Kiedyś o nim pisałem, teraz je znalazłem na stronie kościoła św. Krzyża:
Data: 11.04.2010
ks. Piotr Pawlukiewicz. II Niedziela Wielkanocna. Niedziela Miłosierdzia Bożego.
Jeszcze przedwczoraj inaczej planowaliśmy dzisiejsze zakończenie oktawy zmartwychwstania Pańskiego. Mieliśmy śpiewać radośnie Wesoły nam dzień dziś nastał. Ze względu na obchodzoną Niedzielę miłosierdzia Bożego mieliśmy rozważać czułą dobroć i miłość Zbawiciela do nas, grzeszników. Mieliśmy swoje prywatne plany spotkań, wyjazdów, do których zachęca coraz bardziej widoczna wiosna. Ale w świetle wczorajszej tragedii wszystko to stało się jakieś inne. My staliśmy się inni. Polska stała się inna. Bez pana Prezydenta, jego małżonki, bez ważnych polityków, żołnierzy, duchownych i innych osób tak znaczących dla naszej ojczyzny. Chyba wszyscy przeżyliśmy wczorajsze przedpołudnie tak samo: najpierw szok, wstrząs, niedowierzanie. Potem nadsłuchiwanie wieści płynących ze smoleńskiego lotniska a jeszcze potem rodzące się coraz bardziej natarczywie pytania. Pytania, przed którymi, jak przed wielkim murem, staje nasz oszołomiony rozum, nasze skurczone serce: dlaczego? jak do tego mogło dojść? Czy tak być musiało? Kto zawinił? Zapewne z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień pewne fakty odsłonią się przed nami, ale nasz niepokój skłania nas do szukania głębszego wymiaru wczorajszych wydarzeń. Trzeba nam w tej chwili odsunąć pokusę wydawania zbyt szybkich i uproszczonych sądów i wniosków. Jednym z nich jest pojawiająca się w takich sytuacjach formuła: Bóg tak chciał czy było to im widać przeznaczone. Bóg stwarzają ludzi powierzył nam ogromny dar wolności i możliwości wzajemnego wpływania na historię naszego życia. Powierzył nam misję odpowiedzialności za siebie. Boża Opatrzność czuwa nad nami, ale w swojej roztropności pozostawia przestrzeń, w której w niemałym stopniu to rodzice decydują o drodze życiowej swych dzieci, w której brat kształtuje brata, w której przełożeni dobrze, ale bywa że i źle, wpływają na życie osób im podległych. Nie tylko w rękach Boga jest nasze życie. Stwórca chce, aby w dużym stopniu los ucznia był w rękach nauczyciela, los chorego zależał od starań lekarza, bezpieczeństwo pasażerów od pilota i służb naziemnych. Ludzka odpowiedzialność za siebie jest tak wielka, że możemy nawet wpływać na to, kiedy wybija ostatnia godzina życia drugiego człowieka. Nie chcę w tych myślach przemycać jakichś sugestii. To tylko przestroga przed pokusą łatwego kreowania oskarżeń. Także pod adresem Boga.
Jak przed pięciu laty, w II Niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego, przychodzi nam przeżywać w jednym roku drugi Wielki Piątek. Wtedy odszedł od nas Jan Paweł II. Wielkanocne Alleluja śpiewaliśmy przez łzy. Życie nie chce się podporządkować kalendarzowi liturgicznemu. Także i wczoraj, w siódmym dniu radosnego okresu oktawy Wielkanocnej tragiczne wydarzenia zaprowadziły nas pod krzyż. Nie usuniemy go. Nie cofniemy czasu. Polska nie zapomni już o dacie 10 kwietnia 2010 roku. Czy zostaliśmy tu zaprowadzeni przez tę tragiczną katastrofę, przez śmierć tych wspaniałych Polaków, by trwać tu w lęku, smutku i przerażeniu? Nie. Krzyż to miejsce odzyskiwania nadziei, to znak zwycięstwa, to znak przemiany zła w dobro. W czasie całej męki Chrystusa, podczas biczowania, drogi krzyżowej, na Jego ciało spadały uderzenia, jak pociski Złego, raniąc ręce, nogi, twarz Skazańca z Golgoty. Zadawane razy boleśnie raniły Zbawiciela. Ale ponieważ On przyjmował je z miłością, to z tych miejsc, w które uderzała szatańska i ludzka nienawiść spływała święta Krew zbawienia. To naprawdę niesamowite: największa podłość została na krzyżu zamieniona w największy skarb całej ludzkości. Zło przemieniało się w dobro.
