Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Droga, którą Jezus ukazał ukochanej ludzkości

2

Komentarz

  • Mt 6:22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. 

    Zwróćcie uwagę jakie wielkie kary są przewidziane za grzechy przeciwko duszy ludzkiej. Wysokiej Radzie podlegały grzechy przeciw umysłowi, a grzechy przeciwko sercu, podlegały (podlegają?) karze piekła. Jak strasznie powszechne są dzisiaj te grzechy. Czasem mam wrażenie że ten fragment o przecedzaniu komara i połykaniu wielbłąda dotyczy głównie naszych czasów.
    Podziękowali 1Kana
  • Chciałbym też opisać system wierzeń, który dominuje na grupie spookiego. Jest tam zazwyczaj dużo życzliwości. Sam kiedyś się zastanawiałem czy to sekta jakaś nie jest. No bo takie bombardowanie miłością, nie jest u nas często spotykane.

    Jednak ciekawe jest to, jak oni postrzegają siebie i innych ludzi. Dla nich, człowiek który czyni dobro innemu człowiekowi, czerpie z tego satysfakcję, bo to dobro do niego wraca. Natomiast człowiek, który jest ukierunkowany na dobro tylko dla siebie, z pominięciem dobra dla innych, też jest z tego swojego wyboru zadowolony, bo to zło wyświadczone innym jego upaja i czyni szczęśliwym.

    Takie podejście w znacznej mierze, ułatwia zaakceptowanie ludzi, którzy ze swego wolnego wyboru, czynią dużo zła innym ludziom.

    Jest to trochę inne podejście do drugiego człowieka, od tego które obserwujemy w naszej kulturze. No właśnie. Dlaczego oni potrafią być bardziej życzliwi dla siebie, a my chrześcijanie tego nie potrafimy?
    Podziękowali 1In Spe
  • Kontynuując moje wywody, chcę zauważyć że wiele instytucji państwowych, w naszym katolickim kraju, działa na bardzo antychrześcijański zasadach. Chodzi mi to głównie,o łamanie szacunku do drugiego człowieka.

    Od razu sobie zastrzegam, że to że pozwalam sobie cokolwiek skrytykować, nie znaczy od razu, że popieram skrajne poglądy mówiące, że te instytucje są samym złem. Uważam jednak, że aby nazwać jest z czystym sumieniem chrześcijańskimi, to należałoby wpierw rozeznać na czym polega ich błędne działanie. Mam nadzieję, że ten mój trochę przydługi wątek, rzuci trochę światła na tą sprawę. Myślę że Kościół będzie pierwszą taką instytucją, która się oczyści.

    Oczywiście w tym poście mam na myśli też szkolnictwo, służbę zdrowia, władze, miejsca pracy. Nie mam też zamiaru nikogo przekonywać do swoich poglądów. Błędem i grzechem jest wszędobylskie uwodzenie swoimi ideami. Jeżeli ktoś jest sercem przekonany do tych instytucji, to moim chrześcijańskim obowiązkiem jest przede wszystkim akceptacja czyjegoś wyboru. Jezus nigdy nie łamał czyjejś woli, nie uwodził czyjegoś serca, nie korzystał ze dobra swej przewagi intelektualnej, aby komuś udowodnić jego głupotę. Dlatego drogę, którą pokazał swoim życiem, powinno się pokonywać według Jego zasad.
  • W tym już ostatnim wstępnym poście chciałem przemycić swoją prywatę. Chodzi mi o opis szkolnictwa z punktu widzenia dyslektyka ad(h)d. Mimo że nie mam problemu z hyper aktywnością, to niestety, jako dyslektyk, doświadczam tak zwanej dezorientacji. 

    Postaram się tak na szybko, ukazać problem dyslektyków. Umysł ludzki działa w uproszczeniu w dwóch trybach werbalnym i niewerbalnym. Tryb werbalny jest bardzo popularny. Jest to myślenie liniowe jednowymiarowe za pomocą słów. Tryb niewerbalny posługuje się obrazami wieloma wymiarami także odczuciami z innych zmysłów. Dyslektyk to taki Ktoś, którego umysł działa głównie w trybie niewerbalnym. W praktyce ten tryb powoduje trudności z czytaniem, dlatego że z automatu wyraz który sprawia kłopot jest przekształcany., Co uniemożliwia prawidłowe zrozumienie. Adwarp¿ Jest to tak zwany tryb dezorientacji, który dyslektykowi umożliwia rozwiązać nawet bardzo skomplikowane zadanie.

    W szkole zauważono problem dysleksji, i dobrze. Jednak mam dzieci które są także dyslektykami i wiem że szkoła jest nadal zarządzana przez mało duszne osoby, które potrafią na zadania maturalne przygotowywać błędne zadania. Dzieje się tak pomimo, prób i wniosków składanych w wyższych sferach. Można powiedzieć, że ten zły przykład, ignorowania słusznych zapytań idzie od góry.

