Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rozeznawanie woli Bożej w kwestii liczby potomstwa

1545557596062

Komentarz

  • edytowano czerwca 2018
    Wychodziłam za mąż aby realizowac cele jakie małżeństwo chrześcijańskie stawia przed małżonkami...

    Dobrowolnie zgodziłam sie "przyjąć i po chrześcijańsku wychować dzieci, którymi Pan Bóg nas obdarzy".

    Moje pytanie nie jest głupie w kontekscie przyjmowania/nie przyjmowania dzieci w małżeństwie.
    Podziękowali 1Katia
  • "przyjąć i po chrześcijańsku wychować dzieci, którymi Pan Bóg nas obdarzy" - jak widać różna interpretacja jest możliwa. nie ma tu nic o zakazie wpływania na swoją płodność i szanse poczęcia kolejnego dziecka, tylko o przyjęcie tych które już się pojawią. 
  • Paprotka powiedział(a):
    "przyjąć i po chrześcijańsku wychować dzieci, którymi Pan Bóg nas obdarzy" - jak widać różna interpretacja jest możliwa. nie ma tu nic o zakazie wpływania na swoją płodność i szanse poczęcia kolejnego dziecka, tylko o przyjęcie tych które już się pojawią. 
    Nie ma również nic o ograniczaniu liczby dzieci  :p
    A już na pewno nie ma nic o ograniczaniu ze wzgledu na metraż mieszkania he he..
  • J2017 - ja to zrozumiałam jako dodanie odwagi mężowi przez żonę, by odważył się poprosić o podwyżkę. nic złego ani nadzwyczajnego.

    parę wcześniejszych wpisów które skomentowała hipolit można było rzeczywiście zrozumieć tak, że chodzi o jakieś wyrzuty żony, że ona kolejne dziecko rodzi a ty mężu tak marnie zarabiasz, zróbże coś ze sobą...chociaż wszystko przebiły rady by porównywać męża do bardziej zaradnych panów  :D


  • coz powody moga byc naprawde rozne .... i dla danej osoby beda mega wazne skoro ze wzgledu na nie decyduje sie nie miec wiecej dzieci ... 
    kazde malzenstwo musi samo rozwazyc jaka droga pojdzie
    @Malgorzata32 teoretycznie jest tak jak mowisz o tym przyjmowaniu dzieci ale mam wrazenie ze niewiele osob tak w pelni swiadomie zdaje sobie z tego sprawe -znaczy klepia formulke o dzieciach na slubie ale bez zrozumienia - moze mylnie to oceniam ale takie mam wrazenie ...
  • @Paprotka jak tak piszesz ta historie o ciotce to mo sie nasuwa taki obraz z dziecinstwa - tata czyta nam na noc, spiewa kolysanki (moja mama raczej nie umie okazywac uczuc, tacie lepiej idzie choc tez nie jest wylewny), potem pomaga w nauce. A teraz drugi obraz- wspolczesny bo historia sprzed 6 lat- tesciowa sie bulwersuje ze ja sie zloszcze ze maz musi swoje taciezynskie wykorzystac na rozne roboty podworkowe (nie pilne!) typu zrpbic drugi wybieg dla kur bo w pierwszym bloto, albo takie cos z drewna tesciowej zeby kwiaty mialy po czym sie piąć -bo ja sie nie znam w miescie inaczej sie zyje to czepiam sie glupot (maz tez byl zly ale mieszkalismy z tesciami i nie bylo wyjscia). Przy Zosi nie bylo taciezynskiego a i mojemu mezowi bylo to obojetne - jego rodzice caly czas za granica (nawet jak byli to zadnej bajki nie opowiedzieli bo czasu nie mieli) i pamieta z dziecinstwa ze to wujek nastolatek wtedy sie nim zajmowal. Teraz my robimy wszystko zeby nasze dzieci mialy inne wspomnienia w dzieninstwa (ktore potem przeloza sie na ich zyciowe wybory) niz moj maz
  • Malgorzata powiedział(a):

    Małgorzata32 powiedział(a):
    Wychodziłam za mąż aby realizowac cele jakie małżeństwo chrześcijańskie stawia przed małżonkami...

    Dobrowolnie zgodziłam sie "przyjąć i po chrześcijańsku wychować dzieci, którymi Pan Bóg nas obdarzy".

