Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Minister zdrowia chce refundować ludobójstwo

edytowano listopad 2007 w Ogólna
Minister chce refundować zapłodnienie in vitro

Minister zdrowia opowiada się za finansowaniem zapłodnienia in vitro z budżetu państwa. "Obiecuję, że się tym zajmę" - zapowiada DZIENNIKOWI Ewa Kopacz. To dobra wiadomość dla ponad miliona par, które nie mogą mieć dzieci. Rocznie tylko 3,5 tysiąca z nich stać na poddanie się temu płatnemu zabiegowi.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznaje niepłodność za chorobę społeczną. In vitro - czyli zapłodnienie pozaustrojowe - jest często ostatnią deską ratunku. Zabieg refunduje się w krajach UE, także w Czechach czy na Węgrzech. Ponieważ skuteczność in vitro sięga ok. 40 proc, we Francji państwo opłaca aż trzy próby sztucznego zapłodnienia. W Polsce jak dotąd nie było na to szans. Ale minister Ewa Kopacz zapowiada: "Zajmę się zagadnieniem refundacji in vitro, kiedy tylko załatwię najbardziej dotkliwe problemy finansowe ochrony zdrowia".

Kopacz ma już nawet plan działania. "Na początek można refundować in vitro dla najbiedniejszych. Na wszystko nie będzie nas stać. To mógłby być pierwszy krok" - mówi. W Polsce niepłodność dotyczy od miliona do półtora miliona par. Szacuje się, że gdyby znieść bariery finansowe, rocznie wykonywano by ok. 25-28 tysiąca zabiegów. Teraz skala jest zdecydowanie mniejsza: między 3,5 a 4 tysiąca. Cena waha się od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych.

Prof. Marian Szamatowicz z Akademii Medycznej w Białymstoku jako pierwszy, w 1987 roku, przeprowadził w Polsce zabieg in vitro. "W niektórych sytuacjach in vitro jest rekomendowane jako metoda ostatniej szansy dla par dotkniętych niepłodnością. Osoby, które przez lata nie mogą się doczekać potomstwa, są psychicznie zszargane" - mówi prof. Szamatowicz. Deklarację Kopacz przyjmuje jednak z dystansem. Przypomina, że dotąd żadnemu z ministrów to się nie udało.

A Zbigniew Religa tłumaczył, że na refundację "klimatu nie było". Obok dylematów finansowych in vitro wzbudza bowiem gorące dyskusje natury moralnej. Metodzie sprzeciwia się Kościół. Kiedy przed dwoma laty za refundacją in vitro opowiedziała się Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) wybuchł skandal. Pod znakiem zapytania stanęła jej nominacja na stanowisko pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i rodziny.

Ewa Kopacz komentuje te dylematy krótko. "Wiele bezpłodnych par niesamowicie pragnie dziecka. Czeka na nie w sposób szczególny. Kochają potem swoje dzieci w cudowny, wręcz zwierzęcy sposób. Dajmy im szansę na tę miłość" - apeluje.

Jej słowa potwierdza Agnieszka Damska ze Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian". "Niepłodność to wielka tragedia dla wielu par. By doczekać się upragnionego dziecka, często wydają całe oszczędności, a nawet się zapożyczają" - mówi Damska. Nawet posłanki opozycji reagują na tę deklarację z entuzjazmem. "Niezwykle mnie to cieszy. Ewa Kopacz potwierdza, że jest twardą kobietą" - komplementuje posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska. "Będę kochała Ewę Kopacz jako ministra zdrowia jeszcze bardziej, kiedy wprowadzi refundację środków antykoncepcyjnych" - dodaje posłanka LiD Izabela Jaruga-Nowacka. I zwraca uwagę, że w Polsce na in vitro stać jedynie wąską grupę najzamożniejszych par. "Reszta nie może zrealizować swojego prawa do rodzicielstwa" - mówi.

Komentarz

  • z tym 'ze to on nie mógł' to jest bardziej złozony problem, bo rózne moga buyc tego przyczyny i niektore mozna pokonac własnie w tej metodzie i to dziecci chyba jednak biologicznie jego beda. gdyby bylo tak jak mowisz zapewne zdecydowali by sie na inseminacje - taniej, zdrowiej, bezpieczniej, wieksze szanse powodzenia. to tak całkiem na marginesie dyskusji
  • Za mało artykułów i informacji nt. in vitro. Ludzie nie wiedzą, co to tak naprawdę jest, na czym polega. Za to wszystkim się kojarzy z "z ostatnią deską ratunku dla tych, którzy ppragną mieć dzieci a nie mogą". Czyli z dobrodziejstwem ludzkości.

    Ale ładne to zestawienie w artykule, co? - refundujmy in vitro, bo każdy ma prawo do dziecka, ale nie zapominajmy o refundacji antykoncepcji, bo każdy ma prawo nie mieć dziecka...