    Dlatego wdzięczny jestem wszystkim, tym którzy czytają ten wątek, bo wiadomo że dyslektyk nie jest taki za bardzo silny w gębie. A to co opisuje, to najpierw sobie wyobraziłem i skupiłem się na tym, aby te najważniejsze pułapki w drodze do zbawienia opisać. Bardzo prawdopodobne jest nawet że skończę ten wątek przed świętami.
  • Do tej pory pisałem o braku wsparcia dla bliźniego. Poniekąd wynika on z tego że człowiek wypracował o sobie mit własnej doskonałości i niezależności. Przy takich takich błędnych założeniach, nie potrzebuje on wtedy Boga i drugiego człowieka.

    Więc by móc się rozwijać, człowiek potrzebuje akceptacji swej małości. A przede wszystkim akceptacji zależności swojej od Boga. Tej prawdy nie można przeskoczyć, nie można też jej obejść.

    Relacje z Bogiem umożliwiają życzliwą relację z drugim człowiekiem. Te relacja, umożliwiają życzliwe przyjęcie drugiego człowieka, pomimo wpływów różnych instytucji, które opisałem powyżej.

    Więc, dlaczego jest tak mało życzliwości, pomiędzy chrześcijanami?
  • Ja osobiście mam wrażenie takie, że obecnie My chrześcijanie zaczynamy naszą drogę do Boga od etapu nocy wiary.

    W żywotach świętych, opisana była droga, która zaczynała się od zażyłości, wręcz poufałości z Bogiem, a potem dopiero przychodziła noc wiary.

    Teraz mam wrażenie, że zagubiliśmy ten pierwszy etap drogi. I dlatego tak mało jest życzliwości w relacjach międzyludzkich.

  • Biznes Info powiedział(a):
    Ja osobiście mam wrażenie takie, że obecnie My chrześcijanie zaczynamy naszą drogę do Boga od etapu nocy wiary.

    W żywotach świętych, opisana była droga, która zaczynała się od zażyłości, wręcz poufałości z Bogiem, a potem dopiero przychodziła noc wiary.

    Teraz mam wrażenie, że zagubiliśmy ten pierwszy etap drogi. I dlatego tak mało jest życzliwości w relacjach międzyludzkich.


    Nie wydaje mi się,że można to tak uogólnić na wszystkich chrześcijan wszystkich współczesnych pokoleń,bo i jako roczniki i pojedyńcze osoby pewnie różnie to przeżywały. Jednak nawet tak patrząc ogólnie pokololenie JPII przeżyło w dużej części ten etap w czasie Jego pontyfikatu. Był to jakby czas Ducha św. i intensywnego doświadczania obecności i zażyłości z Bogiem w spotkaniach i bardzo wielu wtedy działających wspólnotach.
    Potem On odszedł,nastała era internetu,smartfonów, starsi odeszli,zapomnieli,a młodsi nie mają nawet szans tego doświadczyć,bo są zaczopowani mediami.
    Nie ma ciszy, czasu na tą więź,na takie doświadczenia. Nie ma tak bardzo do tego potrzebnej "pustyni".
    Myślę,że my,starsi,w większości tego doświadczyliśmy, tęskniemy za tym,mimo tej przeszkody mediów. Oni tego nie znają i niestety przestają być zdolni poznać,bo nie są w stanie żyć w ciszy.
    Bóg na pewno i u nich chce zacząć od doświadczenia Jego Obecności, ale są jakby okaleczeni w tej sferze gdzie ma zaczynać się to doświadczenie. I to jest dramat...
    Podziękowali 2Biznes Info In Spe
  • Czego mi brakuje w chrześcijanach czasem, to tego że nie traktują Boga jak ukochanej Osoby, tylko jako urzędnika, sędziego czy kogoś, kto jest daleki. Poznaję Boga, staram się żyć wiarą od niedawna. Przekonałam się, choć nie bez trudu pokonywania mojego ja, że jest to Ktoś, kto mnie kocha, troszczy się o mnie i nie zostawia mnie. Kocham Go i ufam, że chce mojego dobra. Jeżeli mi coś daje albo nie daje, to znaczy że tak trzeba. Może jest mi łatwiej, bo zostałam wychowana do posłuszeństwa, choć nie do ślepego wykonywania poleceń. Nasze bycie chrześcijanami zaczęło się, gdy dzieci były duże, chyba nie do końca mogliśmy im wpoić cokolwiek i świadkowie nie byli z nas najlepsi, bo dopiero wchodziliśmy w rolę nowego człowieka. W każdym razie jakoś od początku chciałam żyć Ewangelią, bo takie widziałam przesłanie Pana Jezusa.
    Czasami wydaje mi się, że łatwiej być prostym człowiekiem przyjmującym rzeczywistość, jaka jest.
    Przepraszam, @Biznes Info za to wcinanie się, ale od wczoraj chodzi mi to po głowie.
    Podziękowali 2paulaarose Biznes Info
  • @olgal mi to bardziej chodziło o to, że ten pierwszy etap drogi został zniszczony metodą stawiania ludzi przed faktami dokonanymi. Faktycznie jak żył Jan Paweł II, to dbał oto, aby droga do Boga, była w możliwie dobrym stanie. Po jego śmierci, ludzie pogubili się, ze względu na to, że ataki na Kościół zaczęły osiągać swoje cele. Dobrze że są jeszcze ludzie, którym udało się obronić i przekazać swoją wiarę. Ja piszę z perspektywy człowieka, któremu to nie wyszło do końca.

