Bardzo proszę o modlitwę za Immanuelka. Przeklejam z facebooka:
BABCIA ELA PISZE Kochani tonę we łzach. W nocy dziś o godz 22 stracił przytomność, piana w ustach, dziwna padaczka bez drgawek, tylko utrata przytomności i przekrwione oczki i oczopląs. Relsed wlewka do pupki szybko i modlitwy. Wezwaliśmy pogotowie, bo z wlewką wyszła kupka i dalej drgawki się zaczęły, zabrali do szpitala w nas w Augustowie, tu niestety nie mieli lekarstw dożylnych na padaczkę, wezwali pogotowie aby zawieżć do Białegostoku 98 km dalej, do DSK , patrząc bezradnie na odchodzące dziecko myślałam, że oszaleję, z Wiesiem staliśmy przy Immciu i tylko wołaliśmy do Boga o ratunek. Na pogotowie trzeba było czekać w nocy prawie 3 godz z nieprzytomnym drgającym dzieckiem. Nie było karetek. Różnie mogło być, mógł umrzeć, był w takim stanie. Dobrze, że Immuś był nieprzytomny, bo tego by nie przetrzymał. Nie ruszał się, czasem pojękiwał. Karetka w końcu przyjechała i przywiozła nas do DSK, gdzie szybko zrobili komputer główki wykluczając niedrożność zastawki, zrobili jej nakłucie pobierając płyn z główki. Podano Convulex dożylnie, padaczka przeszła. W Augustowie tego leku nie mieli. Teraz leżymy na neurochirurgii w DSK. Immuś pod kroplówką, ale już wraca do życia. Ma bardzo silny pęd do życia. Sama jestem w szoku.....
A swoją drogą w głowie mi się nie mieści co to znaczy nie mieli leku!!!! Convulex to nie jest kurna lek za miliony i stosowny raz na 100milionów przypadków. 3.godziny czekania na karetkę, z dziecikiem w stanie napadu rozniosłabym ich tam wszystkich.
Komentarz
https://www.siepomaga.pl/immanuel
Przeklejam z facebooka:
BABCIA ELA PISZE
Kochani tonę we łzach.
W nocy dziś o godz 22 stracił przytomność, piana w ustach, dziwna padaczka bez drgawek, tylko utrata przytomności i przekrwione oczki i oczopląs. Relsed wlewka do pupki szybko i modlitwy.
Wezwaliśmy pogotowie, bo z wlewką wyszła kupka i dalej drgawki się zaczęły, zabrali do szpitala w nas w Augustowie, tu niestety nie mieli lekarstw dożylnych na padaczkę, wezwali pogotowie aby zawieżć do Białegostoku 98 km dalej, do DSK , patrząc bezradnie na odchodzące dziecko myślałam, że oszaleję, z Wiesiem staliśmy przy Immciu i tylko wołaliśmy do Boga o ratunek.
Na pogotowie trzeba było czekać w nocy prawie 3 godz z nieprzytomnym drgającym dzieckiem.
Nie było karetek.
Różnie mogło być, mógł umrzeć, był w takim stanie.
Dobrze, że Immuś był nieprzytomny, bo tego by nie przetrzymał.
Nie ruszał się, czasem pojękiwał.
Karetka w końcu przyjechała i przywiozła nas do DSK, gdzie szybko zrobili komputer główki wykluczając niedrożność zastawki, zrobili jej nakłucie pobierając płyn z główki.
Podano Convulex dożylnie, padaczka przeszła.
W Augustowie tego leku nie mieli.
Teraz leżymy na neurochirurgii w DSK. Immuś pod kroplówką,
ale już wraca do życia.
Ma bardzo silny pęd do życia. Sama jestem w szoku.....
A swoją drogą w głowie mi się nie mieści co to znaczy nie mieli leku!!!!
Convulex to nie jest kurna lek za miliony i stosowny raz na 100milionów przypadków.
3.godziny czekania na karetkę, z dziecikiem w stanie napadu rozniosłabym ich tam wszystkich.
+++