    Moje pytanie nie jest głupie w kontekscie przyjmowania/nie przyjmowania dzieci w małżeństwie.
      Problem w tym że obecnie aby  osiągnąć cel prokreacyjny małżeństwo nie jest konieczne
    Ale w tej dyskusji mówimy o celach prokreacyjnych małżeństwa. Chrzescijańskiego małżeństwa.
  • Nauka Kosciola jest taka ze w kwestii przekazywania zycia mamy kierowac sie roztropnoscia i wielkodusznoscia. Moze trudna sytuacja mieszkaniowa i brak mozliwosci jej zmiany jest wlasnie roztropnoscia. Nie rozumiem dlaczego niektorzy chca narzucic innym wlasny styl zycia i wlasne wybory. Nie są w sytuacji innych i nie jest to nauka Kosciola wiec o co chodzi?
    Podziękowali 1Aga85
  • @Tola to były zachowania wówczas przyjęte. Niektórzy uważali je za niewłaściwe/ niedopuszczalne. Teraz podobnie.
    Podziękowali 1Katia
  • Do lekarza poszłaś kilka dni po krwotoku??? Zamiast jechać natychmiast na izbę przyjęć?
  • moze miliony kobiet ale szczerze ja bym zareagowala jak @katarzynamarta ;
  • Ratowac 5 czy 7 tyg ciaze? Tez mam takie podejscie jak J2017. Trzeba zaufac Bogu (ew. Naturze)  ze wie co robi. Tez pojechalam do lekarza kilka dni od minimalnego plamienie, nie rozumiem takiej histerycznej reakcji zeby jechac na izbe przyjec i ratowac zarodek.
    Podziękowali 2mayamima ane
  • w sensie ze by Ciebie to nie zmartwilo ? powiedzialabys sobie "ooo krwawie chyba nie ma ciazy eeeeeeeeee tam trudno sie mowi miliony kobiet tak maja " i ze spokojem wrocila do tego co tam aktualnie robisz ? no podziwiam zimna krew - ja bym jednak sie zmartwila
    Podziękowali 2Małgorzata32 Wela
  • Uprasza się nie karmić trolla!!!
    Podziękowali 1madzikg
  • Kilkutygodniowa ciaza to zarodek ( nawet nie plod) a nie dziecko. Dziecko jest jak sie urodzi. Zarodek jest pewnym etapem prenatalnego rozwoju czlowieka i jest to fakt biologiczny.
  • Jasne, skoro zaprzeczasz definicjom jezykowym i faktom biologicznym.
  • apolonia powiedział(a):
    Kilkutygodniowa ciaza to zarodek ( nawet nie plod) a nie dziecko. Dziecko jest jak sie urodzi. Zarodek jest pewnym etapem prenatalnego rozwoju czlowieka i jest to fakt biologiczny.
    Jak się urodzi, to jest noworodek (i nadal dziecko), a siedem tygodni to owszem zarodek (i dziecko takoż).
  • Dziecko to jest wg nauki katolickiej i np niektorych przepisow np konwencji praw dziecka. Zgodnie z definicja jezyka polskiego i medyczną dziecko to etap rozwoju czlowieka od urodzenia do wieku mlodzienczego. Oczywiscie mozna sobie nazywac i w okresie prenatalanym dzieckiem. Wszystko wolno :)
  • apolonia powiedział(a):
    Kilkutygodniowa ciaza to zarodek ( nawet nie plod) a nie dziecko. Dziecko jest jak sie urodzi. Zarodek jest pewnym etapem prenatalnego rozwoju czlowieka i jest to fakt biologiczny.
    Nu ale człowiek jednak cały czas? Czy w jakiś pokrętny sposób - nie? :naughty: 
    Podziękowali 1Katia
  • Mnie to smieszy troche to robienie badan i pochowku  5 tyg zarodkom i histeria by ratowac ciaze za wszelka cene a pozniej jak sie rodzi chore dziecko to pretensje do Pana Boga- dlaczego ja? Jak to sie ma  do zaufania Bogu o ktorym tyle piszecie.
  • Oczywiscie ze zarodek jest czlowiekiem. Na bardzo wczesnym etapie rozwoju ale czlowiekiem.
  • apolonia i J2017...takie obojętne podejście to chyba jesli kobiecie obojetne jest czy zarodek, dziecko, obojetnie jak nazwiemy - przeżyje...
    Podziękowali 1Katia
  • @Paprotka.  No malo tego kobieta pewnie chcialaby usunac taka ciaze ale wiara jej nie pozwala... Litosci jak czegos nie rozumiesz to nie znaczy ze mozesz przyisywac komus najgorsze intencje. Ludzie sa ...rózni.
  • Moja gin na wizytach mówi Dzieciątko. Ginekolog na USG mówił osoba. Dziecko nie jest dopiero po po porodzie.
    "Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka za dziecko uznaje każdą istotę ludzką od poczecpo do osiągnięcia pełnoletności (tj. co do zasady 18 lat)"
  • @apolonia ja taki 5 tygodniowy zarodek ratowałam. Dziś ma 2.5 roku i żadnej choroby po nim nie widać
  • Zyje bo Bog tak chcial? Czy mozna pokrzyzowac Mu plany?
  • Można Mu pomóc... Nie wyobrażam sobie biernej postawy w takiej sytuacji.
  • Mysle ze Bog nie potrzebuje naszej pomocy. Daje zycie i zabiera a my sobie tylko wyobrazamy ze dzieki naszym staraniom jakies dziecko przezylo. Ja moge tylko w ciazy dbac o moje zdrowie i wypoczynek a to czy poronienie czy nie to nie zalezy ode mnie tylko Dawcy Zycia.
  • Ale nie jesteśmy bezwolnymi marionetkami. Kiedy dziecko choruje to też czekasz biernie?
  • W pierwsxych tygodniach ciazy nawet nie wiadomo na pewno czy to zycie jest czy nie. To mam histeryzowac i biegac po szpitalach w 5 tc? Mam obowiazki wobec dzieci zyjacych a nie zarodka z ktorego nie wiadomo czy ktos bedzie czy nie. Za granica np w uk nie "ratuja" zagrozonych ciaz do 3 miesiaca i co wtedy tez kobiety grzesza? Z takim podejsciem histerycznym to faktycznie blisko juz do karania kobiet za poronienia bo kazda jest potencjalna zabojczynia...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.