Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Papież dziwił się, czemu my wracamy do II i III wieku

edytowano grudzień 2009 w Arkan Noego
- Jeden z kolegów redakcyjnych prosił, żebym zadał też pytanie o to, jak teolodzy odbierają papieską liturgię sprawowaną przodem do ołtarza, a tyłem do ludu. Wiemy, że u Benedykta XVI nie jest to wybór przypadkowy. Joseph Ratzinger, jeszcze jako kardynał wyraźnie mówił, że nie jest w pełni zadowolony z tego posoborowego rozłożenia kierunków w liturgii. Wiemy też, że Benedykt XVI wprowadza pewne "innowacje" jak komunia tylko do ust i na klęcząco. Jak teolodzy przyjmują te zmiany, a myślę tu też o Eucharystii dla Komisji, która była sprawowana w ten właśnie sposób?

Ks. prof. J. Szymik: To jest dziedzina, która jest mi dosyć odległa. Oczywiście jestem księdzem, sprawuję codziennie Eucharystię, żyję liturgią itd., ale moja specjalizacja to jest dogmatyka, to teologia systematyczna. A zatem proszę się nie spodziewać tutaj jakichś odkrywczych wniosków czy niezwykle trafnych uwag â?? mówię to bardzo szczerze z całą skromnością. Ja osobiście, jako Jerzy Szymik, jako pięćdziesięciokilkulatek, jestem człowiekiem wychowanym na liturgii posoborowej. One są mi bardzo bliskie, z nich się jakby uczyłem wiary, one stanowią cały kontekst mojego kapłaństwa itd. I jest mi dosyć daleko do samej tylko "archaizacji" liturgii â?? do powrotu celebracji tyłem do ludu itd. Natomiast ważne jest to, co powiedziałem przed chwilą, to znaczy, że to jest mój Papież i ja wiem, o co on się bije w tej kwestii, znam wszystkie jego książki na ten temat: "Ducha liturgii" i inne. Bardzo uważnie to wszystko czytam, studiuję, słucham, mimo, że się tym właściwie w pierwszej linii nie zajmuję, bo zajmuję się doktryną, dogmatyką, systematyką w teologii. Ale rozumiem, o co toczy się bój. O pewną głębię liturgii, o to, żeby reformy soborowej nie sprowadzić tylko do jakiejś technicyzacji liturgii, pewnej zewnętrzności. Papieżowi chodzi o przywrócenie głębi, która jest w liturgii, o to, że ona nie może być "robiona przez nas", jak on to mówi, że nie może być wymyślana ciągle na nowo, ale zakorzeniona w głębokiej i nieprzerwanej tradycji tych dwudziestu wieków. A zatem przyglądam się temu z boku, bo żaden ze mnie specjalista, ale z sympatią i z jakimś zaufaniem wobec Papieża. Widzę też, że wbrew niektórym opiniom mediów nie jest to żadna radykalna rewolucja. Papież nie tyle coś likwiduje, co przypomina, że pewne formy są dalej aktualne, żywe, możliwe itd. Przecież nie każe burzyć kościołów zbudowanych z ołtarzami twarzą do luduâ??


>> więcej

Komentarz

  • Jestem w neokatechumenacie i widzę że dla ludzi w neo liturgia nie ma specjalnego znaczenia. To znaczy czy się stoi czy siedzi w jakimś momencie Mszy Św. Wiem że Tadeusz takim stwierdzeniem jest zgorszony. Ludzie w neo patrzą trochę szerzej. Liturgia jest jednym z elementów chrześcijańskiego życia, jednym z wielu.

    Liturgia ma znaczenie jako "zasilanie bożą mocą" w codziennej walce z grzechem. Ale ta codzienna walka musi być obecna. Poznawanie swojej grzeszności ma pomóc by nie wpadać w pychę. "Ja to już jestem lepszy bo przeczytałem wszystkie encykliki a on to nawet komunii nie potrafi przyjąć jak się należy."
    Wszystkie zarzuty z jakimi się spotkałem wobec neo zaczynają i kończą się na liturgii.
    W neo najbardziej podoba mi się cofanie o ileś etapów do tyłu jeśli widać że twoje życie w zasadzie nie różni się od pogan. Wierzcie mi naprawdę dość często się z tego korzysta. Chociaż najczęściej jest to zatrzymanie na danym etapie całej wspólnoty.
    Chodzi o to by twoje życie było świadectwem jeśli nie jest to w trosce o twoje życie i twoje dobro nie możesz iść dalej bo wejdziesz w pychę.


