Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Pić czy nie pić i dlaczego?

edytowano październik 2008 w Ogólna
Przenoszę tutaj wątek o niepiciu/KWC z: http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=2583&page=1#Item_24

Bo tam, było o częstowaniu dzieci alkoholem.

[cite] Werka:[/cite]A czemu za tym wszystkim stoi założenie, że jak ktoś ma ochotę czasem napić się alkoholu, to zaraz musi się upić bądź uzależnić?

Wcale się nie dziwię Werce. Np. w diecezji częstochowskiej w Ruchu Światło-Życie, w trakcie niektórych rekolekcji miały miejsce kiedyś pewnego rodzaju przekłamania:

1) Alkohol jest zły bo od razu prowadzi do alkoholizmu ("każdy alkoholik zaczynał od jednego kieliszka") i ten kto jest w Oazie temu pić nie wolno (tzn. "nie wypada", ale jak ktoś by nie był w KWC do prędzej czy później wypada... z Oazy...)

2) KWC to okazja do świadectwa i o to głównie chodzi (studniówka, wesele...). To znaczy, oficjalnie nie o to głownie chodzi, ale o tym głównie się mówiło...

3) W Krucjacie członkowskiej trwa się "do końca trwania Krucjaty" - ergo - do końca życia.

podczas gdy rzeczywistość jest trochę inna:

ad 1) Alkohol zły nie jest jako taki, w roztropnie dobranych ilościach. Nie przeszkadza wtedy w rozwoju duchowym (np. w Oazie). I bzdurą jest "pierwszy kieliszek", bo nie każdy, kto pije alkohol jest alkoholikiem lub się upija.

2) KWC to odpowiedź na słowa Jezusa "Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem"(Mt 17, 21) - to post czyli potężna broń na demony, a świadectwo nie jest jej głównym celem. Świadectwem o KWC są uwolnione dzięki postowi osoby.

Poza tym, o KWC mówiło się krótkowzrocznie - studniówka, wesele, imprezy... Nie było mowy o tym, że dzieci oazowiczów będą być może chciały pić, a nikt ich roztropności w tym nie nauczy. Mam znajomego, którego rodzice nie piją (Oaza Rodzin), i który ze skrajności jaką miał w domu przeszedł w inną skrajność - schlewanie się na umór na imprezach.

3) Krucjata członkowska jest "do końca trwania w Krucjacie", czyli nie do końca życia. Skoro jest to wspólnota modlitewna to można z niej wystąpić jak z każdej innej wspólnoty - po rozeznaniu, rozmowie z kierownikiem duchowym itd.

A czym dla Was jest KWC lub abstynencja jako taka?
Jak wyglądała sprawa z alkoholem na Waszych weselach, jak na spotkaniach rodzinnych?

P

Komentarz

  • W naszym domu alkohol praktycznie nie istnieje, wesele było bezalkoholowe i wszystkie imprezy również. Nawet nie posiadam kieliszków w domu :-)
    To tak ze względu na uraz męża do alkoholu z dzieciństwa, nie zobowiązywaliśmy się do abstynencji. Mąż nie pije nigdy, niczego, nawet czekoladki z alkoholem go odrzucają.

    Moi rodzice lubią dobre wino czy szampana z okazji rodzinnych imprez, jednak nikomu by nie przyszło do głowy żeby się upić. Nikt nie ma takich ciągot.
    Inaczej w rodzinie męża , jego ojciec był alkoholikiem- jednak po chorobie wyszedł z tego i teraz jest wspaniałym dziadkiem- dzieci go uwielbiają.
  • U nas tak samo jak u Strusi nie mamy kieliszków...
  • a ja lubie sie czasem upic i bardzo mi w ciazy tego bakowało. teraz jak juz mam dziecko po tej stronie brzucha juz mi nie brakuje bo cały czas czuje sie jak troche pijana - no dis moze troche mniej, bo prawie cała noc przespałyśmy

    mam wielki szacunek dla abstynentów i fascynuje mnie zjawisko bezakloholowych wesel - pijani wujkowie o czerwonych twarzach to jest własnie to co kojarzy mi sie z typowym weselem i rodzi moja do wesel niechec. wiem ze skojarzenie streotypowe i pewnie troche przekłamane, ale takie własnie mam jak słysze słowo 'wesele'
    bardzo denerwuje mnie podejscie niektórych pijacych ktore kaze im namawiac kazdego niepijacego do wipicia, ewentualnie do wypicia 'jeszcze jednego' i ten głupi ped zeby wypic cały zgromadzony na okazje imprezy alkohol i przyniesc wiecej i pic dalej, a zdarza sie cos takiego nagminnie na imprezkach - zawsze znajdzie sie prowodyr takich zachowan. a potem 3 dni umierania na kaca - teraz sobie mysle to prawie jak ciaza - 4 miesiace kaca a potem człowiek chodzi jak pijany
  • nie mam kieliszków pijam szklankami.
  • Można też z gwinta:wink:

