Dziewczyny, czy której z was lekarze powiedzieli, że kolejna ciąża to zagrożenie życia. Ale tak serio, pokazując o co chodzi, a nie dla zasady? Ja to usłyszałam w szpitalu, myślałam, że to takie gadanie. Ale moja gin, bardzo pro-life babeczka, załamała się robiąc mi usg. Jakoś mi podszyli macicę w jednym miejscu, jest skrócona. Nawet szyjkę od tego mam wyżej niż wcześniej i muszę się na nowo uczyć rozpoznawać czas...no właśnie, tylko niepłodny.
Przy tej okazji, jak radzicie sobie z NPR wiedząc, że ciąża może skończyć się osieroceniem dzieci? Ja mam taką spinę, taki stres... Nie chodzi mi o śmierć samą, ale właśnie o pozostawienie dzieci. Już widzę pretensje do mojego męża, że do tego dopuścił. Niezła ze mnie histeryczka, wiem
Moja 3,4 i 5 cesarka również napawały mnie stresem,czasem czarnowidztwem o tym jak mąż sobie poradzi albo kto mu ewentualnie pomoże w wychowaniu dzieci. Dodatkowy stres miałam obawiając się by to nie byli Ci z najbliższej rodziny , którzy mieszkają najbliżej. Ten stres wspominam bardzo traumatycznie. I jeden Pan Bóg wie co wtedy przeżywałam.Także nie jesteś inna niż wszystkie cesarkowe mamy, które przez to przechodziły.Ważne by nie poddawać się takim myślom zbyt często i starać się w sposób nawet zdrowo rozsądkowy uciekać od takich emocji, w sensie nie mysleć o tym co będzie.Mnie bardzo te wszystkie sytuacje zbliżały do Boga i uczyły UFNOŚCI i uświadamiały że nic nie zależy ode mnie oprócz tego co tu i teraz.
Przede wszystkim, sugerowałabym wizytę u dobrego fizjoterapeuty specjalizującego się w pracy z kobietami po cc. Mogę polecić osobę, ale w Konstancinie.
Poznałam bardzo doświadczonego, subtelnego i religijnego fizjo na tyle blisko, że mogę sobie pozwolić. Bo 4 dzieci, z tym jedno na cycu;) nieco ogranicza mobilność... A jakie nazwisko tego z Bielska? to 35km ode mnie
Ostatnio sporo myślę o moim cc. Przez kilka dni miałam nadzieję, że jestem w ciąży. I niestety pierwsze myśli skierowaly się od razu w stronę porodu. Jak sądzicie, czy bardzo duży stres na kilka dni przed terminem porodu mógł być przyczyną braku akcji porodowej? To była sytuacja zagrożenia (bez związku z ciążą czy porodem), po której jeszcze kilka dni czułam się ściśnieta w środku z nerwów. Zero rozwarcia i skurczy przez 2 tygodnie. Urodziłam w koncu przez cc w pierwszym dniu 43 tygodnia. Najpierw była oksy. Skurcze aż do omdlenia. Odjezdzalam, wracałam i tak do kolejnego skurczu. Przebijali mi pęcherz. Najpierw jeszcze pozwolono chodzić, skakać na piłce etc. A potem już tylko leżenie pod ktg. Dziecku skoczylo tętno. Słyszałam tylko jak położna kłóciła się z lekarką, że niepotrzebnie tyle oksy. Później tylko głosy, że jest za późno... to był największy dramat jaki przeżyłam. Położna dosłownie wyrwala mi kroplowkę. Wszyscy krzyczeli. Wspominam to dalej jak najgorszy koszmar. Nie zakładam, że przy ewentualnym kolejnym porodzie będzie tak samo. Ale trauma pozostała.
Współczuje bardzo traumy porodowej! Też przeżyłam coś takiego z cc w gratisie. Po półtora roku urodziłam SN. Dla Boga naprawdę nie ma nic niemożliwego! Potem rodziłam jeszcze dwa razy SN moje kochane dzieci. Pierwszy raz jest naprawdę najgorszy. Przy kolejnych porodach zawsze umawialiśmy się z położną na indywidualną opiekę. Bez tego byłoby o wiele trudniej, i zawsze miałam wannę. I porody chciałam bez oxy i bez znieczulenia, bo to psuje często dobrze i spokojnie (o zgrozo dla personelu bo powoli) rozpoczynający się poród.
Mysle, że ta sytuacja zagrożenia mogła wpłynąć na niezaczynanie się porodu. Nastepny poród będzie na pewno inny, a Bóg dopomoże na pewno!
@Cyfra rozumiem cię doskonale. U mnie przy pierwszym porodzie też na końcówce nagłe cc, dobrze że żyjemy bo było kiepsko. Drugie dziecko urodziłam też przez cc, bo nikt nie chciał pozwolić na sn. Ale na skurczach przynajmniej. Teraz wiem, że mogłam szukać innego szpitala i wsparcia.
@Cyfra ja po moim pierwszym traumatycznym "porodzie" mialam z pol roku depresje... Generalnie moja historia porodowa sklonila mnie by pojechac na rekolekcje "porod moze byc piekny" ktore goraco polecam. Bylam 2 razy. Moje cc byly mi potrzebne aby byc blizej Jezusa. Ufam, ze nastepny porod odczaruje Twoj poprzedni i poczujesz te moc i sile kobiecego biodra
26.09 AD 2017 Urodziłam siłami natury po przebytych 3cc. Syn 4200 Wielbię Boga za ten cud.
Prosze tez o modlitwe za mojego Michałka gdyz przebywa na oiomie. Nie ma to nic wspolnego z porodem Bog zaplac za kazde westchnienie do Dobrego Ojca w niebie.
Komentarz
Przy tej okazji, jak radzicie sobie z NPR wiedząc, że ciąża może skończyć się osieroceniem dzieci? Ja mam taką spinę, taki stres... Nie chodzi mi o śmierć samą, ale właśnie o pozostawienie dzieci. Już widzę pretensje do mojego męża, że do tego dopuścił. Niezła ze mnie histeryczka, wiem
ps: absolutnie nie jesteś histeryczka!
Pierwszy raz jest naprawdę najgorszy.
Przy kolejnych porodach zawsze umawialiśmy się z położną na indywidualną opiekę. Bez tego byłoby o wiele trudniej, i zawsze miałam wannę.
I porody chciałam bez oxy i bez znieczulenia, bo to psuje często dobrze i spokojnie (o zgrozo dla personelu bo powoli) rozpoczynający się poród.
Mysle, że ta sytuacja zagrożenia mogła wpłynąć na niezaczynanie się porodu.
Nastepny poród będzie na pewno inny, a Bóg dopomoże na pewno!
Generalnie moja historia porodowa sklonila mnie by pojechac na rekolekcje "porod moze byc piekny" ktore goraco polecam.
Bylam 2 razy.
Moje cc byly mi potrzebne aby byc blizej Jezusa.
Ufam, ze nastepny porod odczaruje Twoj poprzedni i poczujesz te moc i sile kobiecego biodra
A potem jeszcze piec razy rodziłam
Wlasnie przed chwila mama z lublina urodzila sn po 3cc w szpitalu sw zofii w wawie.
Porod trwal ciut ponad dobe
Chwala Panu
26.09 AD 2017
Urodziłam siłami natury po przebytych 3cc.
Syn 4200
Wielbię Boga za ten cud.
Prosze tez o modlitwe za mojego Michałka gdyz przebywa na oiomie.
Nie ma to nic wspolnego z porodem
Bog zaplac za kazde westchnienie do Dobrego Ojca w niebie.
Za Michałka +