    Przede wszystkim warto zauważyć że bardzo dużo zniszczeń, zrobiono wbrew woli ludzi, stawiając ich przed faktami dokonanymi. Na przykład rozwój internetu i sztucznej inteligencji, był poddawany szczegółowym badaniom. Były wyciągnięte wnioski, które jasno określały warunki, dzięki którym internet mógłby pomóc w rozwoju ludzkości. Przy tworzeniu interfejsów programów, algorytmów social media, czy sztucznej inteligencji typu Cortana, Alexa, te warunki zostały celowo złamane. Chodzi o to że umysł ludzki, jest przystosowany do tworzenia głębokich relacji. Tworząc te relacje z tak zaprogramowanymi maszynami, ulega uszkodzeniu. Co potem przenosi się na relacje z drugim człowiekiem.
  • @mamababcia  Dla mnie Bóg jest też Kimś bardzo bliskim. Chociaż z drugiej strony, wiem że to właśnie On, stworzył mnie takim niedoskonałym, dał dość pogmatwane życie. A przede wszystkim, postawił różnych bliźnich na mojej drodze. Nakazał ich miłować. Nie jest możliwe, aby wypełnić Boże nakazy, bez pomocy samego Boga. Tak jak Adam skazany był na klęskę, gdyż mimo swej doskonałości, nie znalazł miejsca w swym sercu dla Boga. Tego wymaga Bóg: bardzo ścisłej i zażyłej relacji ze Sobą.

    Na chwilę obecną, uczę się przyjmować sercem, każdego człowieka na mojej drodze. Bo wiem że z tym człowiekiem, przyjmuję również Boga. Nie jest to łatwe, bo z chęcią tego człowieka bym odrzucił.

    I to jest metoda. Przyjmując kogoś sercem, czyli jako (potencjalną) wartość, jesteśmy dla tego kogoś życzliwi. Ofiarujemy go równocześnie Bogu, aby uczynił tego człowieka, realną wartością. Zresztą, sam też jestem potencjalną wartością.

    Ludzie obecnie są bardzo pogubieni w wirtualne problemy. Szczególnie młodzież. Pięknie temat opisał abp Grzegorz Ryś "o rzeczach ważnych''. I dużo prawdziwych kłótni, z prawdziwymi konsekwencjami, także na orgu, dotyczyło wirtualnych problemów. 

    Na przykład realnym problemem Kościoła jest brak miłości wzajemnej. Problem wirtualnym jest pedofilia wśród księży. Dlatego wirtualnym, bo opartym na zakłamaniu. Nie dlatego że go w ogóle nie ma. Rozumie się samo przez się, że nagłośnienie takiego problemu, powinno skutkować izolacją i karą dla zwyrodnialca. Problem jest wirtualny, bo posłużył aby utworzyć większy podział w społeczeństwie, ewentualnie podważyć autorytet księży typu abp Grzegorz Ryś.
    Podziękowali 1mamababcia
  • Jeżeli On jest Kimś, o kim wie, że mnie kocha, staram się też Go kochać. Rodzice kochają swoje dzieci i pokazują im, czym jest miłość nie tyle słowami, co czynami.
    Tak też powinniśmy pokazać dzieciom, co to znaczy kochać Boga. Jak to wygląda w praktyce, wiemy. Tu nie chodzi o wielką teorię.
    Każdy czas jest trudny na swój sposób. Wiarą jest decyzją, jest odpowiedzią na miłość. Miłość też jest decyzją.
    Młodzi mają problemy, jak w każdej epoce. Tylko łatwiej było kiedyś, kiedy każdy znał swoje miejsce, swoje obowiązki i powinności. Kiedy dziecko było wychowywane, a nie chowane.
    Święty Paweł mówił, że wiarą rodzi się ze słuchania. Pan Bóg mówił, że do świątyni idziemy po to, by Go słuchać, a kiedy idziemy w innym celu, źle robimy.
    Ilu jest słuchających? Dzieci nie umieją słuchać, bo coraz częściej one każą, a dorośli wypełniają ich zachcianki. To nie jest właściwa kolejność.
    Podziękowali 1Biznes Info
  • Tak to bardzo ważne by uważnie wysłuchać drugiego człowieka. Tylko trzeba uważać, aby poszanować jego człowieczeństwo. Nie dać się zmanipulować medialnym wpływom i przyjąć tego drugiego człowieka z godnością i życzliwością jakkolwiek by on pogubiony nie był.

