@Elunia , ja podobnie, ale już w drugą stronę to średnio działa i ja chciałabym swoich gości przyjąc jak najlepiej... więc nawet jak przywiozą to każę im zabrać z powrotem nieużywane
No to ja zeszłam na psy.. Bo mój mąż losowo brał ręczniki od zawsze... nawet jak kolory były krańcowo różne... No to po kilku latach bicia piany i walenia głową w mur stepialam i na jednym jechalismy... tylko zmienianym częściej... ech...
Wyprowadziłam się dwa lata temu i nadal się tego nie umiem oduczyć
Z tymi ręcznikami to cieżko jest. Mamy małą łazienke i brzydzi mnie że się stykają ze sobą. To od czasu akcji z owsikami. Moje dzieci takie żywe że często przypomina mi sie ten widok i steryliada. @Marcelina dziękuje pocieszylas mnie. Myslalam że tylko ja tak mam:)
bo ludzie są oszczędni i wstawiają dwie pralki w tygodniu i koniec i taki ten tego gość -zaburza rytm - musiały by być trzy wstawione a to nie oszczędne
ja oburzam wielu ,gdy mówię że ja 1 lub 2 pralki dziennie co za brak logiki z mojej strony cięta jestem na przesadna oszczędność
a moja teściowa zbiera pościel przez cala pozna jesień, zimę i wczesna wiosnę bo uwielbia taka wyschnieta w słońcu. A ze prowadziła kiedyś ośrodek wczasowy to ma ze 100 kompletów.
ja zmieniam ręczniki raz w tygodniu...zawsze po sobotnich kąpielach wrzucam do pralki, a pościele raz w miesiącu...częściej nie dałabym rady...bo i tak wymiana trwa trzy dni ( 9 zestawów)...mimo 10 kg wsadowej pralki...
piorę dodatkowo pościele tylko podczas i po chorobach...ale to sytuacje oczywiste
jak gościmy 1-2 osoby to mogą liczyć na pościel i ręcznik...jak więcej to przywożą swoje na wakacje biorę po dwa duże kąpielowe ręczniki dla każdego ( zwykle jeden na plażę, drugi po kąpieli w domu + dwa, trzy małe do rąk ( wspólne)
U mnie w domu było tak, że wprawdzie nie zmieniało się codziennie ręczników, ale każdy miał 3: do górnej części ciała, do dolnej i mały do tej pomiędzy nimi No, ale było nas mało w domu a dom duży. Teraz już mi przeszło, ale w tamtych czasach nie mogłabym wytrzeć twarzy ręcznikiem do nóg. A fu! A wytrzeć się ręcznikiem po kimś to tym bardziej bym nie mogła
Patrz, u mnie w domu były dwa: "do dołu" i "do góry". Środek się zaliczał do dołu. U nas teraz ma każdy swój wielki ręcznik, inny kolor. Jak ktoś chce, to sobie może wziąć do środka, dołu czy czegos tam jeszcze inny ręcznik.
Ostatnio zauważyłam że bardziej męczy zwracanie uwagi na to co jest nie zrobione przez innych niż samo sprzątanie ... ale kiedy czlowiek ma wewnętrzne przekonanie ze utrzymanie czystości to jego zadanie... a nie psi obowiązek
@Nika76 Wstyd powiedzieć ale taka jest prawda: moi nauczyli mnie zaniżać normy. W pewnym momencie doszłam do wniosku ,że skoro im nie przeszkadza to mam w nosie.W sumie chałupa to nie muzeum.
Mam takie marzenie, że jak już dzieci dorosną i się wyprowadzą, to sobie wreszcie należycie posprzątam, a jak skończę sprzątać ostatnie pomieszczenie, to w tym sprzątanym jako pierwsze nadal będzie porządek... Ostatnio udawało mi się utrzymywać stale porządek w domu jak miałam troje dzieci i średnie miało alergię na roztocza, więc trzeba było codziennie odkurzać wszystkie kąty gorącą parą. Potem dzieci przybyło, alergia znacznie odpuściła i inne okoliczności złożyły się na to, że trzeba było zaakceptować brak porządku. A najmilej (jeśli idzie o utrzymanie porządku) wspominam czasy, gdy mieszkaliśmy na 37 m - tam się sprzątało całe mieszkanie w godzinę, a generalne porządki (z praniem firanek i trzepaniem dywanów) można było zrobić w jedno przedpołudnie... Co do pytania o obniżenie standardów - u mnie to trochę zero-jedynkowo poszło. Otóż, jak mam mieć posprzątane byle jak (czytaj: np. pani Ukrainka, co przeleci cały duży dom w 3 godziny, nasmrodzi wszędzie ciężką chemią i uważa, że jest posprzątane), to wolę mieć bałagan i się nie denerwować brakoróbstwem. Dzieci gonię o poprawiania. Nawet po kilka razy.
Ok, coming out z brakiem perfekcjonizmu, odbył się w ostatnie Święta Wielkiej Nocy i Boże Narodzenie też. Brudna podłoga w kuchni. No przed 4 dzieckiem mi się nie zdarzało! Najstarszy 6 lat to mógłby nam podtopić kuchnie, jakby się wziął:) dwie siostry by mu chętnie pomogły, a niemowlak gugnal by z zadowolenia że rodzeństwo ma dobry humor. Ps. Lecę do rossmana po chustki chemiczne do brudu, bez nich nie umiem sprzątać przy raczkującej M.
