Pewno słyszeliście nieraz teksty w rodzaju: "Jeśli ktoś żałuje, że nie żałuje, to już jest dobrze", albo "Już samo pójście do spowiedzi jest dowodem na to, że delikwent żałuje". W ten sposób rodzi się wielka łatwość udzielania rozgrzeszenia.
Co jednak o skrusze potrzebnej do udzielenia rozgrzeszenia mówi nauka katolicka?
Otóż Katechizm św. Piusa X tak uczy o jednym z istotnych warunków dobrej spowiedzi, a mianowicie postanowieniu poprawy:
"61. Postanowienie poprawy jest dobre, gdy jest BEZWARUNKOWE, POWSZECHNE I SKUTECZNE.
62. Postanowienie poprawy jest bezwarunkowe, gdy nie ma w nim ŻADNYCH OGRANICZEŃ co do czasu, miejsca, ani osoby
64. Postanowienie poprawy jest skuteczne, gdy mamy mocną wolę, aby RACZEJ UTRACIĆ WSZYSTKO, niż popełniać na nowo grzech, unikać niebezpiecznych okazji do grzechu, wykorzenić złe nawyki..."
Innymi słowy, NIE MA MOCNEGO POSTANOWIENIA POPRAWY, wówczas, gdy:
- mówisz, że co prawda żałujesz za swe grzechy, ale "musiałeś" to uczynić (bo w ten sposób deklarujesz, że gdybyś był jeszcze raz w tej samej sytuacji, to uczyniłbyś to ponownie)
- deklarujesz, że zerwiesz z grzechem, ale jeszcze nie dziś, tylko za jakieś 5 tygodni
- mówisz, że narazie nie zerwiesz z tym, co czynisz, bo w przeciwnym razie stracisz źródło zarobku (np. jakaś panna jest tancerką go go w klubie nocnym i rzucając ową pracę nie będzie miała na chleb dla siebie a może i dla swych dzieci), albo możesz stracić życie (rozkazują Ci gwałcić, w przeciwnym razie, grożąć, iż zostaniesz zabity), jednak, gdy te okoliczności ustaną, powrócisz na drogę cnoty.
Wedle powszechnego nauczania Ojców Kościoła najprawdopodobniej też nie mamy do czynienia ze szczerą skruchą, wówczas, gdy delikwent wciąż popełnia te same ciężkie nieprawości (jeden z nich mówi, iż ciągłe spowiadanie się z tych samych grzechów jest bardziej ćwiczeniem się w nich, aniżeli walką z nimi). Bardzo wątpliwą praktyką jest więc udzielanie rozgrzeszenia tym penitentom, którzy całymi latami spowiadają się z tych samych ciężkich nieprawości.
Komentarz
"Doświadczenie uczy bowiem, że na gołosłownych obietnicach i postanowieniach w żadnym razie polegać nie można. Każdy mówi, że ma żal, że się poprawi. Kapłan wierzy i daje rozgrzeszenie. Ale co się dzieje zaraz po złożeniu tych obietnic, po zadeklarowaniu tych postanowień? Już po kilku dniach widzimy te same grzechy i te same występki! Same przyrzeczenia nie są więc wystarczającym dowodem mocnego postanowienia poprawy. Chrystus mówi, że drzewo poznaje się po owocach - TAKŻE PRAWDZIWĄ SKRUCHĘ POZNAJE SIĘ PO ZMIANIE POSTĘPOWANIA. Nie wystarczy opłakiwać grzechy - trzeba je porzucić i unikać wszystkiego, co na nowo może nas doprowadzić do upadku. A zatem trzeba mieć postanowienie tak mocne, że wolelibyśmy raczej wszystko wycierpieć, niż powrócić do tych samych grzechów.
Tak jest. SKORO PO SPOWIEDZI WIDAĆ MAŁO POPRAWY, TO NALEŻY STĄD WNOSIĆ, ŻE BYŁA ONA ZŁA LUB NAWET ŚWIĘTOKRADZKA. Ach, gdyby na trzydzieści absolucji jedna była dobra, świat zaraz by się zmienił! Nie można więc dawać rozgrzeszenia tym, u których nie widać dostatecznych oznak skruchy (...)
należy odmówić rozgrzeszenia tym, którzy znajdują się w bardzo bliskiej okazji do grzechu i nie chcą jej unikać. Najbliższą okazją do grzechu nazywamy miejsca, osoby i okoliczności, w których zazwyczaj upadamy. Będą to więc na przykład widowiska teatralne, bale, tańce, złe książki, nieprzyzwoite towarzystwa, nieskromne piosenki i obrazy, rozrzutne stroje, stosunki z osobami przeciwnej płci, które już wcześniej były powodem upadku (...)
