Oswieccie mnie btw dlaczego maturzysci wybieraja rozszerzenia z trudnych dla siebie przedmiotow? Np syn sasiadow chcial zdawac rozszerzona fizyke ale... Szkola niw dopuscila go do matury. Albo Twoj syn Prayboyu. Pytam bo m a m juz licealistę i pora zglebic ten nowy system, ktorego nie znam z moich czasów
Ja tego nie rozumiem szczerze.
dlatego że teraz na studia liczą się rozszerzenia. Ale on już z rozszerzonej matmy na maturze zrezygnował - w pierwszej klasie 18 osób chciało pisać - teraz 4. CIekawe dlaczego? Klasa mat.- geo. Sami debile pewnie wg Gregoriusa
Noooo jeśli ktoś wybiera taki profil wiedząc, że matmy nie ogarnia to zgadzam się z powyższym. Sorry .
tyle że ogarniał zanim trafił do tej klasy, oni nie jest antytalent matematyczny pisałem wyraźnie. Coś jest nie tak ale nie wiem co. Fakt - leczy się na depresję - to na pewno nie pomaga.
Z drugiej strony w sztuce jakiejkolwiek matematyka bardzo jest przydatna. Muzyka to w dużym stopniu matma, architektura bez matmy nie pociągnie, itd itp
muzyka to matma - jasne. Szkołę muzyczną też ukończyłem (kilka instrumentów) jakoś matma mi się nigdy nie przydała. I
jak skonczyłes skoro nie wiesz o matematyce w muzyce? o tym już starożytni Grecy wiedzieli. Teoria harmonii się kłania. Nie uczyli w muzycznej?
no i ? praktyczne przełożenie na naukę muzyki? weź przestań. znać rytm metrum to nie to samo co jakieś pieprzone całki
Niech
M
{\displaystyle M}
będzie
n
{\displaystyle n}
-wymiarową rozmaitością z brzegiem. Wnętrzem
M
{\displaystyle M}
nazywa się zbiór punktów
M
{\displaystyle M}
mających otoczenia homeomorficzne z podzbiorem otwartym
R
n
{\displaystyle \mathbb {R} ^{n}}
i oznacza
int
M
.
{\displaystyle \operatorname {int} \;M.}
Brzeg
M
,
{\displaystyle M,}
oznaczany
∂
M
,
{\displaystyle \partial M,}
to dopełnienie wnętrza
M
{\displaystyle M}
w
M
.
{\displaystyle M.}
Punkty brzegowe mogą być scharakteryzowane jako te, które leżą na hyperpłaszczyźnie brzegowej
(
x
n
=
0
)
{\displaystyle (x_{n}=0)}
półpłaszczyzny
R
+
n
{\displaystyle \mathbb {R} _{+}^{n}}
w pewnym układzie współrzędnych.
Jeżeli
M
{\displaystyle M}
jest rozmaitością z brzegiem wymiaru
n
,
{\displaystyle n,}
to
int
M
{\displaystyle \operatorname {int} \;M}
jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru
n
,
{\displaystyle n,}
a
∂
M
{\displaystyle \partial M}
jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru
n
−
1
{\displaystyle n-1}
lub zbiorem pustym.
Dalej rozmaitości o pustym brzegu będą nazywane po prostu rozmaitościami, choć mogą być dla zaznaczenia nazywane rozmaitościami bez brzegu.
niech sobie będą i chińskimi cesarzami!!
a co mnie to obchodzi? w dupie mam takie czcze rozważania dzieci tym nie nakarmię niech każdy robi to do czego jest stworzony pieprzyć to
Niech
M
{\displaystyle M}
będzie
n
{\displaystyle n}
-wymiarową rozmaitością z brzegiem. Wnętrzem
M
{\displaystyle M}
nazywa się zbiór punktów
M
{\displaystyle M}
mających otoczenia homeomorficzne z podzbiorem otwartym
R
n
{\displaystyle \mathbb {R} ^{n}}
i oznacza
int
M
.
