to jest sposób osiągnięcia doskonałości, a nie warunek konieczny zbawienia.

    A z dwojga złego, lepiej kupić auto za 200.000 zł i jeździć nim po mieście, niż trzymać tyle samo kasy w skarpecie w domu.
  • Najprzedniejsze dobre uczynki

    1. Modlitwa.
    2. Post.
    3. Jałmużna.

    Uczynki miłosierne co do ciała

    1. Głodnych nakarmić.
    2. Spragnionych napoić.
    3. Nagich przyodziać.
    4. Podróżnych w dom przyjąć.
    5. Więźniów pocieszać.
    6. Chorych nawiedzać.
    7. Umarłych grzebać.

    Wiele można dobrego zdziałać za 220.000 PLN.
  • A gdyby oddać, to czy by się stało coś złego? :cool:
  • Dziś dostałem list z prośbą o wsparcie rodziców sześcioletniego chłopca, który urodził się w stanie śmierci klinicznej i dostał zero punktów w skali Apgar. Jest upośledzony, ma też masę innych chorób. Wysłałem im część tego, co miałem na koncie. Gdybyś chciał się dołożyć, to będzie więcej :thumbup:
  • Czy sądzisz, że szeregowy pracownik w fabryce Audi dostaje wyższą stawkę za pracę przy samochodzie wartym 200.000, niż 100.000? Myślę, że nie.

    Zresztą ten argument o dzieciach jest dość zdradliwy, bo np. rosyjscy żołnierze w Gruzji też pewnie je mają i z pewnością zrabowane Gruzinom dobra pomogą lepiej o nie zadbać.
  • Daj spokój, Juka. Czasy, kiedy każdą dyskusję można było rozwalić poprzez wycieczki personalne już na tym forum minęły. Poćwicz sobie takie sztuczki gdzie indziej.

    Zresztą nigdzie nie napisałem, że ten dylemat nie dotyczy mnie samego. Nie wynika z tego bynajmniej, że "wszystko jest względne", ale że mamy szukać drogi do doskonałości.
  • "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego" - niby wiadomo, ale ilu tak myśli? Świat popędza nas, abyśmy się bogacili za wszelką cenę. Dlatego właśnie uważam, że potrzebne jest świadectwo rozsądku i opamiętania. Historia z samochodem może właśnie dlatego mnie tak zbulwersowała, że jest jakby tego zaprzeczeniem i może budzić skojarzenie "chrześcijanin-hedonista". :confused:
  • [cite] Maciek:[/cite]może budzić skojarzenie "chrześcijanin-hedonista". :confused:
    Ryba na zderzaku kojarzy mi się z ichtiologiem albo wędkarzem, ale nie z chrześcijaninem.
  • jeżdżę bez ryby żeby nie było na chrześcijan gdy zajeżdżam drogę
  • Zawsze mnie nurtuje temat dóbr. Żona mówi, że jestem minimalistą. Przypomniało mi się, jak jeden z Ojców Pustyni pisał, że szata zakonnika powinna być tak licha, że wyrzucona na ulicę powinna tam długo leżeć nim ktoś się po nią schyli. Umiar, prostota i skromność zawsze są dobrze widziane. To świadczy o wielkości człowieka, a nie np. luksusowe audi.
  • Napisał do mnie nasz dawny forumowicz Argento i we właściwym dla siebie stylu wyraził opinię, że nieładnie jest czepiać się luksusowych samochodów, jeżeli samemu wysyła się dzieci do niepublicznej szkoły. Przeliczyłem wartość Q7 na czesne w Sterniku i wyszło mi, że właściciel mógł ufundować rodzinie wielodzietnej stypendium na dobrą edukację dzieci. To dużo lepsza inwestycja, niż piękne cacko, które za kilka lat obróci się w kupę złomu.
  • Nie sądzę, byśmy kupili takie auto, nawet gdybyśmy mieli spokojną na to kasę. I chyba z tych powodów właśnie, co podaje Maciek. Choć może nie tyle o zgorszenie innych mi chodzi, co po prostu dla mnie to jest jakieś takie niesmaczne. Ta dysproporcja przeznaczenia przedmiotu i jego wartości...
    Możliwe, że tylko teraz ta suma mnie przytłacza. Gdybym zarabiała setkę miesięcznie i to aktualnie bez wyraźnego nakładu wysiłku (jakaś firemka dwie, które rozhulane, przynoszą piękne zyski), to może zmieniłyby mi się odczucia.