    My mamy kieliszki i lubimy pić: wino, dobre drinki. Są też czasem takie mocno atawistyczne imprezy, zazwyczaj w gronie raczej jednorodnym płciowo (bradzo żadko). Nie byłam w młodości zbyt grzeczną dziewczynką, więc różnie to bywało, ale chyba zawsze w pewnej licealno - studenckiej normie i raczej zawsze miałam świadomość gdzie leży granica. Obserwowałam też trochę osób z bardzo restrykcyjnych rodzin, które przyjeżdżały na studia do innego miasta i szły na całość. Nie wynikało to jednak ze stosunku rodziców do alkoholu, ale z całościowej metody wychowawczej. U mnie w domu rodzinnym alkohol był tylko dodatkiem to ważnych imprez, nigdy nie widziałam nikogo z rodziny pijanego. MOje dzieci wiedzą, że dorośli czasem piją, ale też wiedzą jakie działanie negatywne ma alkohol.

    Ja też mam wielki szacunek do abstynentów i jak pisałam wyżej wiem, ze można bawić się bez alkoholu. Zresztą w sumie ostatnio 3 razy miałam długie przerwy w spożyciu, a z imprez i spotkań towarzyskich nie zrezygnowałam. Aczkolwiek kilka razy czułam się na maksa zażenowana, obserując znajomych, którym po alkoholu wydawało się że są super zabawni, a byli żałośni - wcale dużo wcześniej nie pijąc. To nauczyło mnie pokory i też zaczęłam się zastanawiać, nad tym jak ja się w takich sytuacjach zachowuję.
  • [cite] Anka:[/cite]Można też z gwinta:wink:
    Nie byłam w młodości zbyt grzeczną dziewczynką, więc różnie to bywało
    Zabrakło jakiegoś klapsa?:wink:
    [cite] Anka:[/cite] znajomych, którym po alkoholu wydawało się że są super zabawni, a byli żałośni
    To akurat bardzo typowa przypadłość:sad:
  • Ja mam wielki szacunek dla abstynentów- byłych alkoholików.
    Tu trzeba rzeczywiście wielkiej siły ducha.
    Pozostałych nie darzę jakimś szczególnym szacunkiem. To tak jak ze szpinakiem , ktoś nie je bo nie lubi i niepotrzebne mu to.
  • [cite] Anka:[/cite]kilka razy czułam się na maksa zażenowana, obserwując znajomych, którym po alkoholu wydawało się że są super zabawni, a byli żałośni - wcale dużo wcześniej nie pijąc.

    Oj jak mnie właśnie tacy ludzie wkurzają. Ogólnie, jak z kimś rozmawiam, to chcę, żeby był świadomy tego co mówi i co się do niego mówi. A do takich to dosłownie "szkoda gadać"...

    My z Olą nie pijemy no bo mamy za kogo nie pić (KWC). Ale nawet gdybyśmy nie byli w Krucjacie, to osobiście uznaję zasadę, że żadna sztuka bawić się na dopalaczu.

    Jeśli bym pił to ewentualnie dobre wino do obiadu lub jakiś koniak z żoną wieczorem :wink: Ale póki co nie zanosi się, żebyśmy zaczęli degustować.

    P
  • Wiesz Pawle, mi nie chodzi o jakieś totalne schlanie, tylko bardziej o sytuacje, typu: "jaki jestem dowcipny/zabawny/elokwentny... "Dla mnie był to o tyle szok, że przy pierwszej ciąży zobaczyłam osoby, z którymi wcześniej imprezowałam i też za taką zabawną się uważałam.

    A z tym winem do obiadu trzeba uważać, są osoby podatne na nałogi i może się na jednym kieliszku nie skończyć. Takie co dzienne picie jest podobno bardziej niebezpieczne niż okazjonalne nawet upicie się.
  • [cite] Anka:[/cite]"jaki jestem dowcipny/zabawny/elokwentny... "

    No mnie też o to chodzi. I o to, że czasem taka osoba bywa tak podniecona swoim dowcipem i elokwencją, że nie dociera co się do niej mówi.

    Odnośnie wina - jasne! Choć we Francji pije się wino często, a alkoholików tam bardzo mało (np. tam nie ma izb wytrzeźwień!).
    Alkoholizm, racja, jest już wtedy gdy trzeba dziennie wypić lampkę wina, bo inaczej człowiek się źle czuje. Znam takich ludzi - pijani nie chodzą, ale jedno piwo na "śniadanie" musi być, bo inaczej to "umierają".

    P
  • Dobre wino nie jest złe i jeszcze wypite w miłym towarzystwie... Umiar oczywiście wskazany. Na naszym weselu było tylko wina i nikt się nie upił.

