Pierwszy znak zapytania pojawił się w mojej głowie, gdy w prezbiterium mignęło mi coś różowego. Wstałam zobaczyć, cóż to takiego. Różowe okazało się być bujną fryzurą kobiety w albie i koloratce. Obok krzątała się druga kobieta, ciut mniej ekscentryczna. Pomiędzy nimi ksiądz wyciągał ręce nad kielichem w geście konsekracji. Za chwilę cała trójka wyszła do zebranych w kościele ludzi, żeby udzielać Komunii św.