{\displaystyle \operatorname {int} \;M.}
Brzeg
M
,
{\displaystyle M,}
oznaczany
∂
M
,
{\displaystyle \partial M,}
to dopełnienie wnętrza
M
{\displaystyle M}
w
M
.
{\displaystyle M.}
Punkty brzegowe mogą być scharakteryzowane jako te, które leżą na hyperpłaszczyźnie brzegowej
(
x
n
=
0
)
{\displaystyle (x_{n}=0)}
półpłaszczyzny
R
+
n
{\displaystyle \mathbb {R} _{+}^{n}}
w pewnym układzie współrzędnych.
Jeżeli
M
{\displaystyle M}
jest rozmaitością z brzegiem wymiaru
n
,
{\displaystyle n,}
to
int
M
{\displaystyle \operatorname {int} \;M}
jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru
n
,
{\displaystyle n,}
a
∂
M
{\displaystyle \partial M}
jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru
n
−
1
{\displaystyle n-1}
lub zbiorem pustym.
Dalej rozmaitości o pustym brzegu będą nazywane po prostu rozmaitościami, choć mogą być dla zaznaczenia nazywane rozmaitościami bez brzegu.
niech sobie będą i chińskimi cesarzami!!
a co mnie to obchodzi? w dupie mam takie czcze rozważania dzieci tym nie nakarmię niech każdy robi to do czego jest stworzony pieprzyć to
Tego uczą w liceum? Nie chcę mi się wierzyć. Teraz nawet całek nie ma na rozszerzeniu.
Zatem nie każdy musi to umieć. Nie ma przymusu studiowania matematyki. Jest tylko obowiązek zdania podstawy, która jest prawie na poziomie rachunkowym. Nie rozumiem tego oburzenia.
Przykład strony z podręcznika. Kto zgadnie do której klasy. Rok wydania 1977. Mogłam się z niego uczyć. Są tam jeszcze równania, zadania z treścią do których trzeba napisać równanie.
U nas jest konieczne, by do Highers (coś jak matura) robić matematyke. Syn (16lat) wybrał 5 przedmiotów, z czego dwa na narzucone (angielski i matematyka). Pozostałe trzy, które będzie zdawal, już teraz musiał tak wybrać by to miało sens dla jego przyszlej kariery. Już widzi że jeden przedmiot jest bez sensu. Do niczego nie pasuje. Przez rok się tego ucza i zdaja. A za rok albo jeszcze raz na wyższa ocenę albo Advanced Highers (taki wyższy poziom danego przedmiotu) albo zwykły poziom innego przedmiotu, który jest wymagany na daną uczelnie. Czyli już teraz się trzeba tym zacząć interesowac. On matematycznie uzdolniony nie jest. Ale nie ma tu podziału na humanistów i matematykow. Trzeba zdać i koniec. Zawsze mozna nie robić tych Highers, poprzestać na GCSC (w Anglii), albo National5 (w Szkocji). Ale jest pomoc dla ucznia. Nie ma żadnych korepetycji.
Z drugiej strony w sztuce jakiejkolwiek matematyka bardzo jest przydatna. Muzyka to w dużym stopniu matma, architektura bez matmy nie pociągnie, itd itp
muzyka to matma - jasne. Szkołę muzyczną też ukończyłem (kilka instrumentów) jakoś matma mi się nigdy nie przydała. Inwestycje giełdowe, kredyty, budżet, wszystko mam ogarnięte a nie wiem co to różniczka całki równanie z dwiema niewiadomymi, funkcji nie wykreślę.
A jak się miała przydać skoro jej nie chciałeś / nie umialeś wykorzystać? Zresztą i tak musiałeś używać, choćby nieświadomie. Jeżeli ogarniasz to co napisałeś to znaczy, że matma na coś Ci jednak się przydaje. Jak każdemu. A z funkcjami to się zdecyduj.
Mój mąż uważa, że problemy z matematyką biorą się właśnie z tego, że dzieci nie są od małego oswajane z równaniami, ułamkami, liczbami całkowitymi. Wprowadzanie równań w szóstej klasie to zdecydowanie za późno.