    Był czas, że miałem do czynienia z psychopatką, koleżanką dzieci. Jej przypadłość była stwierdzona przez lekarzy, miała na to odpowiednie papiery. Niestety, na tamtą chwilę, nie umiałem postawić odpowiedni granic, aby odciąć jej zły wpływ. Miałem też później do czynienia z podobną osobą, ale tu dogadałem się z dwoma innymi ojcami i sprawę załatwiliśmy szybciej i lepiej, tak że nasze dzieci były mniej pokrzywdzone. Zresztą różni ludzie nas odwiedzają, ale ta osoba wymagała zdecydowanych ode mnie działań polegających na ochronie siebie i najbliższych przed jej zdecydowanie złym wpływem, przy zachowaniu szacunku dla jej człowieczeństwa.

    W najbliższym czasie, ma nas też odwiedzić dziewczyna, która twierdzi że jest chłopakiem(transem). Temat podejścia do takich osób, jest mocno zmanipulowany przez media. Jest to z jednej strony problem mocno wirtualny, a z drugiej strony jest to żywy człowiek, którego sposób myślenia jest poza moim wyobrażeniem. Na chwilę obecną nie widzę w niej zagrożenia, chociaż biorąc pod uwagę powyższe przykłady, spokojny też nie jestem. 
  • Co do praktycznych wskazówek, dotyczących skutecznego wypełniania najważniejszych przykazań dla katolików, polecam modlitwy przekazane w książce "Słowa Jezusa Chrystusa do polskiego narodu". Jest wiele obietnic związanych z odmawianiem tych modlitw, ale najważniejsza to zawiązanie głębokiej przyjaźni z Bogiem.

    Pierwsza dotyczy człowieka, który powoduje w nas przypływ złości i nienawiści. "Panie zanurz go w swoim Niezgłębionym Miłosierdziu. Wraz z nim zanurz też mnie"

    Druga dotyczy człowieka szkodliwego według naszego rozeznania, ale którego osoba nie wzbudza w nas negatywnych uczuć. "Panie ja wiem, że Ty go kochasz swoją Niezgłębioną Miłością. Proszę spraw, abym i ja nauczył się patrzeć niego Twoimi Oczami."
    Podziękowali 1In Spe
  • Dziś opowiem Wam bajeczkę. Pomysł wziąłem ze strony astromarii.

    Był sobie bogaty Książę, który zatrudniał w swoim domu mnóstwo służby. Płacił tym ludziom za ich pracę, więc wymagał, żeby robili to, co do nich należy. Wydawał polecenia, a oni je posłusznie wykonywali. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby służący ubliżał swojemu panu albo, co gorsze, próbował przejąć władzę w jego domu. Jeśli komuś taka praca nie odpowiadała odchodził i zajmował się czym innym.

    Książę miał małżonkę. Kobietę bardzo piękną, mądrą, szlachetną, odważną i kochającą go całym swym sercem.

    Pewnego dnia, Książę postanowił zatrudnić jeszcze więcej ludzi i powierzyć im rolę doradców, ekspertów, strażników, żołnierzy i osobistych lekarzy. Po pewnym czasie, bogaci producenci różnych bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy doszli do wniosku, że Książę powinien kupować ich towar. A ponieważ nie był zbyt zainteresowany wpadli na pomysł, żeby go do tego zmusić podstępem. Przekupili więc książęcych pracowników, a ci przekonywali go do niekorzystnych decyzji dotyczących zakupów i gospodarki. 

    Gdy małżonka przejrzała podstęp oszustów, zaczęła walkę z nimi, polegającą na ujawnianiu kłamstw manipulantów. Nie wiedziała, że Książę obdarzył ich zaufaniem.

    A oni dosypywali mu do jedzenia i wody truciznę i wyciągali od niego ogromne pieniądze na leczenie spowodowanych tym chorób. Książę tak bardzo przyzwyczaił się polegać na radach swoich służących, których uważał za ekspertów, że zupełnie stracił instynkt samozachowawczy. 

    Z czasem pokłócił się ze swoją małżonką, tak że przestali ze sobą rozmawiać. Przyczynili się do tego sprytni producenci, którzy Księżną oskarżali m.in. o pedofilię. A Książe im uwierzył.

    Robił wszystko co mu kazali. Truł się lekami, kupował towary zachwalane przez swych zaufanych doradców, a co najgorsze, pozwolił, żeby podejmowali za niego ważne decyzje dotyczące prowadzenia państwa. Skończyło się tym, że stracił władzę. Służba przejęła pałac w posiadanie, a Księcia zmuszono do płacenia podatków oraz poddawania się różnym kosztownym i szkodliwym praktykom.