WEDŁUG POWSZECHNEJ NAUKI OJCÓW FAŁSZYWA I ZWODNICZA JEST POKUTA TYCH, U KTÓRYCH NIE WIDAĆ ŻADNEJ POPRAWY. Sobór Trydencki pozwala dać rozgrzeszenie tylko tym, którzy z grzechów powstają, swoich upadków z przeszłości nienawidzą, a wreszcie stanowczo postanawiają się poprawić i zacząć nowe życie.
Można często słyszeć niesprawiedliwe zarzuty przeciw co surowszym spowiednikom, że burzą zasady wiary, że wtrącają grzeszników do piekła, że jest rzeczą nieroztropną wymagać od penitentów za wiele.
Najmilsi! TAK ROZUMUJĄ PRZEWAŻNIE CI, KTÓRZY NIE ZASŁUGUJĄ NA ŁASKĘ ROZGRZESZENIA. (...)
Bo co wynika z rozgrzeszania niepoprawnych penitentów? Cały łańcuch świętokradztw!
Skoro po ciężkich grzechach z taką łatwością otrzymałeś rozgrzeszenie, to spodziewasz się, że i później tak będzie i dalej pogrążasz się w występkach. I przeciwnie - gdyby ci wtedy odmówiono rozgrzeszenia, byłbyś się przeraził, wszedłbyś w siebie i uznał swoją moralną nędzę i nieszczęście. A tak twoje życie składa się z szeregu łatwych rozgrzeszeń i ponownych upadków.
NAPRAWDĘ, ŁATWE OTRZYMANIE ROZGRZESZENIA NIE JEST ŻADNYM DOBRODZIEJSTWEM; JEST RACZEJ OKRUCIEŃSTWEM. Święty Cyprian naucza, że spowiednik powinien trzymać się przepisów Kościoła i rozgrzeszać tylko wtedy, kiedy pokutnik okazuje wyraźne oznaki poprawy i przemiany życia. (...)
Prawdziwy żal nie może nie łączyć się z mocnym postanowieniem poprawy. DOWODEM TAKIEGO MOCNEGO POSTANOWIENIA BĘDZIE PRZEDE WSZYSTKIM GRUNTOWNA ZMIANA ŻYCIA (...)
Drugim znakiem prawdziwie mocnego postanowienia poprawy jest staranne unikanie okazji do grzechu - a więc niemoralnych książek, widowisk, wszelkich balów, tańców, nieskromnych obrazów i piosenek (...)".
Cytaty za: "Kazania Proboszcza z Ars", Warszawa 2009, ss: 224 - 225, 226, 228 - 229, 214, 215.
Dodam tylko, że św. Jan Maria Vianney dobrze wiedział co mówi, gdyż po kilkanaście godzin dziennie potrafił siedzieć w konfesjonale i sam wyspowiadał jakiś 100 tyś. ludzi.
Poza tym traktujmy Biblię całościowo. Tam jest też napisane, że po paru napomnieniach należy grzesznika unikać, odstawić od stołu i traktować jak poganina i celnika.
A Ty jesteś powołany do tego aby krytykować księży ? Kto Ci dał taki przywilej ?
Sa spowiednicy, którym Bóg udziela łaski poznania serca penitenta i owi wiedzą czy mogą pozwolić sobie na ostrzejsze akcje. Sytuacja przypomina mi próbę przelania morza do dołka w piasku.
Sa spowiednicy, którym Bóg udziela łaski poznania serca penitenta i owi wiedzą czy mogą pozwolić sobie na ostrzejsze akcje.
---
Każdy kapłan ma Sakrament Święceń. Jakby z niego korzystał i był WIERZĄCY to by miał poznanie serca penitenta. A że sporo księży to agnostycy w sutannach... co zrobić...
Tajemnic spowiedzi się nie zdradza.
Wniosek: cza się modlić za swoich księży inaczej słowa pozostaną na serwerze wielodzietnych..
"60. The penitent who has the habit of sinning against the law of God, of nature, or of the Church, even if there appears no hope of amendment, is not to be denied absolution or to be put off, provided he professes orally that he is sorry and proposes amendment". (pogląd potępiony i zakazany przez papieża bł. Innocentego XI i św. Oficjum w dniu 4 marca 1679 roku).