Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zakochaj się na mszy

edytowano sierpnia 2010 w Arkan Noego
Dawniej o osobach żyjących w pojedynkę zwykło się mówić â?? "stary kawaler" lub "stara panna", dziś stosuje się â?? trzeba przyznać â?? dużo zgrabniejsze określenie "singiel". Jeszcze kilka lat temu można było zaobserwować prawdziwy boom na singlowanie. Niektórzy kamuflowali w ten sposób swoją samotność, inni potraktowali to jako alternatywę dla sformalizowanych związków. W sukurs wszystkim tym, którzy mimo usilnych prób znalezienia partnera nie mogli tego zrobić, przyszli twórcy pomysłu na msze dla singli.

więcej:
http://partnerstwo.onet.pl/1623479,4704,,zakochaj_sie_na_mszy,artykul.html
«1

Komentarz

  • Chwalebna inicjatywa:whorship:, pochwalam jako bezpośrednio zainteresowana jednocześnie dziękuję Madice za określenie "mentalnie wielodzietna :kissing:
  • Tak sobie myślałam, czytając inny wątek o kawalerach - tradsach szukających żon, że we wspólnotach neo sporo dziewcząt szuka męża. I też trudno im znaleźć...
    Wniosek nasuwa się sam. Ciekawe, co by się (idąc za wnioskiem w przyszłość) z tego mariażu narodziło...:hq:
  • Neonki mają znajdować sobie mężów na skrutacjach i konwiwencjach i tylko spośród neonów. Pozostali nie wchodzą w rachubę :cool:
  • ale na skrutacji nie wolno rozmawiać
    a na konwiwencjach zazwyczaj ludzie się kłócą
  • niestety tak - żeby jeszcze konstruktywnie... u nas niestety najczęściej chodzi o przeforsowanie swoich racji
  • Do kościoła się chyba chodzi po to aby się modlić a nie kłócić.
  • Niekoniecznie. Chodzi się po to aby zobaczyć prawdę o sobie.

    Nie ma nic lepszego na świętoszkowatość jak kłótnia z drugą osobą o pietruszkę.
  • [cite] zbyszek:[/cite]ale na skrutacji nie wolno rozmawiać
    a na konwiwencjach zazwyczaj ludzie się kłócą

    Ale potem jest Agape. Uczta Miłości jak sama nazwa wskazuje służy powiększeniu ilości małych neonków.:bigsmile:
  • ....powiększeniu brzucha.
    Wszyscy się rzucają na najlepsze. O ile ludzie coś przyniosą.
    A potem szybko się zmywają do domu, i sprzątać nie ma komu.
  • Zawsze jest główny :sad:

    A powiększenie brzucha w neo jest często powiązane z powiększeniem ilości małych neonków:bigsmile:
  • na to mówi się inaczej