Z drugiej strony w sztuce jakiejkolwiek matematyka bardzo jest przydatna. Muzyka to w dużym stopniu matma, architektura bez matmy nie pociągnie, itd itp
muzyka to matma - jasne. Szkołę muzyczną też ukończyłem (kilka instrumentów) jakoś matma mi się nigdy nie przydała. Inwestycje giełdowe, kredyty, budżet, wszystko mam ogarnięte a nie wiem co to różniczka całki równanie z dwiema niewiadomymi, funkcji nie wykreślę.
A jak się miała przydać skoro jej nie chciałeś / nie umialeś wykorzystać? Zresztą i tak musiałeś używać, choćby nieświadomie. Jeżeli ogarniasz to co napisałeś to znaczy, że matma na coś Ci jednak się przydaje. Jak każdemu. A z funkcjami to się zdecyduj.
U nas to samo.. trzecia klasa a mam wrażenie ze to dziecko nic nie umie.. z matmy..z polskiego-lektury pani podawała- na grudzień dzieci z bullerbyn, jak nie dadzą rady całego to chociaż o świętach, na styczeń anaruk- pomoc dzieciom z tym.. No Jajego w trzeciej klasie to ja już książki polykalam - ok mój problem, ale lektury jak oto jest Kasia czy dzieci z bullerbyn to juzbyly zadane i dowidzenia. A moja czytać nie chce.. i nie powiem ze to gowno.. ona Wogole mało chce.na kółko matematyczne nie chce ale powiedziałam ze jak chce iść na kangurka to musi.. to obraza wielka ze ja zmuszam ale już dobra będzie chodzic ;-)
@asia moja mała pomaga takiemu co tabliczki mnożenia nie zna do 50 teraz 8 kl wina pani bo .......nie tlumaczy , toż tabliczkę trzeba zwyczajne wykuc , o ulamkach nawet nie wspomnę
W ED chwalą szkołę nauk ścisłych "One way math" z Żoliborza (65 zł za godzinę 60min.) Nie wiem, czy to drogo, czy tanio. Ja też nie obliczę teraz całki - a zdałam maturę na profilu matematycznym na 6. To chyba oczywiste, że się zapomina, jak się nie używa. Uczę moje dzieciaki matmy i widzę albo talent widoczny od małego, albo niekumatość, której chyba nic nie zmieni. Niech każdy robi, to co lubi i w czym jest dobry.
Mój syn ur 2011, klasa 3, robi matmę z 4 klasy z siostrą. Idzie mu bardzo dobrze. Jest zdolny, ale bez przesady. Poziom tej matmy to żenada. Mój najstarszy syn, kl. 1 LO nie miał dotąd trygonometrii. Twierdzenie Pitagorasa starsi mieli w szóstej klasie. Dramat. Dodam, że ja, po studiach humanistycznych, bez matury z matematyki, rozwiązałam z buta parę zadań z tegorocznej matury z matematyki.
Problem myślę tkwi w fakcie, że nie ma w pierwszych klasach osobnej matematyki i do niej osobnego nauczyciela w Polsce. Robią jakieś bzdurki wmieszane w resztę zajęć edukacji wczesnoszkolnej i później od razu skaczą do IV klasy w sumie bez podstaw jeśli rodzic nie czuwa nad rozumieniem i programem.
O to toto. Niby tyle sie mowi o tym,ze nauka matematyki jest kluczowa i zle podstawy w młodym wieku będą skutkować problemami pozniej a nadal w tym obszarze zmienia soe jedynie na coraz większą pstrokaciznę w podrecznikach i cwiczeniach. No bo przeciez musi byc duzo kolorow,rysuneczków,obrazeczków,cała teczka "pomocy"... a dalej -zeby sie tylko dziecko nie przemęczało zbędną pisaniną...
