Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jedyna słuszna wersja współżycia małżeńskiego (opinia ojca Szustaka)


Długo czekałam na zdanie tego kapłana w kwestii otwartości na życie.
Krótka wzmianka o tym w 3 odcinku "Akrobatyki małżeńskiej" (gdzieś około minuty 4:30).





I oprócz tego bardzo ciekawa konferencja na tematy małżeńskie, warto posłuchać wszystkich odcinków.
Na mnie zrobił wrażenie odc. 11 "Jesteś silna".
Kobieta jako pomoc dla mężczyzny? He, he ;)

Podziękowali 1aga---p
«134

Komentarz

  • Czyli jedyna słuszna koncepcja ..ile się da ;)
  • Niedawno słuchałam i jakoś przeoczyłam ten fragment. Zapamiętałam jedynie, że neoni nadają piękne biblijne imiona. 
    Czy jedyna słuszna? Myślę, że nie, ale na pewno najwartościowsza, najodważniejsza i najpiękniejsza. A może idealizuję bo nie doświadczyłam?

  • Ojciec Szustak ujął temat jako "Jedyna słuszna wersja według mnie"

  • Wg mnie jedyna, idealna forma przemieszczania się po świecie to prywatny samolot. Niestety nie posiadam.
    Podziękowali 2Dorotak Aga85
  • edytowano czerwca 2019
    Ja też doprecyzuję, że oczywiście według mnie...
    Bardzo fajne te konferencje, bardzo zabawne. Polski Mark Gungor.
    Podziękowali 1Ida
  • Odsluchałamal odcinek "jesteś silna" 
    Fajne i budujące.
    Zgadzam się, że kobieta nie powinna myśleć że "och bez niego zgine" bo nie wiadomo co by było "bez niego"
    Na pewno było by coś zupełnie innego niż jest ale by nie zginela.
    Jednak od samego myślenia "jestem silna" nie nabiera się siły. 
    Ludzie po to łącza się w pary, żeby sobie dawać wzajemnie  siłę jak jednemu się kończy ..ale to też trzeba zbudowac w związku .
     Samo myślenie, że "jestem silna" chyba wywołuje presję szczególnie wtedy gdy tej siły wcale się nie ma.
  • IdaIda
    edytowano czerwca 2019
    asiao powiedział(a):
    Odsluchałamal odcinek "jesteś silna" 
    Fajne i budujące.
    Zgadzam się, że kobieta nie powinna myśleć że "och bez niego zgine" bo nie wiadomo co by było "bez niego"
    Na pewno było by coś zupełnie innego niż jest ale by nie zginela.
    Jednak od samego myślenia "jestem silna" nie nabiera się siły. 
    Ludzie po to łącza się w pary, żeby sobie dawać wzajemnie  siłę jak jednemu się kończy ..ale to też trzeba zbudowac w związku .
     Samo myślenie, że "jestem silna" chyba wywołuje presję szczególnie wtedy gdy tej siły wcale się nie ma.


    Mnie najbardziej zaskoczyła (i wiele wyjaśniła) interpretacja fragmentu Księgi Rodzaju dot. stworzenia kobiety.
    Ona została stworzona nie "do pomocy mężczyźnie" (czyli jako taki dodatek, uzupełnienie, itp.), tylko Ona została stworzona "na pomoc" (czyli na ratunek) dla Niego B)   )
    Ekhm, teraz wiele rzeczy układa mi się w jedną całość ...

  • Uwielbiam księgę rodzaju, a odkryła ją dla mnie pani Wanda Półtawska.
  • AleksandraB powiedział(a):
    Uwielbiam księgę rodzaju, a odkryła ją dla mnie pani Wanda Półtawska.

    A mogłabyś podać linka? To był wykład może?

