Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Poród w domu

24567

Komentarz

  • a ja nienawidzę porodów....
  • Ja bym bardzo chciała w domu następne, ale szanse małe. Oj, zapłacilabym te 2800... za spokój, za brak walki z personelem, za niestraszenie, za wybraną pozycję, za niezabieranie dziecka, za nie wyzywanie ...itd. Trudno, może chociaż się uda zaplacic jednej położnej i będzie caly czas, a nie jak na dworcu kolejowym X_X
  • Jak czytam o tych dodatkowych "przyjemnościach" jakie towarzyszą porodowi, podziwiam Was z całej siły, że nie poprzestajecie na jednym maluchu :)
  • A ja bym bardzo chciała w domu ale nie ma szans. Z moim wywiadem (cc + cukrzyca ciążowa) ciężko by mi było znaleźć położną, która by się zgodziła taki poród przyjąć.

    A poza tym chwilowo nie mam domu, w którym mogłabym rodzić. :(
  • Mieszkanie w Łodzi małe i ogólnie się nie nadaje. A chałupa w Bieszczadach byłaby super - tylko znów położna to by chyba musiała na parę tygodni wakacji przyjechać. A do tego w razie komplikacji najbliższy szpital jest pół godziny jazdy stąd. I cieszy się taką sławą że hmmmm..... chyba wolałabym już powiatowego weterynarza...
  • Ale pomarzyć dobra rzecz.
  • @Kotek - pragnę zauważyć, że cc masz "zrewyfikowane" porodem naturalnym, a cukrzyca nie musi być w każdej ciąży... A mieszkanie, rzecz nabyta - dziś nie masz, a za czas jakiś - kto wie... Reasumując - nie traciłabym nadziei :-D
  • No z tą cukrzycą ciekawa sprawa. W pierwszej ciąży wynik testu obciążeniowego miałam fatalny a cukry do końca ciąży bardz ładne, mimo niezbyt rygorystycznej diety. W drugiej za to oficjalnie cukrzycy nie miałam bo święty test wyszedł w normie. Ale pod koniec ciąży musiałam się bardzo pilnować bo cukr skakały od byle czego.
    Spodziewam się że w trzeciej będzie podobnie.
  • Co do porodu w domu...przede wszystkim trzeba mieć mocne przekonanie, że tego chcę i wiarę, że dam radę. No i  czasami trzeba być bardzo "zdesperowanym", by walczyć o taki poród.
    Bardzo żałuję, że tylko raz udało mi się urodzić w domu. Bo to był mój najpiękniejszy poród.
  • @Kotek - podstawa, to nie mieć tej cukrzycy w dokumentacji. Reszta... jest milczeniem ;-)
  • No ale żeby jej oficjalnie nie mieć w papierach to bym musiała mieć test z dobrym wynikiem a tym razem zamierzam wierzgać i żadnego testu robić nie będę.
  • Nie ma testu - nie ma cukrzycy. Sprawa prosta. Nigdy tego testu nie robiłam i nikt mi cukrzycy ciążowej nie imputował :-D
  • @sylwia1974 mi na studiach też nie wierzono jak opowiadałam o moim porodzie ( bo medycyna) ;) a jak już nawet ktoś wierzył to wmawiano, mi że niechybnie mam/ zaraz będę miała nietrzymanie moczu, wypadanie macicy itd. itp. więc żadna moja korzyść że mi się udało tak urodzić...
  • Agnkeszka88 ja dwa miesiace temu rodzilam ponad 4-kilogramowego grubaska w domu narodzin. Gdybym mogla, rodzilabym w domu, ale warunkow troche brak i mieszkam (jeszcze!) w miasteczku o tk paskudnej nazwie, ze nie chcialam dziecku klopotow na cale zycie robic ;) Ale dalam rady bez znieczulenia (wiesz ze znieczulenia maja wplyw na akcje porodowa i skurcze przez to moga byc niezbyt efektywne? Tak wiec cos za cos. Moze oksy potrzebne byc po znieczuleniu). Zreszta nikt nie chcial wiedziec przed porodem ile dziecko wazyc bezie, bo i te obliczenia czesto gesto nie sprawdzaja sie. Odwagi! Zobaczysz, bedzie pieknie i spokojnie :*
  • edytowano lipca 2014
    @Maciejka mieszkasz/ mieszkałaś w Dachau?
  • Wiem, @ Maciejka ja to wszystko wiem. Czasem mam wrażenie, że jak bym nie kończyła studiów, które skończyłam wiedziała bym mniej i bym była szczęśliwsza ;) u mnie przy pierwszym porodzie z ZZO aż do 8 cm rozwarcia obyło się bez oksytocyny, zgodziłam się na nią gdy w KTG widziałam oscylację milczącą... Nie to żeby mnie się wcześniej pytano czy chcę oksytocynę, przyszła położna i chciała zaczynać podłączać, a jak ja powiedziałam, że nie, dziękuję, póki skurcze dobre to focha strzeliła i coś zaczęła mamrotać, że studentka a chce cały dzień rodzić ;) i ta miła pani pojawiła się dopiero na finał, w międzyczasie przychodziła już inna młodsza, na szczęście sensowniejsza i bez focha. To są m.in. szczegóły dla których chciałabym w domu... nikt by nie mamrotał bez sensu, nikt by nie pociągał za pępowinę przy rodzeniu łożyska (i chyba to mnie najbardziej zniechęca do porodu znowu z tej klinice, bo jednak to niebezpieczna procedura). Tylko z tego co poczytałam, położna, która u nas przyjmuje porody w domu nie ma chyba w tym za dużego doświadczenia. Na razie napisałam do niej maila, zobaczymy jak odpisze. Mam jakoś przekonanie, że doświadczenie w przyjmowaniu porodów domowych, a doświadczenie w przyjmowaniu porodów szpitalnych to dwie różne sprawy...
  • @Dorota nie mieszkam w Dachau, ale calkiem blisko. Klinke do rodzenia maja super, polozne tez, takie bardzo pro naturalne, szpital ma w ogole bardzo dobra opinie i nawet kiedys sie zastanawialam czy by tam rodzic. Ale wlasnie z powodu nazwy odpadlo. A moje miasteczko ma tak dluga i skaplikowana nazwe, ze trzy miasta moznaby obdzielic ;)
  • @Agneiszka88 - jak czytam, co powyżej, to chyba bym się na tę fantastyczną prywatną klinikę nie zdecydowała. Nawet za darmo...
    Co do wrażenia względem kompletnej różności doświadczeń z porodami szpitalnymi i domowymi - absolutnie jest właściwe. Niemniej, każda z polskich położnych przyjmujących porody domowe pracowała albo pracuje w szpitalu. Znam tylko jeden wyjątek ;-)
  • @Maciejka, no zaintrygowała mnie ta nazwa
    ;)
  • edytowano lipca 2014
    No dobra, co mi tam, napisze, bo i tak oficjalnie juz tu nie mieszkam: Unterschleißheim. Ktore mozna zapisac tez jako Unterschleissheim i wtedy nie miesci sie na druczkach urzedowych ;) Z Monachium jakos latwiej jednak.
  • edytowano lipca 2014
    @Maciejka, nazwa jak nazwa.
    Chodzi o tłumaczenie? Czy o te druczki właśnie?

