@Agnieszka82 - moi się na wieczorną mszę kompletnie nie nadają. Szczególnie Danucha. Straszny balet urządza. Zwykle chodzimy na 11.00 i w połowie mszy usypia na rękach u taty lub brata. U mnie nie może, bo jak ją biorę, to od razu zaczyna mnie rozbierać i drze się na cały głos "mi-mi!"
Dzisiaj Lucka byla na Roratach i sniadaniu w klasztorze odziana w getry narciarskie, bo prosto stamtad jechali z Jenkiem na trening. Fajne takie intensywne dni.
@Agnieszka82 - moi się na wieczorną mszę kompletnie nie nadają. Szczególnie Danucha. Straszny balet urządza. Zwykle chodzimy na 11.00 i w połowie mszy usypia na rękach u taty lub brata. U mnie nie może, bo jak ją biorę, to od razu zaczyna mnie rozbierać i drze się na cały głos "mi-mi!"
Maja woła "da da da". Dobrze,że jeszcze nie umie powiedzieć głośno co mam jej dać No i niestety jak mnie widzi to nie chce być na rękach u nikogo innego. Ale tak rano jeszcze z nią w kościele nie byłam,nie odważyłam się,a może to jest sposób.
Ja drżę, że jak coś pójdzie nie po myśli mojego W. to wtedy wszyscy w kościele usłyszą jego wiązankę wyzwisk typu: głupi, oszust, wariat, wstrętny kapuś, kłamca!!!!!!!! Wszystko na jednym wydechu
U nas mrozik. Zmarzłam dziś w kościele, bo przebywaliśmy w nim 3 h. Rejonowy Dzień Wspólnoty. Jutro nie idę na roraty. Wyjdę prosto do pracy. We wtorek spróbuję dotrzeć rano na Msze św., bo ma być znaczące ocieplenie, a dziś czuło się przymrozek, choć było koło 0.
byliśmy, miałam nadzieję, że jutro przerwę sobie zorbimy bo chora ciągle jestem, no ale wylosowaliśmy i anioła i Maryję więc mus jutro iśc. To jest pierwszy rok gdzie oni tyle zapału mają.Zwykle go starczało na 3-4 dni i potem pod koniec jeszcze z jeden.
My dziś wszyscy pasujemy. Jak dzieci wyzdrowieją, to wznowimy uczestnictwo w roratach. Niby choroby niezbyt poważne, ot, katar i kaszel sporadycznie, ale nie chcę,żeby się rozwinęło w coś gorszego. Może jutro się uda zebrać jakieś przedstawicielstwo?
Dziś ja zawaliłam, szkoda mi było niemowlaka budzić. A tu Jozko przychodzi i mowi 'mama wstawaj, idziemy na roraty ze świeczka i św.Jozefem'. Ja na to, że nie wstałam, sorry synu A on - nie martw się, wstań teraz i chodźmy. Hehe, a już 7 rano była, wiec niestety. Jest szansa na 18, ale to już nie jest pora dla nich. Zniecheciliby się do rorat. Może sama pojde i w końcu dotrę do yyy...konfesjonału..bo mi coś nie po drodze było.
Chcę być jutro, ale zobaczę, jak się będę jutro czuła. Pogoda jest dziwna, ale jutro ma być w dzień ok. 10 stopni na plusie. Więc chyba poranek też nie będzie jakiś tragicznie zimny...
Byliśmy. Na razie nam się udaej docierać codziennie w komplecie. Dziś tylko ministrant czuł się słabowicie, więc został z nami w ławce. Przygoda nas dziś spotkała. Aż się z Wami podzielę, choć bardziej by pasowało do wątku o zaczepkach. Po mszy podchodzi do mnie pani lat ok. 70. Z tych dobrze zakonserwowanych raczej. - Ja bardzo przepraszam, pani się nie obrazi, ale ja muszę coś pani powiedzieć. - No, proszę mówić - odpowiadam gotowa na wszystko. - Pani powie temu dużemu synowi, żeby tak nie trząsł tym dzieckiem, bo mu krzywdę zrobi. - Dziecko przyzwyczajone - staram się sprawę trochę w żart obrócić. - Ale wie pani, u takich małych dzieci, to jeszcze nie wszystko w mózgu jest wykształcone i tam łatwo coś uszkodzić. Ja pani mówię, bo ja się znam na tym! Pani mu zwróci uwagę, żeby tak nie trząsł. - Średnio, z 5 razy na każdą mszę zwracam, ale widać to silniejsze od niego. On tak z miłości. - dalej próbuję życzliwie okazać pani, że nie uważam, żeby Danuchnie działa się jakaś wielka krzywda z powodu tego, że Józef trzymając ją na rękach trochę ją kołysze i czasem lekko podrzuca. - To może ja mu powiem? - proponuje pani. - A, proszę bardzo! I pani poszła udzielać Józkowi reprymendy, że się niewłaściwie siostrzyczką zajmuje... Trochę mi tego mojego Józka szkoda było, ale przynajmniej ma konkretny przykład, że rzucamy się w oczy i całkiem obce osoby wciąż nas taksują i czują się mądrzejsze i bardziej kompetentne w opiece nad naszymi dziećmi. Do tej pory myślał, że tylko matka tak gada, żeby go skłonić do cywilizowanego zachowania. Po powrocie do domu Józef zapytał mnie tylko rzeczowo, a retorycznie: - Mamo, jak sądzisz, ile dzieci wychowała ta pani?