    Przerażony Książę napisał pełną pokory petycję do swoich służących, prosząc grzecznie o zniesienie przymusów, którymi go obłożono, a następnie wyszedł na ulicę protestować przeciwko… władzy swojej służby! A przecież to on był jedyną władzą! Jego prześladowcy byli jego służbą, on im płacił, więc powinien wymagać, żeby mu służyli! Zamiast przestać im płacić i zwolnić ich z posady Książę negocjował, żeby przestali go dręczyć i tym sposobem samego siebie zamienił w niewolnika.

    Jak uważacie, kogo symbolizują postacie z bajki?
  • edytowano styczeń 2022
    @Biznes Info  Dysleksja polega na tworzeniu wielu błędów ortograficznych, gramatycznych, interpunkcyjnych. W twoich wpisach tego nie widać, wręcz przeciwnie.
    Dlatego nie wierzę że jesteś dyslektykiem.

    W Kościele będąc osobą duchowną to trzeba mieć sporo odwagi aby skrytykować swojego przełożonego to znaczy powiedzieć mu prawdę prosto w oczy. Przeważnie nikt nic nie mówi i zamiata się pod dywan. Tak dzieje się we wspólnotach świeckich wspólnotach zakonnych i te wspólnoty przez to się rozlatują. To jest powszechnie znany fakt.

    Kolejna sprawa Kościół coraz bardziej staje się kościołem szczepionkowym, a nie Chrystusowym. Uzależnia się otrzymanie sakramentów od zaszczepienia. Przykre to
    Podziękowali 1Biznes Info
  • Znane są przypadki dyslektyków, którzy grube i poczytne książki piszą. Np Agata Christie. Nie w tym rzecz, że dyslektyk nie potrafi myśleć werbalnie. Problem jest w tym, że z natury swojej on myśli niewerbalnie, używając głownie obrazów, ale też innych zmysłów. Zdarza się, że jego umysł, np w przypadku stresu, zupełnie wyłącza "opcję" myślenia werbalnego.

    Ja zorientowałem się, że jestem dyslektykiem bardzo późno, bo wtedy jak moje dzieci miały robione testy na dysleksje. Przeglądając te testy zorientowałem się że jestem podatny na te same błędy, które popełniają dzieci. Oczywiście wcześniej miałem trudności np w szkole, ale wtedy uznałem, to co mi niektórzy mówili. Czyli że debilem jestem. I jakoś tego zbytnio nie rozkminiałem.

    Dysleksja nie jest wadą, jest cechą. Podobnie jak adhd. Tylko że nasz system szkolnictwa jest wadliwy. I jeżeli naprawdę jest ktoś dyslektykiem, to w tym systemie ma przechlapane. Dodatkowo nabiera także nawyków szkodliwych dla siebie, tak że z dużym prawdopodobieństwem zostanie debilem do końca życia. Chyba że spotka osobę, która potraktuje go z sercem, co pozwoli mu rozwinąć swe naturalne predyspozycje.

    Ta część Kościoła, która jest na Ziemi, jest przede wszystkim Kościołem Walczącym. Ani Kościół Cierpiący (w czyśćcu), ani Kościół Triumfujący (w niebie) nie podlega błędom, bo tam króluje Wola Boża. Ten Kościół na Ziemi, mimo że czasem trudno to dostrzec, jest nadal Chrystusowy, bo Jezus w nim działa i nie pozwoli mu zginąć.
  • edytowano styczeń 2022
    To jest polemika z tym co mówiłeś/łaś w poprzednim mailu o pozytywnym odnoszeniu się do osób, tak żeby miały dobre samopoczucie. Widać, że to moda z ostatnich lat. Jezus się nie patyczkował. "Groby pobielane", Często się wypowiadał tak, że człowiek "odchodził zasmucony".
    "Tak odpowiadasz arcykapłanowi ?" i dostawał w pysk.

    No cóż dzisiaj mamy nieco inny Kościół. Śmiechy achy, bratamy się ze wszystkimi. Jest dobrze będzie jeszcze lepiej. Tylko, że mamy coraz więcej masonów i niewierzących zapraszanych do komisji rozstrzygających ważne sprawy dla Kościoła. Medal dla Emmy Bonino za zasługi dla Watykanu i uroczyste wprowadzenie Paczamamy do Bazyliki św Piotra (jak to można uzasadnić teologicznie nie mam pojęcia). Sorry taki mamy klimat.


    Na własne oczy widziałem jak mój proboszcz wygania ludzi z kościoła bo za dużo powodem Covid. Dla mnie to było traumatyczne przeżycie, pierwszy raz i mam nadzieję ostatni widziałem coś takiego.

    Obiektywnie patrząc coś tu nie gra.



  • Dlatego napisałem ten cały wątek. Potrzebne jest aby spojrzeć na człowieka w prawdzie. Czyli na osobę, która ma Wolną Wolę. I często ta osoba świadomie t.j. Umysłem wybiera zło i pielęgnuje go w Sercu. Ta osoba całą swoją duszą pragnie zła dla innych ludzi, bo ją to zło cieszy. 