    O, to jest właśnie to, o co chodzi :

    "Ale rozumiem, o co toczy się bój. O pewną głębię liturgii, o to, żeby reformy soborowej nie sprowadzić tylko do jakiejś technicyzacji liturgii, pewnej zewnętrzności. Papieżowi chodzi o przywrócenie głębi, która jest w liturgii, o to, że ona nie może być "robiona przez nas", jak on to mówi, że nie może być wymyślana ciągle na nowo, ale zakorzeniona w głębokiej i nieprzerwanej tradycji tych dwudziestu wieków."

    Sama forma nie ma większego znaczenia chodzi o to jak my tę formę przeżywamy.
    Przykładem są misje i murzyni tańczący przed ołtarzem w swoich strojach czasami są to tylko przepaski na biodrach. Dla nich ma to głębokie religijne znaczenie dla nas europejczyków to niemalże profanacja.
  • Ale Zbyszku radzę poczytaj sobie encyklikę św. Piusa X podaną przez Tadeusza.
  • Mozna ją kupic w Te Deum

    Ojciec Święty opisuje błędną doktrynę modernistów, którą nazywa "syntezą wszystkich herezji". Wśród najbardziej niebezpiecznych zasad św. Pius X wymienia: immanentyzm życiowy, religię jako owoc przyrody, ewolucję dogmatów, doświadczenie religijne, negację Tradycji, symbolizm teologiczny, permanentyzm, agnostycyzm, ewolucjonizm oraz manię reformatorską we wszystkich dziedzinach życia kościelnego. Już na wstępie papież zaznacza, iż wrogowie Chrystusa "ukrywają się w samym wnętrzu Kościoła, stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni".
  • Ja jestem prosty chłop i się na teologiach nie znam.
    - immanentyzm życiowy - nie wiem co to jest ?
    - religię jako owoc przyrody- tutaj zgoda bo to prawda objawiona przez Boga
    - ewolucję dogmatów - podstawy powinny być stałe
    - doświadczenie religijne - jeśli to ochh achh to zgoda, jeśli to moja historia życia to się nie zgadzam
    - negacja tradycji - tradycji nie neguję
    - symbolizm teologiczny, permanentyzm - muszę najpierw poznać definicję tych pojęć
    - ewolucjonizm - ????
    - manię reformatorską - zgoda łatwiej zmienić kościół niż samego siebie

    Dla mnie myślenie że wróg kościoła czai się za każdym rogiem jest obce.
    Być może z perspektywy pasterza kościoła wygląda to trochę inaczej. No cóż, każdy ma swoje powołanie.
  • To mówisz encyklikę przeczytałeś...
  • Nie mam na to czasu
    Odniosłem się tylko do fragmentu który Mona zacytowałaś.

    Chcesz mi coś udowodnić tylko ja prosty chłop nie bardzo wiem co ?
  • To tylko lakoniczne streszczenie (recenzja) :shocked:

    Dokumenty przedsoborowe cechują się bardzo prostym językiem w przeciwieństwie do tych późniejszych...
  • "immanentyzm życiowy" to ma być prosty język ?

    A tak na poważnie też nie lubię mówienia, że tak, ale pod warunkiem, że w przypadku , gdy za wyjątkiem, kiedy.....
  • Immanentyzm życiowy:
    religia jest podświadomym uczuciem wynikającym z potrzeby czegoś boskiego

    7. W rzeczywistości agnostycyzm stanowi w nauce modernistów zaledwie część negatywną; część pozytywna zaś zawiera się całkowicie w immanencji życiowej. Od jednej do drugiej przechodzą oni w ten sposób.