    Podziękowali 1Aniuszka
  • Tak, to były wykłady audio dostępne przez internet. Nie znajdę tego bo to było lata temu.
    Teraz słucham Akrobatykę "Płaszcz chwały" i dotyka mnie do żywego. Posłuchajcie, bardzo wartościowe.
    Podziękowali 1Ida
  • asiao powiedział(a):
    Odsluchałamal odcinek "jesteś silna" 
    Fajne i budujące.
    Zgadzam się, że kobieta nie powinna myśleć że "och bez niego zgine" bo nie wiadomo co by było "bez niego"
    Na pewno było by coś zupełnie innego niż jest ale by nie zginela.
    Jednak od samego myślenia "jestem silna" nie nabiera się siły. 
    Ludzie po to łącza się w pary, żeby sobie dawać wzajemnie  siłę jak jednemu się kończy ..ale to też trzeba zbudowac w związku .
     Samo myślenie, że "jestem silna" chyba wywołuje presję szczególnie wtedy gdy tej siły wcale się nie ma.
     
    @asiao ; , a Tobie chodzi tutaj o siłę fizyczną czy raczej o psychiczną (duchową)?

  • Oczywiście, że nie fizyczną.
    I zgadzam się, że kobiety są silniejsze psychicznie.
    Zresztą przytoczone zostały statystyki o samobójstwach.
    A silniejsze są bo może mają większą wolę przetrwania..może biologicznie to wynika z wydawania na świat potomstwa. Nie wiem.Tak sobie głośno rozmyslam.
    Nadal uważam, że wszelkie rekolekcje, wykłady..czy jak to tam zwał ..mają formę resocjalizacji.
    Z jeden strony fajnie, że ksiądz wzmacnia i mówi do kobiet "jesteście silne" bo nasłucha się na spowiedzi jak są źle traktowane wręcz patologicznie 
    Ale są na świecie też "normalne" kobiety które dobrze o sobie myślą i czasem się poprostu zmęczą i mają w nosie że w księdze rodzaju przedstawione zostały jako wybawicielki dla.mezczyzny. 
    Chcą poprostu normalnie żyć a nie się stale resocjalizowac. 
  • edytowano czerwca 2019
    Tu nie chodzi o siłę psychiczną tylko raczej inteligencję emocjonalną. Normalny człowiek jak mu jest smutno, źle, boi się czegoś, czuje się bezradny, to po pierwsze jest świadomy, tego, co czuje; a po drugie szuka wsparcia w bliskich osobach.

    A mężczyźni nie są do tego wychowywani, często nawet nie są w stanie określić, co czują. Z zewnątrz to wygląda jak siła i nawet sam mężczyzna ma takie poczucie, że "nie ulega emocjom". I to działa do momentu krytycznego, kiedy okazuje się, że sobie totalnie nie radzi z emocjami (no bo jak sobie radzić z czymś, czego nawet do końca nie jest się świadomym i co się neguje?). 

    W tym obszarze kobieta z pewnością może dać ogromne wsparcie swojemu mężowi i rozmawiać konkretnie o "słabościach", lękach czy smutkach. I nie chodzi tutaj o żadne "dawanie siły", "pocieszanie", tylko o trening emocjonalny. 
    Ciekawe, czy np. jest korelacją pomiędzy zdolnością mężczyzny do płaczu przy własnej żonie a ryzykiem samobójstwa. 
  • AleksandraB powiedział(a):
    Uwielbiam księgę rodzaju, a odkryła ją dla mnie pani Wanda Półtawska.
    Która niestrudzenie tłumaczy teologię ciała św. Jana Pawła II.
    Podziękowali 2AleksandraB Tusia
  • Wczoraj poznałem rodzinę, w której jest dziewczynka Sara. Pierwsza myśl - są z neo :)
  • Anawim powiedział(a):
    Normalny człowiek jak mu jest smutno, źle, boi się czegoś, czuje się bezradny, to po pierwsze jest świadomy, tego, co czuje; a po drugie szuka wsparcia w bliskich osobach.
    U wielu mężczyzn jest trochę inaczej, wszelkie słabości, porażki, choroby powodują że taki delikwent zamyka się na jakiś czas w sobie aby przeanalizować nową sytuację, poznać i oszacować możliwe rozwiązania czy ryzyka. Dopiero po tej analizie zwraca się o wsparcie do konkretnych osób które w wyniku tych przemyśleń zostały wytypowane jako mogące coś pomóc.