Nie cofniemy biegu wydarzeń z wczorajszego przedpołudnia. Ale my Polacy możemy podjąć wysiłek, by uczynić to samo, co nasz Mistrz. Pokrzyżować drogi Złemu Duchowi. Wczoraj pod Smoleńskiem ościeniem śmierci zostali dotknięci nasi bracia i siostry. Wraz z rozchodzeniem się tragicznych wieści po całej Polsce ból wlewał się w serca ich najbliższych, w serca nas wszystkich. Cała Polska została dotkliwie zraniona. Ale jeśli będziemy mądrzy, pokorni i okażemy się być uczniami Jezusa, to z tych ran może popłynąć przeogromne dobro. Może odzyskamy utracony w niemałym stopniu dar jedności, wzajemnego szacunku, Może bardziej pokochamy Polskę. Tę zranioną Polskę. Może ona stanie się duchowo ubogacona i wspanialsza. Jak piękne jest oblicze Maryi Jasnogórskiej mimo tego, że widnieją na nim ślady dwóch cięć. Z tym zakątkiem świata, tu na Wschodzie, gdzie Katyń i Smoleńsk, już zawsze będzie się nam kojarzyło podwójne cięcie na obliczu naszej ojczyzny. Jedno cięcie jak zbrodnia sprzed siedemdziesięciu lat. Drugie, jak wczorajsza katastrofa. Może wpisanie tych dwóch ran â?? katyńskiej i smoleńskiej â?? wpisanie ich w nasze serca uczyni nas wszystkich ludźmi bardziej głębokimi i mądrymi. Może rozsądniejsza będzie krytyka polityków, która dla wielu ludzi w naszym kraju stała się niemalże religią i ma tuszować ich własną nieporadność albo i czasami nieuczciwość. Może więcej będzie pomiędzy nami wzajemnego zrozumienia i dialogu, mniej sporów. Może uda się wyciągnięciem ręki do siebie uczcić pamięć polityków lewicy i prawicy razem wczoraj poległych. Lecieli razem, ramię w ramię, w jednym kierunku, by uczcić katyńskich żołnierzy. Wsiadając do samolotu, nie wiedzieli, że znicze, które miały zapłonąć w miejscu kaźni z roku 1940 będą paliły się dla ich pamięci. Może te bolesne fakty mocno zapamiętamy. Bo i nad naszymi sporami, niechęciami, nad wszystkim, co nas niekiedy dzieli zapłoną kiedyś cmentarne światełka. Ta tragedia pokazuje, jak w istocie wspólny jest nasz los. Jak przez kruchość naszego życia jesteśmy sobie bliscy. Wierzący i niewierzący. Ci z jednej i ci z drugiej opcji politycznej. Świeccy i duchowni. Jezus powiedział kiedyś: Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś w drodze. Wczorajsza tragedia niezwykle przekonująco pokazuje sens tych słów.
Kiedy Chrystus w dzisiejszej Ewangelii pokazał Apostołom swe rany oni się rozradowali. Bo wtedy były już one znakiem Jego tryumfu. Uczniowie rozpoznali Zbawiciela po ranach. Rozpoznali Jego potęgę i miłość. My, Polacy, długo będziemy wpatrywać się jeszcze w smoleńską ranę naszej Ojczyzny. Co w niej będziemy rozpoznawać po latach, zależy od nas samych, zależy od naszego dziś.
We fragmencie Ewangelii, która była czytana podczas tej Eucharystii zmartwychwstały Jezus trzykrotnie mówi do swoich uczniów słowa Pokój wam! Takiego daru wtedy najbardziej potrzebowali. Zamknięci w wieczerniku obawiali się o swoją przyszłość. Chrystusowy pokój przywracał im nadzieję i wiarę. Wydarzenia wczorajszego dnia też zamknęły nas, Polaków w smutku i w kręgu trudnych pytań. Gromadziliśmy się licznie na sprawowanych mszach w intencji ofiar lotniczej katastrofy, modliliśmy się świątyniach, w miejscach publicznych, we własnych domach. Wszystko czyniliśmy także po to, by i nam, w tych dniach Zbawiciel udzielił szczególnego pokoju. Tak bardzo go teraz potrzebujemy. Pokój Boży nie niweluje cierpienia, ale pozwala je mądrze przeżywać. On nie błogo usypia, a wręcz przeciwnie - budzi ze snu. O ten pokój prosimy dziś dla rodzin poległych, dla nas wszystkich. Czy Bóg go nam udzieli? Odpowiedź znajdujemy w dzisiejszym drugim czytaniu zaczerpniętym z księgi Apokalipsy. Jezus mówi tam: Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. Niech te słowa Biblii obudzą w nas wiarę większą niż pokusa zwątpienia. Niech pozwolą nam dostrzec głębszy wymiar tragicznych wydarzeń.