    I na początku drogi, jaką każdy człowiek musi przejść, jeżeli chce się uświęcić, musi te osoby demaskować i bronić się przed nimi. Aby wzrastać musi też otrzymać akceptację i wsparcie od innych. Nie da się tego obejść, to jest warunek konieczny rozwoju człowieka. Bardzo potrzebna jest wtedy wzajemna, ludzka życzliwość. Można porównać takiego człowieka do młodego drzewa, które potrzebuje mnóstwa zabiegów pielęgnacyjnych i które jeszcze nie przynosi żadnych owoców.

    Weźmiemy pod uwagę nawet swojego rodzica, czy księdza, który przypuśćmy, nie potrafi uszanować twojego człowieczeństwa. A więc potraktować z miłością. Lepiej na początku swej drogi, na początku wzrastania duszy, wystrzegać się takich ludzi jak zarazy.

    Jednak z czasem, gdy zaczynamy duchowo wzrastać, człowiek robi się silniejszy duchowo. Wtedy właśnie Bóg zsyła na niego noc wiary. Wtedy też może zacząć prowadzić zwycięską walkę ze złem w sobie i bliźnich. Jeżeli przyrównać go do drzewa, to można powiedzieć, że zaczyna przynosić pierwsze owoce.

    Wielkim błędem, jaki popełnia współczesny Kościół, są oczekiwania względem ludzi na początku ich rozwoju duchowego. I nie ma znaczenia w jakim wieku jest ten człowiek, bo rozwój duchowy nie jest zależny od wieku. Oczekiwanie od młodego drzewa, aby przynosiło owoce jest wbrew naturze. Może tylko i wyłącznie rozczarować obie strony.
  • Wiem, że temat jest bardziej ogólny może nawet odjechany, ale czasami trzeba ludzi sprowadzić na ziemię.

  • Ostatnio miałem wizytę u pani psycholog https://mocdysleksji.pl. Dowiedziałem sie, że aby poradzić sobie skutecznie ze swoim problemem (add/dysleksja/praca) powinienem utrzymać swój poziom aktywności umysłu na niskim (???) poziomie. Aby to osiągnąć, dostałem kilka rad i metod, aby to osiągnąć. Właśnie je testuje i jestem pozytywnie zaskoczony ich działaniem.

    Po moich ostatnich przejściach z wirusami, postanowiłem przygotować paczkę z maszyną rifa https://www.spooky2.pl wersją gx umożliwiającą skanowanie. Bo czasem trudno rozeznać jaka konkretnie mutacja wirusa zaatakowała (może jej nie być w pakiecie najpopularniejszych ostatnio występujących), a skan to umożliwia. Jeżeli ktoś by chciał ją przetestować, to proszę pisać na priv. Rozsądnie jest nie czekać aż będzie się w podbramkowej sytuacji. Przypomnę jeszcze, że jest to sprzet robiony przez fascynatów biorezonansu, niemedyczny, nie stoi za nim żadna duża firma. Dla swojej ciekawości można jednak sprawdzić jak działa np na raka, covida, czy chociażby cukrzycę typ 1.

    Ostatnio też realizuję program https://exodus90.com. Zaleceniem tego programu jest powstrzymanie się od niekoniecznego używania urządzeń mobilnych i komputera. Wygląda na to, że podobnie jak ojcowie pustyni, będę musiał uciec na swoją pustynię. Dlatego myślę na ten czas ograniczyć czytanie orga.
  • edytowano kwiecień 2022
    Tworząc ten wątek, myślałem w nim podkreślić, jakże ważną rolę wzajemnej życzliwości umożliwiającej wzrastanie, uszlachetnianie i uświęcenie człowieka. Teraz, gdy na exodusie90 zostały wręcz zasypany Łaskami Bożymi, zrozumiałem wreszcie jak wielkim moim nieszczęściem jest grzech. Być może brzmi to oklepanie, ale do tej pory o tym nie wiedziałem i nie przyjąłem tego faktu tak naprawdę, czyli swoim sercem. Niestety do tej pory robiąc rachunek sumienia, głównie stawał mi przed oczami problem antykoncepcji i wszystko co jest z nim związane. A przecież grzechów mam o wiele więcej i to one niszczą moje relacje z drugim człowiekiem i Bogiem. To one wpływają negatywnie na mnie i innych ludzi. Na ten trop doprowadziła mnie głównie książka "Ostrzeżenie". Ale nie tylko. Dlatego postanowiłem podzielić się w moim wątku moimi nowymi odkryciami.
    Podziękowali 1Elf77
  • Pochwaliłem się ostatnio domownikom, tym że przejrzałem i widzę w sobie te działania, które unieszczęśliwiają mnie oraz ich. Najstarsza pociecha (24l) od razu się ucieszyła  :D Ona o tym oczywiście wie i uważa że dobrze że nie musiała mi tego wygarniać, dobrze że sam się ogarnąłem. No dobra, ale dlaczego mi tego wcześniej nie powiedzieliście? No bo inaczej bym to źle zrozumiał i nie chcieli mi sprawiać przykrości :o W tym momencie znowu poczułem się źle. Coś we mnie drugi raz zabolało. Kiedyś powiedziałbym że ego, czyli egoizm. Teraz wiem że takie określenie jest bardzo nieprecyzyjne. Zabolało mnie moje próżniactwo.