    Religia, czy ona będzie naturalna, czy nadprzyrodzona, na równi z każdą rzeczywistością, wymaga pewnego wyjaśnienia. Otóż po usunięciu teologii naturalnej, po zamknięciu drogi do objawienia przez odrzucenie motywów wierzenia, po zaprzeczeniu nawet zupełnym wszelkiego objawienia zewnętrznego, rzeczą staje się zrozumiałą, że na próżno szukamy wyjaśnienia poza człowiekiem. Pozostaje więc jedno: szukać go w człowieku samym; że zaś religia nie jest w rzeczywistości czym innym, jego pewną formą życiową, toteż wyjaśnienie powinno właśnie się znaleźć w życiu człowieka. Na tym właśnie polega zasada immanencji religijnej. Dalej, pierwsze niejako poruszenie wszelkiego objawu życiowego, do którego zalicza się też i religia - wedle tego, co już powiedziano - należy zawsze upatrywać w pewnej potrzebie czyli pobudce: początki zaś same tego objawu, jeżeli ściślej mowa o życiu, spoczywają w pewnym poruszeniu serca, zwanym uczuciem. Toteż, skoro przemiotem religii jest Bóg, wypada więc wnioskować, że wiara, która jest początkiem i podstawą wszelkiej religii, powinna spoczywać w pewnym uczuciu wewnętrznym, które znów, ze swej strony, powstaje z pewnej potrzeby tego, co Boskie. A że ta potrzeba objawia się tylko w pewnych określonych i odpowiednich warunkach, sama przez się więc nie należy do dziedziny samowiedzy. W zasadzie spoczywa ona pod nią, czyli wedle wyrażenia zapożyczonego od filozofii modernistycznej, w podświadomości, gdzie są ukryte jej korzenie, dla ducha zupełnie niedostępne.

    Jeżeli się zapytać, w jakiś sposób, od tej potrzeby bóstwa, którą człowiek ma sam w sobie odczuwać, przechodzi się nareszcie do religii - na to moderniści tak odpowiadają: nauka i dzieje zawarte są między dwoma słupami granicznymi; jeden z nich jest zewnętrzny, a jest nim świat widzialny; drugi jest wewnętrzny, a jest nim samowiedza. Gdy nauka i dzieje dotrą do jednego z nich nie mogą już posuwać się dalej, poza tymi bowiem granicami leży już niepoznawalne. Wobec tego niepoznawalnego, czy ono jest na zewnątrz człowieka, poza światem widzialnym, czy też ono ukrywa się wewnątrz, w podświadomości, potrzeba bóstwa w duszy skłonnej do religii, bez żadnego poprzedniego aktu rozumowego - jak zapewnia fideizm - wywołuje pewne specjalne uczucie. To uczucie ma to do siebie, że zawiera w sobie samą rzeczywistość Boską już to jako przedmiot, już to jako przyczynę wewnętrzną i do pewnego stopnia łączy człowieka z Bogiem. To jest wedle modernistów wiara i w tak rozumianej wierze początek religii.
  • Zbyszku. Spieramy się o recenzję. Zajrzyj prosze pod linka
    http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_X/pascendi_dominici_gregis/
  • Podziwiam refleks :jumping:
    Dzięki
  • Mona - muszę to przetrawić :hungry:
    To nie takie proste.
  • "Ktoby powiedział, że Bóg jeden i prawdziwy, Stwórca i Pan nasz, nie może być na pewno poznany przyrodzonym rozumu ludzkiego światłem, przez to co jest uczynione, niech będzie potępiony"

    Być może będę potępiony, ale na mój chłopski rozum człowiek nie jest w stanie poznać Boga "przyrodzonym rozumu ludzkiego światłem" .
    Tylko co kryje się pod słowami "na pewno", może tu jest jakiś kruczek ?

    Być może wyda ci się to Mona głupie i nie do tematu, ale mój kumpel który znał wiele styli sztuk walki powiedział, że Karate jest najtrudniejsze. Jest najprostrze, ale najtrudniejsze. Wymyślono ten styl dla wieśniaków w Japonii aby mogli bronić się przed ataki z zewnątrz. Mówił że jest nienaturalne sztywne i bardzo nie lubił tego. stylu. Mówił żeby się go nauczyć to trzeba bardzo długo ćwiczyć.
  • "Na pewno" = "bez wątpliwości".

    Współczesny Kościół, podobnie jak my wszyscy, jest przesiąknięty modernistycznymi błędami. Dobrze odnieść się do Magisterium, aby zorientować się, gdzie jest pion.
  • To jedno zdanie wypowiedziano jako dogmat. A dla mnie jest ono nawet nielogiczne. Może autor miał co innego na myśli ?
    Bo jeśli autor miał na myśli to, że poprzez pisanie doktoratów i habilitacji można dojść do wiary, a właściwie do całkowitego poznania Boga, a jeśli by kto uważał że nie to niech będzie potępiony. Takie postawienie sprawy uważam za nie rozsądne.
  • Zdanie prawdziwe brzmi:

    Bóg jeden i prawdziwy, Stwórca i Pan nasz, może być na pewno poznany przyrodzonym światłem rozumu ludzkiego.

