Bardzo proszę po raz kolejny o modlitwę za Immanuelka. Poniżej przeklejam z facebooka wiadomość od jego babci:
Kochani jak to jest? Rehabilitacja jest super, spacer, Immi dobrze ubrany --nie przegrzany, nie za zimno, w domku nakarmiony i zaczał spać a tu ten atak straszny padaczki. Momentalnie temperatura wzrasta do 39, sinieje nosek, a raczki paluszki fioletowe, zaczyna charczeć, bezdech, trzęsie się cały, piana w buzi. Boże jak ktoś nie widział --to jest najstraszniejszy horror--widzieć jak dziecko odchodzi a ja nie mogę nic zrobić, jedna wlewka, druga wlewka z relsetem do pupki i nic, siny, niedotlenienie, pogotowie --nareszcie jest, intubowanie i helikopter. Immuś w dobrych rękach lekarzy. Ale czy się obudzi? I tak jest już 3 raz w tym roku. Jakie skutki tych ataków bedą? A tak cudownie już się czuł, ostatnio zaczął się z nami porozumiewać, mówić coś y y y jak się pytało, a jakie minki przy tym robił, jak chciał coś wytłumaczyć... Modlitwy, gromienie choroby, ogłaszanie uzdrowienia... A przecież Bóg dał mi sen ze Immuś chodzi, jest zdrowy i tego się uchwyciłam i tylko to powstrzymuje mnie przed zawałem --bo serce boli coraz częściej jak patrzę na cierpiącego Immusia i nie umiem mu pomóc.
Dziękuję za modlitwę!!! Babcia Immanuelka na FB napisała:
Immuś nadzwyczaj szybko pokonuje chorobę i w poniedziałek wypisują go do domu ze szpitala. Nie ma już aparatury koło niego, kroplówek. Cieszy się zabawkami i pierwszy posiłek je i śpi i bawi się, pierwszy posiłek o 5 rano, a ostatni o 22 godz --6 razy dziennie. Przybiera na wadze i jest ciężki --uf , a pieluch po kroplówkach idzie oż 11 dziennie--pełnych i ciężkich. Dobrze, że mamy darmowe z NFZ.
Komentarz
Poniżej przeklejam z facebooka wiadomość od jego babci:
Kochani jak to jest?
Rehabilitacja jest super, spacer, Immi dobrze ubrany --nie przegrzany, nie za zimno, w domku nakarmiony i zaczał spać a tu ten atak straszny padaczki.
Momentalnie temperatura wzrasta do 39, sinieje nosek, a raczki paluszki fioletowe, zaczyna charczeć, bezdech, trzęsie się cały, piana w buzi.
Boże jak ktoś nie widział --to jest najstraszniejszy horror--widzieć jak dziecko odchodzi a ja nie mogę nic zrobić, jedna wlewka, druga wlewka z relsetem do pupki i nic, siny, niedotlenienie, pogotowie --nareszcie jest, intubowanie i helikopter. Immuś w dobrych rękach lekarzy. Ale czy się obudzi?
I tak jest już 3 raz w tym roku.
Jakie skutki tych ataków bedą?
A tak cudownie już się czuł, ostatnio zaczął się z nami porozumiewać, mówić coś y y y jak się pytało, a jakie minki przy tym robił, jak chciał coś wytłumaczyć...
Modlitwy, gromienie choroby, ogłaszanie uzdrowienia...
A przecież Bóg dał mi sen ze Immuś chodzi, jest zdrowy i tego się uchwyciłam i tylko to powstrzymuje mnie przed zawałem --bo serce boli coraz częściej jak patrzę na cierpiącego Immusia i nie umiem mu pomóc.
Babcia Immanuelka na FB napisała:
Immuś nadzwyczaj szybko pokonuje chorobę i w poniedziałek wypisują go do domu ze szpitala.
Nie ma już aparatury koło niego, kroplówek.
Cieszy się zabawkami i pierwszy posiłek je i śpi i bawi się, pierwszy posiłek o 5 rano, a ostatni o 22 godz --6 razy dziennie.
Przybiera na wadze i jest ciężki --uf , a pieluch po kroplówkach idzie oż 11 dziennie--pełnych i ciężkich.
Dobrze, że mamy darmowe z NFZ.