    Próżna chwała - nieszczęście człowieka przymuszające go do egzystencji w centrum uwagi, świetle jupiterów. Ten grzech prowadzi do zamęczania innych swoimi pomysłami, swoimi talentami, swoją osobowością swoją... itd. Wymaganie od innych czci i adoracji jest jego znakiem rozpoznawczym. Jest też niebezpieczny dla innych, gdyż jest też  częstą przyczyną potraktowania bliźniego jak worka kartofli. Jest przyczyną nagłych porzuceń. A co z tym związane, może powodować depresje, utratę sił życiowych i znaczne uszczerbki na zdrowiu  :(
  • edytowano kwiecień 2022
    Nie wiem czy słyszeliście o małym proroku Sławiku Kraszennikowie. Dożył on tylko 11 lat. W Polsce niewiele o nim słychać. Wielu pomógł osobom, jeśli chodzi o zdrowie, a jeszcze więcej jeśli chodzi o wiarę. Działał w latach 90-tych w Rosji. Pomijam jego recepty na zdrowie, czy walkę z ówczesnymi szamanami typu Kaszpirowski. On miał ciekawą wizję świata i mówił o nim z perspektywy dziecka. Opisywał że Ziemię zamieszkuje zatrzęsienie istot. Głównie są to demony: bardzo śmierdzące i bardzo szkaradne istoty. My ludzie jesteśmy jakby zanurzeni w takim demonicznym jeziorze. Trochę to podobne do wizji Katarzyny Emmerich, która twierdziła, że jakby demony były nieprzezroczyste, to na Ziemi panowałyby nieprzeniknione ciemności. Że ich nie widzimy, jest w pewnym sensie łaską, bo są tak szkaradni że większość ludzkich serc nie zniosłaby ich widoku. Dla nich też jest to korzystne, bo ukazując się niewielu by zatracili. 

    W każdym razie, Sławik uważał że nasze ludzkie ciała są jakby twierdzami dla złych duchów. One nas atakując powodują choroby, czy bóle. A grzech jest tym co robi wyłomy dla demonów właśnie w naszym ciele. Ciało także znieczula nasze dusze. Jeżeli nie mielibyśmy ciała, każdy grzech powodowałby cierpienie trudne do zniesienia. Dużo intensywniejsze niż możemy doświadczyć od ciała. Grzech niszczy duszę człowieka i to jest wielką Bożą łaską że posiadamy takie ciała. To tak jakby zbroja dla duszy. Aby uchwycić lepiej tragedię grzechu pozwoliłem sobie na trochę takie "inne" spojrzenie na duchowość/cielesność.
  • Po świętach wpadłem odrazu w wir pracy. Wróciłem do domu z wielką pokusą obżarstwa. Była to naprawdę ogromna chcica. Łaską było że pomyślałem trochę w sposób exodusowy, że dam sobie trochę czasu na modlitwę. Prawdopodobnie to nie pomoże, ale przed tym obżarstwem chociaż spróbuję. To naprawdę zadziałało radykalnie. Cieszyłem się w poniedziałek, że to koniec tych umartwień/dyscyplin, a we wtorek podjąłem decyzję że to żaden koniec. Jeżeli to mi przyniosło aż takie profity, to "ascetą" myślę że już zostanę do końca. Grzech jest wielkim nieszczęściem: niszczy siłę woli, wręcz osobowość człowieka. Nie wiem na ile mi się uda, ale myślę kontynuować umartwienia/ascezę. Ile radośniejszy się czuję. Dziwne nie?

    Jeżeli jesteśmy przy prorokach, to nie sposób nie wspomnieć że wielu mówiło że XX wiek będzie wiekiem w którym Lucyfer, i wielu mu podobnych, zostanie uwolniony. Ten wiek się już skończył, a my ludzie tkwimy w starych przyzwyczajeniach. Naprawdę pora by porzucić grzech i wzmacniać tego swojego, wspaniałego Ducha.
    Podziękowali 2Elf77 malagala
  • Ostatnio usłyszałam, ze asceza to pierwszy stopień miłości. Wiec jakby sie zgadza ;) a po tym Poście tez mam jakieś ciągoty w tym kierunku… ale mnie zagłusza.
    Podziękowali 1Biznes Info
  • Bardzo podobnym grzechem do próżnej chwały jest pycha. Mimo że kojarzy się ze smacznym ciastkiem, to jest to grzech śmiertelny (ciężki). Co dziwne, o takim mega zagrożeniu niewiele się mówi w sposób kompetentny. Grzech pychy jest urojeniem, w którym Bóg jawi się jako ktoś bezsilny i niesprawiedliwy. Człowiekowi zdominowanemu przez ten grzech może się wydawać, że Bóg jest wielkim egoistą. Że postępując z ludźmi kieruje się takimi niskimi (egoistycznymi) pobudkami: jednych odrzuca, drugich faworyzuje według swojego widzimisię. Jednak ten grzech jest najcięższym z grzechów. Momentalnie zrywa relacje z Bogiem. Nawet osoba zaawansowana duchowo jest nim zagrożona i w jednym momencie może stracić całą swą szlachetność/świętość. Gdy mu ulegnie. Jest zaprzeczeniem ufności.