    Moich dwójka urodzonych w DE
    :D

    Edit. W sumie jedna z nazw tych miejscowości też mi się średnio podoba.
  • edytowano lipca 2014
    Gdyby dosłownie tłumaczyć nazwy niemieckich miejscowości, to większość głupio brzmi. Zresztą chyba trudno tak tłumaczyć.
  • Jakos mi nie podoba sie po prostu. Dluga i trudna do wymowienia.
  • Jak się raz zakosztuje porodu domowego, to już się w szpitalu nie chce rodzić...
  • @Katarzyna ta klinika to i tak miód i orzeszki w porównaniu do kliniki uniwersyteckiej....  to co tam się dzieje nie nadaje się nawet do opowiadania... :( a jak bym zobaczyła któregoś z moich profesorów w czasie porodu to od samego przypomnienia co oni nam opowiadali na wykładach to by mi chyba skurcze same przeszły ;) więc że tak powiem mniejsze zło...
  • @Agnieszka88 - ale, że coś jest miód i orzeszki w porównaniu do betonowej kliniki uniwersyteckiej, to jeszcze nie znaczy, że chciałabym spróbować tam rodzić. Ja jednak mam bardzo szczególne wymagania, jeśli idzie o warunki do porodu...
  • No jak by się dało tak jak bym chciała to bym się nad klinikami nie zastanawiała i nie wybierała między mniejszym, a większym złem, ale pani Irena Chołuj mi do Białegostoku nie przyjedzie ;) bo przy osobie z takim doświadczeniem to można się poczuć bezpiecznie w domu...
  • Ja się czuję bezpieczniej w domu całkiem sama, niż w szpitalu...
  • Mi się już nawet śnił taki poród w domu tylko z mężem  :x tylko musiało by jakoś super ekspresowo iść żebyśmy nie zdążyli się przestraszyć, choć pierwszy był dość sprawny więc pomarzyć zawsze można... czytam sobie forum poród domowy i się zaczynam bać że się wkręcę ;)
  • edytowano lipca 2014
    ..któraś z was pisała, że jakby miała dom/odpowiednie warunki to może....
    nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale ja mam małe mieszkanie :) wystarczy kawałek podłogi/materac :) łóżko ( na potem :) ) i prysznic/wanna - ja niestety tylko prysznic (mam koleżankę co poród we własnej wannie przesiedziała)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.