@Maciejka Moi rodzice szli rok temu we wrześniu do Santiago, ale nie szlakiem francuskim tylko z Oviedo i tłumów nie było. Podobno też ładniej, bo górki ;-)
my chodziliśmy w super grupie- dużo modlitw, Słowa Bożego , nawet pracy w grupie bez hałasu i szaleństw gdyby ktoś polecił nam taka grupę, to nawet z innego miasta byśmy poszli
Tych szlakow to na kopki Gdzie nie mieszkalam, to oznakowania, ze "camino de Santiago". W sumie logiczne, bo to marsz gwiazdzisty, tu, daleko od Hiszpanii, mozna wszedzie zaczac i sie dojdzie W najblizszym czasie chce pojechac do Altötting, to taka bawarska Czestochowa powiedzmy. Na przelomie lipca i sierpnia jest piesza pielgrzymka Bractwa z Monachium do Altötting, ale od kilku lat cos nie mozemy sie zebrac, az wstyd. Moje starszaki sa dzielnymi piechurami, wiec jak nie za rok, to za dwa zastanowimy sie nad pielgrzymka krakowska do Czestochowy.
Mi tez sie marzy Santiago. Z domu. Tyle, ze zanim.bedzie to mozliwe logistycznie to bede juz w slusznym wieku i nie bedzie mizliwe fizycznie. Ot paradoks.
@InSpe@Elunia Droga do Santiago bardzo mi sie marzy od lat 12. Maz obiecaal ze jak dzieci podrosna to sie wybierzemy. Ja bym cciala razem ale chyba bez rozsadniej bedzie bez dzieci.
W sobotę byliśmy powitać powracającą pielgrzymkę - jedna z niewielu jaka wraca na nogach. Żona szła w jedną - dała radę po kilkunastu latach przerwy, synowie też - choć młodszy kilka razy jechał. Było kilka rodzin z dziećmi, najmłodsze miało 4 miesiące chyba. Zastanawiamy się co by za rok pójść całą rodziną, choć pewnie skończy się, że weźmiemy auto i jeden będzie woził "dobytek".
Ja byłam 12 razy z Gdańska. POtem dzieci i nie moge chodzić, a bardzo bym chciała. :-) Makadorzyk w jakich grupach szłaś? Ja w czerwonej i raz w fioletowej.
Teraz co roku chodzę z dzieciakami na postój pielgrzymki niedaleko od mojego domu, albo jedziemy na Mszę św. i naprawdę sporo jest rodzin z dziećmi. Podziwiam je wszystkie, ja z moimi maluchami się póki co nie odważę, poza tym kolejna ciąża ale co roku są starsi, może kiedyś...nie może, na pewno, ten kto był, to wie, jak Matka wzywa.
Ja byłam tylko cztery razy co prawda, ale też się teskni, tymczasem śledzę na fb postępy mojej dawnej grupy. Aż serce ściska jak się widzi te same co 15 lat temu punkty na trasie, niektóre miejsca zupełnie się nie zmieniły... Fajnie się patrzy jak się ludzie pozmieniali, dzieci się dorobili i nadal chodzą. Jak moje podrosną to też się wybierzemy:)jeszcze trochę, chociaż widziałam dziś koleżankę co z trójką idzie, najmłodsze tak na oko pół roku, jeszcze w gondoli jedzie...
@makodorzyk, z perspektywy gospodarzy mogę powiedzieć, że moi rodzice już chyba z 20 lat przyjmują pielgrzymów na obiad i dla nich zawsze to jest święto. Kiedyś tata wyjeżdżał po pielgrzymów kilka kilometrów rowerem i szedł z nimi kawałek, teraz już nie może, zbiera spod kościoła (rodzice mieszkają blisko). Ale opowiadają potem o tym obiedzie i pielgrzymach z taką samą radością, jak za pierwszym razem wariaty jedni i drudzy - ot, swój swego zawsze znajdzie
My też weszliśmy, całą bandą. Za rok mam nadzieję wyruszyć od pierwszego do ostatniego dnia. Tym razem szliśmy pierwszego i trzy ostatnie (od Wielgomłyn).
Komentarz
inną wyprawą , która chodzi mi po głowie jest syberyjski szlak łagrów
ekstremalne ( chyba), nieprzewidywalne i nie wiem ile trwające
jakoś inne części świata mnie nie pociągają
Moi rodzice szli rok temu we wrześniu do Santiago, ale nie szlakiem francuskim tylko z Oviedo i tłumów nie było. Podobno też ładniej, bo górki ;-)
bez hałasu i szaleństw
gdyby ktoś polecił nam taka grupę, to nawet z innego miasta byśmy poszli
Gdzie nie mieszkalam, to oznakowania, ze "camino de Santiago". W sumie logiczne, bo to marsz gwiazdzisty, tu, daleko od Hiszpanii, mozna wszedzie zaczac i sie dojdzie
W najblizszym czasie chce pojechac do Altötting, to taka bawarska Czestochowa powiedzmy. Na przelomie lipca i sierpnia jest piesza pielgrzymka Bractwa z Monachium do Altötting, ale od kilku lat cos nie mozemy sie zebrac, az wstyd.
Moje starszaki sa dzielnymi piechurami, wiec jak nie za rok, to za dwa zastanowimy sie nad pielgrzymka krakowska do Czestochowy.
Tyle, ze zanim.bedzie to mozliwe logistycznie to bede juz w slusznym wieku i nie bedzie mizliwe fizycznie. Ot paradoks.
Żona szła w jedną - dała radę po kilkunastu latach przerwy, synowie też - choć młodszy kilka razy jechał.
Było kilka rodzin z dziećmi, najmłodsze miało 4 miesiące chyba.
Zastanawiamy się co by za rok pójść całą rodziną, choć pewnie skończy się, że weźmiemy auto i jeden będzie woził "dobytek".
Makadorzyk w jakich grupach szłaś? Ja w czerwonej i raz w fioletowej.
Tez mam zamiar jeszcze dołączyc na koniec.