hej.. jedziemy nad morze do miejsca gdzie owszem podgrzac sie da ale raczej pichcic nie... ktos ma jakies podpowiedzi na latwo zabieralne niepsujace zarcie? gotowane kotlety, kurczak ? ziemiaki?geste zupy?
nie musimy brac zarcia na tydzien ale codzienne jedzenie w knajpie w lebie raczej tez odpada..
Komentarz
-upieczonego juz w domu kurczaka (salata + chleb)
- pieczone wg przepisu kociary mieso (tez na zimno)
- makaron z sosem pomidorowym
- kielbaski z salata.
W reszte dni jakas pizze. Albo szlo sie do supermarketu i kupowalo rozne rzczy - bagietki,wedliny, oliwki, pomidory, arbuz, jakas paste z suszonych pomidorow i robilismy po prostu piknik
Albo pieczone paszteciki.
http://wielodzietni.org/discussion/19370/dieta-4-razy-bez-a-wyjazdy-z-zywieniem-zbiorowym/p1
na tydzień wzięłam trzy słoje, jeden z leczo, drugi duszone warzywa (mix ale nie na pomidorowo), trzeci pulpety w sosie koperkowym - byłam bardzo zadowolona, po powrocie z pleneru gotowaliśmy tylko ryż/kaszę/nawetrazziemniaki, podgrzewaliśmy pół słoja i był obiad
mielone pomieszane z jaglanką i przyprawami rzucasz na wodę/wywar warzywny, możesz dodać starte warzywa, niech się gotuje; po pół godzinie zagęszczasz (w zależności od opcji jaką wyznajesz-tym, co uznajesz ) i dodajesz posiekany koperek, ewentualnie można zaostrzyć smak chrzanem, doprawić wg gustu;
druga opcja to zrobić sos beszamelowy, dodać chrzan i koperek i w to włożyć ugotowane pulpety
Po drugie zawsze zabieram miód - skondensowane, wysokokaloryczne i nie psujące się jedzenie.
;;)