Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mały Szymek w kościele

edytowano wrzesień 2008 w Ogólna
image

Grzesznik śmierdzi w kościele
Szymon Hołownia

Kiedy narzeczeni mieszkają ze sobą przed ślubem i przychodzą do Kościoła i wydaje się im że są pełnoprawną jego częścią, to jest to wielka, straszna pomyłka. Jeśli ktoś tak się zachowuje to coś tu strasznie śmierdzi. To tak jakby człowiek wdepnął na ulicy w psią kupę, a później wszedł tak do kościoła, wszyscy to poczują.

Te frapujące słowa padły z ust kaznodziei na mszy świętej o godz. 14. w ostatnią niedzielę w moim służewskim kościele. Padły z ust ojca, który od dawna już mnie fascynował. Pamiętam jak w czasie różańca modlił się "za prawosławnych, żeby zrozumieli że błądzą z dala od źródła i jak najszybciej powrócili do prawdziwego Kościoła".

Czytałem też we "W drodze" jego tekst o miłości małżeńskiej. to wariacja osnuta wokół tezy: "W sferze erotyki pożycie małżeńskie będzie zawsze kuleć". Autor pisze m.in., że Kościół celowo nie kanonizuje par małżeńskich innych od tych które nie współżyły, gdyż - obecna również w małżeństwie pożądliwość (konkupiscencja) - "wzniecić ją może ciało współmałżonka ale i zdjęcie atrakcyjnej prostytutki na ekranie komputera" - jest bolesną konsekwencją grzechu i odwraca go od Boga. "Postawa otwartości na prowadzenie przez Ducha Świętego będzie więc postawą nieprzywiązania i niedążenia do doznawania przyjemności erotycznej. "Każde doznawanie przyjemności jest moralnie podejrzane, ponieważ kieruje ku egocentryzmowi, naznaczone jest pożądliwością?" - tu znak zapytania, ale wyłącznie na płaszczyźnie interpunkcji.

Ja gdy usłyszałem o tym, że grzesznik w kościele śmierdzi psią kupą, chciałem z niego wyjść. A co, gdybym akurat w tę niedzielę zaciągnał tam moich wahających się znajomych w opisanej sytuacji? Ile lat leczyli by się później z tego "uczynku miłosierdzia" (jakim jest braterskie upomnienie - o tym było kazanie)? Doceniam to że ów ojciec zawsze bije słuchaczy rózgą miłosierdzia w miłej atmosferze, jest uprzedzająco grzeczny, życzy miłego dnia... Rozumiem też że oprócz Augustyna (którego z pasją i literalnie dozuje) naczytał się Tertuliana, ale zdaje się że przysłonił mu on Ewangelię. A zafascynowanie sceną z rozpędzeniem handlarzy przysłoniło opowieść o delikatności Boga, który nie gasi knotka o nikłym płomyku.

Ten przykład (nieodosobniony) to okazja do pytania: czy jesteśmy skazani na coraz bardziej rysujący się w Kościele dualizm (coś troszkę - z zachowaniem proporcji - a la Islam) - chrześcijanie liberalizujący się kontra chrześcijańscy talibowie? Czy środek, który będzie przypominał że chrześcijaństwo to nie Disneyland ale i nie klub kolegów cierpiących na fobię czystości, ma jakąś szansę?

Wybaczcie że zakończę frywolnym okrzykiem: ŚMIERDŹ grzesznikom! Amen.


Źródło

Komentarz

  • Nie tak byś pisał Tomku gdybyś usłyszał te słowa po sobotnim bzykanku na boku z koleżanką z pracy.
  • image

    Sympatyczne dziołchy :thumbup:
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Nie tak bys pisal Taw, gdybys zobaczyl moje kolezanki z pracy.:rolling:

    T:thumbup:
    Faktycznie, przeciez tam nie wiadomo kiedy sie mija granice...

    Maciek a to koledzy z Warszawki?
  • Nie, z Curyhu.
  • [cite] Maciek:[/cite]Nie, z Curyhu.
    Żydzi Panie.
  • Ok. Rozumiem, że wszyscy tu obecni zachowali czystość do ślubu? macie mój szacunek, ale czy rzeczywiście uważacie, że dla osób, które błądzą Kościół jest zamkniety? Ytrzymujecie z takimi osobami kontakty? Podajecie im rękę?