Byliśmy i dziś. Czterolatek w czasie mszy pytał czemu on musi chodzić do kościoła a tata w domu zostaje. Głoośno pytał. Na szczęście wystarczyło info, że tata z maluszkami w domu musi zostać, a T już duży chłopak jest. Zbyt późno wczoraj poszliśmy spać i po młodym było widać, że totalnie nie może się skupić. Ale mam taką małą radość. Zaczyna śpiewać fragmenty "Chwała na wysokości Bogu" i refren psalmu dziś próbował ze wszystkimi. Do tej pory w kościele śpiewał tylko "Ruda tańczy jak szalona" zamiast Alleluja (jak miał 3 lata).
Dzieci to dobro narodowe, więc każdy może chcieć 'dopomóc', słowem oczywiscie. Ciekawe tylko, czemu pani zwróciła uwagę na "krzywdę" niemowlęcia, a nie zauważyła jakiego dziecko ma fajnego brata. Nastolatek wstaje na roraty, nosi siostrę całą Mszę, buja, żeby jej przyjemnie było i jeszcze dobrze wychowany. Ech.
My byliśmy. Trochę dzieci pokasływały, ale mam nadzieję, że już będziemy chodzić. Nie wiem, jak się w 5 minut zbieracie. Nam to zajmuje pół godziny, a dziś przyszliśmy na pieśń na wejście. Spadł mi telefon rozwalając się (na szczęście po złożeniu działa) i wzięłam puste pudełko po zapałkach Na szczęście kościelny nam pożyczył i odpaliliśmy lampion.
Komentarz
No i niestety jak mnie widzi to nie chce być na rękach u nikogo innego.
Ale tak rano jeszcze z nią w kościele nie byłam,nie odważyłam się,a może to jest sposób.
Jutro nie idę na roraty. Wyjdę prosto do pracy. We wtorek spróbuję dotrzeć rano na Msze św., bo ma być znaczące ocieplenie, a dziś czuło się przymrozek, choć było koło 0.
A on - nie martw się, wstań teraz i chodźmy.
Hehe, a już 7 rano była, wiec niestety. Jest szansa na 18, ale to już nie jest pora dla nich. Zniecheciliby się do rorat. Może sama pojde i w końcu dotrę do yyy...konfesjonału..bo mi coś nie po drodze było.
Pogoda jest dziwna, ale jutro ma być w dzień ok. 10 stopni na plusie. Więc chyba poranek też nie będzie jakiś tragicznie zimny...
Zmęczona jestem masakrycznie, spadam do spania.
Dziś M.kaszle.
A jest gdzieś do obejrzenia msza św.roratnia dziś np.?
Przygoda nas dziś spotkała. Aż się z Wami podzielę, choć bardziej by pasowało do wątku o zaczepkach.
Po mszy podchodzi do mnie pani lat ok. 70. Z tych dobrze zakonserwowanych raczej.
- Ja bardzo przepraszam, pani się nie obrazi, ale ja muszę coś pani powiedzieć.
- No, proszę mówić - odpowiadam gotowa na wszystko.
- Pani powie temu dużemu synowi, żeby tak nie trząsł tym dzieckiem, bo mu krzywdę zrobi.
- Dziecko przyzwyczajone - staram się sprawę trochę w żart obrócić.
- Ale wie pani, u takich małych dzieci, to jeszcze nie wszystko w mózgu jest wykształcone i tam łatwo coś uszkodzić. Ja pani mówię, bo ja się znam na tym! Pani mu zwróci uwagę, żeby tak nie trząsł.
- Średnio, z 5 razy na każdą mszę zwracam, ale widać to silniejsze od niego. On tak z miłości. - dalej próbuję życzliwie okazać pani, że nie uważam, żeby Danuchnie działa się jakaś wielka krzywda z powodu tego, że Józef trzymając ją na rękach trochę ją kołysze i czasem lekko podrzuca.
- To może ja mu powiem? - proponuje pani.
- A, proszę bardzo!
I pani poszła udzielać Józkowi reprymendy, że się niewłaściwie siostrzyczką zajmuje...
Trochę mi tego mojego Józka szkoda było, ale przynajmniej ma konkretny przykład, że rzucamy się w oczy i całkiem obce osoby wciąż nas taksują i czują się mądrzejsze i bardziej kompetentne w opiece nad naszymi dziećmi. Do tej pory myślał, że tylko matka tak gada, żeby go skłonić do cywilizowanego zachowania. Po powrocie do domu Józef zapytał mnie tylko rzeczowo, a retorycznie:
- Mamo, jak sądzisz, ile dzieci wychowała ta pani?
Zbyt późno wczoraj poszliśmy spać i po młodym było widać, że totalnie nie może się skupić.
Ale mam taką małą radość. Zaczyna śpiewać fragmenty "Chwała na wysokości Bogu" i refren psalmu dziś próbował ze wszystkimi. Do tej pory w kościele śpiewał tylko "Ruda tańczy jak szalona" zamiast Alleluja (jak miał 3 lata).
Ciekawe tylko, czemu pani zwróciła uwagę na "krzywdę" niemowlęcia, a nie zauważyła jakiego dziecko ma fajnego brata. Nastolatek wstaje na roraty, nosi siostrę całą Mszę, buja, żeby jej przyjemnie było i jeszcze dobrze wychowany. Ech.
@Elunia , czapki z głów! Podziwiam.