To znaczy że katecheza leży. Zresztą co się dziwić skoro pani katechetka mojej córki naucza np że materią sakramentu pokuty jest konfesjonał? A rodzice nie uczą w ogóle dzieci religii.
Sposób decyduje o tym, czy postępujemy moralnie, czy nie. Celem małżeństwa jest rodzicielstwo, jeżeli ktoś stosuje techniki, które czynią stosunki niepłodnymi, to łamie szóste przykazanie.
Gdyby przeprowadzić ankietę na ulicy i zapytac ludzi co przychodzi im na myśl na słowa nauczanie kościoła katolickiego, ciekawe jakie byłyby odpowiedzi. Podejrzewam ze coś w ten deseń - zakaz seksu przed ślubem, zakaz antykoncepcji, homoseksualizm to grzech a gender zuoo.
Przecież antykocepcja hormonalna i inna poza prezerwatywa i stosunkiem przerywanym tyczy się 5 przykazania a nie 6 tego. Szkodzi zdrowiu kobiety albo życiu płodu.
Nie ma środków w 100% chroniących przed ciążą. Spada tylko jej prawdopodobieństwo. Właściwie to brak współżycia chroni przed ciążą. Zresztą lęk przed nieplanowanym dzieckiem nie jest niczym dobrym w małżeństwie. Chyba się to powinno leczyć, a nie lecieć na prochach tudzież na gumkach.
No ja o tym oczywiście nie wiem. Już napisałam. Nie zaglądam ludziom pod kołdrę. I tak jak pisał Maciek są bardziej moralne sposoby niż guma i pigułka. Poza tym żyjąc na kupę z rodzicami i dziećmi w ciasnym mieszkanku to się przynajmniej mnie odechciewa seksu. Do tego trzeba mieć odpowiednie warunki.
Nie wiem. Nie rozwodzę się. Ani nie nam takiego zamiaru ani ja ani mąż. Widać system działa. Rozwodzą się głównie ludzie którzy raczej dopasowywali moralność do swoich potrzeb, tak z obserwacji. I tacy którzy nie probowali być katolikami na serio. Większość ludzi w tym katolików nie ma dylematów związanych z uzywaniem antykoncepcji. Poza tym trudności z wyżyciem się seksualnym mam wrażenie że nie są głównym powodem rozwodów. Tak sobie z własnego podwórka usiłuje przypomnieć, ale kłócilismy się z rozmaitych powodów i mieliśmy kryzysy rozmaite, ale nigdy seks czy brak seksu nie był ich powodem. Statystyk nie zacytuję.
Komentarz
A rodzice nie uczą w ogóle dzieci religii.
Ma znaczenie. Mogą unikać współżycia w okresach płodnych i nie grzeszyć, albo stosować antykoncepcję i grzeszyć.
Poza tym żyjąc na kupę z rodzicami i dziećmi w ciasnym mieszkanku to się przynajmniej mnie odechciewa seksu. Do tego trzeba mieć odpowiednie warunki.
Rozwodzą się głównie ludzie którzy raczej dopasowywali moralność do swoich potrzeb, tak z obserwacji. I tacy którzy nie probowali być katolikami na serio. Większość ludzi w tym katolików nie ma dylematów związanych z uzywaniem antykoncepcji. Poza tym trudności z wyżyciem się seksualnym mam wrażenie że nie są głównym powodem rozwodów.
Tak sobie z własnego podwórka usiłuje przypomnieć, ale kłócilismy się z rozmaitych powodów i mieliśmy kryzysy rozmaite, ale nigdy seks czy brak seksu nie był ich powodem.
Statystyk nie zacytuję.