    Mężczyźni działają zazwyczaj zgodnie z jakimś planem i zazwyczaj najpierw muszą go ułożyć. Nie jest to absolutnie negacja emocji czy brak świadomości ich istnienia. Po prostu emocje działają najpierw jak rozwiązaniem jest szybkie działanie. Ktoś atakuje, to automatycznie walę go w pysk. Jeżeli działanie ma być dłuższe, emocje usuwane są na drugi plan i włącza się kombinowanie. Taki facet wie, że w chwili słabości jest mało przydatny, więc woli się na trochę usunąć ze świecznika żeby potem móc działać skutecznie.
  • A to jakieś nowe konferencje? Bo ostatnio nie na czasie jestem, przestałam śledzić odkąd poszedł do Jerozolimy... Już się nie mogę doczekać wieczoru :)

  • Jeśli chodzi o tę pomoc/ratunek dla mężczyzn, to od dawna zauważam, jak wielką, po prostu ogromną rolę w prawidłowym kształtowaniu mężczyzn mają ich matki ...

    Rola taty jest też oczywiście nie do przecenienia, ale jest całkiem odmienna, tata wzmacnia w synu cechy charakterystyczne dla jego płci.

    Jednak matka, która się angażuje w wychowanie uczy syna rzeczy niemal zupełnie mu obcych: uczy empatii, uwrażliwia na innych, uczy delikatności (tak bardzo potrzebnej w obcowaniu z kobietami), uczy kultury, opiekuńczości, oducza naturalnego dla facetów egoizmu...
    Te wszystkie cechy są potem baaardzo potrzebne w małżeństwie i rodzicielstwie.

  • Polly powiedział(a):
    A to jakieś nowe konferencje? Bo ostatnio nie na czasie jestem, przestałam śledzić odkąd poszedł do Jerozolimy... Już się nie mogę doczekać wieczoru :)
     
    Nowe, nowe. I bardzo ciekawe :)

  • Tak, matki muszą wszystko i wszystko od nich zalezy. Czy czasem same nie kręcimy na siebie bata? 
  • I z tym wspieraniem dorosłego faceta... Czasem tak, pewnie. Ale i on niech wspiera żonę! 

  • Widziałam w życiu wielu mężczyzn, których matki albo nie poradziły sobie z wychowaniem, albo ich zaniedbały wychowawczo.

    W zamian za to biegały za pieniądzem, były stale zajęte, bo konfitury, działka, porządki - aż do przesady; niektóre postawiły na samorealizację i zajmowanie się własną osobą ...

    Nie mówię, że te wszystkie rzeczy są złe i niepotrzebne, ale chodzi mi o to, że wychowanie dzieci na dobrych, wartościowych ludzi jest sprawą nadrzędną nad pozostałymi sprawami.

    I myślę, że na ogół trudniej jednak wychować dobrze syna niż córkę, więcej się trzeba napracować nad krnąbrnym, męskim charakterem. :p

    Skutki zaniedbań wychowawczych tych matek były strasz-ne!
    Zniszczone rodziny, uszarpane nerwy żon i dzieci, obciążenia ciągnące się przez kolejne pokolenia ... mnóstwo grzechu i nieszczęścia.

    Nad synem trzeba się jednak napracować, wychowuje się go dla innej kobiety i dla jego dzieci. No i żeby się zbawił...

    Podziękowali 3kiwi Malena mamaw
  • Ida powiedział(a):

    Widziałam w życiu wielu mężczyzn, których matki albo nie poradziły sobie z wychowaniem, albo ich zaniedbały wychowawczo.