Wszystkie agencje prasowe podawały wczoraj wiadomość, że Prezydent Polski nie dotarł na katyńskie uroczystości. Że w katastrofie zginęli także generałowie. Ale słowo Boże daje nam prawo wierzyć, że Prezydent Rzeczypospolitej i jego wspaniała generalska świta właśnie do polskich żołnierzy dotarli. Nie na ich groby, ale na niebieską paradę w domu Ojca. Paradę, którą odwiecznie przyjmuje od rzeszy zbawionych Chrystus Król i Pan. Posłuchajmy, jak opisuje to św. Jan w Księdze Apokalipsy:
Potem ujrzałem niebo otwarte: a oto - biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto sprawiedliwie sądzi i walczy. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną, A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach - A z Jego ust wychodzi ostry miecz, A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW.
I na koniec jeszcze jedna myśl. Na początku bieżącego roku Pan Prezydent udzielił wywiadu jednemu z czasopism. Prowadzący zapytał go o plany i postanowienia na Nowy Rok 2010. Lech Kaczyński odpowiedział: wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, było z zaskoczenia. Moje doświadczenie życiowe uczy, że lepiej nie planować. Wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, było z zaskoczeniaâ??
O śmierci, gdzie jest Twoje zwycięstwo?
Komentarz
Ale x.Piotr powiedział jeszcze coś nad czym warto się zastanowić:
Trzeba nam w tej chwili odsunąć pokusę wydawania zbyt szybkich i uproszczonych sądów i wniosków. Jednym z nich jest pojawiająca się w takich sytuacjach formuła: Bóg tak chciał czy było to im widać przeznaczone.
(...)
Stwórca chce, aby w dużym stopniu los ucznia był w rękach nauczyciela, los chorego zależał od starań lekarza, bezpieczeństwo pasażerów od pilota i służb naziemnych. Ludzka odpowiedzialność za siebie jest tak wielka, że możemy nawet wpływać na to, kiedy wybija ostatnia godzina życia drugiego człowieka. Nie chcę w tych myślach przemycać jakichś sugestii. To tylko przestroga przed pokusą łatwego kreowania oskarżeń. Także pod adresem Boga.
(...)
Może rozsądniejsza będzie krytyka polityków, która dla wielu ludzi w naszym kraju stała się niemalże religią i ma tuszować ich własną nieporadność albo i czasami nieuczciwość. Może więcej będzie pomiędzy nami wzajemnego zrozumienia i dialogu, mniej sporów. Może uda się wyciągnięciem ręki do siebie uczcić pamięć polityków lewicy i prawicy razem wczoraj poległych. Lecieli razem, ramię w ramię, w jednym kierunku, by uczcić katyńskich żołnierzy.
(...)
Ta tragedia pokazuje, jak w istocie wspólny jest nasz los. Jak przez kruchość naszego życia jesteśmy sobie bliscy. Wierzący i niewierzący. Ci z jednej i ci z drugiej opcji politycznej. Świeccy i duchowni. Jezus powiedział kiedyś: Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś w drodze. Wczorajsza tragedia niezwykle przekonująco pokazuje sens tych słów.
To co wyżej napisane, mniej emocjonalnie napisał również życiński w liście, na 2 maja (całość była już w innym wątku):
Wiele osób, którym trudno jest pojąć wstrząsające misterium cierpienia, chciałoby szybko wyjaśnić, kto konkretnie jest winien powstałej tragedii. Popularne stają się wtedy podejrzenia i teorie spiskowe. Nie rańmy prywatnymi tłumaczeniami tych, którzy cierpią.
(...)
Zamiast tropić podejrzanych i w ich stronę kierować nieodpowiedzialne oskarżenia, chrześcijanin winien podjąć trudne pytanie: czego Bóg oczekuje od nas w zaistniałej sytuacji? Jaka powinna być nasza odpowiedź, abyśmy potrafili pełniej wyrażać naszą miłość do Ojczyzny i szacunek dla współbraci? Zauważmy, że w modlitwie przy trumnach zjednoczyło nas poczucie tego samego szacunku, bez względu na to, jakie były sympatie polityczne ofiar katastrofy. Byłoby czymś niewłaściwym, gdybyśmy potrafili odnosić się z szacunkiem do naszych bliźnich dopiero po ich śmierci. Umiejmy więc wyprowadzić wnioski o potrzebie kultury politycznej, w której nawet wtedy, gdy różnimy się poglądami, potrafimy wyrażać te różnice bez ośmieszania, poniżania czy prób niszczenia innych osób.
