WItam,
podzielcie się ze mną proszę doświadczeniami. Mój syn nauczył się czytać, chciałabym żeby w Wigilię przed kolacja przeczytał fr. Biblii. Nie wiem, który fr. wybrać i ile żeby nie było za długo. Chciałabym wiedzieć jak to wygląda u innych, ja sama nie mam takich doswiadczeń.:shamed:
Komentarz
Asiolku najlepiej z Łukasza.
U nas raczej nie będzie tak, ze dzieci będą kiedyś czytać (mi wystarczy, że czytają psalmy na laudesach i to tez jest powód do kłótni).
Z własnego podwórka : dawniej chodziliśmy na Wigilię do teściów. Czytała albo teściowa albo kazała mojemu mężowi- nigdy nie pozwoliła mi ani dzieciom czy teściowi, tłumacząc , że czytać ma głowa rodziny. Ale mąż kiedyś przekornie chciał dać swojemu ojcu , żeby przeczytał bo nagle stwierdził że tato jest głową rodziny, no i teściowa się zdenerwowała, całą Wigilię była niemiła atmosfera bo my sobie robimy szopkę z tradycji...:gn: Z tego powodu mogą być nieporozumienia i to w taki dzień- byłam w szoku , że można do tego przykładać tak wielką wagę.
U mnie w rodzinie zawsze było tak , że dzieci czytały. dziadek jak był na Wigilii to dawał mi Biblię lub któremuś z rodzeństwa na ochotnika tato też,często dziadek z babcią wyjeżdżał na Wigilię do ciotki, wtedy rodzice tez dawali nam czytać kiedyś parę razy jeszcze za moich panieńskich czasów tacie kazali aż do pasterki siedzieć w pracy. Także głowy rodziny na kolacji nie było.
Także jak ktoś chce kultywować tradycję powinien jej przestrzegać. Bo jak się podchodzi luzacko do takich kwestii jak czytanie Ewangelii wchodząc do innej rodziny można się nieźle zdziwić.
U każdego chyba może być inaczej niezależnie od zaangażowania religijnego.
Zaproponował to jak tylko przyjechaliśmy, zaczęło się szukanie...na pewno gdzieś tu był...Stary Testament albo Nowy Testament...na pewno był...gdzieś....
Skończyło się na tym, że mąż dostał ochrzan za to, że to na pewno on zabrał albo wyrzucił...mała awanturka, atmosfera świąteczna....
Już nie wyskakujemy z pomysłami i nie jeździmy na Wigilię....
Najpierw było tak, że Ewangelię czytało najmłodsze dziecko w rodzinie, które posiadło już sztukę czytania.
Ale w pewnym momencie najmłodszym członkiem rodziny był mój bratanek, który jedyny kontakt z tradycją miał niestety właśnie u nas w domu. A Wigilia dla niego to było jak najszybsze dorwanie się do żarcia i prezentów. Ewangelię czytał takim sprintem, że mógłby pobić rekord, gdyby taki istniał.
Naturalnie więc doszliśmy do wniosku, że tradycję trzeba zmienić i aby było bardziej godnie Ewangelię czyta odtąd głowa domu.
(najmłodszy w rodzinie nie znaczy mały )
Mój Szwagier znakomicie mówi po polsku, choć oczywiście z akcentem. Ewangelia czytana przez niego z wielkim przejęciem, pobożnie, z tym miękkim wschodnim zaśpiewem brzmi przepięknie.
Choć ja nieodmiennie płaczę, czytając po raz setny "Noelkę", gdzie czyta dziecko (wtedy mała Pyza) - "A dziecinny głosik ciągnął odpowiedzialnie, zacinając się nieodmiennie - od tylu już lat - zawsze w tym samym miejscu: Udał się też Józef z Gali- Galii- Galali - Galilei, z miasta Nazaret..."
(nota bene wielodzietność też "zapożyczyłam" od Borejków)
W rodzinie męża czyta jego najmłodsza siostra. Modlitwę prowadzi mój mąż, a przemawia teść.
W tym roku my gościmy całą rodzinę - i możliwe, że Ewangelię przeczyta Głowa naszej Rodziny, czyli mój Mąż. (ustalenia w toku .
U nas tez czyta maz:)
Jest to dla nich bardzo ważne, czują się w tym dniu docenione i szczególne .
K
Co do czytania Ewangelii, to mój Mąż tego nikomu nie odda
Myślę, że w tym roku do prowadzenia modlitw zaangażujemu dzieci.:bigsmile:
To było ok 9 lat temu...internetu nie było jeszcze w każdym domu...
Mogliśmy wziąć swoje, ale skąd wiedzieliśmy, że w porządnym domu nie ma Biblii...
Ale i tak powinna czytać głowa rodziny.