    O doktoratach ani słowa.
  • Jeśli to miałby być pion to wiesz co :confused:

    Mnie ten pion nie przekonuje
  • A dla mnie jest jak najbardziej oczywiste. Nie można czcić Boga, którego się nie zna, lub którego każdy człowiek pojmuje inaczej.
  • Może spieramy się niepotrzebnie

    Jaki jest kontekst tego stwierdzenia, jaka potrzeba jakie były schizmy w tamtych czasach.
    To była odpowiedź na coś konkretnego
    To pewnie jest klucz do zrozumienia, dlaczego akurat to napisano na początku w pierwszym rozdziale.

    Chyba że napisali sobie ot tak bo myśleli że to ważne, tylko że w oderwaniu od rzeczywistych problemów ludzi.
  • No ładnie. Wpadłeś w punkt o ewolucji dogmatów.

    Kontekst historyczny nie ma żadnego znaczenia.
  • No teraz mówisz jak człowiek. Z tym się zgadzam.
    Tylko że to co innego. Jeden z biblistów mówił mi że nie ma w Biblii innego poznania Boga jak jego doświadczenie, spotkanie.
    Poznanie intelektualne w Biblii nie istnieje.

    Poznać Boga to go doświadczyć.
  • Czyli jest 6 miliardów wersji Boga? :shocked:
  • Kontekst historyczny nie ma żadnego znaczenia.
    ______________________________________

    Czyżby ?

    Nie chodzi o ewolucję dogmatów ale o przypomnienie ich właśnie w danym momencie.
    Encyklika jest jak mi się zdaje jest świetnym sposobem na to.
  • Czyli jest 6 miliardów wersji Boga?
    _______________________________
    Tak. Bo każdy w jakiś inny sposób Boga poznaje.

    Przykład.
    Niewidome dzieci które oglądają słonia.
    Jeden złapał za trąbę drugi za nogę trzeci za brzuch czwarty za ogon.
    Dzieci wyszły z ZOO Spotkały się i się spierają. Jeden mówi że
    - Słoń ma taką rurę.
    - Drugi a właśnie że nie bo to pionowa gruba kolumna.
    - Przecież to taki miękki sufit ! i koniec
    - Wy w ogóle nie macie racji bo to taka miotła co się wygina !
  • O, moja ulubiona historia o słoniu :wink:

    Ma tylko jedną wadę - ignoruje istnienie Kościoła, czyli nauczyciela, który potrafi uzupełnić wiedzę dzieci o to, czego same nie doświadczą. Jeżeli każdy ma poznawać Boga przez swoje subiektywne doświadczenie, czyli właśnie w niepełny, wycinkowy sposób, to Kościół do niczego nie jest nam potrzebny. Ale jest dokładnie odwrotnie - Kościół potrafi opisać Boga całościowo i po to do Niego przychodzimy, aby z tego skorzystać. I o tym właśnie mówi dogmat, który wzbudził Twoje zastrzeżenia.
  • A więc przyznajesz pośrednio, że doświadczenie jest też ważne. Bo to poznanie człowieka przez opowieści babci o dziadku którego już nie ma. A my urodziliśmy się zbyt późno by go poznać.

    W tym zdaniu chodzi raczej nie o to czy w Kościele jest pełnia prawdy ale czy można do pełni prawdy dojść poprzez doktoraty i habilitacje. I tu jest problem.
    Moim zdaniem podstawowy zakres wiedzy wystarczy. Na przykład niektórzy święci nie znali nawet uczonych pism jak siostra Faustyna Kowalska. Matka Teresa z Kalkuty też nie była jakimś oczytanym tytanem intelektu. Podobnie dzieci w Fatimie czy Lourdes.
  • Wiesz co Maciek męczą mnie takie dyskusje bo do niczego nie prowadzą. Ani ty mnie nie przekonasz ani ja ciebie. Bo każdy ma coś innego na myśli.
  • Moim zdaniem to dwa płuca. Intelekt i doświadczenie. Tak jak kapłan i wierni, mąż i żona, Bóg i człowiek przy powoływaniu nowego życia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.