    Tak czy siak - wydaje mi się, że to powinna być zasada: bez niepotrzebnego zbytku.
    Na naszym poziomie to kwestia pewnych firmowych ciuchów, butów, używanego a nie nowego samochodu, paneli zamiast bukowego parkietu... no tak wyliczam z czapy...
    Powściągliwość w nabywaniu.
  • Na marginesie powiem, że wątek kojarzy mi się z historycznym wątkiem na Forum Frondy pt. Zakonnica w aptece
    vide
    link
  • Jak przed rokiem kupowałem 10 letniego vana dla całej rodziny, miałem trochę moralnego kaca, ale jak zobaczyłem gościa, który nowiutką wypasioną terenówą wozi non stop tylko buldoga to mi przeszło. A teraz się bardzo przydaje jak wożę mamę z wózkiem inwalidzkim na rehabilitację.
  • [cite] juka:[/cite]...względności sformułowania "luksus"...
    niedawno ktoś w radiu wspomniał, że wg ankiety z końca lat 80-tych za luksus uważano np. szynkę:tongue:

    Tak więc ważne, by punktem odniesienia był średni poziom życia, a nie tylko bogatsi koledzy.

    W każdym razie zgadzam się z poglądem, że pławienie się w luksusach nie przystoi chrześcijanom. Błogosławieni ubodzy duchem, czyli żyjący skromnie, nawet jeśli są bogaci.
  • Jeśli chodzi o tę zakonnicę to mogła być moja szwagierka:))). Kremów takowych używa, bo jej nie uczulają, a jeśli chodzi o homeopatię to się nigdy nie wgłębiała w ideologię i bierze co ją leczy, zakonnicą jest i mieszka w stolicy.
    Samochody z rybkami widuję przy domu modlitwy świadków jehowy więc, z tym to może być różnie...
    Myślę,że chrześcijaństwo i obnoszenie się z luksusami kłócą się ze sobą.
  • Myślę że ten luksusowy samochód był temu gościowi bardzo potrzebny
  • [cite] marko:[/cite]Maciek, tak cie kole w oczy to autko, ale ciekawe, czy bolą cie te złote pierścienie biskupów, samochody księży, ołtarz bursztynowy Jankowskiego czy majątek chociażby rydzyka... O Watykanie, jego skarbach i skarbcach ani tym bardziej limuzynach nie wspomnę...
    Drogi Marko! Zejdź na ziemię.
    Każdy biskup ma tylko jeden skromny perścień, może nie widziałeś?
    Dobrze jak ksiądz ma samochód, bo wtedy łatwiej mu służyć wiernym, np. szybciej sie przemieszcza, dojezdża do chorego, umierajacego
    Bursztynowy ołtarz, skarby Watykanu są na chwałę Najwyższemu Bogu, który nas stworzył i odkupił...
    O.Rydzyk nie ma majątku, on jest założycielem i dyrektorem największego polskiego katolickiego środka przekazu, który służy polskim katolikom na całym świecie.
  • A tak w ogóle Marko, Kosciół jest instytucją żebraczą:smile:
  • [cite] malgorzata:[/cite]Werka ,pisze się imperium:cool:
    Nie poprawiaj, a bo to wiesz co ona ma na mysli.
  • [cite] Werka:[/cite]jakim "Wam"? rozmawiaj z konkretnymi osobami, mnie imprerium Rydzyków i Jankowskich razi.
    Bo Ty Werko jesteś prawdziwą "chrzescijanką" Nie to, co my....ciemniacy
  • A Ty marko to z tefałenu jesteś, że piszesz "rydzyka" z małej litery?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.