Nic mnie wnerwia w nauczaniu jak te podręczniki w klasach I-III . I te wyklejanki i kolorowanki w matematyce też !!! Tak 3 lata utrwalania id wczesnych lat , a potem zonk na dalsze lata.
Pamiętam właśnie na studiach dramat koleżanek przed zajęciami a szczególnie przed egzaminem z matmy, poziom śmiesznie niski. W liceum miałam 3, a na studiach byłam ekspertem z matmy. Potem te Panie mające problem z porównaniem ułamków który większy który mniejszy szły uczyć dzieci.
Komentarz
Niech M {\displaystyle M} będzie n {\displaystyle n} -wymiarową rozmaitością z brzegiem. Wnętrzem M {\displaystyle M} nazywa się zbiór punktów M {\displaystyle M} mających otoczenia homeomorficzne z podzbiorem otwartym R n {\displaystyle \mathbb {R} ^{n}} i oznacza int M . {\displaystyle \operatorname {int} \;M.} Brzeg M , {\displaystyle M,} oznaczany ∂ M , {\displaystyle \partial M,} to dopełnienie wnętrza M {\displaystyle M} w M . {\displaystyle M.} Punkty brzegowe mogą być scharakteryzowane jako te, które leżą na hyperpłaszczyźnie brzegowej ( x n = 0 ) {\displaystyle (x_{n}=0)} półpłaszczyzny R + n {\displaystyle \mathbb {R} _{+}^{n}} w pewnym układzie współrzędnych.
Jeżeli M {\displaystyle M} jest rozmaitością z brzegiem wymiaru n , {\displaystyle n,} to int M {\displaystyle \operatorname {int} \;M} jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru n , {\displaystyle n,} a ∂ M {\displaystyle \partial M} jest rozmaitością (bez brzegu) wymiaru n − 1 {\displaystyle n-1} lub zbiorem pustym.
Dalej rozmaitości o pustym brzegu będą nazywane po prostu rozmaitościami, choć mogą być dla zaznaczenia nazywane rozmaitościami bez brzegu.
niech sobie będą i chińskimi cesarzami!!a co mnie to obchodzi? w dupie mam takie czcze rozważania
dzieci tym nie nakarmię
niech każdy robi to do czego jest stworzony
pieprzyć to
Są tam jeszcze równania, zadania z treścią do których trzeba napisać równanie.
Przez rok się tego ucza i zdaja. A za rok albo jeszcze raz na wyższa ocenę albo Advanced Highers (taki wyższy poziom danego przedmiotu) albo zwykły poziom innego przedmiotu, który jest wymagany na daną uczelnie. Czyli już teraz się trzeba tym zacząć interesowac.
On matematycznie uzdolniony nie jest. Ale nie ma tu podziału na humanistów i matematykow. Trzeba zdać i koniec. Zawsze mozna nie robić tych Highers, poprzestać na GCSC (w Anglii), albo National5 (w Szkocji).
Ale jest pomoc dla ucznia. Nie ma żadnych korepetycji.
A jak się miała przydać skoro jej nie chciałeś / nie umialeś wykorzystać? Zresztą i tak musiałeś używać, choćby nieświadomie. Jeżeli ogarniasz to co napisałeś to znaczy, że matma na coś Ci jednak się przydaje. Jak każdemu. A z funkcjami to się zdecyduj.
Wprowadzanie równań w szóstej klasie to zdecydowanie za późno.
Ja też nie obliczę teraz całki - a zdałam maturę na profilu matematycznym na 6. To chyba oczywiste, że się zapomina, jak się nie używa.
Uczę moje dzieciaki matmy i widzę albo talent widoczny od małego, albo niekumatość, której chyba nic nie zmieni. Niech każdy robi, to co lubi i w czym jest dobry.
Dodam, że ja, po studiach humanistycznych, bez matury z matematyki, rozwiązałam z buta parę zadań z tegorocznej matury z matematyki.
W liceum miałam 3, a na studiach byłam ekspertem z matmy.
Potem te Panie mające problem z porównaniem ułamków który większy który mniejszy szły uczyć dzieci.