    W zamian za to biegały za pieniądzem, były stale zajęte, bo konfitury, działka, porządki - aż do przesady; niektóre postawiły na samorealizację i zajmowanie się własną osobą ...

    Nie mówię, że te wszystkie rzeczy są złe i niepotrzebne, ale chodzi mi o to, że wychowanie dzieci na dobrych, wartościowych ludzi jest sprawą nadrzędną nad pozostałymi sprawami.

    I myślę, że na ogół trudniej jednak wychować dobrze syna niż córkę, więcej się trzeba napracować nad krnąbrnym, męskim charakterem. :p

    Skutki zaniedbań wychowawczych tych matek były strasz-ne!
    Zniszczone rodziny, uszarpane nerwy żon i dzieci, obciążenia ciągnące się przez kolejne pokolenia ... mnóstwo grzechu i nieszczęścia.

    Nad synem trzeba się jednak napracować, wychowuje się go dla innej kobiety i dla jego dzieci. No i żeby się zbawił...

    Yyy?! A jakiś mąż i ojciec w tym procesie ma miejsce? Bo mi słabo jak czytam. 
  • I jednak ta "pomoc/ratunek" biblijny była dla MĘŻA, nie syna. Różnica zasadnicza!
    Podziękowali 3In Spe Rogalikowa Katia
  • edytowano czerwca 2019
    E.milia powiedział(a):
    Ida powiedział(a):

    Widziałam w życiu wielu mężczyzn, których matki albo nie poradziły sobie z wychowaniem, albo ich zaniedbały wychowawczo.

    W zamian za to biegały za pieniądzem, były stale zajęte, bo konfitury, działka, porządki - aż do przesady; niektóre postawiły na samorealizację i zajmowanie się własną osobą ...

    Nie mówię, że te wszystkie rzeczy są złe i niepotrzebne, ale chodzi mi o to, że wychowanie dzieci na dobrych, wartościowych ludzi jest sprawą nadrzędną nad pozostałymi sprawami.

    I myślę, że na ogół trudniej jednak wychować dobrze syna niż córkę, więcej się trzeba napracować nad krnąbrnym, męskim charakterem. :p

    Skutki zaniedbań wychowawczych tych matek były strasz-ne!
    Zniszczone rodziny, uszarpane nerwy żon i dzieci, obciążenia ciągnące się przez kolejne pokolenia ... mnóstwo grzechu i nieszczęścia.

    Nad synem trzeba się jednak napracować, wychowuje się go dla innej kobiety i dla jego dzieci. No i żeby się zbawił...

    Yyy?! A jakiś mąż i ojciec w tym procesie ma miejsce? Bo mi słabo jak czytam. 


    @E.milia, nie. Bo założenie jest by zrobic go na obraz i podobieństwo kobiety. ;)
  • Matki mają do zrobienia 50%, a ojcowie (uwaga!) drugie 50%.
  • Chłopcy powinni być głownie wychwywani przez ojca, stryja. Drużynowego, trenera, duszpasterza. 
    No chyba, że  pisze to jako leniwa matka, której się  nie chce. Mogę synów bardzo wiele nauczyć i robię to. Ale stać się dobrymi mężczyznami mogą dzięki dobrym relacjom z dobrymi mężczyznami. 

  • Bambidu powiedział(a):
    @E.milia, nie. Bo założenie jest by zrobic go na obraz i podobieństwo kobiety. ;)
     :D No w tym opisanym cyklu to na 110%  
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • edytowano czerwca 2019
    Nie, położyła mnie wizja tej matki karygodnie zajętej konfiturami, kiedy krnąbrny charakter syna leży odłogiem. 
  • I jeszcze,  ciekawe jakim cudem ojciec (!) wychował, dość dobrze zdaje się, pewnego Karola. Potem znanego jako Jan Paweł II. No matki tam było mało...
    Podziękowali 3Monika73 formatka Ania D.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.