    Powiem, że do niedawna nie zdawałem sobie sprawy, że w temacie grzechu można dowiedzieć się czegoś nowego. Miałem problem z rachunkiem sumienia i drążąc temat stwierdzam że w tak oczywistej materii jest mnóstwo niejasności. Grzech na pewno niszczy i unieszczęśliwia ludzi. Jest wystąpieniem przeciwko zaleceniom Woli Bożej, które w swej istocie są podstawą rozwoju i szczęścia człowieka. Wychodząc z tych dwóch założeń, staram się stwierdzić co jest, a co nie jest grzechem. Może to i marne wytyczne, ale pogubiłem się w różnych nakazach/zakazach. Co nieukrywam zresztą. Wiele złych rzeczy pozostaje niezauważone i nienazwane po imieniu. Jedną z nich jest wszędobylska pycha. Myślę że słowa Jezusa o przecedzaniu komara i połykaniu wielbłąda odnosiły się także do pychy. 
    Podziękowali 1paulaarose
  • Jeżeli ktoś myśli że zazdrość (zawiść, żądza zła, nienawiść) jest nieszkodliwym grzechem, to powinien poczytać trochę o rzezi Wołyńskiej. Zazdrość początkowo przejawia się w żalu o to że uwaga ludzi skupia się na kimś innym. Jest często ukrytą przyczyną niechęci wzajemnych między ludźmi. Jest czymś co skutecznie niszczy zdrowe relacje międzyludzkie.

    Pisząc o pokucie zainteresowały mnie spostrzeżenia Cirille Vogel. Analizował on sakrament pokuty na przestrzeni czasu istnienia Kościoła. Podał on listę dwunastu grzechów. https://pl.wikipedia.org/wiki/Sakrament_pokuty_i_pojednania ;   
  • I tu dochodzimy do bardzo dziwnego grzechu jakim jest duma. Oczywiście jeżeli dumę definiujemy jako pogardę dla innych i stawianie na swoim. Jednak mało gdzie duma uznawana jest jako łamanie Woli Bożej, czyli grzech. Nawet Cirille Vogel w swoim spisie jej nie uwzględnił. W wielu psychologicznych artykułach można znaleźć pochwałę dumy jako poczucia własnej wartości. 

    Jest ona jednak częstą przyczyną zazdrości (i innych grzechów) u ludzi. Jakby jej siostrą bliźniaczką. Ma z nią wiele cech wspólnych. I dlatego piszę o niej źle, gdyż w książce o Małym Sądzie https://www.ceneo.pl/98304871#tab=reviews bardzo dotknęło mnie w jaki sposób ona wpływa na bliźnich. Z tego opisu wynika, że jest to grzech śmiertelny (ciężki).
  • Błędem i tragedią dzisiejszych czasów jest wciąż to, że zbyt mało mówi się o grzechu. Zbyt mało mówi się o nim w sposób praktyczny.

    Warto by było uświadomić sobie, że ludzkość została stworzona do szczęścia. Taki był i jest zamysł Boży. Taka jest Jego Wola. Grzech jest postępowaniem, które przynosi cierpienie. Obecnie w świadomości większości ludzi zatarty jest obraz konsekwencji grzechu. 

    O wielu grzechach w ogóle przestało się mówić. Tak jakby przestały nas dotyczyć. Za to grzechy dotyczące intymnej sfery człowieka, zostały wyolbrzymione zarówno co do czasu, któremu się im poświęca, jak i konsekwencji którą przynoszą.
  • Niewiara w Miłość Bożą i lub powątpiewanie w jego Wszechmoc uniemożliwia Bogu jakąkolwiek interwencję w obronie nas ludzi. Zaistnienie pychy świadczy o zupełnym braku zaufania do Boga. konsekwencją tego też jest, dość popularne w dramatycznych okolicznościach, pytanie: Gdzie jest Bóg? Dlaczego nie interweniuje?

    Stawianie na swoim i pogarda dla opinii czy potrzeb innych, niszczą więzi międzyludzkie. Nie jest tak, że w internecie nie możliwa jest wymiana poglądów, czy zdobycie pożytecznej wiedzy. To grzech dumy, zadomowił się w nas na dobre. Ten niby pożyteczny grzech, pogłębił podziały między ludźmi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.