    A tak na marginesie, skąd pomysł na koleżanki z pracy? Czyżby jakieś fantazje, Taw?:tongue::wink:
  • Co innego upadać, a co innego trwać w przekonaniu że z tej perspektywy świat widzi się pełniej.

    A tak na marginesie, skąd pomysł na koleżanki z pracy? Czyżby jakieś fantazje, Taw?
    Jakie tam fantazje. Żona wieczorem, koleżanka z pracy na śniadanie. Myślałem że tomek też tak ma.
  • Anko, mamy różnych znajomych, o krewnych nie wspominając. Niektórzy w ogóle żadnego ślubu nie planują, tylko sobie żyją radośnie z dnia na dzień. Natomiast Szymek bardzo się oburzył tym, że niedobly ksiondz konkretnie się wypowiedział o trwających w grzechu nieczystości. Ksiądz ma u mnie wielkiego plusa, bo tak księża powinni mówić: tak-tak, nie-nie. Jeżeli grzech jest brudem, który plami naszą duszę, to porównanie do sfery cielesnej jest jak najbardziej na miejscu.
  • Proponuję jeszcze raz przeczytać zacytowany przez Szymka fragment kazania. Jeżeli ktoś jest już na tyle dorosły, aby uprawiać seks, to powinien być w stanie znieść także krytykę takiego zachowania. Jeżeli wzmianka o psiej kupie może doprowadzić do tego, aby taki delikwent "poczuł się jak kompletne zero", to powinien udać się do najbliższej piaskownicy, bo tam jest jego miejsce. To właśnie jest szczególnie drażniące w tekście Hołowni, że nie polemizuje z owym księdzem merytorycznie, ale z pozycji kogoś o dużym ciele i małym móżdżku, kto odbiera konkretne postawienie sprawy w infantylny sposób.
  • No to ja już się nieco pogubiłem, bo Twoja argumentacja jest obroną księdza, a nie Hołowni. O to właśnie chodzi, że ludzie, szczególnie młodzi, nie mają świadomości ograniczeń nałożonych na sferę seksualną. Wydaje im się, że jeżeli czują do siebie sympatię, to już droga wolna. Dlatego właśnie potrzebne jest wyraźne pokazywanie granic między tym co wolno, a tym czego nie wolno.

    Hołownia nie napisał, o jakiego duchownego chodzi, ale coś mi się widzi, że to jakiś dominikanin. Żeby Hołownia pouczał dominikanów jak mają głosić kazania, to już naprawdę koniec świata.
  • [cite] Maciek:[/cite]Żeby Hołownia pouczał dominikanów jak mają głosić kazania, to już naprawdę koniec świata.
    A może tu chodzi o coś innego...
    Dwukrotnie przebywał w nowicjacie zakonu dominikanów.
    S. Hołownia
  • Ej no. Ksiądz ten zapewne gromił tych, którzy (współ)żyli sobie bez ślubu uważając, że to ok, że nic złego nie robią i postępują dobrze ("ale my przecież się kochamy").

    A Jezus to niby co mówił to hipokrytów? "Kochane owieczki nie chciałbym was urazić ale proszę was pokornie o zaprzestanie" czy "PLEMIĘ ŻMIJOWE!!!"?

    Wyganiając przekupniów ze świątyni mówił "Proszę państwa o opuszczenie tego miejsca" czy wziął bicz i, że tak wspóczesnie to nazwę, wyp***ił ludzi na zewnątrz?

    Ojciec Pio czy Jan Maria Vianney słodzili ludziom przy Spowiedzi?

    Czasem zło trzeba piętnować konkretnie i bezpośrednio, bo jest gorsze niż kupa.

    P

    P.S. Jezusowe "milcz i wyjdź z niego!" dosłownie brzmi "załóż sobie kaganiec i wyjdź z niego!". Powiedzielibyśmy dzisiaj "Stul pysk i wyłaź!". Taki oto cukierkowy przykład daje nam Bóg w kontekście starcia ze złem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.