    "Twoja stara spsuła się od środka i puchnie"
  • z tą świętoszkowatością i jej zobaczeniem: jedni widzą, że coś z nimi było nie teges, a inni nadal pozostają w przekonaniu, że są dobrzy, a w ogóle to wcale się nie kłócili:bigsmile:
    rozumiem, że widzieć u siebie i wysłuchiwać tekstów w stylu "no właśnie, ja ci zawsze mówiłem, że udajesz lepszą niż jesteś" - to zaproszenie do pokory, czyli świętości
    tak, u nas też nie ma komu zmywać:bigsmile:
  • Nie no sorry :shamed:
    Kiedyś kumpel z pokoju mi taki dowcip - nie dowcip opowiedział a że był szokujący więc go zapamiętałem.
  • @Izka: nie dostałam nic na maila! nie przyszedł ci jakiś zwrot?
  • Mi nie przyszedł, spróbuję zmienić domyślny mail i jeszcze raz kliknąć
  • Sądząc po wpisach, wykształciło się społeczno-religijne zjawisko o roboczej nazwie neofolklor . Ciekawe, że to co traktujemy z przymrużeniem oka, na zewnątrz jest odbierane jako powód do zgorszenia. Albo przejaw kikomanii.
  • Ale jeszcze o małżeństwach mieszanych. Podziwiam dziewczyny, które świadomie! biorą za męża letniego w wierze, albo kogoś spoza Kościoła. Małżeństwo to walka (na śmierć i życie) o zbawienie i tylko nieliczni mają taką łaskę, żeby walczyć za dwoje.
  • Wiara czyni cuda i nawet z zimnego(zimnej)letniego(letniej) za sprawą Ducha Świętego można zrobićporządnego chrześcijanina:bigsmile:
  • fakt. znam mężczyznę, który dziewięć lat temu ożenił się z osobą właściwie spoza Kościoła. dziś wszystkie ich dzieci są ochrzczone, a chociaż ona nie jest chyba "porządną" chrześcijanką, to jest w Kościele ze względu na Zbawienie, a nie dla męża
  • tzn. serio pogłębia swoją wiarę i nie widzi dla siebie miejsca poza Kościołem
  • A my się z mężem poznaliśmy w neo u początków tworzenia się wspólnoty, normalnie i bez nacisku hehe...wcześniej szukałam na różnych portalach, spotykałam się z rozmaitymi kandydatami ale zawsze jakoś nie było tego czegoś...poszłam do neo i proszę..samo przyszło:bigsmile:tylko każdy ma inną drogę...
  • [cite] Namor:[/cite]Neonki mają znajdować sobie mężów na skrutacjach i konwiwencjach i tylko spośród neonów. Pozostali nie wchodzą w rachubę :cool:

    A co to takiego dokładnie te skrutina i konwiwencje? Szukałam w necie ale nie do końca rozumiem :(
  • Namor pisał o skrutacji Słowa Bożego.
    Od kilku lat młodzi ludzie ze wszystkich wspólnot neo w regionie lub mieście spotykają się raz w miesiącu i pod przewodnictwem prezbitera czytają wybrany fragment Biblii i korzystając z przypisów w Biblii Jerozolimskiej modlą się i rozważają Słowo Boże w odniesieniu do swojego życia. Potem jest wspólna agapa, więc jest też czas na rozmowę i poznawanie się. Dobry moment na znalezienie męża lub żony.:wink:
  • @Jagna: Napisałem skrutacjach i konwiwencjach.

    O skrutiniach możesz przeczytać w dokumentach Kościoła dotyczących katechumenatu.

    Skrutacja - modlitwa przez Pismo wykorzystując odnośniki umieszczone przy tekście, praktykowana o ile wiem także wśród protestantów

    Konwiwencja - spotkanie formacyjne wspólnoty neokatechumenalnej
  • Chwilkę mnie nie było przy kompie i nie odświeżyłem.
    @Cart: bardzo ładnie opowiedziane.
  • dobry moment na znalezienie męża lub żony... albo odkrycie zupełnie innego powołania:bigsmile:
  • Może nie na temat ..ale ja swojego męża poznałam na drodze ,,,,na zakręcie
    :smile:
  • Kurcze, żal mi tych naprawdę fajnych dziewczyn, dla których zabrakło we wspólnotach mężów. np. mojej przyjaciółki.:sad: Ale może powinnam żałować samej siebie, że wiem najlepiej, jak powinno wyglądać ich życie. To okropnie męczące stawiać się w miejsce Boga. I frustrujące.
  • Wiem, że samotni naprawdę cierpią, bo sama długo byłam panną. Pamiętam na przykład, że jak wracałyśmy my samotne dziewczyny z takich imprez towarzyskich, na których były rodziny z dziećmi, to łzy same zalewały pole widzenia :cry:. Dodatkowo wtedy poczucie, że jestem może dla tych w małżeństwach, jakaś gorsza :shamed:. Zupełnie się to zmieniło, gdy jestem mężatką. Wydaje mi się, że stan życia nie ma aż takiego znaczenia dla wartościowania ludzi. Msze św w intencji znalezienia męża lub żony - super pomysł. Acha, pamiętam, że my z dziewczynami zamówiłyśmy Mszę św w tej intencji, dawno temu to było ponad 10 lat temu i tak coś sobie przypominam, że mogło to być święto 8 grudnia :).
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.