    "Dziwny jest ten świat..."
  • Fragment z dyskusji "TP" nt. metody in vitro "Dylematy in vitro":

    "Małżeństwo nie przyznaje jednak małżonkom prawa do posiadania dzieci, lecz tylko prawo do podjęcia takich aktów naturalnych, które same przez się są przyporządkowane przekazywaniu życia. Prawdziwe i właściwe prawo do dziecka sprzeciwiałoby się jego godności i naturze. Dziecko nie jest jakąś rzeczą, która należałaby się małżonkom i nie może być uważane za przedmiot posiadania. Jest raczej darem, i to Â?największymÂ?, najbardziej darmowym małżeństwa, żywym świadectwem wzajemnego oddania się jego rodziców" (DV, II.8).

    Innymi słowy, prawdą jest, że pusty pokój dziecinny jest symbolem niespełnienia, które trapi bezdzietne małżeństwo, ale nie wolno produkować dzieci, nie wolno na nich dokonywać reprodukcyjnej przemocy, aby nimi zapełnić tę pustkę.

    O. Robert Plich (ur. 1966) jest dominikaninem, absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie, doktorem teologii.
  • [cite] małgorzata:[/cite]
    ja nie potepiam tych ludzi, ani tych z mojej rodziny, tyle , że to trudny temat
    to chyba nie jest tylko temat do rozwazania jako refundacja, ale cos wiecej, i o to chyba chodzi
    bo dla mnie , te dzieci nie będą jego więc po co to całe halo?? ze, co??, ze wygrali z bezpłodnością ?? jak dla mnie , nie, bo i tak biologicznie nie udało sie tego pokonac,domyslam się ze sperma nie była od niego, a dochodza jeszcze inne aspekty
    skomplikowane to bardzo.................

    W pęłni się z toba zgadzam. temat jest bardzo trudny i delikatny, mysle jednak, że trzeba otwarcie mowic, co dzieje się z niewykorzystanymi zarodkami i nazywac rzeczy po imieniu. tu jestem akurat bardzo konserwatywna.
    Moja przyjaciólka miała jedno podejscie do invitro, ale nie udało sie juz na etapie hodowania jajeczek. Teraz czekają, na upragniony telefon z ośrodka adopcyjnego, a przyjaciólka mowi, że strasznie żałuje całej tej szarpaniny, bezsensownego leczenia itp. Ale chyba instynkt jest na tyle silny, że na poczatku, żadne racjonalne argumenty nie trafiaja.

    Ja tez nie potrafię zrozumiec, że parcie na biolgiczne dziecko jest tak duże, ze osoby zadeklarowane jako przeciwnicy aborcji decydują sie na invitro. Ale co my możemy o tym wiedziec...? A z ta adopcją to nie jest takie proste, dzieci z uregulowaną sytuacja prawną wcale tak duzo nie jest.
  • i jeszcze jedno co mi sie nasunęło, to wtrącanie sie do płodności wielodzietnym, osób wiedzących "lepiej", natomiast do nieplodnych , albo po in vitro to nie wypada, bo co pytam ?? jaka jest różnica, albo granica , że tu można, a tam nie , bo oni tacy biedni??
    to juz nie wiem, mozna sie innym wtracac do płodności czy nie?
  • z niepłodnymi , to według mnie jest tak, że to oni sami latają ze swoim"problemem" po "świecie" i ogłaszają światu, w przeciwieństwie do wielodzietnych, oni tego robić nie muszą
    no tak, z drugiej strony jak sie nie 'pochwalą' swoim problemem to spotykaja sie z delikatnymi pytaniami kiedy w koncu to dziecko i kto na ich emerytury pracowal bedzie, ewentualnie z sugestiami ze sa egoistami i materialistami. kazdy kij ma dwa konce.
    sytuacja jest naprawde nie do po zazdroszczenia i chyba ciezko zrozumiec to komus kogo problemy z zajściem w ciąże nie dotkneły, juz tak jest ze czego nie poczulismy na wlasnej skórze to ciezko nam zrozumiec. jak mówia syty głodnego nie zrozumie.
  • Jak rozumiem refundacja in vitro to hasło, chodzi tu szerzej o refundację leczenia niepłodności, która jest zaganieniem znacznie szerszym niż in vitro i pochłania ogrom pieniędzy.
  • A obok na banerku reklamówka poradni in vitro... u la la...
  • Taki już urok reklam kontekstowych. :shamed:
  • To znaczy, że nie masz, Maćku, wpływu na to, co reklamujesz? Jak to w takim razie działa?
  • No dobra, dodałem do filtra wszystkie reklamy zapłodnień IVF, jakie wyświetlają się w Googlach. Mam nadzieję, że na jakiś czas znikną.
  • [cite] Kinga:[/cite]To znaczy, że nie masz, Maćku, wpływu na to, co reklamujesz? Jak to w takim razie działa?
    Google dobierają reklamy analizując treść strony i występujące na niej słowa. Mam możliwość zablokowania konkretnych witryn, ale najpierw muszę się dowiedzieć, że się reklamują.
  • Aha, podejrzewałam, że źródłem może być np. Google i zastanawiałam się, czy w takim razie można nie wyrazić zgody... No, fajnie, że już nie będzie tej kliniki:thumbup:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.