Może w tym wątku możnaby wklejać homilie/kazania/listy... dotyczące katastrofy w smoleńsku?
smierc na krzyzu to bunt?
"a mysmy mysleli ze wybawi Izraela..."
A, i kontekst ten sam tylko biskupowi jak zwykle przypisujesz złe intencje...
Kaczyński całe lata mówił o Katyniu - walczyl i sie "buntowal"
Jego smierc zrobiła wiecej - taka jest logika krzyza
Dlaczego potępił "teologie wyzwolenia"?
Będziemy Ci pomagać i jeżeli byś miał z tym problemy, to będziemy Ci życzliwie przypominać.
"ałtorytety z mianowania" będą nam mówić, co mamy myśleć, plus jedynie słuszne interpretacje cudzych wypowiedzi
tezy niezatwierdzone przez "ałtorytety" to oczywiście "teorie spiskowe"
ŻAŁOSNE
O jakiej agresywnosci piszesz?
Dzisiaj bylem zlosliwy to fakt ale nie mniej od Ciebie i wylacznie w reakcji na to co napisales...
polemika, odgryzanie, zlosliwosc to nie bunt - proponuje nie dokonywac "semantycznego naduzycia"
ale rzeczywiscie zlosliwosci za duzo, sorry
kazda teoria jest "spiskowa" dopoki nie bedzie potwierdzona/udowodniona - nie o zatwierdzenie tu chodzi
nie mowie co masz myslec ale by myslenie opierac na faktach
co to sa lemingi ?
bo przecież żadne z czterech badanych hipotez nie została, ani potwierdzona, ani udowodniona....
Dlatego wlasnie uwazam ze rzad nie powinien opowiadac na razie wiecej o zadnych hipotezach i dlatego nie zgadzam sie z Mackiem, ze rzad powinien wywalic wszystko kawa na lawe. Jesli sikorski tak opowiada to robi zle
ale w takim razie nie rozumiem zdania 1 z Twojej wypowiedzi #13
no proszę, czyli przyznajesz że mamy przynajmniej jednego nieudolnego ministra tego "cudownego" rządu...
ten minister jest od czegos innego, wiec jak cos chlapnie (o ile chlapnal) choc nie powinien, o katastrofie to nie oznacza ze jest nieudolny
jest pare innych przymiotnikow ktorymi mozna to nazwac
Dziennikarz CNN przekazał Polakom kondolencje i zapytał Sikorskiego czy już wiadomo co było przyczyną katastrofy w Smoleńsku.
- Moim zdaniem była to kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz błędu pilota. Jestem przekonany, że wspólna polsko-rosyjska komisja dotrze do prawdy - odpowiedział Sikorski. Minister odrzucił sugestie, że wypadek w Smoleńsku mógł być wynikiem celowego działania. - Zawsze pojawiają się teorie spiskowe jednak tym razem nie są one poważne. Nie ma na to najmniejszego dowodu - powiedział szef polskiej dyplomacji."
takie wypowiedzi świadczą o nieudolności ministra spraw zagranicznych
ten rząd, a konkretnie jego premier, obiecywał cuda - zwłaszcza gospodarcze
pozdrawiam :bigsmile:
- Moim zdaniem była to kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz błędu pilota. Jestem przekonany, że wspólna polsko-rosyjska komisja dotrze do prawdy - odpowiedział Sikorski.
Powiedział że komisja wyjasni przyczyny, a wg niego to kombinacja trzech elementow. Tak wiec nic nie przesadzil, a powiedzial swoje zdanie - wydzwiek jest calkiem inny niz piszesz, choc szkoda ze to powiedzial bo to bylo co najmniej niestosowne. Do nieudolnosci jest jednak dosc daleko...
Moim zdaniem powinien tylko powiedziec o hipotezach jakie przyjeto w sledztwie.
tez pozdrawiam
nawet godzina katastrofy okazuje się niepewna
więc dlaczego moje niesprawdzone teorie, mają być gorsze od spiskowych teorii ministra Sikorskiego?
Kilka faktów znamy, a co do reszty niewiedzy to wynika ona bardziej ze specyfiki tego typu katastrof niż woli rządu
Jezeli znany byl Ci fakt - co powiedzial Sikorski w USA, to czemu napisalas nieprawde?
I nie pisz, ze wasze wpisy wynikaja z biernosci/nieudolnosci rzadu i musicie sami poszukiwac odpowiedzi - przypomne, ze glowny watek spiskowy dotyczacy katastrofy pojawil sie na tej stronie juz 11 kwietnia.