    Pijemy czasem do niedzielnego obiadu i już od kilku miesięcy częstujemy najstarszego syna. Nie jestem zwolennikiem abstynencji. Obawiam się, że może ona rodzić pogardę do pijących ciut więcej. Dobrze mądrze korzystać z uroków życia i darów niebios - życie jest takie krótkie.
  • No bo jest abstynencja i abstynencja - sa tacy co nie pija i cują z tego powodu wyzszosc, tacy co nie pija bo nie lubia i tacy co nie pija w intencji. ja niby niewierząca i w ogól niewierna ale jakos tak tkwi we mnie przekonanie ze takie wyrzeczenia i rozne rzeczy w intencji czynione nie moga isc w próznie. ale prawde mowiac nie znam chyba zadnych abstynentow - ani takich w intencji ani takich co nie lubią
  • jestem w krucjacie podpisałam na rekolekcjach w intencji tych co sa zniewoleni, sa u mnie takie osoby w rodzinie, u mnie rodzice niby tylko pili na imprezach i urodzinach ale mam wspomnienia nie miłe, często mówię jak mnie ktoś częstuje nie piję bo nie chcę, mąż nie pije bo nie lubi i z dzieciństwa tez ma wspomnienia ojca który nadużywał tego trunku. Tez nie mamy kieliszków i popielniczek:) ale ostatnio kupiłam cukierki z likierem alkoholowym. Na weselu alkohol był bo organizowali nam rodzice i prosili żeby był do toastów,a na nasze życzenie był wodzirej który tak poprowadził imprezę ze się ludzie nie rozpili. Na urodzinach nie ma alkoholu i szybko się kończą :) góra do 22:00
    miałam chwile słabości, ze mnie poczęstowali i skosztowałam, ale wiedząc ze mam zobowiązanie w KWC ratuje mnie to i chcę być wierna swej decyzji. Raczej jestem pewna ze gdybym nie była w oazie i w kcw i nie miałabym tak wspaniałego męża, to byłym się wciągła w ,,kulturalne" picie. Trudno mi zrozumieć zdanie alkohol jest dla ludzi, ale jakie skutki ma alkohol w nadmiarze, ile nieszczęścia w rodzinie doświadczają dzieci na drugim planie i sami wiecie.
    Wprowadziliśmy na urodziny wersje zamiast a kto nie wypije niech się pod stół skryje, wersje a kto nie zaśpiewa nie pójdzie do nieba. Albo standard aniech mu gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie w blasku szczęsścia i radości świeci coraz jaśniej. No i jeśli na jakiejś imprezie będzie ktoś na odwyku to mu będzie raźniej bo ja jest ktoś kto tez nie pije jak ja i mąż.
  • [cite] Honorata:[/cite]ale prawde mowiac nie znam chyba zadnych abstynentow - ani takich w intencji ani takich co nie lubią

    Ja to i jedno i drugie. W intencji i nie lubię. Nie rozumiem ludzi, którzy zamiast wydać 4zł na dobrą czekoladę z orzechami kupują gorzkiego browara...

    P
  • [cite] Werka:[/cite]O gustach się podobno nie dyskutuje. Jednemu to smakuje, drugiemu tamto.

    A kto dyskutuje?
    [cite] Werka:[/cite]Alkoholicy dorostają w domach, gzie się bardzo dużo pije, albo gdzie alkohol jest tabu/demonizowany.

    To jest taka zasada rządząca światem?:wink:

    [cite] Werka:[/cite]A idei KWC nie do końca rozumiem, ale jeśli to komuś służy, to wszystkiego dobrego.

    "Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem"(Mt 17, 21)

    P
  • [cite] Ola i Paweł:[/cite]
    [cite] Honorata:[/cite]ale prawde mowiac nie znam chyba zadnych abstynentow - ani takich w intencji ani takich co nie lubią
    Ja to i jedno i drugie. W intencji i nie lubię. Nie rozumiem ludzi, którzy zamiast wydać 4zł na dobrą czekoladę z orzechami kupują gorzkiego browara...
    przykład z czekoladą nietrafiony, bo ja czekolady nie lubie, a zwłaszcza z orzechami i zimnego lecha nad nia przedkładam
    a zdanie ze nie znam abstynentów to tylko taka moja refleksja, bo gadam ze rozumiem, ze podziwiam a jak sie zastanowiłam to zadnych nie znam, poza forumowymi :)
  • O gustach może się nie dyskutuje ale czasami to kwestia dobrego smaku. Jeżeli ktoś udowadnia że najlepiej smakuje mu tanie wino w bramie to ciężko uznać to za obraz jakiegokolwiekk gustu.
  • Ja tez bylam w KWC,mialam intencje (tak z 6 lat).Potem z mezem podjelismy decyzje,ze nie bedziemy pic z ludzmi,ktorzy nie potrafia pic,nie maja umiaru itd.Sama jestem DDA ,przeszlam terapie i wiem co to znaczy jak sie zylo z alkoholikiem pod jednym dachem.Teraz pije czasem wino albo drinka,ale nie mam zapedow by pic wiecej.Pije tylko to co lubie,a takich alkoholi jest niewiele.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.