No co Wy. Mi ostatnio najblizsi powtarzają ze wysprzątany i czysty dom to tylko KWESTIA ORGANIZACJI. A jesli takiego nie potrafię uczynić to jestem źle zorganizowana.
Fajnie nie? Nie ma to jak wsparcie.
Ja juz mam osobiscie dosc tematu sprzatania. Sa ciekawsze rzeczy w życiu. I jak mam sily checi i dzieci pozwolą to sprzatam więcej a jak okolicznosci mniej sprzyjające to sprzątam tyle ile dam radę. A i tak ciągle słyszę ze moglabym więcej, lepiej. Tylko mówią to osoby ktore osobiscie albo nie pelnią tych obowiazkow w domu co ja albo wogole nie zyly w wiekszej rodzinie.
Ja osobiscie czuje sie najlepiej zorganizowana teraz obecnie niz mając mniej dzieci.
I czuje ze panuje i ogarniam, radzę sobie z rzeczywistoscią. I staram się nie brac do siebie tych wszystkich tekstów ktore podcinają skrzydła. Przykro czasem, bo nikt nie doceni a opieprzy. Ale inni chociaz, obcy zachwycają się jak swietnie sobie radzę
Komentarz
No to po kilku latach bicia piany i walenia głową w mur stepialam i na jednym jechalismy... tylko zmienianym częściej... ech...
Wyprowadziłam się dwa lata temu i nadal się tego nie umiem oduczyć
Moje dzieci takie żywe że często przypomina mi sie ten widok i steryliada.
@Marcelina dziękuje pocieszylas mnie. Myslalam że tylko ja tak mam:)
i taki ten tego gość -zaburza rytm - musiały by być trzy wstawione a to nie oszczędne
ja oburzam wielu ,gdy mówię że ja 1 lub 2 pralki dziennie
co za brak logiki z mojej strony
cięta jestem na przesadna oszczędność
O ja!
piorę dodatkowo pościele tylko podczas i po chorobach...ale to sytuacje oczywiste
jak gościmy 1-2 osoby to mogą liczyć na pościel i ręcznik...jak więcej to przywożą swoje
na wakacje biorę po dwa duże kąpielowe ręczniki dla każdego ( zwykle jeden na plażę, drugi po kąpieli w domu + dwa, trzy małe do rąk ( wspólne)
Do dodatkowego prania zmuszaja mnie jeszcze rozne pomysly i wypadki/wpadki dzieci
U nas teraz ma każdy swój wielki ręcznik, inny kolor. Jak ktoś chce, to sobie może wziąć do środka, dołu czy czegos tam jeszcze inny ręcznik.
Może dla odmiany i równowagi proszę o dzielenie się trudną sztuką odpuszczania sobie perfekcji w życiu rodzinnym?
Poprawiacie po dzieciach, mężu?
W pewnym momencie doszłam do wniosku ,że skoro im nie przeszkadza to mam w nosie.W sumie chałupa to nie muzeum.
Ostatnio udawało mi się utrzymywać stale porządek w domu jak miałam troje dzieci i średnie miało alergię na roztocza, więc trzeba było codziennie odkurzać wszystkie kąty gorącą parą. Potem dzieci przybyło, alergia znacznie odpuściła i inne okoliczności złożyły się na to, że trzeba było zaakceptować brak porządku. A najmilej (jeśli idzie o utrzymanie porządku) wspominam czasy, gdy mieszkaliśmy na 37 m - tam się sprzątało całe mieszkanie w godzinę, a generalne porządki (z praniem firanek i trzepaniem dywanów) można było zrobić w jedno przedpołudnie...
Co do pytania o obniżenie standardów - u mnie to trochę zero-jedynkowo poszło. Otóż, jak mam mieć posprzątane byle jak (czytaj: np. pani Ukrainka, co przeleci cały duży dom w 3 godziny, nasmrodzi wszędzie ciężką chemią i uważa, że jest posprzątane), to wolę mieć bałagan i się nie denerwować brakoróbstwem. Dzieci gonię o poprawiania. Nawet po kilka razy.
Ps. Lecę do rossmana po chustki chemiczne do brudu, bez nich nie umiem sprzątać przy raczkującej M.
Mi ostatnio najblizsi powtarzają ze wysprzątany i czysty dom to tylko KWESTIA ORGANIZACJI. A jesli takiego nie potrafię uczynić to jestem źle zorganizowana.
Fajnie nie? Nie ma to jak wsparcie.
Ja juz mam osobiscie dosc tematu sprzatania. Sa ciekawsze rzeczy w życiu. I jak mam sily checi i dzieci pozwolą to sprzatam więcej a jak okolicznosci mniej sprzyjające to sprzątam tyle ile dam radę.
A i tak ciągle słyszę ze moglabym więcej, lepiej. Tylko mówią to osoby ktore osobiscie albo nie pelnią tych obowiazkow w domu co ja albo wogole nie zyly w wiekszej rodzinie.
Ech.
I czuje ze panuje i ogarniam, radzę sobie z rzeczywistoscią. I staram się nie brac do siebie tych wszystkich tekstów ktore podcinają skrzydła. Przykro czasem, bo nikt nie doceni a opieprzy. Ale inni chociaz, obcy zachwycają się jak swietnie sobie radzę